Test wzmacniacza zintegrowanego
Dan D’Agostino Progression Integrated

Oryginalny tekst recenzji znajduje się tutaj.


Recenzowany produkt reprezentuje markę stworzoną przez Dana D'Agostino, który sygnuje ją własnym nazwiskiem. Jest bardzo doświadczonym projektantem i tworzy najnowocześniejsze hi-endowe wzmacniacze. Omawiany tu wzmacniacz zintegrowany Progression Integrated (cena: 26 250£) jego autorstwa jest owocem mariażu przedwzmacniacza Progression Preamplifier (cena: 25 998£) i wzmacniacza mocy Progression Stereo. W modelu tym zintegrowano pojedynczą obudowę z modułową platformą, więc można ją wzbogacić o opcjonalny Moduł przetwornika cyfrowo-analogowego (5 500£) i/lub Moduł przedwzmacniacza gramofonowego (2 250£), by uczynić urządzenie jeszcze bardziej wszechstronnym.

Podobnie jak inne produkty tej firmy, recenzowany wzmacniacz świetnie wygląda i roztacza wokół siebie szczególną aurę. Znamionowa moc wyjściowa (RMS) wynosi 200W na kanał/8Ω i 400W na kanał/4Ω w „Klasie AB z wysokim prądem podkładu” (określenie zaczerpnięte z materiałów firmowych). Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu dyskretnych komponentów montowanych przy użyciu montażu przewlekanego, w pełni zbalansowanych i bezpośrednio sprzężonych obwodów, a także potężnego stopnia wyjściowego w topologii wzmacniacza dual-mono. W zasilaczu zastosowano wyjątkowy, stworzone specjalnie dla urządzeń tej firmy transformator toroidalny, który użyto po raz pierwszy we wzmacniaczu Momentum M400 i zaprojektowano tak, by z transformatora o danym rozmiarze dało się uzyskać większą moc wyjściową – chociaż ten jest i tak duży.

Znajdziemy tu również technologię obwodów SuperRail, którą firma wykorzystała po raz pierwszy we wzmacniaczu Progression Mono. Działa ona na podobieństwo turbodoładowania, które wspomaga stopień sterowania przed przejściem do stopnia wyjściowego wzmacniacza mocy i „doładowuje” szyny napięciowe, gdzie zwykle dochodzi do spadku napięcia. W materiałach firmowych znajdziemy informację, że takie “wzmocnienie napięcia pozwala w pełni wykorzystać możliwości prezentacji sygnału muzycznego na poziomie wyjściowych szyn napięciowych. Ponieważ sygnał muzyczny przemieszcza się bliżej szyn wyjściowych, zwiększa się tym samym wydajność samych układów wyjścia. W rezultacie uzyskujemy lepszą dynamikę, mniejsze zniekształcenia i perfekcyjną kontrolę nad kolumnami.”

Na tylnej ścianie urządzenia znajdują się dwa wysokiej jakości pozłacane zaciski głośnikowe, pozbawione włącznika wejście zasilania sieciowego IEC i antena dla pilota Bluetooth, która pozwala się nim swobodnie posługiwać bez względu na obiekty znajdujące się pomiędzy wzmacniaczem a pilotem (pilot nie musi „widzieć” obsługiwanego urządzenia), również w dużym pokoju odsłuchowym. Znajdziemy tu także dwa wejścia typu single-ended i trzy wejścia zbalansowane, w tym wejście  dla procesora kina domowego (pass-through). W zestawie znajduje się również pojedyncze zbalansowane wyjście przedwzmacniacza, aby można było podłączyć dodatkową końcówkę mocy lub subwoofer, a także pojedyncze gniazdo słuchawkowe (6,35 mm).

Jednym z dwóch wejść typu single-ended jest wejście „phono”, które będzie aktywne po podłączeniu do urządzenia opcjonalnego modułu przedwzmacniacza gramofonowego. Obsługiwane są tylko wkładki gramofonowe z ruchomą cewką MC, a szeroki zakres wartości rezystancji można regulować, korzystając z dwóch rzędów  przełączników DIP. Aby się do nich dostać, należy zdjąć osłonę wzmacniacza, ale tym może się zająć lokalny dystrybutor.

Drugą z opcji jest moduł cyfrowy wyposażony w wejścia optyczne, koncentryczne, USB i sieciowe (ROON Certified) zarówno dla sieci przewodowych, jak i bezprzewodowych, który otwiera możliwości streamingu z różnych serwisów (np. Tidal, Qobuz i Spotify) dzięki wbudowanej platformie Converse Digital. Dostępna jest też opcja dekodowania MQA, a wbudowany, najwyższej jakości przetwornik cyfrowy ESS 9038PRO obsługuje pliki w formatach do DSD256 i PCM 24/192kHz. Brakuje tylko łączności Bluetooth. Producent twierdzi, że taki wbudowany moduł, który odpowiada za połączenia cyfrowe i streaming ma sporo zalet, w tym pozwala wyeliminować konieczność podłączania urządzeń zewnętrznych, stopni wzmocnienia i dodatkowych komponentów, co powinno zaowocować lepszym brzmieniem.

Firma D'Agostino oferuje dwie firmowe aplikacje kompatybilne jedynie z urządzeniami z systemem operacyjnym Apple iOS. Pozwalają one swobodnie sterować odtwarzanymi plikami, dając dostęp do zbiorów muzycznych i preferowanej aplikacji do streamingu, a także bardziej efektywnie obsługiwać wzmacniacz niż za pomocą pilota zdalnego sterowania. Z urządzeniem zintegrowano również oprogramowanie Roon Music i choć proces certyfikacji był jeszcze w toku gdy powstawała ta recenzja, ma jednak wkrótce dobiec końca. (Uwaga, produkt jest już certyfikowany przez Roon począwszy od marca 2021)

Progression Integrated w praktyce

Wzmacniacz Progression Integrated cechuje się wyjątkowym wyglądem i wykończeniem absolutnie typowym dla marki D'Agostino, łącząc w sobie współczesność i styl retro. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie sam rozmiar aluminiowej obudowy i wyjątkowy wygląd prototypu, który zobaczyłem podczas wystawy audio StereoNET Melbourne Hi-Fi Show 2019, z dużym pokrętłem regulacji głośności umieszczonym w centrum przedniej ścianki i dwoma analogowymi miernikami. Wzmacniacz wyróżnia się również wbudowanymi po bokach radiatorami o charakterystycznie zaokrąglonym profilu. Bazując na swym doświadczeniu, Dan D'Agostino pozbawił je ostrych krawędzi, które mogłyby zaczepić o ubranie, gdyż sam wiele lat temu podarł drogi garnitur podczas pracy z pewnym „ostro wykończonym” urządzeniem.

Recenzowany przez mnie wzmacniacz posiadał czarne anodowane wykończenie, ale dostępny jest również w kolorze srebrnym. Wspomniane już duże pokrętło regulacji głośności umieszczone na przedniej ściance to prawdziwe dzieło sztuki – działa jedwabiście gładko i wykorzystuje niezwykle dokładny, sterowany przekaźnikami tłumik, który pozwala na stopniową regulację siły głosu, wybrany ze względu na wysokiej jakości walory soniczne. Bliźniacze analogowe mierniki pełnią wiele funkcji: pokazują poziom głośności, balans, fazę i wyciszenie. Zmieniają funkcję podczas zmiany ustawień, a następnie powracają do swojej roli wskaźników poziomu sygnału. Na obudowie znajdziemy także dwa niewielkie wskaźniki diodowe – Digital Input i Network (wejście cyfrowe i sieć), ale zarówno na przedniej ściance, jak i na pilocie brakuje przycisków bezpośredniego dostępu do tych funkcji. Jest on możliwy jedynie przez aplikację Progression Integrated, która jest raczej toporna w użyciu. Wciąż jednak jestem pod wrażeniem bardzo wysokiego standardu wykończenia wzmacniacza oraz faktu, że jest on wykonywany ręcznie w siedzibie firmy D'Agostino w Cave Creek w stanie Arizona w USA.

Po kilku godzinach od momentu podłączenia wzmacniacza do sieci, obudowa osiąga temperaturę nieco wyższą od temperatury pokojowej – moduł cyfrowy jest cały czas aktywny, by można było obsługiwać łącze Bluetooth przy pomocy instrukcji wysyłanych z pilota. Podczas pracy, wzmacniacz może wydzielać duże ilości ciepła i choć śliczne radiatory cicho wykonują swoją pracę, należy zostawić nieco miejsca dookoła urządzenia – zgodnie z instrukcją użytkownika jest to minimum 75 mm z każdej strony. Należy się upewnić, czy dany stolik pod sprzęt jest wystarczająco duży, by pomieścić wzmacniacz z uwzględnieniem jego potrzeb wentylacyjnych i na tyle solidny, że poradzi sobie z masą 26 kg.

Zgodnie z zaleceniami z instrukcji użytkownika, podczas odsłuchu korzystałem z przewodowego łącza RJ45 Ethernet dla modułu cyfrowego, które okazało się niezwykle stabilne. Moimi źródłami cyfrowymi były: serwer Melco N1A, który podłączyłem do portu USB oraz odtwarzacz Oppo 203 w roli transportu CD, podłączony do złącza koncentrycznego. Korzystałem z różnych wysokiej jakości kolumn, w tym B&W 705 Signature, Chario Constellation Mk2 Cygnus, Revel Performa F228Be, JBL HDI-3800 i DALI Epicon 6. Porównanie niezbalansowanego wejścia RCA ze zbalansowanym XLR wykazało znaczącą różnicę pod względem jakości brzmienia – w tym drugim przypadku dźwięk był bardziej dynamiczny i transparentny, więc na tym właśnie koncentrują się moje komentarze.

Jakość dźwięku

Osiągi wzmacniacza D'Agostino Progression Integrated są znakomite pod praktycznie każdym względem, a słabych punktów znajdziemy tu naprawdę niewiele. Brzmienie urządzenia jest zdyscyplinowane, ale zarazem potężne, dynamiczne i szczegółowe. Wzmacniacz doskonale kontroluje kolumny i wpisuje się w koncepcję ujętą we frazie "przewód ze wzmiocnieniem" najbardziej spośród wszystkich urządzeń, które testowałem w swoim systemie. Wcale nie upiększa dźwięku, ani nie pomija żadnego z detali. Progression Integrated po prostu wzmacnia, dokładnie i w zrównoważony sposób, wszystkie elementy danego nagrania, więc towarzyszące mu pozostałe komponenty systemu audio muszą być tak samo pozbawione wad.

Przykładowo, odsłuch funkowego utworu Briana Culbertsona pt. Been Around the World podkreślił perfekcyjnie zrównoważony charakter tego wzmacniacza. Każdy z instrumentów brzmiał tak, jak powinien – bez nadmiernego blasku, czy metalicznych nadtonów. Dźwięk instrumentów dętych w utworze był surowy i z pazurem. Jednocześnie, pianino i chórki brzmiały naturalnie, a pod względem barwy niemalże bezpłciowo – tak dokładnie odtwarzany był dźwięk. Urządzenie po prostu schodzi z drogi muzyce i pozwala jej swobodnie płynąć. I choć całość jest niesamowicie równa od początku do końca, nigdy nie brzmi nudno, czy sterylnie, ponieważ wszystkie pozostałe kluczowe parametry soniczne również wchodzą na wyższy poziom.

Wysokie tony przepełnione są gładką energią nawet przy wysokim poziomie głośności, a góra pasma jest bardzo rozciągnięta. Równowagę zapewnia odkrywcza i otwarta średnica, a także głęboki i dobrze rozciągnięty bas. Odsłuch utworu pt. Up is Down Hansa Zimmera  ze ścieżki dźwiękowej do filmu Piraci z Karaibów doskonale ukazuje te cechy. Ponieważ recenzowany wzmacniacz z natury zawsze pokazuje szeroki zakres częstotliwości i równo odtwarza dźwięk, przedstawił orkiestrę w ramach niesamowicie dużej sceny muzycznej, a przy tym zachował idealną równowagę od góry do samego dołu, szczegółowo zdefiniował ogromną ilość instrumentów i wszystko to okrasił grzmiącym basem, dzięki czemu brzmienie utworu było majestatyczne i potężne.

Wzmacniacz Progression Integrated sprawił również, że usłyszałem jedne z najcichszych dźwięków tła, z jakimi zetknąłem się w życiu. Odsłuch utworu pt. Canto At Gabelmeister's Peak autorstwa Alexandre Desplata z delikatnie naszkicowanym dźwiękiem werbla, shakerów, trójkąta, bałałajek i wszystkich pozostałych instrumentów dostarczył mi wręcz hipnotyzujących wrażeń. Ciemne tło idealnie współgrało z wysoką transparentnością wzmacniacza, oddając szeroką perspektywę całego muzycznego wykonania. Recenzowane urządzenie w swoim własnym tempie odkrywało ten złożony utwór, bez wysiłku oddając skomplikowane rytmy i ukazując poszczególne warstwy brzmienia.

Obok wysokiej transparentności, Progression Integrated wyjątkowo zręcznie odtwarza naturalne rytmy muzyczne. Przykładowo, utwór Paula Simona pt. Wristband zabrzmiał perfekcyjnie spójnie, a tempo i rytm były idealne. Złożony motyw kontrabasu został oddany czysto i spójnie, a jego niskie dźwięki zagrzmiały i zatrzęsły pokojem odsłuchowym. Splecione ze sobą dźwięki fortepianu, perkusji i kontrabasu w utworze Cécile McLorin Salvant pt. Growlin' Dan zostały odtworzone z chirurgiczną precyzją, a wybrzmienie każdego z nich charakteryzowało się fantastyczną rozdzielczością.

Dynamika jest kolejną z mocnych stron wzmacniacza Progression Integrated. Ze względu na moc wyjściową 200 W na kanał, niektórzy mogliby oczekiwać, że zabrzmi on z mocą goryla o masie pół tony, ale tak nie jest. Recenzowany produkt pokazał, że świetnie potrafi śledzić dynamiczne akcenty muzyczne, a także doskonale kontroluje zestawy głośnikowe. Dźwięki bębna wielkiego i gitary basowej otwierające utwór pt. Take the Power Back zespołu Rage Against The Machine zabrzmiały głośno i tak realistycznie, jakbym słyszał je na żywo – były fizycznie namacalne, zapierały dech w piersiach i miały taką dynamikę, za którą byłbym gotów umrzeć.

Jeżeli należą państwo do słuchaczy, którzy pragną uzyskać dokładny obraz sceny muzycznej, wzmacniacz ten spełni państwa oczekiwania. Kolejną cechą Progression Integrated jest umiejętność odtwarzania pierwotnej akustyki nagrania. Elementy miksu w utworze Sufjana Stevensa pt. Chicago zdawały się wręcz wyskakiwać z kolumn, ale chórki w tle zabrzmiały bardzo wyraźnie, ukazując zdolność wzmacniacza do elastycznego oddawania perspektywy w głąb sceny muzycznej. Scena dźwiękowa w utworze pt. To Rid the Disease zespołu Opeth również była rozciągnięta daleko do przodu, więc kolumny praktycznie rozpłynęły się w moim pokoju odsłuchowym – dźwięk odtwarzany przez wzmacniacz marki D'Agostino zdawał się niemal holograficzny.

Moduły

Podłączyłem mój zestaw gramofonowy: Victor QL-Y7/Origin Live Silver/Hana SL (gramofon/ramię/wkładka) do wzmacniacza D'Agostino i uzyskałem doskonałe brzmienie – dynamiczne i mocne, z cichym tłem i piękną barwą, z dobrym tempem, rytmem i timingiem. Sonicznie gęste utwory grane przez orkiestrę były ładnie prezentowane – każdy z instrumentów miał wokół siebie przestrzeń, a ich dźwięk był czysty i przejrzysty. Wzmacniacz również świetnie i bardzo głęboko ukazał scenę dźwiękową – obraz był duży i szeroki. Podsumowując, brzmienie przedwzmacniacza gramofonowego jest spójne z niezbalansowanymi wejściami liniowymi, ale za tę przyjemność trzeba zdecydowanie dużo zapłacić.

Opcjonalny moduł przetwornika cyfrowo-analogowego wyposażony jest w zestaw wspaniale brzmiących wejść, a także oferuje funkcję streamingu z Internetu, usługi w chmurze i pamięć lokalną. Dla porównania, skorzystałem ze streamingu, by odsłuchać utwór pt. Canto At Gabelmeister's Peak z serwisu Tidal, przesłany bezpośrednio do wejścia sieciowego za pośrednictwem aplikacji. Urządzenie dobrze oddawało pełnię pasma, z cichymi dźwiękami w tle i szczególnie głęboką sceną dźwiękową, choć była ona bardziej głęboka niż szeroka. Gdy, korzystając z wejścia koncentrycznego, użyłem zewnętrznego streamera, a nie wbudowanego modułu do odsłuchu tego samego utworu, scena dźwiękowa przesunęła się do przodu i poszerzyła, a barwy i detale ukazywane były z podobną dokładnością. Gdy korzystałem z serwera Melco, by przesłać strumieniowo ten sam utwór przez wejście USB wzmacniacza Progression Integrated, uzyskałem najlepszy dźwięk – dźwięki tła były cichsze, pojawiło się więcej detali, bas rozciągnął się bardziej w głąb, a scena dźwiękowa stała się większa.

Zgodnie z tym, czego można by oczekiwać po tak wysokiej cenie, przetwornik cyfrowo-analogowy wbudowany w ten moduł świetnie się spisał we współpracy z całą gamą zewnętrznych źródeł cyfrowych, tym samym udowadniając fantastyczne zdolności całego wzmacniacza. Skorzystałem nawet z wtyczki optycznej od mojego telewizora, podłączając ją do wejścia TOSLINK we wzmacniaczu, by cieszyć się lepszym brzmieniem. Stwierdzam także, iż Progression Integrated świetnie się sprawdza jako wzmacniacz AV – sprawia, że dialogi są przejrzyste i łatwe do zrozumienia, a ścieżki dźwiękowe urzekają potężnym brzmieniem. Jednakże odkryłem również, że pomimo tych wszystkich wyjątkowych zalet, testowany wzmacniacz bardziej przekonuje do siebie mózg, niż serce słuchacza. Mówiąc ogólnie, jego zdolności soniczne są pod każdym względem wspaniałe, natomiast nie przemawia do naszych emocji aż tak bardzo jak inne hi-endowe wzmacniacze, szczególnie te lampowe. Jednak, jak zwykle, wszystko zależy od gustu muzycznego – i jestem pewien, że wiele osób pokocha ten niesamowity produkt.

Wedrykt

Obojętnie jak na to spojrzymy, ten wszechstronnie uzdolniony wzmacniacz jest naprawdę imponującym osiągnięciem inżynierii. Bazuje na technologii opracowanej dla droższych urządzeń marki D'Agostino i może stać się naszym pierwszym dużym krokiem w górę firmowej drabiny ulepszeń, ale takim w nieco bardziej przystępnej cenie (przynajmniej dla niektórych!).

Pod względem jakości dźwięku, trudno znaleźć inne urządzenie w tej samej cenie, które poradziłoby sobie lepiej z odtwarzaniem muzyki, tj. odpowiednio oddało ciche dźwięki tła, pełną wybuchowej energii dynamikę, fantastyczną moc, przyjemny balans tonalny i holograficzną scenę dźwiękową. Dzięki wzmacniaczowi Progression Integrated muzyka ożywa i nabiera ognia. Naturalnie, ma on w sektorze hi-end konkurencję w postaci innych niesamowitych urządzeń o różnorodnych muzycznych sygnaturach. Tak więc przed zakupem najlepiej jest odsłuchać tak wiele z nich, jak to tylko możliwe.

Esencją tego wzmacniacza jest więc jego wszechstronna perfekcja. Spełnia wiele wyśrubowanych kryteriów – od unikalnego i majestatycznego wyglądu, poprzez idealne wykończenie i wspaniałe brzmienie, do wygodnej modułowej budowy i opcjonalnych ulepszeń. No i oczywiście reprezentuje tę wyjątkową markę. Jeśli więc poszukują państwo sprzętu tak wysokiej jakości, warto w miarę możliwości go odsłuchać.