Przetwornik cyfrowo-analogowy Prima Luna EVO 100

Alan Sircom, Hi-Fi+, nr 191, oryginał recenzji znajduje się tutaj.


Przez ostatnie lata, firma Prima Luna rosła w siłę dzięki produkcji lampowych przedwzmacniaczy i wzmacniaczy mocy nawiązujących do tradycji złotej ery audio. Oprócz nich, Prima Luna oferuje,  lub oferowała, także lampowe odtwarzacze CD, wzmacniacze zintegrowane i - ostatnio - lampowy DAC. OK, trzeba go raczej nazwać przetwornikiem z lampami. DAC oparty wyłącznie o lampy musiałby mieć rozmiar niewielkiego domu i zespół strażaków stale gotowych do walki z jego przegrzaniem… Wszystkie aktualne komponenty Prima Luna łączy wspólne wzornictwo. DAC EVO 100 jest wśród nich jedynym urządzeniem czysto cyfrowym.

Cała linia została niedawno unowocześniona i nosi teraz wspólną nazwę EVO. Nie było to małe przedsięwzięcie - za jednym zamachem opracować trzynaście urządzeń. Wzmacniacze zyskały nowe transformatory i nowe okablowanie wewnętrzne. Wewnątrz przedwzmacniaczy i konstrukcji zintegrowanych znalazły się wzmacniacze słuchawkowe. Z powodu zakończenia produkcji transportu, z oferty Prima Luna zniknął odtwarzacz CD. Nie był to jednak koniec cyfrowych aspiracji firmy - jego miejsce zajął testowany dziś przetwornik cyfrowo-analogowy EVO 100 DAC. Słowa te należy traktować dosłownie: DAC rzeczywiście wszedł w buty odtwarzacza Prologue Classic. Przedni panel jest de facto identyczny, jedna różnica to czcionka wyświetlacza.

Wewnątrz obudowy znajdziemy wiele dobrych rzeczy, które znamy już z odtwarzacza Prologue. Mamy tu topologię dual mono z dwoma transformatorami toroidalnymi i układem AC Offset Killer, który pozwala obniżyć poziom szumów. Są też doskonałej jakości transformatory wyjściowe, oczyszczanie prądu za pomocą lampy 5AR4, montaż punkt-do-punktu i lampy 12AU7 i 12AX7. Halo, czy to napewno DAC? Taka budowa układu przypomina przecież konstrukcję przedwzmacniacza. Faktycznie, na tym - między innymi - polega sukces urządzeń cyfrowych firmy Prima Luna. Traktuje ona bowiem sygnał cyfrowy jak każdy inny sygnał, który należy wzmocnić kiedy potrzeba. Cyfrowa część EVO 100 DAC oparta jest o dobrze znany chip Burr-Brown PCM1792A oraz układ Burr-Brown SRC4192 do upsamplingu 24/192. Dostępne są wejścia USB jako S/PDIF [koaksjalne i optyczne] oraz AES/EBU [XLR]. Tak, tak - to nie pomyłka. Sygnał USB jest natychmiastowo konwertowany do S/PDIF. Stoi za tym myśl, że skoro USB zostało opracowane do transferu danych a S/PDIF wyłącznie dla muzyki, transkodowanie sygnału USB ma sens. Prima Luna nie jest jedyną firmą, która tak uważa. Jednak inni producenci zostają po komputerowej stronie ogrodzenia nieco dłużej. Niezależnie od wejścia, EVO 100 DAC wspiera sygnał PCM do 24/192 a także DSD64 [na wejściu USB do DSD128]. W niekończącej się wojnie formatów, takie możliwości stanowią pierwsze szczeble drabiny prowadzącej w stronę wysokiej rozdzielczości. Ci, którzy najbardziej zaawansowanych specyfikacji [i wyjść XLR] pewnie skierują poszukiwania w inną stronę. W wielu przypadkach - na swoją szkodę. W poszukiwaniu możliwości odsłuchu plików, których w zasadzie nie ma, pomijają doskonale brzmiące urządzenie.

Wróćmy do kwestii technicznych. Jedną z większych zalet EVO 100 DAC jest zegar, SuperTubeClock. Zamiast typowego oscylatora i układu tranzystorów, które spotykamy najczęściej w odtwarzaczach i przetwornikach, PrimaLuna stosuje rosyjską miniaturową lampę zaprojektowaną w czasach zimnej wojny na potrzeby wojska. Przeznaczona do zastosowania w samolotach Mig i Su lampa osiąga doskonałą stabilność, nie jest wrażliwa na wibracje i wytrzyma puls elektromagnetyczny związany z wybuchem jądrowym [kwestia domowych zanieczyszczeń pola elektromagnetycznego nie jest więc dla niej problemem]. Według firmy ’triody są konstrukcjami o wyjątkowo niskich szumach i ekstremalnej liniowości pracy [kiedy są właściwie zaimpelmentowane]. Oznacza to, że tworzona przez nie fala oscylacji jest bardzo czysta i stabilna… Przetaktowanie sygnału wejściowego generuje szum, który trafia do wejść układu przetwornika cyfrowo-analogowego i wprowadza jitter, który od tej pory staje się nierozerwalnie związany z sygnałem audio.’ Szczerze mówiąc, pełne omówienie działania lampowego zegara można znaleźć na stronie internetowej Prima Luna [prima-usa.com/primaluna-evo-100-tube-dac]. Warto je przeczytać!

Skupmy się na samym działaniu tego przetwornika a nie na kwestiach technicznych. Zwłaszcza, że jest to urządzenie wyjątkowo proste w obsłudze, co po części wynika z projektu nowego panelu frontowego i jego dwóch wyświetlaczy. Cztery przyciski służą do wyboru źródła. Z boku umieszczono wyłącznik główny. To wszystko. Żadnych filtrów, żadnych opcji konwersji. Nie ma  też gniazda słuchawkowego ani wyjść z regulowanym poziomem. Wyłącznie dobry, klasyczny i solidny DAC.

Jeżeli to wszystko, co robi - lepiej niech robi to dobrze. Na szczęście - wręcz błyszczy! Dokładniej mówiąc nie błyszczy, ale świeci! W zasadzie to antyteza ’błyszczenia’. Oto mamy DAC przeznaczony dla ludzi, którzy kochają muzykę, ale nie lubią brzmienia cyfry. Oczywiście, jest wierny sygnałowi cyfrowemu, który dostaje. Ale odtwarza go bez żadnego wysiłku i daje jedwabiście gładki dźwięk niespotykany na tym poziomie cenowym.

W dźwięku tego przetwornika można znaleźć głębokie wyrafinowanie, które jednak nie dochodzi do granicy ’przesady’ ani nadmiernej ’romantyczności’. PrimaLuna EVO 100 DAC to urządzenie, które można słuchać godzinami bez żadnego zmęczenia. Charakter brzmienia EVO 100 opiszę za pomocą porównania: robi on z muzyką to, co robi dobry drink z nami po ciężkim dniu w pracy. Dźwięk nie jest rozmyty ani zmiękczony. Nie czujemy żadnego naprężenia. Chodzi o to, że rzeczy wychodzące z EVO 100 DAC są po prostu miłe. Świat brzmi, wygląda i jest lepszy. To przetwornik należący do kategorii ’rozmowa ze starym przyjacielem’. Nie szuka w nagraniach błędów i niedociągnięć. Słuchając go czujesz spokój,  jak w połowie drugiego kieliszka wina. Trzymając się tej analogii: w cyfrowym audio jest za dużo drinków w rodzaju Jagerbomb…

Pewnie zauważyliście już, że nie jest to DAC o hiperanalitycznym charakterze. Nie kroi muzyki na  kawałki w poszukiwaniu błędów. Osiągane przez niego brzmienie jest po prostu bardzo dobre. Mamy w nim doskonałą koherencję, świetną dynamikę, odpowiedni zakres dokładnie odtworzonych częstotliwości [z precyzyjnym i wyraźnie artykułowanym basem] i więcej detali niż potrzeba, by móc odtwarzać każdy gatunek muzyki. Nawet rytm i tempo stoją na odpowiednio wysokim poziomie. Choć raczej jako bonus niż główna zaleta. EVO 100 DAC nie ociąga się podczas grania, ale też nie wyrywa do przodu.

Również stereofonia zasługuje na uznanie. Zwłaszcza pod względem wysokości sceny. Choć przetwornik ten skupia się raczej na jej głębokości niż szerokości, nie da się zauważyć żadnego jej zawężenia inaczej niż podczas testów porównawczych.

Przede wszystkim jednak, EVO 100 DAC jest przez cały czas całkowicie kompetentny i przekonujący muzycznie. Kiedy słuchasz na nim wspaniałych głosów z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych [Nat ’King’ Cole, Sarah Vaughan i Frank Sinatra], słyszysz eleganckie  wyrafinowanie, które trudno znaleźć w nowoczesnym, cyfrowym audio. Nie jest ono jednak wynikiem miękkości czy rozmycia brzmienia - rytm ma w sobie odpowiedni pazur.

Jedyną wadą testowanego przetwornika jest niedostatek podawanych na wyświetlaczu informacji. Choć osobiście nie sądzę, że ma to duże znaczenie. W użyciu jest przecież prosty jak toster!

Przetwornik cyfrowo-analogowy PrimaLuna EVO 100 DAC zdobył me serce. Tak samo, jak wzmacniacz EVO 300 testowany w numerze 177 Hi-Fi+. Cechą wspólną analogowej i cyfrowej strony komponentów PrimaLuna jest poczucie organicznej struktury odtwarzanej muzyki. Wynika ono zapewne z faktu, że wszystkie te urządzenia projektuje ten sam zespół. Inaczej niż dużych firmach, w których za dział cyfrowy odpowiada osobna część biura projektowego. Jego brzmienie jest całkowicie niewysilone i bardzo miłe. Jednak w sposób całkowicie pozbawiony zmiękczenia.

PrimaLuna EVO 100 DAC przekazuje olbrzymią ilość informacji skupiając się przy tym na muzyce a nie na detalach. Super!