The Absolute Sound 01/2014 

Anthony H. Cordesman

Najdoskonalszy produkt Dana D’Agostino
Jeden z moich przyjaciół, który wciąż żartuje sobie z mojej obsesji związanej z high-end audio, skwitował artystyczne projekty Dana D’Agostino stwierdzeniem „najlepszy sprzęt, jakiego nigdy w życiu nie posłucham” i była to najbardziej pozytywna uwaga, jaką ten dureń noszący słuchawki douszne kiedykolwiek wypowiedział na temat urządzeń hi-fi. Jeśli nie podoba wam się przedwzmacniacz i wzmacniacz Momentum D’Agostino, jeszcze zanim ich posłuchaliście, to wasze dusze są po prostu martwe. Można uzyskać znakomite osiągi w samochodzie, który stanowi bezpretensjonalny projekt typu „forma podąża za funkcją”, jak na przykład Porsche 911. Przedwzmacniacz i wzmacniacz Pass Labs, których używam jako sprzętu referencyjnego, mają taki właśnie użytkowy charakter nawiązujący do stylu Bauhaus. Można również, z drugiej strony, zasygnalizować funkcjonalną doskonałość poprzez image tak unikalny, że staje się on formą sztuki.

W przypadku urządzeń serii Momentum, najwłaściwszą analogią, jaką jestem w stanie przytoczyć, jest projekt typu „sztuka podąża za funkcją”, jaki widzimy w postaci włoskich supersamochodów. Lamborghini Murcielago Reventon jest tutaj doskonałym przykładem – począwszy od nadwozia, a na elektronicznym wyświetlaczu deski rozdzielczej skończywszy. Przedwzmacniacz i wzmacniacz D’Agostino Momentum są pierwszym przykładem takiego paradygmatu, jaki spotkałem w sprzęcie high-end audio – począwszy od miedzianego wykończenia radiatorów, a skończywszy na otworze w projekcie specjalnie zaprojektowanych wskaźników.

Aby sparafrazować kolejne skojarzenie z technologią motoryzacyjną, nie jest to również projekt w rodzaju Krell’a naszych ojców – który uzyskał status firmy kultowej, a został założony przez Dana D’Agostino we wczesnych latach 80-tych. Urządzenia Momentum są osobistym projektem Dana – jednego z najznamienitszych projektantów wzmacniaczy w całym przemyśle high-end audio. Stanowią indywidualny projekt dosłownie w każdej płaszczyźnie, a podczas ich tworzenia jakość stała na pierwszym miejscu, a z kosztami praktycznie się nie liczono. Przedwzmacniacz Momentum oferowany jest w cenie 32000$; wzmacniacze mocy Momentum z kolei, sprzedawane są za 60000$ za parę, chociaż tylko nieznacznie słabsza wersja stereo kosztuje 32000$.

Miałem okazję porozmawiać z Danem podczas montażu jego zestawu i okazało się, że w pewnym stopniu projektowanie urządzeń Momentum stanowiło wyzwalające doświadczenie, kiedy porównać je do całościowego zarządzania firmą audio pokroju Krell’a. Dan mógł jednocześnie wrócić do korzeni i odkryć na nowo większość swoich dróg podejścia do projektowania. Wygląd zewnętrzny jego nowych urządzeń został podyktowany czysto funkcjonalnymi przesłankami. Tak, jak w przypadku Lamborghini Murcielago, u ich podstaw leżało zamierzenie zdefiniowania obecnego poziomu state-of-the-art i zostały one wycenione zgodnie z tym założeniem. Są one w świecie audio ekwiwalentem tego, co określamy mianem projektów autorskich – rezultatem zdolności projektowych, jak również słuchu jednego z najbardziej uhonorowanych inżynierów urządzeń high-end, a nie korporacyjnym produktem wymyślonym i zatwierdzonym przez komitet decyzyjny.

Owszem, ten fakt sprawia, że urządzenia o których mowa są zarówno dla mnie, jak i 95% naszych czytelników poza zasięgiem finansowym. Jednocześnie, będą musiały być uznane za precedens w procesie projektowania urządzeń audio, które okazują się tak samo przyjemne w oglądaniu, jak i w słuchaniu. Co jednak ważniejsze, dostarczą każdemu audiofilowi, który ich posłucha, jakość dźwięku mogącą pomóc mu później w wyborze sprzętu znacznie bardziej przystępnego cenowo. Nie można przecież ustalać standardów porównując jedno niedrogie urządzenie z drugim. Trzeba przyjąć kompromisowe rozwiązanie słuchając najlepszego sprzętu.

Przedwzmacniacz D’Agostino Momentum

Pozwólcie, że rozpocznę od przedwzmacniacza – zarówno z takiego powodu, że znajduje się on na wcześniejszej pozycji w torze dźwiękowym, jak i dlatego, że przedwzmacniacze ogólnie są urządzeniami ciekawszymi do opisywania, niż wzmacniacze mocy. Dan D’Agostino podsumował niektóre z kluczowych cech przedwzmacniacza Momentum w wywiadzie przeprowadzonym na pożytek tej recenzji:

"Przedwzmacniacz Momentum jest w całości projektem dyskretnym, wykorzystującym komponenty w technologii przewlekanej. Urządzenie pracuje w trybie różnicowym, a wszystkie obwody drukowane wykazują jedną fazę dodatnią i jedną fazę ujemną, z płytką przedzieloną na środku. Przedwzmacniacz składa się z sześciu wpinanych obwodów wejściowych, po trzy na kanał. Wymienne obwody wejściowe pozwalają na wprowadzanie przyszłych ulepszeń, co sprawia, że projekt będzie opierać się upływowi czasu.

Obwody audio w przedwzmacniaczu są szerokopasmowe i wykorzystują w swojej konstrukcji wielokrotne lustra prądowe oraz technologię zerowego sprzężenia zwrotnego. Składają się z elementów przewlekanych, które zostały dopasowane i złożone ręcznie. Źródło zasilania jest w całości konstrukcją dyskretną i zostało wyposażone w osobne transformatory dla toru analogowego i cyfrowego, wraz z rozdzielnymi masami.

Sterowanie poziomem tonów stanowi osobną sekcję wzmacniacza, kompletnie odizolowaną od głównych sekcji wzmacniających przedwzmacniacza i jest wyposażone we własne źródło zasilania. Kiedy sterowanie działa, zostaje włączone pomiędzy wejście i układ kontroli głośności za pomocą precyzyjnego przekaźnika. Kiedy kontrola tonów jest wyłączona natomiast, pozostaje ona całkowicie poza obwodem.

Kontrola głośności – jedna z najważniejszych części przedwzmacniacza – została skonstruowana w oparciu o drabinkę dyskretną, wykorzystującą specjalne rezystory 0,1% i najprecyzyjniejsze, niskostratne przekaźniki wykorzystywane w technologii kosmicznej. Sterowanie poziomem głośności wykorzystuje optyczny enkoder, wraz z 2,5-calowym, obrotowym kołem, zapewniającym doskonałą liniowość i umożliwiającym bardzo delikatne zmiany poziomu. Gałka potencjometru została zmontowana z dwóch zapieczętowanych łożysk kulowych. Łożyska wmontowano we wstępnie obciążoną komorę, co pozwala na wyjątkowo gładkie i precyzyjne prowadzenie pokrętła regulacji głośności dźwięku."

Traktując rzecz bardziej przyziemnie (co zapewne stanowi pierwszą metaforę wykorzystaną w tej recenzji), przedwzmacniacz Momentum jest przedwzmacniaczem liniowym wyposażonym w sześć portów wejściowych, ale ma również pewne unikalne cechy. Wśród jego sześciu zbalansowanych wejść XLR znajdziemy również wejście dedykowane dla Kina Domowego (ze wzmocnieniem niezależnym od ustawień kontroli głośności). Jest wyposażony w pilot zdalnego sterowania, który komunikuje się z niewielkim odbiornikiem podłączanym do wejścia na tylnym panelu albo z sensorem podczerwieni umieszczonym w obudowie wskaźnika z przodu urządzenia. Wskaźnik informuje nas o poziomie wzmocnienia, a jego poziom regulowany jest za pomocą masywnego pierścienia umieszczonego dookoła obudowy tego elementu. Sam wskaźnik stanowi odrębne, wspaniałe rozwiązanie projektowe.

Za pomocą pilota możemy sterować balansem i polaryzacją sygnału, a także poziomem głośności i wyborem źródła dźwięku. Urządzenie posiada funkcjonalną i jednocześnie precyzyjnie zaprojektowaną kontrolę barwy dźwięku, która pozwala na zwiększenie ilości basów w niskim zakresie częstotliwości lub na redukcję efektu dudnienia przy ich nadmiarze, a z drugiej strony użytkownik ma możliwość korekcji wyostrzenia lub przytępienia wyższych tonów średnich i tonów wysokich, przy jednoczesnym minimalnym wpływie na resztę zakresów tonalnych. Praktycznie wszystkie wymienione udogodnienia łączą się z odpowiednim podświetleniem i kolorem pojawiającym się na panelu frontowym urządzenia, co w dyskretny sposób komplementuje wyjątkowość projektu, a pilot zdalnego sterowania, ze swoją owalną formą, będzie z pewnością dobrze wyglądał na stole, czy podkładce. Jego przyciski są wygodnie od siebie oddalone i wyraźnie opisane, aby ułatwić użytkowanie.

W projekcie uwzględniono również 12-woltowe wejścia typu jack, które mogą sterować wzmacniaczami mocy i innym rodzajem sprzętu, jak również w gniazdo wejściowe typu DB9, dzięki któremu przedwzmacniacz może być kontrolowany przez systemy automatyki domowej wykorzystujące protokół RS232. Preamp można także umieścić na osobnej jednostce zasilającej, łączącej się z urządzeniem za pomocą styku w tylnej części, która pogłębia strukturalny efekt całości i czyni z przedwzmacniacza Momentum piękny element wystroju wnętrza, jeśli lubicie się pochwalić sprzętem (a jednocześnie łatwy do ukrycia, jeśli jest odwrotnie).

Więcej informacji możecie uzyskać z instrukcji obsługi przedwzmacniacza, dostępnej na stronie firmowej; dostarcza ona sporo zabawy podczas lektury, bez względu na to, jaką kwotą na zakup sprzętu tak naprawdę dysponujecie.

Wzmacniacz mocy D’Agostino Momentum

Dan w następujący sposób podsumowuje najważniejsze cechy wzmacniacza mocy D’Agostino:

"Układ wzmacniacza jest kompletnie odmienny od tego, co projektowałem w przeszłości. Projekt charakteryzuje się zagnieżdżonym sprzężeniem zwrotnym na poziomie 5dB i brakiem globalnej pętli sprzężenia zwrotnego, co sprawia, że Momentum jest wyjątkowo cichym wzmacniaczem, z nieważonym poziomem sygnał/szum o wartości -104, -105dB. Projekt o niskim wzmocnieniu jest harmonicznie dokładny i wierny w stosunku do sygnału wejściowego.

Wykorzystanie miedzi pozwala mi wydobyć więcej mocy wyjściowej z niewielkiej obudowy i zrezygnować z konieczności stosowania dużych aluminiowych radiatorów. Miedź absorbuje ciepło o 91% szybciej niż aluminium i utrzymuje wszystkie urządzenia wyjściowe w stałej, bezpiecznej temperaturze. Wzmacniacz Momentum może wyprodukować olbrzymie ilości mocy – do 1200 W przy 2 omach- co wystarcza do napędzenia dowolnego głośnika.

Wszystkie komponenty są dopasowywane na zgodność charakterystyk dynamicznych, aby zapewnić maksymalną ich liniowość i powtarzalność. Wybór części dokonywany jest na podstawie ich dźwięku, bez względu na koszty. Wszystkie obwody operacyjne są analogowe, a wykorzystane części montowane technologią przewlekaną, która pozwala na uzyskanie najwyższego poziomu niezawodności."

Wzmacniacz Momentum wizualnie stanowi kompaktowy projekt (chociaż jego waga wynosi 44,5 kg) i pobiera mniej niż 1 W energii w opcji spoczynkowej, co umożliwia pozostawienie go podłączonego do sieci na stałe. Pomimo, że Momenum gra dobrze natychmiast po włączeniu, to wymagane jest około 30 minut czasu, aby osiągnął optymalną temperaturę pracy.

Wzmacniacz nie posiada ogromu funkcji, które należałoby opisywać: wśród nich znajdziemy jedynie przełącznik 12V, gniazda wejściowe i wyjściowe oraz regulację jasności wyświetlacza i czułości wskazań wzmocnienia. Monobloki D’Agostino zostały wyposażone w gniazda wejściowe typu XLR, chociaż można również zastosować adaptery RCA. Projekt jest również znacznie mniejszy i bardziej przyjazny dla środowiska, niż większość konkurencyjnych wzmacniaczy mocy.

Jeżeli chcielibyście zapoznać się z pełnym opisem funkcji operacyjnych urządzenia, odsyłam do instrukcji obsługi online, w której znajdziecie potrzebne informacje, a zdjęcie na okładce pozwoli docenić piękno tego projektu.

 

Dźwięk

Zazwyczaj recenzuję dźwięk przedwzmacniaczy i wzmacniaczy osobno, nawet jeśli pochodzą do tego samego producenta. W tym przypadku jednak, jedyne istotne różnice pomiędzy dźwiękiem przedwzmacniacza i wzmacniacza wynikały z tego, jakie kable połączeniowe i głośnikowe zostały zastosowane. Nie zauważyłem znaczących różnic w charakterze dźwięku poszczególnych komponentów, jedynie poza wpływem podłączonych głośników – stało się to jasne przy wymiennym zastosowaniu kilku z moich referencyjnych zestawów, a także kiedy wykorzystałem urządzenia D’Agostino do napędzenia głośników w systemach dwóch z moich przyjaciół.

Generalnie również rekomendowałbym potencjalnym użytkownikom stosowanie przedwzmacniaczy i wzmacniaczy pochodzących od jednego producenta, a także urządzeń podobnej jakości w reszcie toru dźwiękowego, jeśli możecie sobie na to pozwolić. Możliwe też, że będziecie mieli trochę szczęścia i uzyskacie najlepszy możliwy dźwięk przy dopasowaniu przedwzmacniacza lub wzmacniacza Dana D’Agostino do przedwzmacniacza bądź wzmacniacza pochodzącego od innego producenta. Dla przykładu, urządzenia Momentum świetnie sprawdziły się z moim preampem Pass Labs XP-30 i wzmacniaczami mocy tej samej firmy. Niemniej, praktycznie w każdej sytuacji uzyskacie najlepsze rezultaty łącząc przedwzmacniacz i wzmacniacz takiego samego producenta. Redukujecie w ten sposób podkolorowania, jesteście w stanie usłyszeć to, co projektant życzył sobie, abyście usłyszeli, a jednocześnie minimalizujecie ryzyko wystąpienia przydźwięków i innych problemów połączeniowych.

Ta prawda dotyczy w szczególności produktów o jakości takiej jak preamp i wzmacniacz D’Agostino. Są one zdecydowanie zbyt neutralne i dokładne, aby wykorzystywać je w celu skompensowania podkolorowań występujących w innych elementach sprzętu audio. Tak jak inne przedwzmacniacze i wzmacniacze z samego szczytu urządzeń high-end, nie mają one swojego charakterystycznego dźwięku, który kształtowałby muzykę. Nie są ocieplone, rozjaśnione, czy też utwardzone i nie faworyzują, ani nie pomijają żadnych części dźwiękowego spektrum. Nie zmieniają też w widoczny sposób dynamiki od najsubtelniejszych do najgłośniejszych poziomów, jakie mogę znieść słuchając.

Podczas, gdy niektóre ze sprzętów high-end wydają się być tak zaprojektowane, aby kształtować dźwięk całej muzyki, która przez nie przepływa, to przedwzmacniacz i wzmacniacz D’Agostino Momentum uwalniają raczej muzykę od tego typu zmian, wydobywając z niej najlepszą możliwą detaliczność, dynamikę, scenę dźwiękową i obrazowanie.

Część tego procesu „uwalniania” muzyki jest możliwa dzięki temu, że sprzęty D’Agostino są tak doskonale ciche. Nie chodzi mi tylko o niski poziom przydźwięku i szumów, chociaż, kiedy urządzenia zostaną już odpowiednio skonfigurowane, okazują się wybitne pod tym względem. Muzyka po prostu wydaje się płynąć bez żadnych sztucznych elektronicznych wskazówek co do jej charakteru, które mogłyby uświadomić słuchacza, że słucha dźwięku elektronicznego, a nie naturalnego.

Niektórzy projektanci sprzętu audio i jego recenzenci określają takie zjawisko jako „czarne” tło dźwiękowe. Bez względu na to, czy mają na myśli „czerń” w sensie czarnego tła kadru filmowego, czarnej dziury, czy jakiejkolwiek innej definicji czarnego koloru która łączy obrazy wizualne i dźwiękowe – rezultat końcowy wciąż jawi się jako oksymoron. Jest to po prostu kolejna próba opisu dźwięku, który jest nieobecny.

Fakt ten nie oznacza, iż sprzęt D’Agostino nie posiada swoich cech specyficznych. Tak, jak inne preampy i wzmacniacze state-of-the-art których słuchałem, jest on niezwykle przejrzysty dźwiękowo. Staje się to jasne niemal natychmiast, jeśli posłuchacie poprzez niego naprawdę dobrych płyt w bardzo dobrym systemie, a następnie przerzucicie się na przedwzmacniacz i wzmacniacz innego producenta, o zbliżonej cenie i równie doskonałej jakości. Nie występuje tutaj najmniejsze podbicie energii średniego zakresu tonalnego, które w nielicznych urządzeniach sprawia wrażenie zwiększenia ilości detali. Nie ma również jakiegokolwiek zmiękczenia, które delikatnie zmniejszałoby prawdziwą ilość szczegółów i naturalne muzyczne krawędzie. Nie słyszycie dodatkowych detali , ani muzycznego realizmu w formie nowego, zaskakującego wejrzenia w nagranie, czy też niespodziewanych zmian w konkretnym utworze. Jeśli chodzi o przedwzmacniacze i wzmacniacze, zawsze uważam tego typu „odkrycia”, jako ostrzeżenie przed problemem występującym w recenzowanym sprzęcie lub w tym, z którym jest on porównywany. Wymiana obecnie produkowanych preampów i wzmacniaczy mocy na inne o podobnej jakości, nigdy nie powinna wprowadzać daleko idących zmian w torze dźwiękowym, chyba że istnieje jakaś usterka w projekcie chociaż jednego z urządzeń będących przedmiotem testu.

Tym co na pewno usłyszycie, będą czyste zmiany dynamiki, więcej mało słyszalnych detali, lepsza definicja. Różnice pomiędzy naprawdę dobrymi nagraniami cyfrowymi, w rozdzielczości 24/96 – skopiowanymi ze źródeł, które zostały celowo tak zarejestrowane, aby zapewnić odpowiednią jakość – pokazują potencjał muzyki cyfrowej wysokich rozdzielczości. Jeśli nagranie jest wystarczająco dobre, usłyszycie również bardziej naturalną, wyraźną, trójwymiarową scenę dźwiękową. Scena wydaje się rozszerzać, bez rozciągania wielkości instrumentów, czy też głosów. To co słyszymy jest bardziej naturalnie rozłożone i wycentrowane, a szczególnie w wypadku sprzętu Momentum, jeszcze dochodzi do tego pogłębienie sceny dźwiękowej. Należy tutaj dodać, że obrazowanie nie jest jedynie bardziej precyzyjne – obrazy są rozmieszczane w bardziej realistyczny sposób w poprzek i w głąb sceny dźwiękowej.

Trzeba zaznaczyć, że o ile takie niuanse ciężko jest opisywać, to różnice pomiędzy Momentum a innymi przedwzmacniaczami i wzmacniaczami najwyższej klasy są z pewnością słyszalne. Dla przykładu, obydwa urządzenia Momentum są w perspektywie dźwiękowej bardziej nakierowane na prezentację środka sali, niż jej pierwszych rzędów. Problemem jest to, że różnice są na tyle subtelne i zależne od nagrania, że nie mogę być na 100% pewien, czy nie biorą udziału żadne podkolorowania dźwięku, kiedy porównuję D’Agostino z inną topową elektroniką, ponieważ nie wiem, jak wyglądało wykonanie nagrania na żywo. 

To co na pewno mogę stwierdzić, to fakt, że splot wszystkich cech, które składają się na prezentację dźwiękową Momentum sprawia, iż muzyka staje się łatwiejsza w odbiorze, bardziej emocjonalna i bardziej rzeczywista na wielu z odsłuchiwanych nagrań. Ponadto, dźwięk pozostaje głęboko angażujący nawet przy długich sesjach odsłuchowych.

Niestety, nie istnieje termin w słowniku audiofila, który określałby zdolność sprzętu do wytwarzania całkowicie zadowalającego dźwięku na przestrzeni czasu. Nie jest to również tylko kwestia uniknięcia znużenia związanego z odsłuchem; to raczej zdolność angażowania uwagi słuchacza. Nie jest to przedwzmacniacz i wzmacniacze mocy przy których dałoby się czytać książkę, czy wykorzystywać je do grania cichego podkładu muzycznego w tle. Jeśli dodacie równie dobre komponenty towarzyszące, sprzęt po prostu wciągnie was w muzykę i jej wykonanie i nie pozwoli odejść.

Z jednej strony D’Agostino Momentum zapewniają prawdziwie doskonałą jakość przekazywania dźwięku przy płytach wybitnych, a także nie wybaczają defektów na nagraniach średnio lub słabo zrealizowanych. Z drugiej strony z kolei, wyciągają co tylko możliwe z nawet najzwyklejszych płyt Deutsche Dullaphon (chociaż dostępna korekcja tonów pomaga!), jak również ze zbyt mocno upakowanych nagrań jazzowych, symfonicznych i operowych, które mają tendencję do sklejania muzyki w jedną masę przy szczytowych poziomach dźwięku, na rozbudowanych pasażach chóralnych; ratują także wiele płyt Mahlera, na których kompozytor chciał zgromadzić na scenie jakiś tysiąc, a może więcej wykonawców na raz. Urządzenia Momentum starają się również jak najlepiej zaprezentować finałową część 3 Symfonii Saint-Saën’a, przynajmniej dopóki nie otrzymamy nagrania, które byłoby w stanie poradzić sobie z jej dynamiką i ilością detali.

Jest jednakowoż jedna istotna różnica pomiędzy przedwzmacniaczem i wzmacniaczem Momentum. Przedwzmacniacz mianowicie, dysponuje znakomitym basem. Wzmacniacz z kolei, nie tylko posiada taki sam bas, ale wykonuje znakomitą pracę, kontrolując głośniki niskotonowe w podłączonych kolumnach – nawet tych trudnych do napędzenia. Myślę, że można by polemizować, czy wzmacniacze mocy D'Agostino przypadkiem lekko nie żonglują detalicznością basów względem ich czystej energii, przy okazji rozciągając nieco najniższe poziomy niskich tonów. W zasadzie to, co napisałem przed chwilą, w znacznie większym stopniu ma być analizą dźwięku, niż jego krytyką.

Ustawienie i podłączenie

Monobloki Momentum wydają się być zdolne do napędzenia jakichkolwiek głośników znanych ludzkości, włącznie ze starszymi modelami elektrostatycznymi, czy też kolumn o niskiej impedancji, jak np. Apogee. Wzmacniacze nie stwarzały również żadnych problemów przy różnego rodzaju stosowanych interkonektach i kablach głośnikowych. Nie miałem też kłopotu z żadnym źródłem dźwięku. Są to urządzenia tak przejrzyste, że raczej będą odsłaniać dźwięk pozostałych komponentów systemu, a to może wymagać pewnych korekcji w doborze okablowania; być może też będziecie musieli lekko skorygować położenie głośników, aby odzwierciedlić lepsze skupienie sceny dźwiękowej i uzyskać jak najlepszą odpowiedź basów, ale to akurat jest cechą wspólną dla wszystkich najwyższej jakości przedwzmacniaczy i wzmacniaczy mocy.

Każdy naprawdę dobry kabel zasilający, włącznie z tymi, które zostały dostarczone razem ze sprzętem, zagrał dobrze w moim domu. Jedynym czułym punktem jaki znalazłem podczas odsłuchów, były oddzielne obwody zasilające dla każdego z gniazdek niedaleko głośników w moim pokoju i osobny obwód zasilający komponenty, w sąsiednim pokoju. Nie stanowiło to problemu samego w sobie, ale wykorzystanie wbudowanych w ścianę filtrów napięcia i osobny kondycjoner sieciowy stworzyło ślady pętli uziemienia, nawet przy zastosowaniu rozgałęźników. Jest to dość często spotykany kłopot wśród urządzeń high-end i jednocześnie ostrzeżenie przed ulepszaniem sieci zasilania. Jakość kondycjonerów w olbrzymim stopniu zależy od jakości elektrycznej sieci domowej. Wydawanie wielkich sum pieniędzy na gniazdka elektryczne jest po prostu śmieszne. W większości przypadków wykorzystanie grubych linii przesyłu o wysokim natężeniu prądu jako okablowania domowego, które doprowadza energię do waszego systemu dźwiękowego, poprawienie uziemienia i wykorzystanie tańszych, wysokiej jakości gniazdek dostępnych w dowolnym markecie budowlanym, zapewni uzyskanie lepszego dźwięku, niż wykorzystanie osobnych filtrów prądowych lub kondycjonerów przy różnych obwodach doprowadzających napięcie.

Moja rada jest następująca: jeśli stwierdzicie najmniejszy przydźwięk, sprawdźcie linie napięcia i ich uziemienie. Problemy nie leżą w urządzeniach D’Agostino i nie ma sensu kupowanie elektroniki w tej cenie, bez posiadania wysokiej jakości i najlepiej - dedykowanych - linii napięcia. Jeśli nie wiecie jak sobie z tym poradzić, większość dystrybutorów sprzętu rozwiąże ten problem lub będzie mogła zarekomendować doświadczonego elektryka. Dobre obwody zasilające AC są kluczowym elementem systemu high-end.

Podsumowanie

Zawsze będziemy spotykali się z rywalizacją na szczycie, obojętnie w jakiej dziedzinie życia. Nie można stawać się lepszym, bez prawdziwej rywalizacji. Podczas pisania tej recenzji, odsłuchiwałem dwa nowe wzmacniacze mocy, które miałem przetestować. Każdy z nich charakteryzował się odrobinę innym zestawem dźwiękowych niuansów, o których wspomniałem już wcześniej. Fakt jednak jest taki, że urządzenia D’Agostino Momentum są tak dobre, jak przystało na sprzęt określany mianem high-end. Uważam odsłuchiwanie tego typu komponentów za prawdziwy przywilej.