The Absolute Sound 10/2014 

Anthony Cordesman

Prawdziwie wyjątkowy dźwięk oraz wartość
Przez parę ostatnich lat miałem okazję recenzować wiele znakomitych głośników, których ceny były zawyżone w stosunku do ich wartości. Triton One, stworzony przez firmę GoldenEar, stanowi jednak wyjątek. Zapewnia on wybitną jakość dźwięku przy znakomitym stosunku wartości do ceny. Głośnik nie pozwala nam odnaleźć słabych stron w żadnym z ważniejszych aspektów swojego  działania, jest niezwykle muzykalny i można go nabyć za niemalże „przystępną” cenę 5000 dolarów za parę. Jest to również produkt, który otrzymał olbrzymią ilość spontanicznych pochwał od słuchaczy spoza branży, bez względu na ich gusta muzyczne – nawet od tych, którzy uważają jakikolwiek widoczny sprzęt stereo za policzek wymierzony sztuce wystroju wnętrz.

Nie oznacza to jednak, że Triton One jest zupełnie pozbawiony dźwiękowych kompromisów czy wyborów, które musiały być podjęte w fazie konstrukcyjnej – do tych kwestii powrócę w dalszej części tej recenzji. Mówiąc o wyborach konstrukcyjnych, najbardziej zaskoczyła mnie pieczołowitość projektantów dotycząca reprodukcji muzyki akustycznej z  zachowaniem naturalnego brzmienia średnicy i energii wysokich tonów, przy jednoczesnym głębokim rozciągnięciu basów.

Pieczołowitość o której mowa, powinna być standardem we wszystkich konstrukcjach głośnikowych, jednak zbyt wiele konkurujących ze sobą głośników ma tendencję do uwypuklania wyższej średnicy zakresu tonalnego w celu uwidocznienia detali, a dzieje się to zazwyczaj kosztem utraty naturalnego ciepła średnich tonów i powietrza obecnego w wysokim zakresie pasma, a także wymusza „wyeksponowany” charakter dźwięku, przy zaniku perspektywy sceny dźwiękowej obecnej w muzyce na żywo. Inne konstrukcje z kolei, przesadnie eksponują energię niskiego basu kosztem jego zróżnicowania, wchodząc w niepotrzebną interakcję z pokojem odsłuchowym. Tritony One, w przeciwieństwie do opisanych właśnie głośników, nigdy nie faworyzują konkretnego rodzaju muzyki, ani nie przedkładają prezentacji nagrania ponad muzyczny realizm. Rezultat jaki otrzymujemy, to długoterminowa przyjemność odsłuchów.

Technologia, cechy konstrukcyjne i ich wpływ na zasadniczą jakość dźwięku

Muszę przyznać, iż nie wysnułem swoich wniosków bez konieczności przezwyciężenia początkowych uprzedzeń, które powstały po przeczytaniu dołączonej przez producenta literatury. Zbyt wiele w niej przymiotników i superlatywów, zbyt wiele informacji i technicznej paplaniny. Jednak kiedy już zacząłem słuchać, bez trudu zauważyłem korzyści rozwiązań konstrukcyjnych zastosowanych w Tritonach One i szybko odłożyłem szum marketingowy na bok.

Wysokotonowy przetwornik wstęgowy, wykorzystany w konstrukcji Tritonów, produkuje  jedne z najgładszych, spójnych i pozbawionych rezonansów muzycznych detali, jakie do tej pory słyszałem, bez względu na cenę głośnika. Jest także dobrze zintegrowany z dwiema membranami średniotonowymi, o średnicy 5.25 cala, umieszczonymi w układzie D’Appolito – na górze i pod spodem przetwornika. Głośniki średniotonowe operują w niezwykle dużej dwu-komorowej odgrodzie, która jest odseparowana od odgrody mieszczącej przetworniki niskotonowe.

Taka kombinacja przetworników zapewnia niezwykle realistyczną odpowiedź, począwszy od niższej średnicy, aż do zakresu około 15 kHz. Dzieje się to bez uwypuklania, czy utwardzania wyższej średnicy pasma, które może wywoływać pozytywne wrażenie przez kilka godzin bądź dni, jednak na dłuższą metę staje się męczące, szczególnie, kiedy słuchamy instrumentów operujących w tym właśnie zakresie tonalnym, jak fortepian, klarnet, flet, skrzypce, czy też flet podłużny lub żeński wokal. Przetworniki w Tritonach One charakteryzują się również wystarczającą czystością, szybkością i dokładnością, niezbędną do ukazania w realistyczny sposób uderzeń szczoteczki o talerze perkusji (jak również aplauzu, jeśli można aplauz rozpatrywać w kategoriach instrumentu perkusyjnego przez chwilę bądź dwie).

Może to być również wpływ faktu, że Triton One wydaje się posiadać lekkie wycofanie przenoszonych częstotliwości w punkcie, w którym ludzkie ucho jest najbardziej uwrażliwione na nadmiar energii i utwardzenia wyższej średnicy, jednak przetwornik wysokotonowy zastosowany w konstrukcji głośników bardzo gładko rozwija odpowiedź częstotliwości od około 7-8 kHz aż do granicy 15 kHz, gdzie zaczyna ona powoli opadać i uzyskuje znów płaską charakterystykę przy zakresie 20 kHz. Uwypuklenie to ma miejsce powyżej, a nawet znacznie przekracza granicę, przy której większość ludzi jest w stanie usłyszeć muzyczne detale obecne w wysokich częstotliwościach, jednak występuje wciąż poniżej poziomu częstotliwości, przy których mogą oni wykryć obecność przekazu dźwiękowego mającego wpływ na obecność powietrza i żywotności w muzyce.

Rezultat końcowy jest taki, że wzrastająca siła odpowiedzi Triton One obecna w wysokich zakresach częstotliwości, tworzy dodatkową aurę życia i powietrza wokoło dźwięków, która jest według mnie znacznie bardziej realistyczna pod względem muzycznym, niż „podbijanie” wyższej średnicy w celu uzyskania rysunku detali, jakiego nigdy nie usłyszymy słuchając muzyki na żywo, w normalnej pozycji odsłuchowej.

Kształt obudowy, jak również umiejscowienie tweetera i przetworników średniotonowych również w tym pomagają – stanowi to rezultat zarówno wyrównanego wzoru promieniowania fali przetworników, jak i wąskiego frontu obudowy głośnika Triton One (wartości, o której wcale nie można wywnioskować bezpośrednio ze zdjęć umieszczonych w materiałach prasowych, dopóki nie zobaczymy głośnika na własne oczy). Wąski front obudowy jest tylko jednym ze sposobów na stworzenie wyjątkowej sceny dźwiękowej, a moje odsłuchy innych głośników wyposażonych w tę cechę konstrukcyjną nauczyły mnie, że w praktyce nie zawsze udaje się uzyskać stabilną scenę, niski poziom podkolorowań i jednolity wzorzec promieniowania, jakie zakładano w teorii. Ta sztuka udała się jednak w przypadku Triton One i każdy słuchacz spoza audiofilskiego grona, któremu zademonstrowałem głośniki, czynił pozytywne uwagi na temat detaliczności ich sceny dźwiękowej, spójności brzmienia, a także zdolności tworzenia szerokiej i stabilnej przestrzeni odsłuchowej, bez zniekształcania rozmiarów obrazu lub gubienia muzycznych informacji.

Pozostała część projektu jest równie dobra pomimo poziomu złożoności, który początkowo skłonił mnie do zastanowienia, czy ilość wykorzystanych przetworników i pasywnych radiatorów nie ma bardziej na celu zachęcenia potencjalnych nabywców, niż stanowi rzeczywistą konieczność. Cechy projektu sekcji basowej to między innymi: trzy przetworniki o długim skoku,  wielkości 5” x 9”, ustawione w jednej osi, hybrydowa elektroniczno/pasywna zwrotnica dostrojona do niezwykle niskiego poziomu odcięcia 100Hz oraz kontrolowany przez DSP 56-bitowy wzmacniacz o mocy 1600W, pracujący w klasie D. W konstrukcji wykorzystano również dwa podwójne, pasywne radiatory, umieszczone po obu stronach obudowy, które wg. GoldenEar zapewniają charakterystykę pracy zbliżoną do linii transmisyjnej.

Początkowo, po przeczytaniu o wszystkich cechach charakterystycznych sekcji basowej i po spojrzeniu na skomplikowany przekrój głośnika Triton One, doszedłem do wniosku, że w konstrukcji wykorzystano znacznie więcej elementów niż to było konieczne lub, że jej możliwości nie będą ostatecznie odpowiadać cenie produktu. Cóż…czasem po prostu wystarczy posłuchać.

Bas Tritonów, zaraz po ich włączeniu, okazał się wyjątkowo głęboki i detaliczny, a także posiadał znakomitą rozpiętość dynamiki. Dla użytkowników dbających o stan swojego słuchu, raczej nie będzie miało znaczenia, że specyfikacja techniczna podaje wartość 14Hz jako limit dolnego zakresu przenoszonych częstotliwości; tak niskie wartości nie są istotne, o ile nie planujecie, że Wasze Tritony będą przenosić dźwięki grzmotów, cieszyć się z najdrobniejszego słyszalnego detalu niskich tonów podczas filmu w którym obcy niszczą miasto, czy próbować subsonicznej komunikacji ze słoniami.

Z drugiej strony, kolumny zaprezentowały naprawdę dobrze rozciągnięty bas i znakomitą energię, nawet przy najniższych dźwiękach realistycznej muzyki organowej, a także niskie tony, które mogą konkurować z wieloma dużymi wolnostojącymi subwooferami, a które przy tym są znacznie lepiej zintegrowane i spójne. Jednocześnie, Tritony One wydają się być zaprojektowane w taki sposób, aby raczej przekazywać  jak najdrobniejsze detale transjentów w najniższych możliwych zakresach częstotliwości, a nie produkować jak największy atak niskich tonów. Punkt odcięcia niskiego basu występuje również bardzo późno i jest niezwykle rozciągnięty. W najniższych oktawach nie występuje słyszalne uderzenie, czy szczyt w przetwarzanym dźwięku, tuż przed osiągnięciem dolnego limitu częstotliwości, czy też nagły uskok lub efekt kaskady w pewnym punkcie niskiego basu.

Okazuje się, że w efekcie głośniki odsłaniają rzeczywistą złożoność muzyki począwszy od niższej średnicy, a na dolnych oktawach skończywszy znacznie lepiej, niż konstrukcje nastawione na uwypuklenie mocy jedynie niskich tonów. Taka ich cecha pomaga wytworzyć bardzo naturalny i wyraźnie zróżnicowany bas w muzyce organowej i w przypadku instrumentów elektronicznych. Zapewnia również lepiej zdefiniowaną linię basów elektronicznej perkusji i muzyki syntezatorowej, co nadaje niskim częstotliwościom znacznie bardziej realistyczny atak, kiedy w muzyce pojawiają się nagłe transjenty bądź zmiany dynamiki.

Ponadto, moi synowie, których tolerancja w stosunku do rocka, heavy metalu i muzyki elektronicznej w znacznym stopniu przekracza moją, byli równie usatysfakcjonowani. Okazuje się, że nawet młodsza generacja, która oddaliła już się nieco od jazzu i muzyki klasycznej, może tak samo zwracać uwagę na realistyczne detale basowe i atak transjentów, jak powolnie kostniejący muzyczny snob.

Słyszałem już wiele konstrukcji głośnikowych, które zgodnie eksponują brzmienie basu i sprawiają, że staje się on uporczywy kosztem zamazywania detali oraz uwypuklania pewnych aspektów basowego spektrum. Jak na moje ucho, jest to znacznie mniej muzykalny i angażujący w odsłuch kompromis, niż dźwięk Tritonów One. Ponadto, dynamika niskich tonów ma być nagła i ekscytująca; zwarty i w pełni zdefiniowany bas Tritonów nadaje im bardziej dramatyczny i emocjonalny charakter.

Dało się to wyraźnie usłyszeć na nagraniu organowej transkrypcji Obrazków z Wystawy Musorgskiego, wykonywanej przez Jeana Guillou, na płycie wydanej przez Dorian Recordings. Cecha ta również była wyraźna w przypadku mojej kolekcji organowej muzyki Bacha, spektakularnego brzmienia bębnów basowych na nagraniach Telarc, a także prawdziwie masywnych i złożonych pasażów orkiestry, nasyconych energią głębokich basów, takich jak Trzecia Symfonia Saint-Saëna.

Istnieje również inna zaleta takiego projektu systemu przetwarzania niskich tonów. Wzmacniacz basowy o mocy 1600W „dźwiga” tak duży ciężar, że cała kolumna głośnikowa Triton One okazuje się konstrukcją o niezwykle wysokiej sprawności. Z łatwością mogłem napędzić kolumny za pomocą moich 50-watowych wzmacniaczy lampowych, a ich konstruktor wykorzystuje triodę single-ended o mocy 24W, jako jeden ze swoich wzmacniaczy referencyjnych. Jednocześnie, niski bas jest tak dobrze zintegrowany z resztą pasma, że wciąż będziecie w stanie wychwycić najlepsze dźwiękowe właściwości stosowanego przez Was wzmacniacza mocy, w całym zakresie, począwszy od wyższego basu, a skończywszy na górnej granicy słyszalności ludzkiego słuchu. Jako że wzmacniacz basowy posiada łatwe do napędzenia obciążenie, zawierające się w wartościach 4-8 Ohm, jego wykorzystanie w znacznym stopniu eliminuje współczynnik tłumienia wzmacniacza mocy, będący kluczową kwestią jakości przetwarzania niskich oktaw dźwięku.

 

 

Retrospektywnie, powinienem także zauważyć, że moje doświadczenia z ciągle rosnącymi cenami sprzętu high-end wytworzyły u mnie pewne dziwne nastawienie. Zakładając, że Triton One może oferować zbyt wiele jakości za swoją cenę, przyjmowałem  naprawdę wysokie ceny, które przychodzi nam płacić za naprawdę wysokiej jakości komponenty, jak coś oczywistego. Jak jeden z moich synów później mi uświadomił, 5000 dolarów to i tak niemało wobec jakichkolwiek standardów innych, niż te przyjęte przez wąskie grono high-endowych fanatyków. Produkt zaprojektowany dla szerszego grona audiofilów – i potencjalnych audiofilów – powinien dostarczać dużo wysokiej jakości za rozsądne pieniądze , a 5000 USD brzmi bardzo realnie.

Ponadto, jak Sandy Gross – szef GoldenEar – pozwolił mi zauważyć, można otrzymać kawał produktu posiadając amerykańsko-kanadyjski zespół projektowy o stałym składzie, który zajmuje się każdym aspektem etapu projektowania oraz produkcji, a także wykorzystując do złożenia poszczególnych elementów w całość kontrahenta zza oceanu. Można także uzyskać niezwykle zadowalającą jakość dźwięku produkując swój wyrób w dużych ilościach, wykorzystując ustandaryzowane przetworniki i projektować mniejsze obudowy, przy zastosowaniu zestawu pasywnych radiatorów oraz wyrafinowanego połączenia konstrukcji usztywnień z odpowiednim wytłumieniem i osobnymi odgrodami przeznaczonymi dla przetworników wyższej średnicy oraz niskiego zakresu tonalnego.

Zaawansowane Odsłuchy

Oczywiście, nawet najlepsze cechy brzmienia nie mają znaczenia, jeśli głośnik nie jest czymś więcej niż sumą części, z których został złożony. Naprawdę dobre przetworniki muszą osiągnąć taki rodzaj synergii, który pozwoli nam skupić się na brzmieniu muzyki, a nie głośnika i działać w taki sam sposób, niezależnie od typu muzyki czy rodzaju nagrania, a jednocześnie nie mogą „wybaczać”, czy tuszować realnych zalet czy też słabości materiału oraz cech źródła dźwięku.

Tritony One osiągnęły taki poziom synergii z wyjątkowym realizmem, przy najlepszych nagraniach akustycznych. W oczywisty sposób pokazały różnicę pomiędzy naprawdę dobrze zrealizowanymi nagraniami, bez wyraźnego faworyzowania jednych wobec drugich. Są to również głośniki dla kogoś z raczej dużą muzyczną biblioteką, niż takie, przy których będziemy potrzebować konkretnego audiofilskiego nagrania lub rodzaju muzyki, żeby mogły pokazać na co je stać.

Będziecie w stanie usłyszeć bezpośredniość zbliżenia mikrofonów nagraniowych, zbytnią złożoność miksowania i masteringu, szum taśmy matki, różnice pomiędzy mikrofonami i wszystkie problemy, jakie wiążą się ze starszymi i nowszymi nagraniami. Tritony One, same w sobie, nie posiadają jednak dominującego charakteru brzmienia, który uwypuklałby konkretny aspekt muzyki, czy tworzył wrażenie nagłego olśnienia przy odsłuchu ograniczonej grupy nagrań, a odczucie znużenia w przypadku wielu innych – co dane mi było usłyszeć przy wielu głośnikach, na różnych pułapach cenowych.

Kilka tygodni odsłuchów ukazało, że kolumny wykonały znakomitą pracę, prezentując nawet najbardziej wymagającą muzykę symfoniczną, operową, czy też duże jazz-bandy. Symfonia Tysiąca, Mahlera, Trzecia Symfonia, Saint-Saëna, czy też Pierścień Nibelunga, Wagnera, nigdy wprawdzie nie dopasują się wielkością do pokoju odsłuchowego - jednak tak samo, jak w przypadku innych znakomitych konstrukcji głośnikowych, nie powstrzyma to Was przed głębokim zaangażowaniem się w muzykę, czy też przed docenieniem muzycznych dowcipów i okazjonalnych ekscesów w operach Mozarta.

Jednocześnie, Tritony zapewniają wyjątkowy poziom realizmu przy odsłuchu niewielkich składów jazzowych, czy w nagraniach muzyki kameralnej, które wydają się ożywać w przestrzeni pokoju odsłuchowego i brzmieć, jakby było to rzeczywiste wydarzenie. Można zupełnie się zatracić  w realistycznej reprodukcji mniejszych grup muzycznych, takich jak na płycie Jazz at the Pawnshop, słuchając szerokiego wachlarza znakomitych nagrań muzyki kameralnej pochodzących z wytwórni Accent i Naxos, czy zatapiając się w muzyce wokalnej i nagraniach instrumentalnych. Przy tym wszystkim możemy z łatwością zapomnieć o pokoju odsłuchowym, pracy, czy dniu, który właśnie mija.

Tritony One poradziły sobie z każdym damskim wokalem z mojej kolekcji nagrań, zapewniając wystarczający zapas ponad limit narzucony przez jakość masteringu. Niespotykana  spójność rezonansów, czy brak uwypuklenia wyższej średnicy sprawiał, że kobiece soprany brzmiały jak nie kończąca się przyjemność, nawet przy wyjątkowo wymagających gatunkach muzyki. Tritony nigdy nie tuszowały nieco ekscentrycznego stylu nagraniowego i miksów muzycznych, wybranych przez wokalistki pokroju Norah Jones, czy Jennifer Warnes, ale z drugiej strony, nie tuszowały również jakości ich głosów i stylu śpiewania. Nie wszystkie głośniki mogą poradzić sobie z wyzwaniem, jakie stanowią nagrania Judy Collins. Tritony One poradziły sobie z łatwością.

Powinienem także wspomnieć o zdolności tych głośników do przedstawiania w łagodny sposób instrumentów, które łatwo mogą spowodować zmęczenie lub nawet irytację, kiedy są odtwarzane przez inne kolumny głośnikowe. Należy do nich flet podłużny (wypróbujcie płytę Scott Reiss and Hesperus Baroque Recorder Concerti  w wydaniu Golden Apple GACD 7550), dobre ale nieco zbyt jasne lub zbyt blisko zmiksowane nagrania klarnetu (Martin Frost, Mozart Clarinet Concerto and Quintet, BIS-SACD-1263), czy też kameralna orkiestra dęta (Wolfgang Bauer, Haydn Trumpet Concertos, MDG 901 1395-6).

To samo tyczy się szerokiego wachlarza nagrań fortepianu, klawesynu i skrzypiec solo, w których problemy z mikrofonem lub diabelska pokusa uchwycenia zbyt dużej ilości detali eksponują krawędź średnich tonów w każdym praktycznie systemie. Okazało się również, że Tritony One potrafiły nawet sprawić, że koncerty instrumentów perkusyjnych były znakomitą zabawą – a to jest coś, czego nie można powiedzieć o zbyt wielu konstrukcjach. (Wypróbujcie nagranie czwarte - “Forescore for Percussion”—na płycie Continuum for Percussion Quartet, New World Records, 382-2. Według mojego gustu muzycznego to po prostu zwykłe demo, ale stanowi diabelny test dla głośników).

Jak już wcześniej wspomniałem, brzmienie basu w Tritonach jest wybitne, nieważne jaki głośnik z nimi byśmy porównali – a już szczególnie w tym rozmiarze i o podobnej cenie. Jeśli lubicie silna linię basu, dostaniecie linię basu z nagrania, a nie wersję głośnikową – ze zbyt małą ilością energii lub z lekko zaburzoną definicją dźwięku oraz naciskiem na urywek basowego spektrum, które głośniki dobre „inaczej”, czasem zapewniają. Organy ujawniają całą swoją złożoność niskiego basu, a nagłe eksplozje energii pochodzącej z bębna basowego lub syntezatora są zwarte i czyste, a do tego wywołują piorunujące wrażenie.

I owszem, będziecie mieli jednakową przyjemność z odbioru niskich tonów jak i całości muzyki, jeśli jesteście fanami Stonesów, czy też klasycznego rocka. Moi synowie – będący w wieku, który można określić jako semi-Post-Milenijny, dzielący typowe semi-Post-Milenijne przekonanie, że postęp naprawdę może przejawiać się w muzyce popularnej zapewniają mnie, że taką samą jakość brzmienia można docenić przy bardziej współczesnych nagraniach – począwszy od ZZ Top, a na muzyce elektronicznej skończywszy. Jeszcze inny młody słuchacz powiedział mi, że Tritony One świetnie sprawdzają się w heavy metalu, muzyce grunge, jak również brytyjskim rocku apokaliptycznym.

Naprawdę nie mogę brnąć dalej w weryfikacji atrakcyjności Tritonów wobec wszystkich gustów muzycznych. Jest dla mnie problemem, aby docenić jakiegokolwiek kompozytora młodszego niż Limenius. Nie mogę też znaleźć ochotników, którzy przetestowaliby działanie Tritonów One słuchając muzyki disco, a takiego wyczynu nie podejmę się samodzielnie. Nawet najbardziej odporni recenzenci mają swoje granice, kiedy przychodzi do estetycznych poświęceń w imię sprzętu audio.

Ustawienie i Kompatybilność

Tritony One mają jeszcze inne praktyczne zalety. Są niezwykle mało wymagające w stosunku do sprzętu i pomieszczenia odsłuchowego. Łatwo można je napędzić dowolnym dobrym wzmacniaczem, nie wydają się też szczególnie wyczulone pod kątem kabli głośnikowych (chociaż pozwoliły mi wyraźnie usłyszeć różnicę pomiędzy moimi przewodami AudioQuest, Kimber i Transparent Audio), jak również nie są szczególnie wrażliwe na przewody zasilające, czy problemy z pętlą uziemienia, jakie występują w niektórych głośnikach z zasilanymi subwooferami.

Tritony są mniej wrażliwe na charakterystykę pokoju odsłuchowego jeśli chodzi o reprodukcję niskich tonów, niż większość głośników, ze swoją energią głębokiego basu i jego rozciągnięciem, a jednocześnie są zdolne zapewnić wyjątkową jego jakość i warto je po pewnym czasie dostroić ustawiając w odpowiedniej odległości od tylnej ściany. Zastosowanie pasywnych radiatorów i konstrukcji  wykorzystującej odgrody akustyczne, wydaje się pomagać w redukcji interakcji z pokojem odsłuchowym, faworyzując bardziej realistyczny bas i niwelując „górki” i „dołki” w paśmie niskich tonów, których nie da się uniknąć w żadnym zwykłym pokoju odsłuchowym, a które pojawiają się w pewnej formie nawet w pokojach z najbardziej naturalną muzycznie, cyfrową kompensacją dźwięku.

Jeśli chodzi o inne aspekty ustawienia, Tritony One potrafią zaprezentować wyjątkową scenę dźwiękową i znakomite skupienie obrazowania. Mocno polecam, aby najpierw wypracować sobie odpowiednią szerokość sceny dźwiękowej, wykorzystując potencjał Tritonów w tym zakresie, ale zatrzymać się w momencie, kiedy obrazy staną się zbyt rozciągnięte. Głośniki te nie są tak wrażliwe na odbicia pochodzące od ścian bocznych jak inne konstrukcje, ale z pewnością lepiej będzie odsunąć je od ścian bocznych – o ile to możliwe – i lekko skręcić je do środka.

Jeszcze jedna uwaga na koniec. Tritony w zupełnie wyjątkowy sposób ujawniają charakterystykę reszty komponentów w torze dźwiękowym. Wymieniłem moje referencyjne wzmacniacze z modelu Pass Labs 160.5s, na 160.8s i byłem zaskoczony jak konkurencyjne okazały się Tritony One w porównaniu ze znacznie droższymi głośnikami, w ukazaniu lepszej dynamiczności detali w przypadku modelu 160.8s oraz poprawionej reprodukcji energii muzyki w niższej średnicy. Byłem również zdumiony ich zdolnością przedstawiania zróżnicowanej, jednak wciąż znakomitej zdolności przedwzmacniaczy EMM Labs Pre-2 SE i Pass Labs Xs do reprodukowania najsubtelniejszych niuansów muzycznych detali w cichych pasażach, bez żadnych szumów. Obie konstrukcje to znakomite przedwzmacniacze i potrzeba naprawdę bardzo dobrego głośnika, aby odsłonić cały zakres różnic pomiędzy nimi.

Dobre wieści są takie, że Tritony One ani nie są pobłażliwe, ani nie są też głośnikami wymagającymi wprowadzania niuansów w reszcie systemu muzycznego aby skompensować ich charakter dźwięku. Złe wieści są z kolei takie, że głośniki ujawniają nawet najdelikatniejsze zmiany wprowadzane w obrębie źródeł dźwięku. Nie popadnijcie więc w przesadę, goniąc za coraz to nowszymi ulepszeniami w torze dźwiękowym. Tritony One z pewnością będą kusiły w tym kierunku.

Podsumowanie

GoldenEar Triton One są jedną z najlepszych okazji w gronie głośników, jakie miałem okazję usłyszeć, pod każdym względem poza ich ceną. Są wyposażone we wszystkie możliwe, a nawet więcej cech i rozwiązań technologicznych, jakich goniący za nowinkami mogliby pożądać, jednak ich prawdziwą wartością jest to, że dostarczają niezmiennej muzycznej przyjemności, okraszonej wyjątkową dozą realizmu. Jest to produkt wysoce rekomendowany, a jeśli 5000 USD jest dla Was zbyt dużym wydatkiem pamiętajcie, że Tritony Two dzielą z nimi wiele wspólnych cech konstrukcyjnych i ten sam głośnik wysokotonowy.