The Absolute Sound 04/2015

Andrew Quint

Na Kłopoty – Duette 2

Kiedy producent sprzętu audio oferuje „linię” komponentów, czy droższy model koniecznie musi być lepszy niż ten tańszy? Nie zawsze. Głośnik który kupicie w mniejszym stopniu powinien być zdeterminowany stanem Waszego konta bankowego, a w większym – wymaganiami pokoju odsłuchowego oraz Waszymi preferencjami i gustami muzycznymi. Biorąc te czynniki pod uwagę, mogę stwierdzić, że drugi od dołu głośnik w ofercie Wilson Audio – Duette Series 2 (22500 dol. za parę) – był dokładnie tym, czego szukałem. A mówię to Wam jako osoba, która była posiadaczem większych kolumn Wilsona – mówiąc dokładniej, trzech wcieleń systemu WATT/Puppy.

Kupiłem głośniki WATT/Puppy serii 2 i 3 ponad 20 lat temu, wymieniając je następnie na serię 6, a około cztery lata temu – na Sashe. W międzyczasie rosło u mnie zainteresowanie systemami wielokanałowymi, które stało się siłą napędową rozbudowy mojego systemu audio. Początkowo do zestawu WATT/Puppy dołączyły inne markowe głośniki, wykorzystywane jako kanał centralny i satelity; ostatecznie wykorzystałem w tych celach starszy model Duette. Ta konfiguracja składająca się wyłącznie z głośników Wilsona sprawdzała się całkiem nieźle przy najlepszych nagraniach wielokanałowych, ale nie była idealnym rozwiązaniem dla mojego pokoju odsłuchowego.

Przy rozmiarach około 4,6m X 4,6m, mój pokój odsłuchowy jest raczej niewielki, a moja sympatia dla dźwięku wielokanałowego wymusza pozycję odsłuchową, w której nie siedzę zbyt blisko tylnej ściany (i głośników satelitarnych). W rezultacie musiałem zajmować pozycję raczej zbliżoną do przedniej płaszczyzny głośników Sasha, które z kolei musiały być odsunięte chociaż na kilkadziesiąt centymetrów od ścian – wszystko to sprawiało, że dźwięk stawał się zbyt bezpośredni. Często zastanawiałem się, czy uzyskałbym poprawę efektów przestrzennych, zarówno przy materiale stereo jak i surround, gdyby głośniki przednie były odsunięte bardziej w kierunku ściany i szerzej rozstawione. Ponieważ słyszałem, że nowe Duette zostały zaprojektowane pod kątem umieszczenia ich tuż przy ścianie, kiedy zadzwonił do mnie Robert Harley i zapytał czy chciałbym przetestować nowy model tego głośnika, odpowiedziałem, „Jasne – przyślijcie pięć sztuk”. David Wilson, który produkuje głośniki dla odbiorców prywatnych od czterech dekad, jest obecnie w wieku 70 lat. Cieszy się dobrym zdrowiem i nie zaprzestał jeszcze projektowania, ani kierowania firmą. Mówiąc słowami Petera McGrath’a, managera sprzedaży, który zna Wilsona od wczesnych lat 70, „Wciąż steruje okrętem”. Jednak kwestia „następcy” już od dawna jest omawiana w tym rodzinnym biznesie, a syn Davida i Sheryl Lee – Daryl – wyłonił się jako potencjalny spadkobierca.

„Dorastałem razem z Wilson Audio”, mówi Daryl. „Skręcałem przewody w garażu rodziców, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, zamiatałem miejsca parkingowe, sprzątałem sklep, odbierałem telefony…Wilson Audio jest częścią mnie, mam ją we krwi. Chciałbym nie tylko przedłużyć istnienie firmy, ale kontynuować pracę ojca i projektować głośniki, które będą spełniać wymogi klasy state-of-the-art.” Wśród ponad 50 głośników, jakie Wilson Audio zaprojektował w ciągu swej historii, Daryl brał udział w tworzeniu co najmniej 27. Pomimo, że Daryl skłania się ku zespołowemu podejściu do kwestii badawczo-rozwojowych i ma świadomość swojego stosunkowo młodego wieku, to głośnik Duette Series 2 jest zasadniczo właśnie jego projektem. „Jest parę produktów, nad którymi pracowałem od początku do końca, a ojciec po prostu je zaakceptował. Duette 2 jest dla mnie wyjątkowa”.

Duette 2 serii różni się pod kilkoma istotnymi względami od starszego modelu, który powstał ponad dekadę temu. Oryginalną Duette zaprojektowano pod kątem maksymalnej uniwersalności – miała być stawiana blisko ścian lub od nich odsuwana, mogła stawać na podstawkach lub na półkach, można nawet było położyć ją na boku. Takie wymogi, zakładające maksymalną dowolność ustawień, narzuciły wiele specyficznych rozwiązań konstrukcyjnych i spowodowały konieczność przyjęcia pewnych kompromisów. Boczne ściany obudowy na przykład, musiały być płaskie, aby umożliwić ustawienie na półkach, a zestaw służący do montażu głośnika na podstawce (wykorzystujący magnesy, metalowe szpilki, mosiężne dyski i kit montażowy) był nie tylko nieoptymalny akustycznie, ale i stwarzał zagrożenie – bawiące się w pobliżu zwierzę, czy pięcioletnie dziecko mogły łatwo strącić głośnik na podłogę. Kolejnym elementem wynikającym z zakładanej wszechstronności Duette, było prostopadłe ustawienie przedniej ściany głośnika, co znacznie komplikowało wyrównanie domeny czasowej przetworników w tym dwudrożnym projekcie.

Daryl wraz ze współpracownikami, podczas przeprojektowywania modelu, wzięli pod uwagę najczęstsze sposoby ustawiania głośnika przez klientów. Okazało się, że głównie stawiają oni Duette na podstawkach, a właściwie nigdy nie kładą jej na boku. Więc chociaż wciąż można kupić Duette z wolnostojącą zwrotnicą Novel, która łączy się z głośnikiem poprzez specjalny przewód (oszczędzamy wtedy około 2500 dol.), to standardowe ustawienie wykorzystuje nowo zaprojektowany stand, w którym umieszcza się zwrotnicę, a głośnik bezpiecznie przykręca się za pomocą dwóch gwintowanych prętów. Najbardziej gruntowne udoskonalenia Serii 2 wynikają zapewne z decyzji o pionowym ustawieniu głośnika w każdej sytuacji. Orientacja pionowa pozwoliła na zróżnicowanie grubości ścian obudowy, którą wykonano z kompozytu żywiczno-fenolowego - opracowanego przez Wilson Audio, ekstremalnie sztywnego „Materiału X”. Zróżnicowanie grubości ścian skutkuje niwelacją uporczywych rezonansów, które zidentyfikowano dzięki wykorzystaniu zaawansowanej technologii wibrometrii laserowej. Wewnętrzne wzmocnienia obudowy również zaprojektowano w podobny sposób, a w ich konstrukcji ponownie wykorzystano Materiał X.

Przednia ściana głośnika jest teraz nachylona pod kątem 10 stopni, co skutkuje lepszą integracją dźwiękową przetworników wysokotonowego i średnio/niskotonowego. Daryl Wilson wyjaśnia, że przetwornik wysokotonowy w Duette Series 2, jest „zmodyfikowaną wersją oryginalnego głośnika wysokotonowego, wykorzystanego w starszym modelu. Wiele nauczyliśmy się podczas prac rozwojowych nad głośnikiem Alexia i dzięki modyfikacjom, jakie musieliśmy wprowadzić do przetwornika Convergent Synergy Tweeter, aby wykorzystać go w tym projekcie. Przetwornik wysokotonowy w Duette Series 2 nie jest modelem Convergent Synergy i posiada taki sam układ napędowy, jak oryginalny przetwornik w Duette starszej generacji. Jednak wykorzystaliśmy w jego konstrukcji system kontroli fali wstecznej, jaki opracowaliśmy dla głośników Alexia”. Jest to przetwornik o wąskiej dyspersji, w którym charakterystyka dyspersji jest ulepszona dzięki pochyleniu przedniej ściany głośnika. Wilson udostępnia alternatywne rezystory, które umożliwiają użytkownikowi podbicie lub stłumienie zakresu wysokotonowego o wartość 1dB (regulację przeprowadza się na tylnym panelu głośników Duette, wykorzystując w tym celu klucz imbusowy). Głośnik średnio/wysokotonowy w Serii 2, jak również objętość jego komory wewnętrznej są identyczne jak w starszym modelu Duette – jednak brzmienie basu uległo znacznej poprawie, dzięki zmianom konstrukcyjnym w obudowie, a także dzięki nowemu projektowi zwrotnicy.

Dwa kolejne aspekty projektu Duette Series 2 zasługują na nieco więcej uwagi. Pierwszym z nich jest ergonomia. Terminale głośnikowe do połączenia ze wzmacniaczem ulokowano na dole podstawy, którą również wykonano z materiału X, a płyty stanowiące jej zwieńczenie i spód wycięto z lotniczego aluminium. Terminale umieszczono na nachylonej powierzchni, która w znacznym stopniu ułatwia połączenie przewodów kiedy głośnik stoi przy ścianie i redukuje możliwość ich załamania. Terminale wyraźnie oznaczono dużymi białymi symbolami „plus” i „minus”. (Terminale akceptują wyłącznie zakończenia widełkowe, gdyż Wilson dawno temu już odrzucił inne rozwiązania z powodów dźwiękowych). Tak samo jak w przypadku starszego modelu Duette, użytkownik musi podłączyć zwrotnicę z przetwornikami wykorzystując w tym celu dołączone przewody i zestaw terminali umieszczonych bezpośrednio na tylnej ścianie głośnika. Przewody biegną poprzez całą podstawę i wychodzą poprzez otwór umieszczony tuż przy jej szczycie. Ponieważ nieprawidłowe podłączenie przewodów mogłoby skończyć się zniszczeniem przetworników, przewody w nowych Duette Series 2 oznaczono kolorami, co w zasadzie wyklucza możliwość pomyłki. (W starszym modelu Duette nie wykorzystano tego rozwiązania).

Drugim aspektem nowego projektu Duette, który mnie zaskoczył, jest estetyka. Pomimo, że nasz odbiór piękna jest kwestią indywidualną, to według mnie nowe Duette są wizualnie najbardziej atrakcyjnym głośnikiem, jaki Wilson kiedykolwiek wyprodukował. Dzięki pochyleniu przedniej ściany – co powoduje, że przetworniki są skierowane nieco ku górze – podstawy głośników są niższe i zgrabniejsze. Oprócz tego, że kształt głośników nie przypomina prostokątnych pudełek, na bocznych panelach możemy dostrzec subtelne trójkątne zarysy (będące efektem zróżnicowania grubości paneli, które opisywałem wcześniej), co nadaje wyglądowi Duette ponadczasowej elegancji.

Nowe Duette przyjechały ciężarówką, zamknięte w dziesięciu solidnych drewnianych skrzyniach. Dzięki mojej znajomości produktów Wilsona, mogłem samodzielnie je rozpakować i wstępnie ustawić, zanim Peter McGrath złożył swoją zwyczajową wizytę, aby upewnić się, że głośniki podczas pisania recenzji będą brzmiały jak najlepiej. Wynik mojej instalacji był niesamowity pod dwoma względami. Po pierwsze, nie odniosłem poważniejszych urazów niż kilka pęcherzy powstałych podczas przenoszenia skrzyń. Po drugie, mogłem czuć się dumny ze swojego ustawienia głośników, gdyż McGrath nie musiał nic po mnie poprawiać. (Chociaż Wilson dołącza dokładne instrukcje instalacji do wszystkich swoich głośników, to do ich ustawienia potrzebni są również dystrybutorzy, którzy odbyli stosowne szkolenia. Niektórzy pobierają dodatkowe opłaty za instalację, a niektórzy nie. Można wykorzystać ten fakt podczas negocjacji ostatecznej ceny zakupu). W zasadzie dotarła do mnie jeszcze jedna, jedenasta skrzynia wysłana z Utah – prawdziwy potwór, który skrywał pasywny subwoofer WATCH Dog. Dostrojenie subwoofera do reszty systemu zabrało McGrath’owi około godzinę.

Jak wspomniałem wcześniej, mój pokój ma rozmiary 4,6m X 4,6m, ale ta symetria nie nastręcza aż takich kłopotów, jak mogłoby się wydawać. Pokój otwiera się na większą przestrzeń na wysokości przedniego, prawego kanału, a ściana za przednimi głośnikami jest w większości pokryta płytami różnego rodzaju. Sufit jest na dość dużej wysokości, pomiędzy 3,3 – 4m. W pokoju jest położona piankowo/winylowa wykładzina przykrywająca betonową posadzkę, na której leży dywan. (Kolce w podstawach Duette i WATCH Dog przebijają się aż do betonu). Nie mam żadnych dodatkowych elementów wytłumiających lub absorbujących dźwięk, zamontowanych w pokoju. Zamiast tego, polegam na oprogramowaniu mojego procesora Anthem D2v, dzięki któremu mogę przeprowadzić korekcję charakterystyki dźwiękowej pomieszczenia aż do zakresu 20kHz. Wzmacniacze, jakich zazwyczaj używam, to cztery komponenty Pass Labs: para monobloków Aleph 0 zasilających główne przednie kanały, monoblok 60.8 dla kanału centralnego oraz wzmacniacz stereofoniczny Aleph 0 dla kanałów satelitarnych. Wzmacniacz Parasound A23, zmostkowany do trybu mono, co pozwala na uzyskanie mocy 400W, napędza subwoofer WATCH Dog. Płyty CD, SACD, DVD i Blu Ray są odtwarzane na Oppo 93, które spełnia rolę transportu. Konwersja cyfrowo-analogowa przeprowadzana jest na procesorze Anthem. Pliki cyfrowe, zarówno ściągnięte z sieci, jak i zripowane z mediów fizycznych, są odtwarzane poprzez komputer multimedialny Baetis Revolution II.

Początkowo ustawiłem pięć głośników Duette w miejscu zbliżonym do standardowej konfiguracji ITU. Wstępne odsłuchy wykazały efekt dziury w centralnej części pomieszczenia, któremu zaradziłem przesuwając każdy głośnik o około 15cm do środka pokoju. Kiedy wszystko było ustawione jak należy, moje uszy były oddalone o 3m od głośników frontowych (które były rozstawione również na szerokość 3m), o 2,7m od kanału centralnego i o jakieś 1,8m od kanałów surround.

Rozpocząłem ocenę Duette Series 2 w konfiguracji stereo, przy wykorzystaniu subwoofera i bez niego oraz w konfiguracji wielokanałowej z subwooferem WATCH dog. Pierwszą częścią zaplanowanych przeze mnie odsłuchów miało być porównanie nowych Duette Series 2 ze starszą wersją tych głośników. Ustawiłem obie pary głośników jedne przy drugich, wysuwając starsze wersje nieco w przód pokoju i zestawiając je bliżej siebie. Poziomy ustawiłem na ucho – Series 2 mają sprawność na poziomie 92dB, a wartość ta dla starszych Duette wynosi 88dB. Krótko ujmując, Duette Series 2 jest lepszym głośnikiem, niż jego poprzednik: gra głośniej, schodzi niżej i wykazuje mniejsze poziomy wysilenia przy wymagającym materiale źródłowym. Przy moim ulubionym nagraniu chóru z płyty „Tune thy Musicke to thy Hart”, na którym Stile Antico wykonuje „Never weather-beaten sail”, Thomasa Campiona, zauważyłem znakomitą rozdzielczość indywidualnych głosów, kiedy muzyka była odtwarzana przez Series 2, co przekładało się na zwiększenie wyrazistości brzmienia zespołu.

 

 

 

 

Symfonia „Z Nowego Świata” Dvoraka, pod batutą Ivana Fischera, wydana przez Channel Classics, w bardziej reprezentatywny sposób ukazała sławną salę koncertową Instytutu Włoskiego w Budapeszcie, odtwarzana poprzez Duette 2. Elektryczny bas i perkusja, na dobrze zrealizowanych nagraniach rockowych i popowych, były szybsze i lepiej wypełnione. Nie zamierzałem dłużej rozwodzić się nad tym tematem. Pożegnałem się czule ze starymi głośnikami, zapakowałem je do skrzyń i odesłałem do piwnicy.

Koncentrując się już wyłącznie na nowych Duette Series 2, najpierw chciałem ocenić jak radzą sobie z obrazowaniem sceny dźwiękowej, kiedy są umieszczone w swojej przewidzianej pozycji – tuż przy ścianach pomieszczenia. Kilka klasycznych nagrań z kameralnymi grupami muzycznymi okazało się wielce pomocne w tym względzie. Na nagraniu wydanym przez wytwórnię Gimell - audio-only Blu-ray – z grupą Tallis Scholars wykonującą „Miserere” Gregorio Allegri, występuje wokalny kwartet solistów, zlokalizowany wiele metrów za linią głównej grupy śpiewaków. Przez Duette Series 2, te cztery głosy tworzyły taką samą przestrzeń akustyczną, jak reszta chórzystów – jednak słyszalną z bardziej odległej lokalizacji. To nie lada wyczyn, jak na konfigurację stereo. Podobnie, początek drugiego aktu Tristana i Izoldy (Berlin Philharmonie pod batutą Marka Janowskiego, na wydaniu PentaTone z 2012r) zawiera odgłosy polowania odgrywane przez sześć waltorni, które poprzez Duette było słychać, całkiem wiarygodnie, jakby pochodziły z innego miejsca niż sala koncertowa Filharmonii Berlińskiej. Nagranie tradycyjnej orkiestry – wczesna wersja wytwórni Channel Classics – z Peterem Wispelwey’em, wykonującym dzieła na wiolonczelę i orkiestrę, uwidoczniło budzące podziw uwarstwienie sceny dźwiękowej. Solista umieszczony został z przodu, bez żadnego sztucznego uwypuklenia, sekcja smyczkowa pozostawała za nim, a instrumenty dęte z tyłu. Uwarstwienie było również naturalnie rozciągnięte.

Jeśli chodzi o obrazowanie, wypróbowałem jedno ze swoich ulubionych nagrań, płytę SACD od PentaTone, z Paavo Järvi dyrygującym niewielką niemiecką orkiestrą, która wykonuje neoklasyczne arcydzieło Strawińskiego „Historia Żołnierza”, napisane na siedem pozornie niespójnych instrumentów: klarnet, fagot, kornet, puzon, bębny, skrzypce i kontrabas. Nagranie zrealizowano na przestronnej scenie Großer Sendesaal, w rozgłośni radiowej w Bremie, a każdy instrument otrzymał precyzyjną lokalizację w przestrzeni, odpowiednią skalę wielkości i trójwymiarowość, kiedy odtwarzałem je przez Duette Series 2. Poczucie wykonania dzieła w rzeczywistym czasie i wzajemne interakcje muzyków tworzyły niesamowity efekt. Podsumowując, Wilson dotrzymał obietnicy prezentacji przestrzennej na światowym poziomie, realizowanej przez głośniki ustawione w zbliżeniu do ściany.

Odwzorowanie tonalne prezentowane przez Duette 2 było bogate i przekonujące. Dwa najbardziej realistyczne nagrania muzyki kameralnej, jakie znam, to recitale na skrzypce i fortepian, zarejestrowane przez Davida Wilsona w latach 80. (Oba nagrania są obecnie dostępne w plikach DSD, na stronie Acoustic Sounds Super HiRez). W utworach słyszymy Julie Steinberg grającą na fortepianie Hamburg Steinway, a spójność tonalna we wszystkich zakresach, którą wielu wielbicieli odczytuje jako cechę szczególną fortepianów Steinway wyprodukowanych w Hamburgu, była całkiem dostrzegalna dzięki Duette nowej generacji. Ciepło i ekspresja dźwięku skrzypiec Guarneriusa z 1719 roku, na których gra David Abel, były również wyraźnie słyszalne, a Duette okazały się wrażliwe na zmiany nacisku i prędkość pociągnięć smyczka artysty.

O ile można stwierdzić z całą pewnością, że głośniki Wilsona nie faworyzują żadnego gatunku muzycznego, to nieczęsto słyszy się reprodukcję głosu ludzkiego realizowaną w tak doskonały sposób. Sposób prezentacji wokalistów jest widoczną zaletą Duette Series 2. Świadczy o tym chociażby to, w jak wierny sposób głośniki ukazują zmiany sławnych głosów na przestrzeni czasu. Cykl nagrań Pierścienia Nibelungów pod batutą Georga Solti, wydany przez wytwórnię Decca, był prawdziwą bombą (było to najlepsze nagranie muzyki klasycznej wszechczasów, według ankiety przeprowadzonej wśród czytelników magazynu BBC Music). Jednak najbardziej zagorzali miłośnicy Wagnera stwierdzą, że na nagraniach występowały poważne niedociągnięcia wokalne, których nawet natchnione dyrygowanie Solti, ani wspaniała realizacja dźwiękowa, nie były w stanie wynagrodzić. Dla przykładu, Hans Hotter, odgrywający Wotana – jedną z kluczowych postaci – w dwóch spektaklach, ma już wyraźnie swoje najlepsze lata za sobą, co wyraźnie słychać w „Walkirii”, ostatniej z oper, nagranej w 1965. Głos Hottera brzmi w sposób wysilony i wyczerpany, w jego sławnej arii „Pożegnanie Wotana”, jak gdyby chciał, żeby nagranie już się zakończyło. Jego niegdyś wybitny bas jest przytępiony i wpada w wyraźne drżenie. Wystarczy porównać to wykonanie z wykonaniem o 10 lat wcześniejszym, które miało miejsce w teatrze operowym w Bayreuth, kiedy cykl „Pierścienia” był po raz pierwszy wydany w 2008 przez wytwórnię Testament. Na tamtym nagraniu Hotter doskonale panuje nad swoim głosem i jest w stanie w pełni przekazać dramaturgię zakończenia opery. Duette definitywnie pokazały, że na obu nagraniach zarejestrowano tego samego śpiewaka, jednak dysponował on zupełnie różnymi środkami przekazu w tych dwóch momentach czasu. W podobny sposób mogłem usłyszeć, jak Alison Krauss przeistacza się z naiwnej nastolatki, jaką była w roku 1987, w dojrzałą kobietę, w 1994, dzięki dwóm nagraniom – „Sleep On” i „When You Say Nothing at All”— zarejestrowanym na kolekcji SACD pt. „Now That I’ve Found You”. Sposób interpretacji i technika artystki nie zmieniły się zbyt wiele; jedynie jej fizyczne cechy rozwinęły się w naturalny sposób i dało się to wychwycić dzięki prezentacji Duette.

Kiedy przychodzi do oceny dynamiki i reprodukcji basu, zaczyna mieć znaczenie wybór wzmacniaczy i ewentualne wykorzystanie subwoofera. Na najbardziej wymagających nagraniach doprowadzałem Duette do krańca ich możliwości w całym zakresie pasma – głośniki posiadają punkt odcięcia niskich częstotliwości na poziomie 33Hz +/-3dB— ustawiłem również odcięcie subwoofera WATCH Dog na 50Hz. Byłem zaskoczony, jak znakomicie Duette poradziły sobie bez pomocy subwoofera w utworze „Mars”, pochodzącym z „Planet” Holsta (John Eliot Gardiner dyrygujący Philharmonia Orchestra na nagraniu wydanym przez DG). Eksplozje bębna basowego i kotłów pojawiające się mniej więcej w połowie utworu oraz głośne akordy organów, które Holst strategicznie wykorzystuje do stworzenia odpowiedniej dramaturgii, w żadnym wypadku nie zabrzmiały słabo. Na płycie „Songs of the Police”, nagranej przez Billa Schnee w 2000 i niedawno zremasterowanej dla wydawnictwa JVCXRCD, wokalista Kevyn Lettau wykonuje cover utworu „Wrapped Around Your Finger”, przy akompaniamencie grupy znakomitych muzyków sesyjnych z Los Angeles. Jerry Watts Jr. wyraźnie wykorzystuje pięciostrunowy bas elektryczny, w którym dodatkowa dolna struna dostrojona jest do dźwięku H. Kiedy Watts uderza w tę otwartą strunę (co dzieje się często – utwór nagrany jest w tonacji h-moll), rozlega się dźwięk jakby z samego środka Ziemi, który pieści duszę, nawet bez dodatkowego subwoofera. Chociaż monobloki Passa, to cudowne wzmacniacze, to nie są prawdziwymi brutalami, jeśli chodzi o kwestie dostarczania mocy. Kiedy wymieniłem dwa Pass Aleph 0 na wzmacniacz stereofoniczny Parasound 23A, o mocy 200W przy 4 omach, uderzenie basu i rozpiętość dynamiki wyraźnie się poprawiły, zarówno na nagraniu Holsta, jak i Kevyna Lettau. Najlepszą ze wszystkich okazała się kombinacja głośników Duette z subwooferem WATCH Dog, kiedy monobloki Aleph 0 napędzały kanały główne, a Parasound, zmostkowany do trybu mono, zasilał subwoofer. Lekcja płynąca z moich odsłuchów jest taka: jeśli zamierzacie zasilać Duette Series 2 jako głośników pełnozakresowych, bez wykorzystania subwoofera, wykorzystajcie silny wzmacniacz tranzystorowy, szczególnie, jeśli preferujecie muzykę wymagającą dynamicznie, z istotną informacją niskiego zakresu tonalnego. Dave Wilson powiedział mi ostatnio, że razem z Darylem zainstalowali zestaw Duette w domu światowej sławy dyrygenta - kogoś, kto ma jako takie pojęcie na temat dźwięku orkiestry, kiedy stoi się w niedalekiej odległości od niej i był całkiem zadowolony, mimo że nie posiadał subwoofera. Jednak miłośnicy muzyki organowej, syntezatora basowego i rock and rolla, odtwarzanych z poziomami dźwięku które doprowadzają sąsiadów do szału, mogą uważać wykorzystanie subwoofera za obowiązkowe.

Teraz przejdźmy do kwestii najistotniejszej, jeśli chodzi o moją ocenę głośników Wilson Duette Series 2, czyli wykorzystania ich w pięciokanałowym systemie surround, zoptymalizowanym pod kątem odtwarzania muzyki. Posiadam około 1700 nagrań w wysokiej rozdzielczości, przeznaczonych dla systemów wielokanałowych – płyty SACD, DVD-A, muzyczne dyski Blu Ray, kopie – i z wielką przyjemnością zacząłem odświeżać sobie moje ulubione tytuły. Seria RQR wytwórni PentaTone wskrzesiła nagrania kwadrofoniczne z lat 60-70, oferując tuziny wykonań najważniejszych artystów muzyki klasycznej tego czasu. Nic nie może przebić uwertur Rossiniego, zagranych przez Academy of St. Martin in the Fields, pod batutą Neville Marrinera, w sali koncertowej Brent Town Hall, w Londynie. Poprzez Duette 2 odczuwałem potężne wrażenie przebywania blisko orkiestry, z olbrzymią pustą salą za moimi plecami, której wielkość podkreślana była przez orkiestralne tutti, po którym następowała pauza. To było wybitne wykonanie – a orkiestra grała specjalnie dla mnie. Najbardziej wciągające nagrania wielokanałowe, jak np. te pochodzące z norweskiej wytwórni 2L, w iście szampański sposób pozwalały uczestniczyć w muzycznym wydarzeniu – takim jak brawurowe wykonanie „Pamiątki z Wenecji” Czajkowskiego przez chór Trondheimsolistene. Najbardziej wymagające pasaże zostały ukazane niezwykle przekonywująco. Na płycie „The Sound of Glory”, wydanej przez Telarc, zarejestrowano chór Mormon Tabernacle Choir, któremu akompaniuje orkiestra i organy, w serii hymnów budzącej tak wielki podziw, jak zapewne zakładano – szczególnie kiedy olbrzymi chór śpiewa z pełną mocą, napełniając energią przestrzeń kościoła, w którym wykonano nagranie. Zmieniając skalę utworów z iście pompatycznej, na znacznie bardziej intymną i odtwarzając holograficznie sportretowany Mandreling Quartet, wykonujący Kwartet Smyczkowy No. 8 Szostakowicza, stwierdziłem że nigdy wcześniej nie słuchałem tego utworu jak teraz - siedząc na krawędzi krzesła.

Wielokanałowe realizacje rocka, popu, jazzu i innych gatunków były równie absorbujące. Wystarczy posłuchać, jak perfekcjoniści pokroju Donalda Fagena i Waltera Beckera przedstawiają swoje zawikłane, wzajemnie przenikające się partie instrumentalne w utworze takim, jak „Gaslighting Abbie”, z płyty „Two Against Nature” zespołu Steely Dan, aby zrozumieć co mam na myśli. Można też doświadczyć elektryfikującego poczucia wyjątkowej okazji, jaką tworzy koncertowe nagranie Alison Krauss + Union Station: „Live”. A co powiecie na zapierające dech w piersiach popisy jednego z perkusistów The Grateful Dead, wydane na płycie DVD-A, pod tytułem „The Best of Mickey Hart”? Czy może posłuchamy mało efekciarskiego, ale jakże absorbującego albumu Boba Dylana „Blood on the Tracks”? A może eksperymentalnej, aczkolwiek znakomitej czterokanałowej wersji płyty „QuAUDIOPHILIAc”, zagranej i zarejestrowanej przez Franka Zappę w jego prywatnym studio, w latach 70, która tak bardzo wyprzedzała swoje czasy, zresztą jak cała twórczość tego artysty? Mógłbym zmieniać płyty bez końca. I tak też zrobiłem.

Podczas mojej pracy nad tą recenzją, Wilson Audio opublikował swoją listę cen detalicznych na rok 2015 i – co ciekawe – Duette Series 2 oraz Sophia Series 3 zostały wycenione identycznie, na 22500 dol. za parę. Te dwa produkty nie powinny, jak to ujął Daryl Wilson „pożreć wzajemnie wyników swojej sprzedaży” – oba głośniki są przecież zaprojektowane do różnych celów. Jeśli możecie umieścić głośniki wysuwając je nieco w przód w pokoju odsłuchowym, wybierzcie Sophie (mają nieco lepiej rozciągnięty bas). Jeśli musicie postawić głośniki przy ścianie, powinniście zdecydować się na Duette – z subwooferem lub bez niego. Głośniki Duette są rzeczywiście, jak ujął to młodszy Wilson „rozwiązaniem trudnych problemów”.

Czy będę klientem Wilsona przez resztę mojego życia? Myślę, że na razie jeszcze jestem zbyt młody i za zdrowy, aby odpowiedzieć na to pytanie. Ponadto, Wilson Audio ma obecnie wielu groźnych konkurentów na rynku topowych głośników high-end, wystarczy wymienić Raidho, Magico, czy MBL. Może przecież także w każdej chwili wyłonić się jakiś nowy David Wilson – bystry, kreatywny, ambitny i pełen nowych pomysłów mogących zmienić krajobraz rynku. Dzięki temu jednak nasz audiofilski wyścig jest tak niezwykle ekscytujący. Na chwilę obecną z przyjemnością pozostanę w stajni Wilsona. Zszedłem o stopień niżej rezygnując z Sashy, a jednocześnie wspiąłem się o jeden stopień wyżej, decydując się na Duette.