The Audio Beat 03/2013
Tim Aucerman,

Shunyata Research Hydra Triton i Typhoon: system kondycjonujący prąd  „Żadne urządzenie, jakie znam nie osiąga tego, co może zrobić zestaw Hydry.”

Triton, to najwyższy model w linii kondycjonerów prądu Hydra trzeciej generacji produkowanych przez firmę Shunyata Research. Rozdziela napięcie z jednego gniazdka ściennego do dziesięciu gniazdek dla urządzeń audio [ośmiu w wersji 110V] za pomocą układu szyn, które – według zapewnień Shunyaty – mogą sprostać zapotrzebowaniu na natężenie praktycznie każdego systemu audio na świecie. Triton jest konstrukcją pasywną, która chroni podłączone do niego urządzenia przed wzrostem napięcia i oczyszcza zasilający je prąd ze szkodliwych szumów.

Typhon, to najnowszy produkt Shunyaty. Jest to, w pewnym sensie, uzupełnienie Tritona: konstrukcja bez aktywnych układów podłączana do kondycjonera równolegle i zwiększająca pochłanianie i rozpraszanie szumu [szczególnie w zakresie wysokich częstotliwości] obecnego w prądzie płynącym do kondycjonera.

Niektórym może się wydawać, że taki dystrybutor napięcia dostarcza do urządzeń prąd bez żadnych ograniczeń. Ale, niezależnie od stopnia zaawansowania, każde urządzenie, każdy kondycjoner, każdy komponent, nawet przewód biegnący wprost ze ściennego gniazdka, w pewien sposób ogranicza przepływ prądu. Caelin Gabriel, szef firmy Shunyata Research, zadał sobie pytanie czy ograniczenie natężenia płynącego do systemu prądu pozwala na osiągnięcie wystarczającej jakości dźwięku. Projektując kondycjonery Triton i Typhon postawił sobie na celu minimalizację strat tego, co nazwał DTCD [‘dynamic transjent current delivery’ – dynamika dostarczania prądu w zmiennych warunkach obciążenia]. Mówiąc prościej: chodzi o to, żeby kondycjoner dostarczał do urządzenia audio prąd o natężeniu odpowiednim do aktualnych potrzeb.

Aby poznać zachowanie różnych materiałów – zwłaszcza poziom impedancji ograniczającej przepływ prądu, która wynika z pojemności lub indukcyjności – Gabriel zachował się jak naukowiec: po prostu przeprowadził odpowiednie pomiary. Podczas konstruowania linii przewodów sieciowych Zi-Tron w laboratoriach firmy Shunyata zmierzono ich DTCD [jako reakcji na impulsowe przepływy prądu]. Oddaje to dość dokładnie warunki istniejące podczas odtwarzania muzyki: urządzenia audio muszą w ułamkach sekundy uzupełniać zapasy energii w kondensatorach. Zmierzono również impedancję występującą w momentach spadku napięcia w trakcie wzmożonego zapotrzebowania na przepływ prądu. Dane te pozwalają określić z jakich materiałów i topologii warto korzystać. Choć odpowiednie natężenie prądu nie jest jedynym parametrem wpływającym na jakość dźwięku, jest to jednak niezbędny element prowadzący do osiągnięcia optymalnych parametrów pracy urządzeń audio. Caelin Gabriel był bardzo zaskoczony odkryciem możliwości oferowanych przez ocenę DTCD: jego test potrafi wykazać różnice między przewodami, które różnią się długością o kilka centymetrów. [na internetowej stronie firmy Shuyata Research można znaleźć wiele filmów i tekstów technicznych na temat DTCD]. Wcześniej wiadomo było, że różnice między kondycjonerami napięcia i przewodami sieciowymi są wyraźnie słyszalne. Teraz okazało się, że można je również zmierzyć.

Shunyata wprowadziła analizę DTCD do oceny każdego przewodu, łącznika, kontaktu, dosłownie każdej części użytej do budowy urządzeń Triton i Typhon. Celem było maksymalne ograniczenie przeszkód w przepływie prądu. Zmusiło to firmę do opracowania niektórych części – na przykład systemu szyn prowadzących napięcie w kondycjonerze Triton – od podstaw.

W porównaniu z urządzeniami Hydra poprzednich generacji, Triton jest zupełnie nową konstrukcją. Podstawą tego projektu jest praca Gabriela nad ograniczeniami przepływu prądu. Stworzył on, na przykład, nową geometrię przewodów [nazwaną VTX], która oddawać zachowanie przewodów bezrdzeniowych: redukować zmiany oporności i zmiany gęstości przepływu wywołane przez efekt naskórkowy. Aby zapewnić przepływ prądu na maksymalnym poziomie, Triton korzysta z układu szyn połączonych w jak najmniejszej ilości punktów i zbudowanych z jednorodnych materiałów. Jeżeli trzeba zastosować miedź, Shunyata korzysta z miedzi CDA-101, należącej do najczystszych na świecie. Wśród kilku części, które przeniesiono do nowych kondycjonerów z poprzedniej generacji [Hydra V-Ray] znalazły się elektromagnetyczne wyłączniki wykonane specjalnie według projektu Shunyaty oraz warystory NextGen TMOV, które wspólnie stanowią ochronę przed przepięciami. Wyłącznik stanowi ostatnią linię obrony przed nadmiernym wzrostem energii płynącej przez kondycjoner. Ma działać wtedy, kiedy nie zadziała główny bezpiecznik. Wyłączniki Tritona są ustawione na 20 amperów. Mają jednak stosunkowo długi czas reakcji. Zapobiega to wyłączaniu urządzenia po uruchomieniu podłączonych do niego wzmacniaczy dużej mocy.

Być może Caelin Gabriel jest dziś najlepszym w branży audio badaczem materiałów przewodzących. Jest również ekspertem w dziedzinie wpływu zasilaczy impulsowych na słyszalne zniekształcenia dźwięku. Pracował przecież nad rejestracją sygnałów dla wojskowej części NSA a potem na urządzeniami dużej szybkości dla internetu.

Gabriel uważa, że zakłócenia EMI [electro-magnetic interference] generowane przez sam system audio są dużo groźniejsze dla dźwięku niż zanieczyszczenia prądu dostarczanego z domowej sieci elektrycznej. W zależności od miejsca, prąd płynący z gniazdka jest dość czysty, wolny od szumu. Dopiero zasilacze impulsowe, mostki prostownicze i układy cyfrowe wprowadzają do niego energię – zwłaszcza w zakresie wysokich częstotliwości – która wraca do nich jako zanieczyszczony prąd zasilania a przez dystrybutor napięcia przenosi się na inne podłączone do niego urządzenia. W rezultacie dochodzi do pogorszenia stosunku sygnału do szumu oraz rozmycia sygnału audio. Słychać to jako pogorszenie mikrodynamiki oraz timingu słuchanej muzyki. Jeżeli uznamy, że wzmocniony sygnał audio wysyłany do kolumn jest w zasadzie produktem modulacji prądu przez informacje płynące ze źródła, trudno nie uznać, że kondycjoner napięcia musi stać się integralną częścią każdego systemu audio mającą za zadanie zapobieganie transferowi szumów między urządzeniami audio.

Triton zwalcza zanieczyszczenia EMI dwiema drogami. W przeciwieństwie do kondycjonerów opartych o duże baterie kondensatorów [które prowadzą do zwiększenia reaktancji i ograniczają przepływ prądu], Triton korzysta z szeregu wąskoprzepustowych filtrów. Shunyata nazywa ich układ ‘wielofazową macierzą różnicową’ [MPDA, multiphase differential array]. Gabriel porównuje jej działanie raczej do dokładnego korektora parametrycznego niż do prostej eliminacji wysokich częstotliwości. W trakcie wieloletnich badań nad DTCD i analizą widma, Gabriel wyodrębnił zakresy częstotliwości szumu produkowanego najczęściej przez zasilacze liniowe i impulsowe. Następnie zaprojektował filtry specyficznie pod kątem pochłaniania określonych częstotliwości w różnych częściach spektrum.

Aby wyeliminować jeszcze więcej szumu w zakresie wysokich częstotliwości, Triton korzysta z trzech filtrów nazywanych NIC – noise isolation chamber – wypełnionych materiałem ferroelektrycznym ZrCa2000 [opracowanym i opatentowanym przez Shunyatę]. Każdy z trzech przewodów [fazowy, zerujący i uziemiający] biegnie przez własną komorę wypełnioną ZrCa2000, który to materiał rozpochłania szumy w zakresie częstotliwości mega– i gigahertzowych.

W swoich kondycjonerach firma Shunyata Research od dawna stosuje substancje pochłaniające energię. Posiadacze starych przewodów sieciowych Powersnake mogą jeszcze pamiętać syk towarzyszący przesuwaniu się takiego materiału wewnątrz grubej tulei leżącej wokół przewodnika. Już samo umieszczenie materiału ferroelektrycznego obok przewodu, przez który płynie prąd prowadzi do pochłaniania szumu w zakresie wysokich częstotliwości [od właściwości ferroelektryka zależy spektrum pochłanianej energii]. Według Gabriela ‘Pochłanianie szumu zachodzi na zasadzie sprzężenia pola elektrycznego między substancją ferroelektryczną a składową szumu prądu zmiennego.’ Pochłonięta energia jest, na poziomie cząsteczkowym, zamieniana w ciepło.

Przed wprowadzeniem na rynek kondycjonera Triton, Gabriel stworzył na własne potrzeby ‘kondycjoner referencyjny’. Urządzenie najwyższej klasy pozwalające oceniać, jak wpływają na dźwięk materiały stosowane do budowy innych produktów firmy Shunyata. Okazało się, że uzyskanie optymalnego pochłaniania szumów wymaga zastosowania dużej ilości ferroelektryka [a tym samym olbrzymie musiały być tuby, w których się znajdował]. Pod względem rozpraszania energii materiał znajdujący się w filtrach NIC nie jest szczególnie wydajny [przez to zaś niezbyt opłacalny z konsumenckiego punktu widzenia] w porównaniu do innych substancji ferroelektrycznych [z których zbudowane są, na przykład, niewielkie krążki znajdujące się przy zakończeniu niektórych przewodów]. Ale, co najważniejsze, materiał ZrCa2000 oferuje najlepszy dźwięk. Zbudowanie referencyjnego kondycjonera na wewnętrzne potrzeby Shunyaty trwało lata. Kiedy firma zdecydowała się wprowadzić do produkcji urządzenie podobnej jakości uznano, że wątpliwe jest powodzenie rynkowe urządzenia wielkości dużej szafki, które może pomieścić niezbędną ilość ZrCa2000. Postanowiono więc podzielić referencyjny kondycjoner na dwie części. Opisany powyżej Triton posiada niewielki filtr NIC i może być używany samodzielnie. W drugiej obudowie mieści się większa ilość ferroelektryka. W ten sposób narodził się Typhon.

Kluczem do możliwości redukowania zniekształceń przez kondycjoner Triton jest wykorzystanie kolejnego odkrycia Caelina Gabriela [które zostało już zgłoszone do opatentowania]. Zauważył on mianowicie, że połączenie – choćby w jednym punkcie – przewodu do metalowej tuby zawierającej ZrCa2000 znacząco zwiększa powierzchnię interakcji między przewodem a ferroelektrykiem. Zaś większa powierzchnia interakcji umożliwia zastosowanie większej ilości materiału ZrCa200 a to prowadzi do pochłaniania szumów i zmniejszenia zniekształceń większego niż w poprzednich urządzeniach Shunyaty. Rozwiązanie to zastosowano zarówno do budowy filtrów NIC Tritona, jak i Typhona.

Typhon jest również urządzeniem pasywnym. Zawiera dwie komory NIC, które potrajają objętość ZrCa2000 znajdującego się wewnątrz Tritona. Typhon działa jak równoległy filtr podłączony do kondycjonera Triton. W żaden sposób nie ogranicza on natężenia prądu dostarczanego przez to urządzenie. Obudowy obu kondycjonerów mają identyczne rozmiary. Różni je jedynie niewielki napis na przedniej ściance. Typhon waży 18kg i jest o 1,6kg cięższy niż Triton. Ich łączny ciężar wynosi 34,4kg. Na tylnej ściance Tritona znajdują się gniazda elektryczne, specjalne gniazdo do podłączenia Typhona oraz wyłącznik. Z tyłu Typhona mamy jedynie gniazdo łączące go z Tritonem.

Połączone i gotowe do pracy

Zestaw Triton + Typhon [nazywany dalej ‘zestawem Hydra’] jest bardzo prosty w obsłudze. Podłącz wszystkie elementy systemu audio do Tritona, połącz Tritona z gniazdkiem zasilającym w ścianie, połącz Tritona z Typhonem i ciesz się muzyką. Największym wyzwaniem jest znalezienie odpowiedniego miejsca dla nowych urządzeń. Są one przecież dwa razy cięższe i zajmują cztery razy więcej miejsca niż Hydra V-Ray. W dodatku gniazda dla przewodów sieciowych biegną poziomo wzdłuż jej tylnej ścianki, trzeba więc zachować uwagę jeżeli wymieniamy właśnie starszy model Hydry a nasze przewody sieciowe nie były zbyt długie.

Triton i Typhon mogą stać obok siebie lub na sobie. Jeżeli nie musisz wykorzystywać wszystkich ośmiu gniazd wyjściowych Tritona, możesz podłączyć przewód łączący go z Tritonem do jednego z nich. Taki sposób rekomenduje Shunyata. To doskonałe rozwiązanie zwłaszcza, kiedy urządzenia stoją na sobie. W innym razie przewód wychodzący ze specjalnego gniazda na tylnej ściance Typhona należy włożyć do dedykowanego gniazda C20 z tyłu Tritona. Wybór połączenia i sposobu zestawiania urządzeń wymusza późniejsze stosowanie określonego przewodu. Firma pozwala to określić, za pomocą specjalnego formularza, zanim zamówimy je do domu.

Shunyata dostarcza przyzwoity przewód do połączenia obu urządzeń. Jeżeli jednak ktoś wydaje tyle pieniędzy na urządzenia poprawiające jakość prądu z pewnością zamówi opcjonalny przewód pochodzący z linii Zi-Tron. Jakość tego połączenia w większym stopniu niż myślałem zmienia dźwięk, co opiszę w dalszej części testu.

Nie występują żadne ograniczenia odnośnie obciążenia Typhona. Nie wymaga on więc długiego wygrzewania. Shunyata zaleca by dać mu pięć dni na ‘dojście’ do optymalnego poziomu. Wyciągnięty z fabrycznego opakowania Triton brzmiał okropnie: bas był zamulony a wszystko powyżej 1kHz [wyższe oktawy smyczków, soprany, etc.] było ostre i nierówne. Pozytywnie zaskakiwała niższa średnica: drewniane dęciaki i głosy tenorów skrzyły się powietrzem w szerokiej przestrzeni. Na niektórych forach internetowych można śledzić wpisy audiofilów na bieżąco śledzących wygrzewanie kondycjonerów Triton. Ja uznałem, że po tygodniu testowane urządzenie brzmiało już dobrze a po kolejnych trzech tygodniach zacząłem poważne odsłuchy. Po upływie miesiąca brzmienie Tritona otworzyło się trochę.

Przestrzeń jako dzieło sztuki

W swoim systemie audio miałem kondycjonery Hydra wszystkich generacji – od pierwszej linii, której obudowa była wykonana z korianu poprzez Hydrę 8 i V-Ray. Stale testuję różne urządzenia. Mój własny system stale się zmienia. Ale stare notatki i wspomnienia z odsłuchów potwierdzają jedno: każda Hydra poprawiała dźwięk niezależnie od ceny podłączonych do niej urządzeń. Każda kolejna Hydra prowadziła do coraz lepszego odwzorowania detali i zmniejszenia poziomu szumów. Tło było coraz cichsze, dźwięk coraz mniej ziarnisty, pojawiały się w nim nowe detale, rozszerzał zakres kontrastów dynamicznych [zwłaszcza w zakresie niskich i średnich częstotliwości], scena muzyczna była coraz szersza i coraz lepiej zogniskowana oraz – to już znak rozpoznawczy kondycjonerów Shunyaty – bas był mocniejszy, lepiej zróżnicowany i bardziej rozciągnięty. Ograniczona ilość terminów dostępnych recenzentom [niezależnie od ich trafności] nie powinna zasłaniać pełnego obrazu: przez lata Shunyata wprowadzała do swych produktów rzeczywiste innowacje, każda następna generacja ich produktów wprowadzała coraz wyraźniejsze zmiany do brzmienia mojego systemu.

Kiedy wymieniłem Hydrę V-Ray na Tritona, byłem bardzo zaskoczony. Shunyata pokonała dystans, który wcześniej wymagał kilku generacji sprzętu. Jeżeli masz jakiekolwiek doświadczenie z możliwościami kondycjonerów Hydra, napiszę prosto: Triton poprawia wszystkie aspekty dźwięku i nie są to drobne zmiany. Można je opisać za pomocą tych samych przymiotników dotyczących tych samych aspektów brzmienia: lepsza przejrzystość, bogactwo detali, poszerzenie sceny i lepsza ostrość obrazu, mocniejszy i dokładniejszy bas. Ale musiałbym również stale używać zwrotów w rodzaju ‘bardziej niż’, ‘głębiej’, ‘czyściej’. Inaczej ograniczenia recenzenckiego słownika zatrą zakres różnicy jakości dźwięku. Stosując kondycjonery Hydra poprzednich generacji nigdy nie odniosłem wrażenia, że ograniczają one przepływ prądu w chwilach największego zapotrzebowania. Słyszałem wszystkie z nich. Staram się nie popaść w przesadę, ale muszę napisać, że Triton różni się od nich o całe lata świetlne. To przepaść. Caelin Gabriel stworzył go praktycznie od podstaw i – szczerze mówiąc – udało mu się zmieść z powierzchni ziemi wszystkie swoje, skądinąd doskonałe, poprzednie osiągnięcia.

Te wrażenia tylko wzmogły mój apetyt przed dalszym etapem testu. Nie mogłem się wręcz doczekać aż sprawdzę jak działa Typhon. Wszystkie przewody w moim systemie pochodziły z linii Zi-Tron. Znajdował się w nim również Triton. Dokładnie znałem więc możliwości Shunyaty. Z dialektycznego punktu widzenia, dodanie Typhona do Tritona da się określić mianem transformacji ilości w jakość. Zestaw urządzeń Hydra usunął tyle elektronicznego szumu i zamglenia z sygnału docierającego do moich kolumn – czego efektem było zwiększenie ilości informacji słyszanych w muzyce – że nie mogłem uwierzyć jak bardzo szum maskował wcześniej możliwości mojego systemu. Zestaw Shunyaty podziałał jak substancja oczyszczająca mętną zawiesinę. Wyniki kompletnie przekroczyły moje oczekiwania.

 

 

 

 

Typhon sprawił, że mój system zaczął odtwarzać muzykę bardziej namacalną, pełniejszą masy. Dźwięki płynące z głośników stały się – pod względem zróżnicowania tonów, rozdzielczości i witalności – bliższe temu, co słychać na żywo w salach koncertowych. Moje uszy czują w tej muzyce mniej sztuczności, znajdują w niej mniej mechanicznych artefaktów. Nie zdając sobie z tego sprawy, całkowicie nową jakość zacząłem traktować jako coś absolutnie naturalnego. Podczas odsłuchów każdy gatunek zyskiwał na timingu i dynamice. Typhon nie lekceważył żadnego zakresu pasma. Taki rodzaj prezentacji jest dla mnie bardzo wciągający: moje sesje testowe wydłużyły się z minut do godzin. Powinienem dokładnie przeanalizować jego wpływ na dźwięk. Ale okazuje się, że istnieje spora przepaść między moimi uszami a przymiotnikami, które znam. Między słowami a rzeczywistością, którą mają opisać. Szczerze mówiąc, odsłuchy były dużo bardziej poruszające niż jakakolwiek próba ich opisania.

Po podłączeniu źródła do zestawu Hydra zacząłem od tytułowego nagrania z płyty Melody Gardot My One and Only Thrill (LP [Verve B0012563-01]). Dopiero teraz usłyszałem naprawdę jak wibrato rodzi się w jej gardle, jak moduluje dźwięki za pomocą zębów i języka, jak jej język powoli, powoli, odrywa się od podniebienia, kiedy swobodnie kończy wydech zbliżając się do litery ‘k’ śpiewając „Ships may never leave the doc. . . . k.” Dokładnie usłyszałem, jak perkusista korzysta ze szczotek – jakby ptak podnosił skrzydła – na końcu piosenki „Baby I’m a Fool”: każde uderzenie było nadal wyraźnie w trakcie wybrzmienia. Scena dźwiękowa zaczęła wychodzić około metr poza moje kolumny. Ostatni dźwięk kontrabasu z ‘Somewhere Over the Rainbow’ wydawał się opuszczać głośniki już po tym jak podniosłem ramię gramofonu. Dźwięk falował w przód i w tył spływając z dłoni Paulinho Da Costy uderzającego w napiętą skórę konga. Nie słyszałem tych detali jako osobnych wydarzeń. Chyba, że akurat się na nich koncentrowałem. Podstawowym rezultatem obecności tych dodatkowych informacji było wrażenie większego realizmu. Każda słyszana nuta - każda chwila muzyki - sprawiała, że czułem się coraz bardziej uczestnikiem występu na żywo. Odłożyłem długopis, zamknąłem recenzencki notes. Puściłem tę płytę jeszcze raz i zanurzyłem się w muzyce.

Umiejętność redukcji zniekształceń przez Typhona była najbardziej widoczna w odkrywaniu wcześniej zamazanych lub ukrytych sygnałach przenoszących rytm muzyki. Nasz mózg [w oparciu o pozycję uszu] przelicza różnice w dochodzących do niego dźwiękach na mapę przedstawiającą umiejscowienie ich źródeł. To umiejętność pochodząca z dalekiej przeszłości i jesteśmy do tego doskonale zaadaptowani. Dlatego tak łatwo zauważamy minimalne przesunięcie między widzianym ruchem ust a docierającym do nas głosem podczas oglądania koncertów na dużych stadionach. W domu, gdzie nie ma muzyków, proces ten przebiega zgoła inaczej. Przestrzeń zapisana w nagraniu zostaje odtworzona w pokoju o całkowicie innej akustyce, bez żadnych wizualnych odnośników żywego występu. W moim pokoju są wyłącznie dźwięki. Kiedy staram się odtworzyć w głowie wrażenie obecności w sali koncertowej, mój mózg przetwarza słyszane dźwięki na wewnętrzne obrazy, tworzy mentalną mapę tego, co słyszę. Im mniej staram się myśleć o realności muzyki, tym bardziej realna ona się staje.

Oczyszczony przez Typhona prąd pozwolił na lepsze odwzorowanie timingu. Nie musiałem więc wkładać wysiłku w wyczucie przestrzeni nagrania i umiejscowienie muzyków. Nie słuchałem już nagrania stereo, brałem udział w audiofilskim cudzie. Scena dźwiękowa, szeroka już po włączeniu Tritona, z Typhonem stała się wręcz trójwymiarowa. Jakby ktoś nagle dostrzegł prawdziwą rzeźbę w miejscu jej – najdokładniejszego nawet – rysunku.

Zestaw Hydra pokazuje czystszy, lepiej określony w przestrzeni, kontekst wydarzenia muzycznego. Pozwala słyszeć jak źródła dźwięku poruszają się wewnątrz niego jak są przez niego modulowane. Łatwo jest usłyszeć jak Aaron Neville używa ust i gardła do tworzenia nut i słów na płycie Warm Your Heart (LP [Classic Records/A&M Records RTH 5354]). Brak innych informacji prowadzi jednak do wrażenia dźwiękowej próżni. Jasne, że Neville stał w zamkniętej kabinie. Widziałem w tym nagraniu jego głowę, ale – mimo intensywnej obróbki tego nagrania - nie mogłem sobie w żaden sposób wyobrazić muzyków stojących obok niego i pomieszczenia, w którym się znajdują. Dopiero teraz, kiedy usłyszałem jego głos na początku „Everybody Plays the Fool” wszystkie elementy wskoczyły na miejsce. Dźwięki zaczęły wędrować z głębi, od czarnego tła, po przedni skraj sceny. Wiem, że to jedynie efekt studyjnej obróbki, ale pozwolił stworzyć wspaniałe muzyczne przeżycie.

Działanie Typhona było szczególnie wyraźne przy nagraniach koncertowych, zawierających informacje o otoczeniu. Weźmy, na przykład pod uwagę, nagraną w starym londyńskim kościele płytę English Concert & Choir zawierającą utwór „Missa Christi Resurgentis” Heinricha Bibera (SACD [Harmonia Mundi HMU 807397]). Uważa się, że Biber napisał tę mszę specjalnie do odtworzenia w katedrze w Salzburgu. W 1774 muzycy i śpiewacy siedzieli tam na czterech podniesionych galeriach. Angielska grupa próbowała częściowo odtworzyć te warunki: chór i orkiestra znalazły się w czterech rogach sali. Muzyka opiera się na dialogach antyfonalnych i występujących od czasu do czasu harmoniach. Kamienna katedra ze sklepieniem na wysokości kilkunastu metrów jest gwarantem doskonałej akustyki. Słuchałem tej płyty z samym Tritonem. Stereofoniczne nagranie oddawało obraz czterech rogów, ale perspektywa była bardzo spłaszczona. Tylne rogi mieszały się z przednimi. Głosy i instrumenty były wyraźne i dokładnie narysowane, ale krzyżowe dialogi między muzykami i skomplikowane harmonie tworzące się w środku sali były – w środku sceny dźwiękowej – nieco zamazane.

Dodanie Typhona poprawiło przejrzystość, ostrość konturów poszczególnych źródeł dźwięku, poprawiło odwzorowanie sceny. Mój mózg mógł lepiej odwzorować w wyobraźni rzeczywisty obraz tego wydarzenia. Każdy z wokalistów i muzyków zyskał swoje miejsce w obrębie grupy. Nie brzmieli już jakby siedzieli sobie na głowach w osobnych rogach. Dwa najbliższe rogi zbliżyły się do krawędzi sceny dźwiękowej i były rozstawione szerzej niż dwa dalsze rogi – oddalone i leżące bliżej siebie. Jestem przekonany, że nawet słuchając tego nagrania na systemie surround nie uzyskałbym wyraźniejszej perspektywy. Typhon sprawił, że przestrzenne relacje między źródłami dźwięku w tym pakiecie stały się racjonalne. Zacząłem słyszeć całą salę.

Biorąc pod uwagę jak bardzo zestaw Hydra poprawił prezentację kontekstu tego wydarzenia, byłem zaskoczony, że wnętrze katedry nieco się zmniejszyło. Nowe [czy może dokładniej pokazane] informacje dotyczące odbić dźwięku od ścian kościoła oczyściły nieco dźwiękową atmosferę wnętrza, zmniejszyły rozmiar pikseli z których teraz składa się obraz. Przestrzeni tej jedna nie muszę już wyczuwać. Dokładność informacji pozwala stworzyć w głowie – w oparciu o interakcje między falą akustyczną a obiektami, od których się odbija - dokładną dźwiękową mapę tego miejsca. Muzyka tworzona przez trąbki i kornety z prawej z trony unosiła się wysoko ponad głosami śpiewaków i dźwiękami smyczków. Bez nadmiernego błyszczenia czy wyostrzania krawędzi. Zamazany środek sali zmienił się teraz w skrzyżowanie słyszanych wyraźnie dźwięków płynących z każdego rogu. Dopiero teraz mogłem poczuć bogactwo harmonii tworzących się z połączenia muzyki płynącej z poszczególnych rogów. Typhon postawił na prezentację mniej oczywistą, zmusił do skupienia uwagi. Ale moje uszy znalazły się dzięki temu wręcz w środku tej sceny – między muzykami.

Pod względem poprawy rozdzielczości timingu Typhon jest zaskakująco dobry. Równie dobrze wpływa na nasycenie tonów. W każdej nucie, od jej początku po wybrzmienie, słychać nowe bogactwo barwy i harmonii, które trwa niezmiennie niezależnie od jej głośności. Gasnące tony są cichsze, ale nie cieńsze. Typhon rysuje wyraźną linię między końcem dźwięku a początkiem ciszy. Siła tych poprawek zmienia się w zależności od nagrania, ale każdy słyszany instrument – w tym ludzki głos – brzmi bardziej jak słyszany na żywo. Typhon pozwala też lepiej usłyszeć przejścia między kolejnymi nutami oraz wykorzystanie palców i ust do ekspresji wibrato.

W utworze Bibera, na przykład, nie słyszałem już ostrych krawędzi dźwięków trąbki w momentach, które wcześniej uważałem za nadmierne rozjaśnienie nagrania czy zniekształcenia dodane przez sam głośnik wysokotonowy. Typhon trochę je zaokrąglił. Nie odebrałem tego jednak jako zmiękczenie czy utratę informacji. Po prostu – eliminacja dzwonienia lepiej oddawała sposób, w jaki trębacz zaczyna grać kolejne nuty wydychając powietrze w ustnik. Dzięki obecności Typhona odtwarzana muzyka stała się bardziej organiczna, łatwiejsza w odbiorze, mniej mechaniczna.

Kiedy usłyszałem solówki klarnetu i oboju pod koniec baletu komicznego Coppelia Leo Delibesa (LP [Classic Records/RCA LDS-6065]), zamarłem z wrażenia. Nigdy wcześniej mój system nie stworzył bardziej realnego wrażenia udziału w występie na żywo. Każdy z muzyków – za pomocą oddechu i ust – modulował częstotliwość i amplitudę dźwięków, które płynnie przechodziły w kolejne nuty. Ich brzmienie nie zmieniało się wraz ze zmianami dynamiki, harmonie były bogate i gęste, czuć było współgranie instrumentów z otaczającym jej powietrzem. Przez dwadzieścia sekund widziałem między kolumnami dwa prawdziwe instrumenty. Kiedyś sam grałem na klarnecie. Teraz poczułem się jakbym naprawdę słyszał go z bardzo bliska. Lepsze nagrania brzmiały bardziej realnie, ale nasycenie dźwięku było mocniejsze na każdej płycie. Nie należy tego jednak traktować jak poprawki wprowadzanej przez Typhona post factum. Ta bogata muzyka jest już zapisana na płytach. Typhon jedynie poprawia przejrzystość tonów, poprawia subtelność ich współbrzmień. Są one dzięki niemu wręcz namacalne. Trudno to opisać słowami. Mniej szumu to więcej informacji a więcej informacji to więcej realizmu.

Pora na kilka porównań

W każdej kategorii Triton jest lepszy od Hydry V-Ray II. Porównanie polegało na ocenie brzmienia urządzeń do których czysty prąd dostarczano za pomocą optymalnych przewodów. Nie słyszałem szumu lamp i żadnej ziarnistości w dźwięku przedwzmacniacza Atma-Sphere MP-1. Odtwarzacz Ayre C5xe-MP był bardziej przezroczysty, transjenty były wyraźniejsze. Audio Research Ref 5SE oraz Ref Phono 2SE miały lepszą gradację mikrodynamiki i dawały wyraźniejszy obraz sceny. Niezależnie od kombinacji urządzeń, każdy system zasilany przez Tritona brzmiał lepiej niż przez Hydrę V-Ray II. Dźwięk był bardziej otwarty, żywy, bogatszy w detale. Brzmienie głosy i instrumentów było bardziej prawdziwe, oparte o głębszy fundament, z bardziej nasyconymi tonami. W porównaniu z poprzednimi Hydrami każdy, ale to każdy aspekt brzmienia był wyraźnie lepszy. Triton sprawia że źródła dźwięku są lepiej narysowane czy wreszcie widoczne.

Kiedy kilka lat temu testowałem urządzenie V-Ray II napisałem, że redukując szum umożliwiło ono moim wzmacniaczom dawać bogatsze tony i dokładniej kontrolowany bas. Tyle, że pociągało to za sobą również zmniejszenie ilości powietrza w nagraniach oraz nieznaczne pogorszenie dynamiki. Nie był to zły interes, ale w moim systemie wolałem zasilać z Hydry jedynie źródło sygnału. Prąd do wzmacniaczy płynął zaś prosto z gniazda w ścianie.

Z pewną obawą podłączyłem źródło do Hydry V-Ray II a za pomocą Tritona i Typhona postanowiłem dostarczyć prąd do moich wzmacniaczy Lamm M1.2 Reference. Okazało się, że to pierwsze kondycjonery, które potrafią zapewnić im odpowiednie zasilanie. Niezależnie od 2-omowego obciążenia kolumn Wilson Audio Sasha w zakresie niskiego basu. Tu właśnie przydały się badania firmy Shunyata nad zjawiskiem DTCD. Od „Words of Wonder” Keitha Richardsa z płyty Main Offender (CD [Virgin 86449 2]) po marsz pogrzebowy ze Zmierzchu Bogów Wagnera (CD [BPO, DG 289 459 141-2]), kiedy muzyka potrzebowała głębokiego basu lub ciężaru całej orkiestry – Triton i Typhon dawały radę. Nie dało się przy tym wyczuć najmniejszej nawet kompresji dynamiki. Muzyka bez przerwy brzmiała naturalnie i żywo. Przestrzeń i rozdzielczość, ostrość obrazowania, precyzja ulokowania instrumentów na scenie oraz szybkość niskiego basu są na najwyższym poziomie. Czysty prąd sprawił, że moje wzmacniacze brzmiały nawet lepiej niż sobie wyobrażałem, że mogą: były szybsze, gładsze i bardziej otwarte. Oba końce spektrum były bardziej żywe, czystsze i wyraźniejsze. Różnicę mógłbym opisać porównując ją do zamiany płyty CD na SACD, ale była znacznie większa.

Jean Sibelius sprzeciwiał się przypisywaniu jego dużym kompozycjom założeń programowych. Kiedy jednak usłyszałem grane pizzicato solo kontrabasu na początku drugiej części jego drugiej symfonii, natychmiast wyobraziłem sobie wychudzone fińskie wilki błądzące w śniegu o zmierzchu i wypatrujące pierwszych oznak rosyjskiej inwazji zalewającej kraj. Nie sądzę, żeby Sibelius miał coś przeciwko mojej interpretacji. To nagranie – Okko Kamu i filharmonicy berlińscy (LP [DG 2530 012]) – nie zostało zrealizowane z osobnym mikrofonem dla kontrabasu. Znajduje się on po prawej stronie, z tyłu orkiestry. A ja słucham go ze zwykłego miejsca, ze środka sali. Słuchałem tego sola setki razy. Monobloki Lamm zasilane przez zestaw Tritona i Typhona pokazały je wyraźniej, z lepszymi krawędziami. Mogłem usłyszeć, jak basista odrywa palec od każdej struny. Zaskakujące, ale słyszałem też, jak każda nuta wzmacniana jest przez rezonator wewnątrz pudła instrumentu. Tych kilka chwil zbliżenia na kontrabas przekonało mnie w wystarczającym stopniu o zaletach Typhona. Testowany zestaw nie poprawił moich wzmacniaczy. Brak szumu pozwolił im pokazać pełnię możliwości.

Jak można się było spodziewać zmiana przewodów wykorzystanych do zasilania Tritona i do jego połączenia z Typhonem ma słyszalny wpływ na zachowanie systemu. Shunyata King Cobra CX zastosowana do zasilania Tritona dała dźwięk pełen pewności i siły. Jednak po je zamianie na nowy przewód Zi-Tron Python, okazała się być nieco zbyt rozlana i powolna. Python jest bowiem bardziej przejrzysty, daje głębszą scenę i bogactwo tonów. Zamiana Pythona na Anacondę wprowadziło kolejne zmiany. Wcale nie delikatne. Jakby ktoś nagle otworzył zamknięte wcześniej drzwi do sali koncertowej. Jeżeli w systemie możemy zastosować jeden przewód Anaconda – powinien się on znaleźć właśnie między gniazdkiem ściennym a Tritonem. Wypróbowałem również kilka przewodów do połączenia Tritona z Typhonem. Oprócz czarnego przewodu 20A dołączonego w zestawie użyłem również Pythona i Anacondy. Trzeba pamiętać, że to właśnie to połączenie odpowiada za stworzenie ‘referencyjnego kondycjonera’ stworzonego przez Gabriela. Przewód fabryczny pokazywał możliwości Typhona, ale w porównaniu do przewodów serii Zi-Tron dawał dźwięk raczej zamknięty, bardziej płaski i mniej energetyczny. Zi-Trony dokładnie pokazywały miejsce zajmowane w hierarchii. Python był lepszy a Anaconda daje postęp bardzo wyraźny. Usłyszysz za co płacisz.

Podsumowanie

Żadne urządzenie jakie znam nie osiąga tego, co może zrobić zestaw Hydry. Efekt jego działania nie wynika ze zmiany działania wzmacniaczy, kolumn lub źródeł ani regeneracji prądu ani nawet z likwidacji szumu. Triton oferuje nieograniczone natężenie prądu pozbawionego szumu a Typhon działa usuwając większość zniekształceń. Razem osiągają najwyższy światowy poziom.

Systemy high-endowe zazwyczaj dają dźwięk wysokiej klasy. Słuchając na nich muzyki łatwo zapomnieć, że mogą dać dźwięk jeszcze lepszy. Dodanie Tritona i Typohona do mojego systemu wprowadziło go na sam szczyt. Usłyszałem jaką poprawę może dać wyłącznie oczyszczenie prądu zasilającego sprzęt audio. Nie chcę siać defetyzmu, ale jeśli nie usłyszałeś swojego systemu zasilanego prądem wolnym od zanieczyszczeń, nie wiesz jakie są jego prawdziwe możliwości, nie usłyszałeś tego, za co zapłaciłeś. Badania Caelina Gabriela - w zakresie wykorzystania ferroelektryków do usuwania szumu oraz ograniczania przepływu prądu przez różne przewodniki – pozwoliły osiągnąć prawdziwy postęp w nauce i sztuce odtwarzania muzyki.