The Audio Beat , June 19, 2017

Tim Aucremann 

Przez lata słuchałem winyli za pomocą gramofonu SOTA Sapphire z napędem paskowym. Potem miałem gramofon Teres 320 z siedemnastokilogramowym talerzem i zewnętrznym silnikiem Verus. Zmieniłem go na konstrukcję z napędem bezpośrednim: Grand Prix Audio [GPA] Monaco 1.5. Kiedy dowiedziałem się, że GPA wprowadza na rynek nową wersję tego urządzenia, Monaco 2.0, zacząłem zastanawiać się, czy w ogóle gramofon może być jeszcze lepszy. Przecież Monaco 1.5 to – niezależnie od ceny – jedno z najdokładniej i najbardziej stabilnie utrzymujących prędkość urządzeń na świecie.

W niewielkiej [13” średnicy, 5” wysokości] i dokładnie tłumionej plincie Monaco 1.5 umieszczono bezpośredni napęd. Wykorzystuje on łożysko ceramiczne poziomo zawieszone na cienkiej warstwie oleju. Dzięki temu szum układu jest wyjątkowo niski. Za sterowanie silnika odpowiada cyfrowy układ obróbki sygnału, którego źródłem jest enkoder umieszczony na magnezowym talerzu gramofonu. W teście gramofonu Monaco 1.5, Roy Gregory pisze „Sygnał z enkodera odczytywany jest ponad 4000 razy na sekundę. Odpowiedni procesor wysyła następnie wprost do silnika instrukcje dotyczące prędkości obrotowej. Zaawansowane oprogramowanie wyposażone jest w umiejętność ‘przewidywania’ – nie tylko określa poziom błędu, ale ocenia jak daleki może być jego wpływ. Następnie Monaco dodaje lub odejmuje odpowiednią ilość energii aby przywrócić odpowiednią prędkość obrotową silnika. System ten działa inaczej niż klasyczny układ napędu bezpośredniego, który charakteryzuje stała nadmierna kompensacja błędów.” Zastosowany przez GPA układ pozwala na określenie prędkości obrotowej z dokładnością sięgającą siódmego miejsca po przecinku. Szczytowe odchylenie od zadanej prędkości obrotowej [33 1/3] osiągane przez Monaco 1.5 wynosi 0,0007% [7ppm]. To właśnie stabilność obrotów oraz superciche działanie odpowiadają za jakość analogowego sygnału odczytywanego przez Monaco 1.5.

Kiedy dotarł do mnie - w dedykowanej walizce Pelican - nowy gramofon Monaco 2.0, nie liczyłem na wielką poprawę brzmienia. Byłem do niego nastawiony raczej sceptycznie. Jego wygląd zdawał się potwierdzać moje przypuszczenia. Wersja 2.0 ma te same rozmiary, tę samą plintę, taki sam magnezowy talerz z identyczną powierzchnią, taką samą aluminiową podstawę ramienia. Identyczne jest również pudełko sterownika i stopki Apex, produkowane przez GPA jako akcesoria, które teraz dostarczane są w zestawie z gramofonem. Każda ze stopek wyposażona jest w gwint umożliwiający precyzyjne poziomowanie gramofonu. Oprócz nich, Monaco 2.0 i Monaco 1.5 wyglądają identycznie.

Dokładna inspekcja pozwala dostrzec przycisk, wielkości główki od szpilki, na powierzchni talerza [tuż przy granicy zaznaczonej powierzchni zajmowanej przez naklejkę płyty]. To czujnik nowego systemu dociskania płyty, True Pressure. Po założeniu sorbotanowego docisku na oś gramofonu, należy dokręcać go do czasu, aż zapali się niewielka zielona dioda. Sygnalizuje ona uzyskanie odpowiedniej siły nacisku na płytę. Voilà!, za każdym razem płyta dociskana jest do talerza dokładnie tak samo. Bez zgadywania, w bardzo prosty sposób. Obok czujnika znajduje się niewielki port pozwalający na indywidualną zmianę wskazywanej siły nacisku, jeżeli chcesz zmienić ustawienie fabryczne. Docisk wyposażono w nowe łożysko igłowe, co zapewnia jego gładkie i dokładne dokręcanie. Pozostałe różnice między Monaco 1.5 i 2.0 to obecność gwintowanego portu zbiornika oleju i inny transformator kontrolera. Ustawienie gramofonu jest tak proste, jak opisałem w swoim teście wersji 1.5.

Jeżeli to wszystkie zmiany, dlaczego cena urosła o 50%? Już widzę, jak się krzywicie i odwracacie z niesmakiem. Powiem jednak prosto: różnica jakości między – doskonałym przecież – Monaco 1.5 a wersją 2.0 jest więcej niż zaskakująca. To olbrzymia zmiana. Wskazana w nazwie obu konstrukcji różnica pięciu dziesiątych wprowadza użytkowników w błąd. Mam nadzieję, że dokończycie czytanie tej recenzji. Nowy gramofon GPA jest kwintesencją eleganckiego wykorzystania najnowszych materiałów i technologii bez dodawania niepotrzebnych funkcji i wprowadzania niepotrzebnych rozwiązań. Alvin Lloyd, szef i główny projektant Grand Prix Audio, poświęca czas raczej na projektowanie i pomiary a nie na marketing. Najważniejsze nowości wersji 2.0 obejmują plintę i kontroler obrotów.

Monaco 2.0 wyposażony jest w nowy silnik bezpośredni i system kontroli jego obrotów. Większość producentów gramofonów nie podaje szeroko detali dotyczących budowy ich silników. Ani detali ich pomiarów. A przecież jakość silnika i brzmienie są ze sobą bezpośrednio związane. Lloyd zastąpił bezszczotkowy dwunastobiegunowy silnik DC wersji 1.5 na opracowany specjalnie dla Monaco 2.0 nowy silnik bezszczotkowy wykonany w technologii slotless: w szczelinie znajdują się jedynie miedziane cewki, nie ma zaś żelaznych zębów spotykanych w większości silników do bezpośredniego napędu gramofonów. Pozwala to praktycznie wyeliminować wahania momentu obrotowego oraz zrywanie talerza, największą wadę gramofonów z napędem bezpośrednim. Moment obrotowy w Monaco 2.0 powstaje jako funkcja fazy prądu płynącego przez cewki. A prąd płynie przez nie bardzo szybko. W efekcie, obrót talerza jest płynny a moment napędowy ma bardziej liniowy przebieg niż w tradycyjnych konstrukcjach. Dodatkowa zaleta to mniejsza ilość wibracji i szumu.

Nowemu silnikowi towarzyszy ulepszony system kontroli obrotów. GPA nie podaje zbyt wielu szczegółów o jego budowie zadowalając się jedynie informacją, że działa podobnie do tego z wersji 1.5. Firma podaje jednak szczegółowe wyniki pomiarów: szczytowe odchylenie od zadanej prędkości 33 1/3 obrotów na minutę wynosi mniej niż 0,0001% [1ppm] – wielkość ta dotyczy faktycznej prędkości talerza a nie wartości zadanej przez układ.Według Lloyda, czujnik optyczny Monaco 2.0 odczytuje sygnały z pierścienia enkodera umieszczonego na talerzu. Następnie informacja o szybkości wysyłana jest do kontrolera ponad 166289 razy na sekundę [przy prędkości 33 1/3]. To ponad piętnaście razy częściej niż w wersji 1.5 [10500 odczytów na sekundę]. Oto jak najnowsza technika cyfrowa działa na rzecz analogowej wierności brzmienia. Procesor układu kontrolnego może aktywować korekcję prędkości talerza ponad 1000 razy na sekundę. W praktyce nie jest to potrzebne – czasem odchylenie prędkości wymagające korekcji zdarza się raz na całą odtwarzaną stronę płyty.

Zegar w układzie kontrolnym gramofonu strojony jest ręcznie do dokładności +/- 20 części na miliard. Kontrola obrotów jest zadziwiająco szybka, sercem układu jest procesor działający z prędkością 40 MIPS. Talerz nie jest napędzany, jest kontrolowany. Jego prędkość jest utrzymywana a nie regulowana. Taka dokładność nie jest spotykana wśród gramofonów tego przedziału cenowego.

Lloyd podsumowuje: „To właśnie system kontroli obrotów, zwłaszcza opracowane na jego potrzeby oprogramowanie, jest odpowiedzialny za zmniejszenie poziomu szumu. Dotyczy to również silnika. Sposób kontroli silnika odpowiada za generowane przez niego szumy.” Nowy gramofon Monaco jest naprawdę dużo cichszy od – już bardzo cichego – Monaco 1.5 [Jak jest cichy? Po usłyszeniu wersji 1.5, Marc Mickelson nazwał go ‘najlepszym gramofonem, jaki słyszałem.’]. Lloyd Alvin podkreśla zawsze, że związane z niestabilnością obrotów zniekształcenia wow and fluter każdego gramofonu GPA są niemierzalne za pomocą metod zalecanych do ich pomiaru przez normę DIN. Zbliżyłem ucho do kręcącego się talerza i nic. Nada. Zilch. Nie usłyszałem literalnie niczego. Usłuchałem gramofon [dwa punkty na plincie i między stopkami] za pomocą dobrej klasy lekarskiego stetoskopu Littman Classic III: wersja 2.0 była dużo cichsza od 1.5. Słyszałem jedynie cichy szmer niskiej częstotliwości.

Nowa wersja Monaco oferuje niższy poziom szumu i większą dokładność obrotów. Imponujące. Ale, co to naprawdę znaczy? Skoro nie byłem w stanie zauważyć nierówności obrotów słuchając Monaco 1.5, jaką różnicę do brzmienia wprowadzi większa dokładność? Moim zdaniem, dla analogowego systemu gramofon jest jak zegar: określa czas, według którego źródłowy sygnał powoływany jest do życia, i według którego dalej istnienie. Jeżeli igła odczytuje sygnał z płyty obracającej się z inną prędkością niż 33 1/3 obrotu na minutę, żaden następny element systemu tego nie poprawi. Lloyd Alvin przypomina: „Amplituda fali sygnału muzycznego wynika z działania wkładki, ale jej częstotliwość – czynnik czasu współtworzący falę – wynika z działania gramofonu”. Zanim rozważymy jakikolwiek inny element systemu: kto potrafi kontrolować czas – rządzi źródłem sygnału. A kto rządzi źródłem, ma u stóp cały winylowy wszechświat.

Słuchałem obu gramofonów Monaco, 1.5 i 2.0, z ramionami Tri-Planar Mk VII i Kuzma 4Point oraz wkładkami Lyra Etna i Benz LP S. Zamiana stabilnego i dokładnego gramofonu Monaco 1.5 na nową wersję 2.0 jest przeżyciem, które trudno opisać słowami. Nie mogłem uwierzyć, że taka zmiana brzmienia jest w ogóle możliwa. Jak to możliwe? Przecież żaden inny element systemu nie uległ zmianie. Zmieniłem jedynie gramofon. Nie zastosowałem nowych kabli, wzmacniaczy, paneli akustycznych czy bardziej wydajnych kolumn o bardziej przyjaznej impedancji. Brzmienie Monaco 2.0 przekracza granice dokładności osiągając nowy poziom sonicznego realizmu, który – jak mi się wcześniej wydawało – nie jest możliwy do osiągnięcia w moim systemie.

Zacznijmy od ósmej symfonii Szostakowicza [Previn/LSO, EMI ASD 2917]. Najczarniejsze dni oblężenia Stalingradu w 1943. Tragizm oblężonego miasta i jego mieszkańców pozbawionych jakiejkolwiek nadziei. W pierwszej części wysokie tony smyczków piszczą wręcz przeraźliwie na tle zbudowanym z dudniących basów. Efektem jest przerażająca kakofonia obejmująca pełne pasmo częstotliwości. Siedziałem ufiksowany na obrazie całej orkiestry układającym się przede mną w wyraźnych warstwach. Rozpoznawałem wyraźnie każdą sekcję, każdy rząd. Nie sądziłem, że moje kolumny, Wilson Alexia, mogą zejść tak nisko z taką dokładnością i barwą. Pisząc o gramofonach, nie używamy zwykle terminu kontrola, ale sygnał z Monaco 2.0, który słyszałem dzięki pracy kolumn charakteryzuje wyjątkowa kontrola dynamiki. Najbardziej zaskakującym elementem odtworzenia tego skomplikowanego nagrania jest utrzymanie pełnej integralności symultanicznych linii i fraz każdej z grup instrumentów. Oddanie tempa, skoków głośności i pełni detali daje fenomenalnie koherentną tkaninę dźwiękową. Dopiero Monaco 2.0 sprawiło, że wreszcie dotarły do mnie założenia interpretacji Previna.

Brakuje mi nawet słów aby opisać wrażenia towarzyszące odsłuchom Monaco 2.0. Im bliżej jesteś muzyki na żywo, tym mnie słów do wykorzystania zostaje w słowniku. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie rozmiary sceny dźwiękowej, pogłębienie basu i wypełnienie barwy połączone [w końcu!] z poczuciem prawdziwej dynamiki.
Poziom dźwiękowego realizmu nie przestawał mnie zaskakiwać. Czułem to, na przykład, po położeniu na talerz płyty This One’s For Blanton [Pablo/Analogue Produktions APJ 015], na której Duke Ellington i Ray Brown składają hołd dawnemu basiście Ellingtona, Jimmiemu Blantonowi. Kontrabas i fortepian brzmiały w sposób, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem podczas słuchania winyli. Każdy muzyk miał swoje miejsce na scenie a rozmiary instrumentów były oczywiste dla moich oczu. Zarówno partie wspólne jak i solowe były zarazem subtelne i dynamiczne. Każdy z instrumentów pokazywał pełną paletę swych tonów w całym zakresie pasma. Kiedy Ellington grał drugą część ‘Fragmented Suite fo Piano and Bass’, wreszcie zobaczyłem, czy raczej usłyszałem, jak najniższe struny fortepianu interferują z ramą instrumentu. Jeżeli uważasz, że jazzowy fortepian nie jest wystarczająco dynamiczny, posłuchaj Ellingtona uderzającego w klawisze. Jest w tym wyraźny atak, solidne dźwięki wręcz wyskakują z kolumn. Każde z uderzeń ma własną dynamikę a zakres całości zdaje się rozszerzać w obu kierunkach. Detale brzmienia były wręcz fizycznie odczuwalne. Przeplatanie brzmień, drżenia strun, dotyk instrumentu dłonią – wszystko to widać jak na dłoni. W życiu nie słyszałem brzmienia bliższego żywemu koncertowi. Zanurzyłem się w muzyce, którą Monaco 2.0 wprowadzało wprost do mojego układu limbicznego.

Monaco 2.0 to bardzo ważna konstrukcja. Demonstruje bowiem jak nowoczesna technologia połączona z możliwościami współczesnego oprogramowania mogą wpływać na poprawę brzmienia systemów analogowych. Jest ważna, bo pokazuje, że obniżenie poziomu szumów własnych gramofonu połączone z większą dokładnością obrotów prowadzi do zwiększenia poziomu realizmu odtwarzanej muzyki. Lloyd Alvin ma rację. Ten gramofon jest inny. Określa on bowiem poziom dzisiejszych możliwości odtwarzania winyli. Mówi się, że nadmierna dokładność nie jest potrzebna ponieważ stare płyty są zbyt niedokładne. Monaco 2.0 wprost miażdży te teorie.