Audio Video 10/2012 

Filip Kulpa

Delikatny lifting - Odświeżone Ushery V-602 wyglądają inaczej niż oryginały i są sporo droższe. Wciąż jednak okazuje się, że relacja jakości do ceny jest dla nich bardzo korzystna.

Mówisz Usher – myślisz: świetne kolumny za niewysoką cenę. Takie skojarzenie obowiązywało po debiucie marki na polskim rynku w połowie ubiegłej dekady, i jeszcze trochę później. W pewnym momencie ceny poszły w górę i euforia wśród kupujących stopniowo opadała. Co nie znaczy, że marka ta nie liczy się już na rynku. Ostatnio testowany model Dancer Mini One DMD znów nas zachwycił – właśnie nieprzeciętną relacją jakości do ceny. Tyle że nie jest to już tania kolumna (14 tys. zł). Diamentowy tweeter i drogie obudowy robią swoje. Cudów nie ma, nawet na Dalekim Wschodzie.

Z tańszą serią V mieliśmy do czynienia jakieś 4–5 lat temu. Bardzo podobały nam się zarówno monitory 601, jak i podłogówki 602. Dziś wracamy do tematu, jako że jest ku temu pretekst – tajwańska firma w końcu dokonała modyfikacji droższego modelu i nawet jeśli nie są one rewolucyjne, a cena wzrosła, to interesująca pozostaje odpowiedź na pytanie: czy są to wciąż bardzo dobre kolumny? Jak wypadają na tle konkurencji?

Budowa

Nie tylko Usher podwyższa ceny, problem ten dotyczy – jak wiadomo
– całej branży. Zapomnijmy więc o przeszłości i zobaczmy, co otrzymujemy za 5100 zł – bo na tyle wyceniono parę nowych V-602. Najpierw zwróci naszą uwagę nieoczekiwany ciężar tych kolumn. Zapakowane oddzielnie w pudła są teraz tak ciężkie, że sprawny mężczyzna z trudem może je podnieść. Sekret zagadki tkwi w podstawie, którą teraz nie jest już płyta z lekkiego MDF-u, lecz z żeliwa, z upodobaniem stosowanego przez Ushera również w serii Dancer. Sam metalowy cokół (fabrycznie zintegrowany z dolną ścianką; można go jednak odkręcić) waży zapewne ponad 10 kilogramów. Tak duże dociążenie spodu wpływa bardzo pozytywnie na stabilność kolumn – dużo trudniej je przewrócić. Do tego dochodzi całkiem spora skrzynia o ściankach calowej grubości, dwa ciężkie przetworniki – i tak w sumie otrzymujemy ponad 35 kg żywej wagi.
Jedna kolumna waży bez mała tyle, co współczesna przeciętna para kolumn podłogowych w zbliżonej cenie.
Zestawy mierzą niewiele ponad metr wysokości, są relatywnie głębokie (292 mm) i niezbyt wąskie, jak na obecne standardy (238 mm). Jakby nie patrzeć, mamy do czynienia ze sporymi paczkami. Tak jak poprzednio, pionowe krawędzie przedniej ścianki mają duże ścięcia, szerokie na 20 mm.
Układ głośników oraz one same się nie zmieniły. Mamy zatem wciąż do czynienia z rzadko występującym w tej klasie minimalistycznym układem dwugłośnikowym. Wykorzystano 7-calowy midwoofer 8935A oraz tweeter 9930–20NC. Pierwszy ma papierową, purchlowatą membranę zawieszoną na podatnym gumowym resorze.
Napęd stanowi 110-milimetrowy magnes ferrytowy o masie 0,8 kg oraz 38-milimetrowa cewka. Współczynnik BL w szczelinie to umiarkowane 7,36 Tm. Głośnik jest przeznaczony do pracy w obudowie wentylowanej. Ma dość nisko położony rezonans mechaniczny (32 Hz). Usher wykorzystuje tweeter 9930–20NC wyłącznie w serii V. To jedwabna kopułka o średnicy 28 mm, nisko położonym rezonansie układu drgającego (700 Hz) i charakterystyce umożliwiającej niski podział pasma w układzie dwudrożnym – w tym przypadku jest to, według deklaracji producenta, 2,2 kHz. To pożądana wartość,
pozwalająca uzyskać szerszą, bardziej spójną dyspersję fal dźwiękowych w newralgicznym średnim zakresie częstotliwości.
Zwrotnicę tworzą dwa filtry trzeciego rzędu rozmieszczone na dwóch płytkach przymocowanych do ścianek bocznej i tylnej. Zastosowano wyłącznie cewki powietrzne i kondensatory MKP, prócz nich są także rezystory cermetowe – łącznie 12 elementów o jakości przewyższającej średnią w tej klasie kolumn.

Prócz cokołu w nowej wersji zmieniło się wykończenie. Z jednej strony można narzekać na to, że okleina pokrywająca boki, górę i tył jest winylowa, obiektywnie gorszej jakości niż poprzednio, z drugiej – zastosowanie ciemnoszarego frontu sprawiło jednak to, ze kolumny prezentują sie jakby poważniej, mniej przypominając produkt hobbysty-amatora. Nie uważam, żeby „602-ki” wyglądały nieatrakcyjnie, choć jeśli je porównamy z KEF-ami Q700 czy Monitor Audio Silver RX6, to możemy poczuć niedosyt. W tym momencie warto sobie przypomnieć o solidnej obudowie Usherów – pod tym względem konkurenci nie wypadają równie korzystnie.

Brzmienie

V-602 mają pewną specyfikę brzmieniową, którą wprawny słuchacz, mający dobre odniesienie do neutralnych i precyzyjnych kolumn, dostrzeże bez większego trudu. Chodzi mianowicie o dość ciekawy efekt polegający na podkreśleniu górnych rejestrów – ale tylko w pewnym ich podzakresie (trudno tak na ucho go zdefiniować) – oraz zmiękczeniu wyższego środka. Opis ten sugeruje pewną manipulację brzmieniem i w istocie tak jest, ale... sęk w tym, że ludzki słuch ma zdolność dość głęboko posuniętej adaptacji, a to, o czym pisze, w dużym stopniu rekompensuje wrodzoną nieliniowość naszego aparatu słuchowego. Okazuje się, ze potrzeba naprawdę niewiele czasu, by estetykę proponowaną przez Ushera w pełni zaakceptować. A gdy juz się tak stanie, zaczynamy coraz bardziej sie dziwić i nie dowierzać. Zestawy te rewelacyjnie oddają barwy. Fakt faktem, że podłączyłem je do roboczego systemu odniesienia, o wiele lepszego niż zestawy, z którymi przyjdzie im grać – jednak walory barwowo-przestrzenne naprawdę zdumiewają. 

 

 

 

W tym kontekście cena 5100 zł jest po prostu okazyjna. Doskonale, w zupełności komfortowo i z zaangażowaniem słucha się wokali, małych składów akustycznych oraz klasyki. Namacalność dźwięku przeczy cenie Usherów – to poziom w kategorii A naszej klasyfikacji. Idę o zakład, że dobrze przygotowana ślepa sesja odsłuchowa z udziałem V-602 oraz innych, znacznie droższych kolumn – nawet takich po 15–20 tysięcy złotych – doprowadziłaby do zaskakujących wniosków. Jakich? Zasadniczy byłby prawdopodobnie taki, iż olbrzymi wzrost ceny nie ma racjonalnego przełożenia na przyrost jakości brzmienia lub nawet, że jest on dyskusyjny.

Przestrzenność zadziwia. Popularny mit wąskiej przedniej ścianki (sprzyjającej przestrzenności) znów został obalony. „602-ki” są „grube”, a obrazy przestrzenne malują z takim rozmachem, nie tracąc jednocześnie ostrości lokalizacji, ze nieomal ciśnie się na usta słowo: holografia. Scena ma szczególnie zdumiewającą szerokość, ponadto bardzo czytelne uwarstwienie oraz, jak wspomniałem, właściwie ogniskowanie. Odważna góra sprzyja precyzji a także szczegółowości, i choć chwilami niektóre nagrania wypadają zbyt jaskrawo (dotyczy to jasnych realizacji oraz sporej części produkcji nieaudiofilskich), to jednak brzmienia nie można nazwać ostrym, ponieważ jest w nie wpisana przyjemna miękkość, ulokowana głównie w środkowym zakresie.

Brzmienie fortepianu jest niezwykle wyważone i totalnie pozbawione szklistości, nosowości czy innych tego typu przykrych przebarwień. Subiektywnie, średnica wydaje sie bardzo równa, niezwykle kulturalna, łagodnie przechodząca wsoprany, które pełnia role świateł doświetlających scenę i zwiększających kontrasty obrazach muzycznych. Efekt, który opisuje, jest bardzo trudny do uzyskania i jeśli nawet są podejmowane próby osiągnięcia go, to z reguły z dużo większymi skutkami ubocznymi. Bas, czy to z powodu żeliwa na spodzie czy tez wskutek innych zabiegów producenta, najwyraźniej uległ pewnej poprawie, choć może to zbyt odważne stwierdzenie, biorąc pod uwagę to, jak długi okres dzieli odsłuchy obu wersji. Charakterystyka brzmienia niskich tonów nie zmieniła sie zasadniczo: nadal mamy do czynienia zbasem, który określiłbym jako „nieabsorbujący” uwagi, równy, pozbawiony podbicia w średnim czy górnym podzakresie. W rzeczy samej, niskim tonom wciąż trochę brakuje twardego ataku, rockowego wykopu, jednak to, co dzieje sie poniżej 50 Hz, zasługuje na słowa uznania. Rozciągniecie jest naprawdę niezłe, bas sie nie rozmywa, jest czytelny, nawet jeśli z reguły odrobinę zmiękczony. Chyba jednak mniej niż dawniej.

Naszym zdaniem

Zmodyfikowane Ushery V-602 zaskoczyły mnie. Sadziłem, ze po latach, za sporo większą cenę i dodatkowo na tle nowej, silniejszej konkurencji, okażą sie zaledwie dobre lub co najwyżej bardzo dobre. Rzeczywistość okazała sie łaskawsza, a może to kwestia poczynionych modyfikacji – tego nie wiem.

Na pewno są to bardzo muzykalne kolumny o referencyjnej w klasie stereofonii i znakomitym oddaniu barw, operujące w dodatku fajnym, nisko schodzącym basem, który nie będzie kłopotliwy wwiększości pomieszczeń. Z uwagi na wysokie tony wskazana jest ostrożność w doborze elektroniki. Kolejny przykład na to, ze zwyczajna recepta na zestaw głośnikowy może okazać się lepsza niż atrakcyjniejsze z pozoru propozycje z kręgu high-tech. Zasłużony „Wybór Redakcji”.

Dane techniczne

Konstrukcja 2-drożna, obudowa bas-refleks, wentylowana do przodu
Głośniki 180-mm celulozowy, jedwabna 28-mm kopułka
Podział pasma 2200 Hz
Moc znamionowa 70 W
Impedancja znamionowa 8 Ω
Efektywność 87 dB / 2, 83 V/1m
Pasmo przenoszenia 42 Hz – 20 kHz (-3 dB)
Wymiary (wys. x szer. x głęb.) 1005 x 238 x 292mm
Masa (jednej sztu ki) 35,4 kg (z co ko łem)
Ocena Audio Video

Neutralność 8,5/10
Lekko uwypuklony wysoki skraj pasma w połączeniu z ogólną delikatnością
brzmienia tworzą efekt przyjemnego wykonturowania brzmienia.
Precyzja 9,5/10
Zaskakująca ilość przekazywanych informacji, zwłaszcza w skali mikro.
Muzykalność 9,5/10
Wybitna spójność i wiarygodność barw, mimo okazjonalnego ożywienia (nie na
każdym nagraniu) wraz z doskonałą stereofonią silnie angażują w odsłuch.
Stereofonia 10/10
Mało które kolumny za kilka razy wyższą kwotę oferują takie stereo! Wzorowe
w klasie oddanie planów, swoboda, oddech.
Dynamika 8,5/10
Lekko ograniczona samym faktem użycia konfiguracji dwudrożnej.
Jednak skala brzmienia powyżej oczekiwań.
Bas 8,5/10
Słychać postęp. Bardzo równy, zupełnie niepodbarwiony, kosztem
zmniejszonego ataku w średnim podzakresie. Dobre rozciągnięcie.
Ocena łączna 91%
(ocena relatywna, odnosząca się do produktów w danym przedziale cenowym)