HiFi+ 12/2014 
Chris Martens

HiFi+ zazwyczaj nie zamieszcza sloganów jako nagłówków swoich recenzji, jednak gdybyśmy mieli wymyślić slogan dla tej recenzji głośników GoldenEar Triton One, zapewne brzmiałby on tak : ”Znakomity w cenie dobrego”. Pozwólcie, że wyjaśnię.

Założyciel firmy GoldenEar, Sandy Gross, jest uznawany za legendę w społeczności audiofilskiej, ponieważ miał swój udział w stworzeniu nie tylko jednej, ale trzech firm wytwarzających kolumny głośnikowe, które odniosły sukces rynkowy: Polk Audio (założona wspólnie z Matthew Polkiem i George Klopferem), Definitive Technology i najnowszej, GoldenEar Technology. Chociaż każda z firm posiada swoje wyraźne cechy charakterystyczne, jest jeden wspólny mianownik, który łączy je wszystkie: pasja tworzenia głośników, które zapewniają wysokiej jakości dźwięk w rozsądnej cenie, pozostającej w zasięgu przeciętnego zjadacza chleba. Sandy Gross to taki typ faceta, który siedzi do późna w nocy wymyślając sposoby na dostarczenie słuchaczom jeszcze większej wartości dźwięku w stosunku do ceny, a jego pasja i poświęcenie, z jakim traktuje jakość, błyszczy dosłownie w każdym produkcie, który tworzy jego firma.

Ciągle jednak stałych bywalców świata high-end audio jest niezmiernie ciężko zadowolić, a termin ‘wartość’ stał się dla niektórych obosiecznym mieczem. Z jednej strony ‘wartość’ oznacza, że produkt audio jest generalnie dobrej jakości i jest oferowany w przystępnej cenie, jednak z drugiej – termin ten czasem jest naznaczony pewnym piętnem – określa on dobry produkt, który na swój sposób nie jest prawdziwie doskonały. Dlatego produkty audio naprawdę wysokiej jakości są postrzegane jako rzeczy pożądane, jednak zasadniczo uważa się, że nie do końca stanowią spełnienie audiofilskich marzeń. Tak było dotychczas. Sandy Gross w wystarczającym stopniu jest zarówno obrazoburcą jak i wizjonerem, aby móc przeforsować pytanie nad którym przez lata głowiło się wielu audiofili i miłośników muzyki: Czy nie powinno być możliwe, dzięki przemyślanemu i dokładnemu projektowi, stworzenie  skierowanych na wartość kolumn głośnikowych, które jednocześnie zapewnią prawdziwie znakomitą jakość dźwięku? Mr. Gross z pewnością tak uważa i aby udowodnić nam swój punkt widzenia oferuje nowy okręt flagowy firmy GoldenEar, w postaci wolnostojących głośników Triton One w cenie 5000 funtów za parę.

Na pierwszy rzut oka projekt Tritonów One może wydawać się podobny do wcześniejszych głośników z tej serii, jednak im dokładniej się przyglądamy, tym bardziej oczywiste się staje, że Triton One ustala nowe standardy w dziedzinie projektowania, a szczególnie – jakości dźwięku. O ile wcześniejsze modele, pod względem konceptualnym i dźwiękowym, stały jedną nogą w świecie high-end audio, a drugą w być może nieco mniej wymagającym (lub inaczej zorientowanym) świecie Kina Domowego, to należy zauważyć, że nowe Triton One pod względem projektu stanowią prawdziwie koneserski głośnik high-end, bez żadnych dodatkowych pytań, czy zastrzeżeń. Co takiego GoldenEar zmienił, czy też zrobił inaczej, aby osiągnąć właśnie taki rezultat? Jeśli chcecie się dowiedzieć, czytajcie dalej.

Triton One jest wysokim, smukłym głośnikiem wolnostojącym, który składa się z pasywnej sekcji mieszczącej tweeter i przetworniki średnio/niskotonowe, ulokowanej w górnej części obudowy oraz z aktywnej sekcji subwoofera umieszczonej poniżej. W budowie sekcji pasywnej wykorzystano przetwornik wysokotonowy HVFR (high velocity folded ribbon tweeter), wzorowany na konstrukcji Heil’a, z którym od góry i od dołu sąsiadują dwa szerokopasmowe przetworniki nisko/średniotonowe o długim skoku i średnicy 130mm, z których każdy promieniuje do tyłu w kierunku osobnej, dedykowanej odgrody akustycznej. Aktywna sekcja subwoofera zajmuje powierzchnię wynoszącą mniej więcej trzy/piąte niższej części obudowy i składa się z trzech, skierowanych do przodu, owalnych przetworników basowych, o wymiarach 125 x 225mm, wspomaganych przez dwie pary skierowanych na boki, przeciwstawnych, także owalnych pasywnych radiatorów o wymiarach 175 x 250mm. Taki zestaw przetworników niskotonowych zasila wzmacniacz subwoofera o mocy 1600W, pracujący w klasie D, który jest kontrolowany przez specjalną, hybrydową, pasywno/aktywną zbalansowaną zwrotnicę, działającą w oparciu o nowy, 56-bitowy układ DSP – potężniejszy, niż jakiekolwiek wcześniejsze rozwiązania GoldenEar.

Jeśli poddamy konstrukcję nieco bardziej wnikliwej analizie okaże się, że Triton One przejawia nowe kierunki myśli projektowej w kilku kluczowych kwestiach. Po pierwsze, przetworniki średnio/niskotonowe stanowią ucieleśnienie wszystkiego, czego GoldenEar nauczył się podczas rozwoju swojej udanej linii pasywnych głośników (włącznie z podstawkowymi monitorami Aon 2 i 3 oraz wolnostojącym Triton Seven, które wcześniej już były przez nas testowane). Dzięki tym wielokrotnie nagradzanym pasywnym modelom GoldenEar rozwinął sposób budowania przetworników średnio/niskotonowych, które zapewniają jednocześnie wyjątkowo szerokie pasmo przenoszenia, znakomity zakres dynamiki, wysoką rozdzielczość i wybitną szybkość transjentów.

Dzięki zastosowaniu wypracowanego know-how GoldenEar opracował dla modelu Triton One zupełnie nowy przetwornik średnio/niskotonowy, który stanowi wspaniałą kombinację sprawności przekazywania transjentów, potężnej i ekspresyjnej dynamiki oraz – co bardzo ważne – autorytatywnego zakresu niskich tonów schodzącego poniżej granicy 100Hz. Oznacza to tyle, że pasywna sekcja składająca się z wysokotonowca i przetworników średnio/niskotonowych przetwarza lwią część całego słyszalnego pasma częstotliwości, a zasilany subwoofer zajmuje się jedynie najniższym zakresem, od 100Hz w dół (dla porównania, wcześniejsze modele Tritonów wykorzystywały znacznie wyższy zakres podziału zwrotnicy, leżący na poziomie 160Hz).

Nowa zwrotnica subwoofera, zastosowana przez GoldenEar, jest prawdopodobnie najbardziej precyzyjnym urządzeniem, jakie firma stworzyła i jedynym, które jest w stanie wypełnić kluczowe zadanie utrzymania absolutnej zgodności fazowej subwoofera z przetwornikami średnio/niskotonowymi, umieszczonymi powyżej. Pracując razem, nowa pasywno/aktywna zwrotnica i potężny wzmacniacz subwoofera wspaniale wykonują zadanie zachowania szybkości transjentów niskich częstotliwości, skupienia dźwięku i prawidłowej wysokości tonów. Na koniec należy dodać, że sekcja subwoofera  wynosi także ogromne korzyści z faktu wykorzystania w jej konstrukcji skomplikowanego zestawu aktywnych i pasywnych przetworników niskotonowych, które dzielą między sobą obciążenie niskich częstotliwości.

Zapewne nie trzeba dodawać, że decyzja GoldenEar dotycząca wykorzystania w konstrukcji Triton One aktywnej sekcji subwoofera niesie ze sobą kilka kluczowych korzyści. Po pierwsze, posiadanie wbudowanego wzmacniacza, który przejmie wszystkie czynności związane z przenoszeniem niskiego zakresu tonów oznacza, że pomimo swojego znakomitego poziomu osiągów Tritony One nie muszą być napędzane przez wzmacniacze o specjalnie wysokich mocach (chyba, że słuchacze po prostu chcą wykorzystywać mocne konstrukcje). Po drugie, aktywna sekcja subwoofera została wyposażona w kontrolę poziomu wyjścia umieszczoną na tylnym panelu, która pozwala  dostroić ilość niskich tonów odpowiednio do rozmiarów i akustyki miejsca odsłuchowego. W praktyce oznacza to, że Triton One jest jedną z bardzo niewielu pełnozakresowych konstrukcji głośnikowych, które za pomocą przekręcenia gałki mogą zostać zaadaptowane do działania w zarówno małych, dużych, jak i średniej wielkości pomieszczeniach odsłuchowych.

Tak czy inaczej, elementy konstrukcyjne Tritonów One jednoczą się w synergiczny sposób, nadając głośnikowi znacznie bardziej zwarte, dobrze skupione i koherentne brzmienie, niż jakakolwiek generacja głośników poprzedzająca serię Triton była w stanie zapewnić. W rezultacie, Tritony potrafią utrzymać bardzo wysoki poziom spójności dźwięku w całym zakresie pasma. Prawdę mówiąc, osoby słuchające „Jedynek” po raz pierwszy (nawet drobiazgowi audiofile) nie byłyby w stanie stwierdzić, że głośnik został wyposażony w aktywną sekcję basową pomijając fakt, że posiada on fenomenalny atak, definicję i rozciągnięcie niskiego zakresu tonalnego.

Złóżmy te wszystkie elementy konstrukcji razem, a otrzymamy głośnik, który brzmi w sposób znacznie bardziej wysublimowany, ekspresyjny, ekspansywny i wykwintny, niż sugerowałaby to jego niewygórowana cena. W trakcie odsłuchów zapewne doszlibyście do podobnych wniosków jak ja, że Tritony wprost proszą się o porównania z głośnikami najwyższego kalibru – znanymi ze swoich niebotycznych, pięciocyfrowych sum, jakie potencjalny właściciel musi za nie zapłacić. Najbardziej zdumiewającą kwestią w tej całej historii jest to, że kiedy poddamy „Jedynki” takim porównaniom, ani nie muszą się wstydzić, ani wcale nie wydają się zdominowane przez konkurencję.

 

Wprost przeciwnie – Tritony One są na tyle dobre, że w pewnych momentach potrafią ukazać swych kosztownych high-endowych przeciwników (czy może pretendentów aspirujących do tego grona) jako zadzierających nosa ‘cesarzy’, odzianych w szaty niegodne swojej pozycji. Aby zilustrować moje wywody pozwólcie, że posłużę się pewnymi muzycznymi przykładami.Wprost przeciwnie – Tritony One są na tyle dobre, że w pewnych momentach potrafią ukazać  swych kosztownych high-endowych przeciwników (czy może pretendentów aspirujących do tego grona) jako zadzierających nosa ‘cesarzy’, odzianych w szaty niegodne swojej pozycji. Aby zilustrować moje wywody pozwólcie, że posłużę się pewnymi muzycznymi przykładami.

Prawdopodobnie dwa szczegóły dotyczące dźwięku w najbardziej dramatyczny sposób sygnalizują powagę oczekiwań GoldenEar wobec Tritonów One: jest to powiązanie charakterystyki rozdzielczości i spójności dźwięku, które te głośniki dostarczają w potężnych ilościach. Aby w pełni docenić co chcę powiedzieć, włączcie sławny cover utworu Joni Mitchell ‘A Case of You’, wykonywany przez Dianę Krall, na płycie Live In Paris [Verve] i zacznijcie robić notatki dotyczące całościowej prezentacji dźwięku przez Tritony. Najpierw zauważcie, że głośniki te bez najmniejszego wysiłku są w stanie uchwycić nawet najsubtelniejsze modulacje i wariacje w mikroteksturach głosu Diany Krall, jak np. w wersie, w którym śpiewa ona o naszkicowaniu mapy Kanady na tylnej stronie serwetki: „with your face sketched on it twice”. Słuchając tego wersu – jak i wielu innych – nie ma się poczucia słuchania utworu odtwarzanego poprzez parę głośników, a raczej bycie fizycznie obecnym w niedalekiej odległości od sceny podczas realizacji nagrania.

Następnie, zwróćcie uwagę na prawdziwą plastyczność i poczucie obecności nagrania, które znów zapewniają wrażenie obcowania z wydarzeniem na żywo. W następnej kolejności zauważcie, jak wiarygodna i realistycznie trójwymiarowa pozostaje scena dźwiękowa – są to jakości przekazywane dzięki wiernej reprodukcji niezliczonej ilości niewielkich, lecz niezwykle istotnych wskazówek zawartych w muzyce. Wreszcie na koniec, postarajcie się zaobserwować niewymuszoną łatwość, z jaką Tritony przekazują różne poboczne dźwięki wydawane przez fortepian Diany Krall, jak okazjonalne naciśnięcia pedałów, czy delikatne uwolnienia przedłużonych tonów kiedy artystka odrywa ręce od klawiatury. Ten utwór, jak wielu audiofilom wiadomo, jest istną skarbnicą maleńkich, pięknie zintegrowanych elementów dźwiękowych, które składają się na ulotne wrażenie realizmu, jednak aby ukazać wszystkie możliwości tego nagrania potrzeba wybitnego głośnika. Na całe szczęście, Tritony One z nawiązką wypełniają swoją rolę dostarczając dźwięk tak doskonały, że niemal natychmiast przywodzi on na myśl taki rodzaj brzmienia, jakiego oczekiwalibyśmy od konstrukcji ulokowanych na znacznie wyższych poziomach cenowych. Mówiąc krótko, głośniki GoldenEar często i otwarcie demonstrują swoją gotowość i chęć konfrontacji z dużymi graczami tej ligi.

Wybuchowa i ekspresyjna dynamika to kolejne mocne strony Tritonów One. W wielu przypadkach słuchacze mają tendencję do podświadomego „ujarzmiania głośności”, co oznacza, że instynktownie ściszają dźwięk w oczekiwaniu na głośne pasaże na płytach, które dobrze znają, aby zapobiec przesterowaniu głośników. Z Tritonami jednak jest wprost przeciwnie. Mówiąc obrazowo, Tritony One wydają się szeptać do słuchaczy: „No dalej, śmiało. Zrób jeszcze trochę głośniej, kryjemy Cię”. Co więcej, one rzeczywiście to robią (może jedynie poza przypadkami, kiedy słuchacze mają zamiar włączyć Death Metal z poziomem głośności przy którym uszy zaczynają krwawić, czego i tak raczej byśmy nie zalecali). Spójrzcie na następujący przykład, aby zrozumieć co mam na myśli.

Wydawnictwo Reference Recordings założone przez prof. Keitha Johnsona, zasłużenie słynie ze swojego realistycznego, dynamicznego poziomu nagrań, a jednym z moich ulubionych utworów jest ‘Moten Swing’, z płyty trębacza Clarka Terry’ego, The Chicago Sessions, 1995-96 [Reference Recordings, HDCD]. W tym nagraniu, początkowo słyszymy orkiestrę DePaul University Big Band grającą z nieco stłumionym poziomem głośności, dopóki  wyraźnie nie wyłoni się melodyjny, swingujący temat. Kiedy utwór rozwija się coraz bardziej, Terry (czasem wspierany przez całą sekcję dętą orkiestry) dociska przysłowiowy „gaz do deski” prezentując znakomite, zagrane z pełną mocą eksplozje dźwięków.

To, co wywołuje największe wrażenie, to nie tylko sposób w jaki wybuchowe pasaże, zagrane na instrumentach dętych, są ukazane (chociaż z pewnością, nieodparcie przykuwają uwagę), ale również sposób w jaki głośniki GoldenEar ustawicznie odsłaniają subtelne odcienie i niuanse dynamiki, zarówno kiedy grają cicho, głośno, jak i z umiarkowanymi poziomami głośności. Dla wielu głośników takie kontrasty dynamiki wydają się trudne do przekazania, co prowadzi do momentów w których muszą one poświęcić rozdzielczość i skupienie dźwięku w cichszych pasażach lub utracić kontrolę w wybuchowych momentach – albo posiadają obie te przypadłości. Triton One bez wysiłku przekazuje niuanse i ekspresję (do tego w trójwymiarowy sposób), nieważne czy gra nieco głośniej od szeptu, czy z całą swoją mocą. Wierność przekazu kształtów i konturów dynamicznej substancji muzyki, bez względu na poziom głośności, stanowi kolejny wyznacznik najdoskonalszych konstrukcji głośnikowych zajmujących miejsce w ścisłej czołówce.

Wreszcie dochodzimy do kwestii pełnego zakresu przenoszonych przez Tritony One częstotliwości, szczególnie, że temat ten odnosi się także do najniższego zakresu tonalnego. Zejście w niski zakres częstotliwości, przy zachowaniu odpowiedniej autorytatywności dźwięku, nigdy nie było problemem dla wcześniejszych głośników Triton Two i Triton Three, jednak zdarzyło się słyszeć pewną dozę krytycyzmu skierowaną pod ich adresem, która twierdziła, że ich niskie tony nie były aż tak harmonijnie zintegrowane z resztą pasma, jak można by sobie tego życzyć. Na całe szczęście, jeśli chodzi o ten konkretny zakres tonalny, Triton One wykonał olbrzymi krok naprzód i głośniki nie tylko oferują wybitny atak i rozciągnięcie basu, ale również mocno wspomagają się znakomitą definicją wysokości tonów i finezją prezentacji. Przekonałem się o ich zdolnościach na tym polu, kiedy uważnie wsłuchałem się w płytę nagraną przez dwóch basistów – Barresa Phillipsa i Davida Hollanda, Music from Two Basses [ECM]. Na tym krążku Phillips i Holland tworzą duet , w którym jeden z muzyków gra okazjonalnie pizzicato, a drugi używa smyczka ukazując prawdziwą gamę kolorystyczną różnie teksturowanych tonów wydobytych z instrumentów. Prawdę mówiąc, ta płyta może stanowić próbę ognia dla przetworników basowych i nie wszystkim udaje się wyjść z niej zwycięsko; na całe szczęście, Tritony One zdały ten test śpiewająco. W prezentacji muzyki poprzez głośniki GoldenEar nie było ani cienia wątpliwości, który bas utrzymuje linię muzyczną, ponieważ różnice barwowe pomiędzy dwoma instrumentami zostały uchwycone z zaskakującym skupieniem i precyzją dźwięku. Zamiast więc dostarczać potencjalnie mętną ‘papkę’ basową, Tritony zapewniają słuchaczom wyjątkowo bliski i osobisty odbiór muzyki granej przez dwóch mistrzów basu, prowadzących między sobą niezwykle zawiłą, ale jednocześnie doskonale wyraźną muzyczną konwersację.

Pod względem dźwiękowym jedynym aspektem, który nieco studzi mój zapał wobec Tritonów One jest fakt, że przetwornik wysokotonowy HVFR rozmyślnie prezentuje delikatne (z pewnością nie agresywne) uwypuklenie wysokich tonów w zakresie 10-20kHz (które, jak gorliwie jednak zapewnia GoldenEar, nie przypada na częstotliwość rezonansową przetwornika). Według konstruktorów, ten aspekt całości projektu stanowił bezpośredni wynik informacji zwrotnej od słuchaczy, jaką uzyskano podczas procesu projektowania głośników. Na szczęście tweeter brzmi bardzo gładko, więc to niewielkie uwypuklenie wyższego zakresu pasma zazwyczaj nie stanowi problemu, jednak w przypadku niektórych ścieżek może dodać odrobinę ‘blasku’, który niekoniecznie będzie odpowiedni dla wszystkich nagrań. Z tego też powodu gładko (jednak detalicznie) brzmiąca elektronika będzie czynnikiem niezbędnym, jeśli chcemy uzyskać jak najlepsze rezultaty.

Dodatkowo, na liście życzeń umieściłbym jeden istotny punkt: miło byłoby zobaczyć przyszłe modele Triton One wyposażone w bezprzewodową kontrolę poziomu aktywnej sekcji subwoofera. Z moich odsłuchów wynika, że dokładne dostrojenie poziomu niskich tonów miało olbrzymi wpływ na całościową jakość dźwięku, więc możliwość ich regulacji wprost z fotela słuchacza byłaby błogosławieństwem.

Podsumowując, głośniki Triton one od GoldenEar jawią się jako wysoko efektywna i zdumiewająco przystępna cenowo alternatywa dla niektórych z dzisiejszych drożej wycenionych (aczkolwiek wybitnych) konstrukcji z najwyższej półki. Jak wspomniałem na początku recenzji, Triton One zapewnia nam olbrzymią dawkę prawdziwej dźwiękowej maestrii w cenie dobrego głośnika, co stanowi po prostu nadzwyczajne osiągnięcie.