High Fidelity 10/2017

Wojciech Pacuła

Boom na podzespoły służące do poprawy jakości napięcia zasilającego jest faktem. Jeszcze rok, najwyżej dwa lata temu większość oferowanych do testu produktów stanowiły odtwarzacze plików audio lub urządzenia z nimi związane oraz kable sygnałowe. Wcześniej były to wzmacniacze i gramofony. Na niezmiennym poziomie od zawsze utrzymują się propozycje dotyczące kolumn głośnikowych. Teraz jakieś 25% wszystkich zapytań o test to kable zasilające, kondycjonery napięcia zasilającego i akcesoria z nimi związane, np. platformy antywibracyjne i pasywne filtry RFI/EMI.

Równolegle doszło do zmian językowych, a mianowicie do przesunięć znaczeniowych. Przez lata kabel stosowany do przesyłania energii elektrycznej nazywany był kablem elektroenergetycznym, co notuje chociażby Encyklopedia Gazety Wyborczej z 2005 roku. Termin ten obejmuje wszystkie rodzaje kabli tego typu. W powszechnym użyciu, na określenie kabli służących do zasilania urządzeń prądem przemiennym 230 V/50 Hz (wcześniej 220 V/50 Hz) stosowano sformułowania ‘kabel zasilający’ lub ‘kabel sieciowy’; to ostatnie w nawiązaniu do ‘sieci energetycznej’, czyli zasilającej. Wcześniej mówiono także o ‘sznurze elektrycznym’ – ładne, prawda?

Nietrudno jednak zauważyć, że ‘sieć’ obecnie oznacza coś innego, przynajmniej w powszechnym odczuciu – mówiąc ‘sieć’ myślimy o ‘sieci internetowej’. Tak więc miano ‘kabel sieciowy’ oznacza dziś najczęściej kabel ethernetowy z wtyczkami RJ45, a nie kabel służący do zasilania urządzeń. Proponuję więc, i sam będę się starał tego trzymać, aby kable tego typu nazywać ‘kablami zasilającymi AC’, gdzie ‘AC’ dodatkowo zawęzi pole znaczeniowe tylko do kabli zasilających prądu przemiennego, w domyśle: 230 V/50 Hz, 120 V/60 Hz i innych. Na tej samej zasadzie będę mówił o ‘kondycjonerze napięcia zasilającego AC’, ‘listwie zasilającej AC’ oraz ‘filtrze – pasywnym lub aktywnym – napięcia zasilającego AC’. I dopiero w tekście, w kolejnym powtórzeniu zakładam możliwość opuszczenia elementów opisowych, zostawiając same: ‘kabel’, ‘kondycjoner’ i ‘filtr’.

AKCJA – REAKCJA

Wracając do boomu na tego typu produkty – zasadne jest pytanie o jego przyczynę. Najprostsza odpowiedź jest taka: bo jest na to moda. A mody w audio mają się świetnie, czym nasza branża nie odróżnia się od innych. Moda wzmaga popyt i buduje w kupującym poczucie wyjątkowości. Oprócz mody muszą jednak zaistnieć inne przyczyny, które tę modę wywołują i legitymizują. I to one są znacznie ciekawsze.

Jak się wydaje najważniejsza związana jest z drastycznym pogorszeniem warunków w jakich przesyłana jest energia elektryczna. Najbardziej destrukcyjny jest wszechobecny szum wysokoczęstotliwościowy, generowany przez urządzenia nadawcze różnego typu, np. telefonii komórkowej i Wi-Fi. Problemem jest też obecność tanich zasilaczy impulsowych, które generują mnóstwo „śmiecia” wyrzucanego w stronę sieci zasilającej. I, wreszcie, coraz częściej spotykany przesył sygnału internetowego przez sieć zasilającą, generujący w niej napięcie stałe i szumy.

Ważna jest i reakcja na te problemy. Od lat prowadzone były badania nad sposobami eliminacji zakłóceń i udało się wypracować wiele rozwiązań stosowanych w przemyśle – głównie telekomunikacyjnym, medycznym i obronnym. To tam zainwestowano w projekty tego typu największe pieniądze i uzyskano najlepsze wyniki, publikowane regularnie w materiałach uczelni i instytutów badawczych. To na ich bazie specjaliści audio projektowali własne filtry, kable i kondycjonery. Zmuszeni byli jednak je zaadaptować. Okazało się bowiem, że nie da się układów przemysłowych przenieść wprost do audio. Więcej o tym fascynującym procesie przeczytają państwo w artykule Magia systemu: Verictum („High Fidelity”, No. 158, sierpień 2017).

HYDRA TRITON v3

SHUNYATA RESEARCH jest jednym z najbardziej doświadczonych producentów audio, specjalizujących się w filtracji napięcia zasilającego AC, zarówno w kondycjonerach, filtrach, jak i kablach. Po raz pierwszy kondycjoner napięcia zasilającego AC Hydra Model-8 z dedykowanym mu kablem zasilającym AC Anaconda Helix Alpha testowałem jedenaście lat temu (czytaj TUTAJ). Komplet ten został wówczas skupiony przez Ryśka B., członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego i jest z nim do dziś. Z kolei w 2014 roku słuchałem jego bardziej rozbudowanej, nowszej wersji, modelu Hydra Triton, tym razem z kompletem kabli zasilających.

W roku 2017 firma zaproponowała najnowszą wersję tego kondycjonera z dopiskiem v3, który wygląda i równie dużo waży jak klasyczny, duży wzmacniacz mocy. Wyposażono go w osiem gniazd zasilających typu Schuko (CEE 7/4, niem. Schutzkontakt), połączonych równolegle po dwa.

Tworzą one cztery oddzielnie chronione i filtrowane zestawy, każdy o maksymalnym poborze prądu 16 A. Obok umieszczono znakomity, elektrohydrauliczny wyłącznik, który jest częścią zabezpieczenia nadprądowego. Ważne: nie należy go traktować jak wyłącznika „master” dla całego systemu.

Do testu otrzymaliśmy kondycjoner Hydra Triton v3 wraz z kompletem niemal identycznych kabli sieciowych – jeden do samego kondycjonera, jeden dla odtwarzacza CD, jeden dla przedwzmacniacza liniowego i jeden dla wzmacniacza mocy. „Niemal” dlatego, że kabel podłączany do zamontowanego w ścianie gniazdka zasilającego od strony kondycjonera zakończony jest wtykiem IEC C19 (prostokątnym) o większej wytrzymałości prądowej (16 A/230 V) niż klasyczne wtyki stosowane w sprzęcie audio. Pozostałe kable otrzymały znane nam wszystkim wtyki C13 o prądzie znamionowym 10 A.

Shunyata Research to firma o ogromnym doświadczeniu w projektowaniu i budowaniu produktów służących do zasilania i filtrowania napięcia zasilającego, jest też właścicielem wielu patentów z tym związanych. Wypracowała cały zespół technik, które w kolejnych wersjach swoich produktów poprawia, co jakiś czas proponując coś nowego. Każde z nowych opracowań oznacza stosownym akronimem, co może się wydawać przesadą – jest ich mnóstwo.

Rozumiem jednak marketingową stronę tych zabiegów – do niedawna większość melomanów negowała konieczność stosowania odpowiednich elementów zasilających, firmy musiały się więc czymś odróżnić. Nie inaczej jest w „trzeciej” Hydrze.

Technika

W bardzo sensownie napisanej instrukcji użytkowania przedstawia ona najważniejsze techniki, z ich krótkim opisem: DTCD Designed, CCI Noise Reduction, QR/BB oraz NIC Noise Reduction, CGS, CopperCONN Outlets, ZPP-DS Distribution Bus, ArNi Conductors, VTX Geometry, SFF-50 – żeby wymienić tylko te najważniejsze. Systematycznie są one omówione zarówno w instrukcji, jak i na stronie internetowej, postaram się więc podać tylko ich krótką syntezę.

Prace projektowe prowadzone są w Shunyacie przy użyciu mierników i analizatorów i dopiero kiedy wszystko jest pod względem elektrycznym zgodne z założeniami i bezpieczeństwem, następuje seria odsłuchów. Pomiary prowadzi się za pomocą analizatora Dynamic Transient Current Delivery (DTCD).

O tłumienie szumu wysokoczęstotliwościowego dba Noise Isolation Chamber, czyli wielowarstwowa komora z ferroelektrycznym granulatem ZrCa-2000 umieszczonym w obudowie, na obwodzie kabla. W kondycjonerze tym dba się nie tylko o to, aby szum nie przedostawał się do urządzeń z zewnątrz, ale także aby nie zakłócały się one nawzajem (system Component-to-Component Interference).

Gniazda zasilające AC wykonane są z miedzi o wysokiej czystości (CopperCONN Outlet), podobnie jak połączenia pomiędzy nimi, wykonane z grubych szyn z miedzi OFC (ZPP-DS Distribution Bus). Tam, gdzie potrzebny był giętki przewód zastosowano kabel własnego pomysłu z miedzi o najwyższej certyfikowanej czystości OFE C10100, tj. monokrystaliczne kable Ohno (ArNi) o geometrii VTX, czyli „wirtualnej” rurki. Dzięki temu prąd przewodzony jest tylko na powierzchni kabla, a minimalizowane są prądy wirowe i efekt naskórkowy.

I wreszcie problem drgań. Nie wiem, czy państwo zwrócili na to uwagę, ale od lat testując listwy i kondycjonery ustawiam je na platformach antywibracyjnych i stopach antywibracyjnych. Przez długi czas co poniektórzy uważali mnie za nawiedzonego wariata, a w najlepszym razie tylko wariata.

Z czasem okazało się jednak, że to, co dziesięć lat temu mówił mi pan Ken Ishiguro (Acoustic Revive), a co ja starałem się mieć na uwadze, jest prawdą: drgania wpływają negatywnie nie tylko na podzespoły elektroniczne, ale także na przewodniki ORAZ elementy związane z zasilaniem. Dzisiaj to coś oczywistego, da się to zmierzyć, ale wówczas była to rewelacja i łatwy cel dla tzw. „obiektywistów”, będących – w mojej opinii – zwykłymi ignorantami.

Przekonywała do tego również Shunyata Research. Aby spełnić swoje własne postulaty, zamknęła kondycjoner Triton Hydra v3 w sztywnej, stalowej skrzyni z aluminiowym fontem. Ścianki, tam gdzie to było konieczne, wytłumiła. Niegdyś jej kondycjonery stały na specjalnie dla nich przygotowanych kolcach.

Nie wiem, czy to właśnie o to chodzi, ale kolce okazują się tylko półśrodkiem i lepiej sprawdzają się inne, też sztywne elementy tłumiące drgania. W swoich najnowszych produktach firma ta zastosowała bowiem produkowane przez siebie nóżki SSF-50.

Testowany kondycjoner ma jeszcze jeden element poprawiający brzmienie systemu, niezależny od filtracji napięcia zasilającego – Chassis Ground System (CGC). Nie wiem, czy państwo pamiętają, ale większość produktów z niewielkich japońskich firm wyposaża się w osobny zacisk połączony z obudową.

Możemy go połączyć z zaciskiem (obudową) innych produktów i w ten sposób zminimalizować różnice ich potencjałów, czyli zmniejszyć prąd wyrównawczy płynący w żyle ochronnej. CGC w Shunyacie to cztery zaciski głośnikowe, do których możemy podłączyć obudowy całego systemu. Odpowiednie kable oferowane są przez producenta, ale można do tego celu użyć dowolnego, byle grubego, kabla.

 

Σ SIGMA NR

Kable zasilające AC Σ Sigma NR należą do topowej serii kabli Shunyata Research o nazwie Σ Sigma; upraszczając będę używał nazwy Sigma NR. Część zastosowanych w nich rozwiązań jest wspólnych z kondycjonerem, np. geometria kabli VTX, a przewodniki są z miedzi Ohno (ArNi). Kable są bardzo grube, ale niezwykle giętkie – poszczególne linki są ze sobą splecione tworząc coś w rodzaju „kosza” wokół pustego środka. Zakończone są produkowanymi samodzielnie wtykami CopperCONN, ze stykami z miedzi OFC. Są one otoczone materiałem tłumiącym drgania, który ułatwia ich wpinanie i wypinanie. Na wtyku Schuko szarymi kropkami zaznaczono pin „gorący” – aby wykorzystać w pełni potencjał kabli, należy się tego trzymać.

HYDRA REFERENCE STACK

System o którym mowa jest jednym z najdroższych, jakie można znaleźć na rynku. Zawsze jednak może być lepiej, prawda? Z tego chyba założenia wyszli też konstruktorzy tej amerykańskiej firmy i zaproponowali system na bazie Tritona v3 nazwany Hydra Reference Stack. W skład tej triady wchodzą: kondycjoner Triton v3, pasywny filtr napięcia zasilającego AC Typhon QR oraz kondycjoner DPC-6 v3, przeznaczony wyłącznie dla źródeł cyfrowych, przede wszystkim opartych na komputerach. Typhon pełni rolę dodatkowego filtra wpinanego do Tritona, podobną jak Acoustic Revive RPC-1 oraz Qualia Physic Q1.

Metodologia testu

Kosztujący 103 320 zł system Shunyaty porównywałem do systemu referencyjnego, na który składają się: kable Acrolink Mexcel 7N-PC9500 (ściana-listwa, przedwzmacniacz Ayon Audio Spheris III, wzmacniacz mocy Soulution 710), kable Acoustic Revive Power Reference Triple-C (odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition) oraz listwa Acoustic Revive RTP-4UE Ultimate, stojąca na platformie Asura Quality Recovery System Level 1. Całość kosztuje ok. 100 000 zł.

Wciąż żywy w mojej pamięci był system polskiej firmy Verictum, w którym miałem listwę zasilającą, komplet kabli zasilających oraz pasywny filtr napięcia zasilającego, do którego też postaram się odnieść; całość kosztowała 178 000 zł.

Obydwa systemy zasilające podłączone były do gniazd Furutecha, połączonych równolegle z osobną linią zasilającą, biegnącą od osobnego bezpiecznika AHP. Odsłuch polegał na wielokrotnym porównaniu A/B/A. Ponieważ każde wyłączenie urządzeń lampowych – odtwarzacz CD i przedwzmacniacz – wymaga kilku minut na ustabilizowanie się ich parametrów, porównanie nie było natychmiastowe. Dodam, że nie korzystałem z systemu CGC. Jak mówiłem, kondycjoner należy traktować jak klasyczne urządzenie, np. wzmacniacz. Kondycjoner stanął więc na swoich nóżkach na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition.

O zmianach wprowadzanych przez system zasilający Shunyata Research z łatwością można powiedzieć, że ich skala oraz rodzaj są podobne do tego, jakbyśmy wymienili źródło sygnału w systemie, tj. posiadany przez nas gramofon lub odtwarzacz CD na inny. Porównując go do systemu odniesienia powiedziałbym, że byłaby to wymiana na równoważne źródło, ale o znacząco zmienionym charakterze brzmienia. Z kolei w porównaniu do tańszych, nie tak zaawansowanych technologicznie rozwiązań, ale z dobrze grającym, przemyślanym systemem audio byłaby to zmiana porównywalna do przejścia z wysokiej klasy gramofonu na taśmę „master” graną z magnetofonu szpulowego.

Przywołuję te dwie kategorie źródeł, bo choć laikom może się wydawać, że mowa o tożsamym brzmieniu, bo przecież najlepsze tłoczenia powinny być analogiem taśmy-matki, to w rzeczywistości mówimy o dwóch, różnych światach. Mających wspólne atrybuty, ale jednak o znacząco odmiennej realizacji wielu z nich. Podobnie jak taśma-master, system Shunyaty oferuje kompleksowy przekaz w którym mniej liczą się detale i szczegóły, w którym nie skupiamy się na poszczególnych wydarzeniach i gdzie tzw. „scena dźwiękowa”, czyli sposób prezentacji źródeł dźwięku samych w sobie oraz w przestrzeni to przede wszystkim cały przekaz naraz, emocje z nim związane, a nie poszczególne instrumenty lokowanych w ściśle określonych miejscach.

Uderzyło mnie to od razu, zaraz po wysłuchaniu płyty Master CD-R z nagraniami pochodzącymi z albumu Go Right kwintetu Andrzeja Kurylewicza. Perkusja jest na niej nagrana – a przynajmniej tak brzmi – z pewnej odległości, tj. jak z zawieszonych nad nią mikrofonów, bez bisko zebranych werbli, bez mikrofonu wetkniętego w otwór stopy. Przekaz jest dzięki temu niesamowicie naturalny i przypomina to, co w latach 50. i 60. robił Roy DuNann (dla przykładu: Sonny Rollins i Way Out West, Art Pepper i Art Pepper Meets the Rhythm Section, André Previn z West Side Story). Z Go Right system odniesienia nieco promował dźwięk bezpośredni, wchodził głębiej w kreowany przekaz, przybliżając całość do słuchacza. Shunyata z kolei z jednej strony oddaliła dźwięk bezpośredni, a z drugiej całość powiększyła. Mocniej akcentowane pogłosy, wyraźniejsza akustyka powodowały, że wolumen dźwięku był większy, pomimo że sam instrument nie był pokazywany w tak bezpośredni i namacalny sposób.

Nie był to zresztą odosobniony incydent, bo w bardzo podobny sposób odebrałem wokal Cheta Bakera z krążka HQCD i wiolonczelę Janoša Starkera z boxu XRCD24 przygotowanego przez pana Okihiko Sugano, jednego z najbardziej znanych japońskich realizatorów dźwięku i wieloletniego dziennikarza magazynu „Stereo Sound”. Z jednej strony były one mniej jednoznaczne w swojej bryle, wydawały się mocniej wtopione w tło. Ale z drugiej wykreowane zostały w bardziej naturalny sposób – jeśli za „naturalny” przyjąć sposób prezentacji z analogowego magnetofonu szpulowego. Zresztą, co tu dużo mówić, tak przecież słychać instrumenty akustyczne, tak brzmi nieamplifikowany zespół jazzowy w dowolnym pomieszczeniu, nawet jeśli siedzimy bardzo blisko wykonawców. Podobnie jak w systemie odniesienia, a kiedyś w systemie Verictum, dźwięk z testowanym systemem ma niesamowicie „ciemne” tło. Wydaje się, że dźwięki wychodzą z nicości, że zawisają same w sobie, bez czegoś pod spodem, co bez dobrego zasilania słychać jak nieporządek, chaos na którym dopiero budowana jest muzyka. Być może dlatego źródła dźwięku były z Shunyatą absolutnie klarowne i jednoznaczne. Pomimo że przecież nie mają mocnych brył, ich krawędzie wydają się płynnie przechodzić w otoczenie. Czymś innym jest jednak to o czym mówię, a czym innym rozmycie krawędzi. Tutaj źródła są stabilne i bardzo wyraźne.

Przy mniej wyrafinowanym zasilaniu można podkreślić „obecność” przez utwardzenie ataku lub przez ocieplenie i wypchnięcie niskiego środka. Dostaniemy w ten sposób dźwięk konturowy lub emfatyczny – obydwa są mocnym podkolorowaniem i oddalają nas od źródła. Ale też, jeśli jest to zrobione z wyczuciem, to dostajemy zalety przy zminimalizowaniu wad. Shunyata nie robi ani jednego, ani drugiego. Wydaje się bardzo neutralna w swoim podejściu do materiału muzycznego.

Jest jednak, jak mówię, propozycją inną niż mój system odniesienia złożony z japońskich komponentów Acoustic Revive oraz Acrolink i całkowicie odmienny niż polski system Verictum. Wszystkie są znakomite, każdy z nich ma zalety, których nie mają pozostałe i każdy z nich może stanowić podstawę absolutnie top high-endowego systemu. Co pokazuje, że audio to sztuka wyboru i mówienie o „dźwięku absolutnym” jest próbą sięgnięcia po coś, co jest poza naszym zasięgiem.

Shunyata gra wyżej niż obydwa wspomniane systemy i mocniej akcentuje wysokie tony. Komplet zasilający system referencyjny jest znacznie ciemniejszy i ma mocno dociążony – w porównaniu – niski środek. Ma też mocniej energetyzowany bas, ale już jego znakomicie kontrolowane wybrzmienie oraz dynamika są na podobnym poziomie. A to znaczy, że jest to kontrola i dynamika na najwyższym poziomie. Verictum jest znacznie słodszy, gra w „złoty” sposób. Jego niski bas ma więcej „drewna” w brzmieniu i ważniejsze są w nim barwy niż absolutna kontrola. Całość brzmi z nim w bardziej miękki i aksamitny sposób. System referencyjny HF wydaje się przy nim czasami trochę nieokrzesany. Jeślibym miał porównywać te systemy do źródeł sygnału, to Shunyacie blisko by było do odtwarzaczy plików audio firmy Linn, Verictum do Lumina, system referencyjny byłby gdzieś w pobliżu serwera i odtwarzacza w jednym Fidata HFAS1-S10U. Wszystkie trzy znakomite, każdy inny. Kolumny? – Proszę bardzo: system referencyjny to gestość i nasycenie Harbethów, Verictum to piękno Franco Serblina , a Shunyata byłaby odpowiednikiem głębi i rozdzielczości YG Acoustics.

Podsumowanie

Ze wszystkich systemów jakie znam, przeznaczonych do zasilania urządzeń audio, Shunyata Research z kondycjonerem Triton v3 i kablami Σ Sigma NR jest najbardziej neutralny. Ma niesamowitą łatwość otwierania przed nami okna na inną rzeczywistość. Systemy wspomnianych firm przynoszą dźwięk do nas, pokazują bliskie, namacalne źródła, dają pokaz nasycenia środka, szczególnie niskiego.

Shunyata zatrzymuje się w pół gestu, jakby pamiętając, że nawet siedząc kilka metrów od potężnego fortepianu Steinwaya to nie jest dźwięk na wyciągnięcie ręki, ponieważ powiązany jest z akustyką i rewerbacjami pomieszczenia. Doskonale pokazał to niedawny koncert Ivo Pogorelića w krakowskim ICE, w czasie którego siedziałem dwa metry od fortepianu na którym grano z takimi emocjami i niemalże z wściekłością, że w przerwie specjalna ekipa musiała reanimować instrument. Nawet wówczas dźwięk nie był „namacalny”, ani „gęsty”. Raczej ekstremalnie dynamiczny – co Shunyata robi na poczekaniu.

Można to oczywiście zrobić inaczej i będzie to uprawomocnione, czasem może nawet lepsze. Mówimy przecież o re-kreacji, od-tworzeniu i rejestracji, a jest to przecież osobna dziedzina sztuki i wydarzenie niezależne od wydarzenia przed mikrofonami. Z systemami o których mówiłem dostaniemy niższy dźwięk, mocniejszy niski środek i ciemniejszą górę. Instrumenty będą bardziej treściwe i mocniej wyodrębniane jako osobne byty.

Ale żaden z tych, które słyszałem, może poza pełnym okablowaniem Sitech Power Triple Crown, nie pokazywał tak naturalnej przestrzeni, tak dużego wolumenu. Shunyata Research to najbardziej neutralny system zasilający, jaki w życiu słyszałem. Nie dla wszystkich, nie dla każdego systemu. Jak wszystko w audio. Ale w synergicznym systemie będzie jedynym możliwym wyborem, wszystkie inne będą się wydawały podbarwione.