Recenzja systemu dCS Vivaldi

Autor i źródło recenzji: Michael Fremer, Stereophile
Oryginał można przeczytać tutaj: Stereophile 01/2014

 

Ponad dziesięć lat temu firma Data Conversion Systems, w skrócie dCS, zaprezentowała przetwornik DAC Elgar Plus, upsampler Purcell oraz transport SACD/CD Verdi , za całkowitą cenę 34000 dolarów. W roku 2009 pojawił się Scarlatti — zestaw czterech elementów za 80000 dolarów, również do nabycia pojedynczo (patrz recenzja sierpień 2009). Ostatnią wersję zestawu angielskiej firmy stanowią cztery komponenty Vivaldi, wprowadzone na rynek pod koniec 2012, w cenie 108496 dolarów za komplet.

Zestaw Scarlatti stanowił kosmetyczny krok naprzód w stosunku do komponentów Elgar Plus, jednak co ważniejsze, przewyższał je również pod względem technicznym i dźwiękowym, które to cechy w opinii wielu osób stawiały go na szczycie wierzchołka cyfrowego sprzętu audio. Ci, którzy są zaznajomieni z zestawem Scarlatti, od razu zauważą, że w przypadku Vivaldi dCS zapewnił jeszcze wyższy poziom wykończenia i dopracował wygląd zewnętrzny urządzeń. Profilowane obudowy powleczone srebrnym, matowym lakierem i wyfrezowanym na panelach frontowych wzorem fali, są przyjemne dla oka i jedwabiście gładkie w dotyku. Kto powiedział, że maniacy inżynierii pozbawieni są zmysłu estetycznego?

W skład czteroelementowego zestawu Vivaldi wchodzą: DAC Vivaldi (w cenie 34999 dolarów - nieco więcej niż combo Elgar-Purcell-Verdi), który jest w stanie odczytać każdą cyfrową rozdzielczość, od MP3 do DSD i do DXD (czyli formatu PCM 24-bit/358.8kHz pierwotnie stosowanego do edycji plików DSD) oraz wszystko pomiędzy nimi; Upsampler Vivaldi (19999 dolarów), mogący przekonwertować dane MP3 w najniższej rozdzielczości do 24/384, DSD i DXD lub każdego formatu pomiędzy; Zegar Wzorcowy Vivaldi (13499 dolarów), wyposażony w dwie grupy czterech wyjść zegarowych, które mogą być niezależnie ustawiane; oraz transport Vivaldi (39999 dolarów) - gładki, cichy napęd SACD/CD szybkiego startu, oparty na mechanizmie dyskowym TEAC Esoteric VRDS Neo, który uważany jest przez wielu za najlepszy na świecie. Jest on kontrolowany przez elektronikę obróbki sygnału zaprojektowaną przez dCS i umożliwia również upsampling płyt CD do rozdzielczości DSD lub DXD.

Cena całości wynosi astronomiczne 108496 dolarów, chociaż oczywiście można zacząć od samego przetwornika DAC i zaoszczędzić 73497. Rozważając kwestię przedwzmacniaczy, audiofile posiadający tylko jeden komponent źródłowy, mogą napędzić wzmacniacz mocy bezpośrednio poprzez DAC Vivaldi, który wyposażono w kontrolę głośności realizowaną w domenie cyfrowej. Można w ten sposób zaoszczędzić na koszcie samego przedwzmacniacza.

Większość audiofilów gotowych wyłożyć 35 tyś. na przetwornik DAC będzie według mnie celować od razu w cały zestaw, a szczególnie ci, którzy chcieliby dodać serwer muzyczny - Upsampler jest bowiem wyposażony w złącze UPnP umożliwiające podłączenie urządzenia do sieci Ethernet. (dCS udostępnia darmową aplikację na iPad’a, przeznaczoną do obsługi serwerów z połączeniem UPnP.) Podczas gdy oba urządzenia - DAC i Upsampler posiadają asynchroniczny port USB-B, pozwalający na przyjęcie danych audio z komputera, sam Upsampler wyposażono również w port typu USB-A, umożliwiający współpracę z pamięciami typu USB lub urządzeniami określanymi jako i-Devices. Porty USB-B mogą operować w trybie Type 1, gdzie dane będą samplowane do poziomu 96kHz lub w trybie Type 2, który umożliwia przesył formatów DSD i PCM w rozdzielczości 192kHz do pozostałych urządzeń Vivaldi. Operacje przeprowadzane w trybie Type 1 nie wymagają specjalnych driverów dla systemów Windows, czy też Maków; operacje w trybie Type 2 z kolei, nie będą wymagać oprogramowania dla komputerów Mac OS10.6.3 lub nowszych; dCS dostarcza driver dla operacji w trybie Type2, przeznaczony dla Windows XP i Windows 7. (Ma on również współpracować z Windows 8 w trybie kompatybilnym z Windows 7.) Driver dCS nie będzie kompatybilny z driverami typu ASIO, które trzeba będzie odinstalować.

Innymi słowy, zapewniając opcję transportu dla słuchaczy z dużymi kolekcjami płyt CD i SACD, firma dCS skonfigurowała również zestaw Vivaldi pod kątem „bezdyskowej” przyszłości — dla niektórych już obecnej (w szczególności tych, którzy nigdy nie zainteresowali się dogłębnie standardem SACD), chociaż pewnie minie jeszcze trochę czasu, zanim ilość dostępnych do skopiowania plików DSD zrówna się z ilością wszystkich obecnie oferowanych płyt CD.

Najważniejsze zmiany wewnątrz

W porównaniu do starszych produktów, strukturalna sztywność obudów poszczególnych elementów zestawu Vivaldi, została zwiększona – dołączono górne, grube płyty aluminium, w których wycięto asymetryczne wgłębienia i umieszczono podkładki wytłumiające. Taka kombinacja ma za zadanie redukować różne rodzaje wibracji. Jednak wnętrze przetwornika DAC Vivaldi przeszło znacznie większą, niż tylko kosmetyczną przemianę.

O ile wszystkie dotychczasowe produkty dCS były oparte na firmowej technologii Ring DAC, to w przypadku zestawu Vivaldi dokonano całkowitej rewizji tej koncepcji. Wcześniejszy Ring DAC wykorzystywał poczwórne zatrzaski (elementy które mogą być natychmiastowo przełączane pomiędzy dwoma stanami stabilnymi) do wyboru źródeł bieżących opartych na metalizowanych rezystorach. W nowym projekcie Ring DAC wciąż wykorzystywane są zatrzaski wysokiej szybkości i metalizowane rezystory, ale zastosowano indywidualne układy zatrzasków które mają eliminować wzajemne przesłuchy, co skutkuje zmniejszeniem zniekształceń jitter. Całkowita liczba zatrzasków została zwiększona, aby lepiej można było wykorzystać dostępny zakres dynamiki Ring DAC'a. Parą wysokiej szybkości układów programowalnej macierzy bramek (FPGA), wyposażonych w opcję aktualizacji oprogramowania, zastąpiono wykorzystywane w Scarlatti’m układy mapujące ROM, co pozwoliło na randomizację pojedynczych błędów w źródłach bieżących przetwornika DAC, a tym samym zredukowało poziom zniekształceń o 3dB.

Cyfrowa platforma obliczeniowa przetwornika DAC i Upsamplera Vivaldi, która działa w oparciu o kody opracowane przez dCS, stanowiąca rdzeń całego systemu operacyjnego, została w całości zaktualizowana, włącznie z wykorzystaniem pojedynczego układu programowalnej macierzy bramek (FPGA), który charakteryzuje się dwukrotnie większą pojemnością niż poprzedni układ, składający się z dwóch modułów. Układy FPGA są programowane z pamięci typu flash przy każdorazowym załączeniu przetwornika DAC, więc udoskonalenia funkcjonowania lub nowe tryby operacyjne Ring DAC mogą zostać dodane wraz z aktualizacją oprogramowania.

Obwód analogowy Vivaldi DAC został przeprojektowany w taki sposób, aby uzyskać jak najmniejszą składową stałonapięciową, a także zmniejszyć zakłócenia i przesłuchy. Konstrukcja zrealizowana w całości w układzie typu dual-mono ma obniżyć przesłuchy pomiędzy kanałami o całe 15dB przy 20kHz. Nowe transformatory o wyższej mocy wyjściowej, we wszystkich komponentach zestawu Vivaldi, charakteryzują się niższą temperaturą pracy, niż w poprzednich produktach dCS i są montowane na specjalnie wytłumianym subchassis, co ma eliminować niepożądane wibracje. Nawet sam transport przeszedł poważną mechaniczną modernizację, która jak twierdzi firma, redukuje zakłócenia akustyczne o kolejne 10dB.

Aby osiągnąć tak wysoki poziom zewnętrznej elegancji zestawu Vivaldi, poświęcono niestety trochę z łatwości w obsłudze urządzeń: niewielkie przyciski i jeszcze mniejsze opisy przy nich nie są podświetlane, więc jeśli lubicie słuchać muzyki po ciemku, albo przy stłumionym świetle, lepiej zaopatrzcie się w podręczną lampkę.

Pilot zdalnego sterowania cierpi niestety na podobną przypadłość. Pomimo, że jest to ciężki, ładnie wykonany i miły w dotyku kawałek aluminium, to jego szczotkowana powierzchnia utrudnia odczytanie napisów pod przyciskami, o ile nie skierujemy pilota tak, aby odbijał dostępne światło. Jednak kiedy to zrobimy, pozostałe przyciski z nadrukowanymi opisami stają się z kolei nieczytelne.

Ustawienie i użytkowanie

Ustawienie systemu Vivaldi może być skomplikowane, ale kiedy wydaje się prawie 110000 dolarów na cyfrowy system muzyczny, można oczekiwać wydajnej pomocy ze strony dystrybutora. Duża ilość przewodów połączeniowych, wśród których należy wymienić pięć kabli typu AES/EBU — po dwa do połączenia Transportu i Upsamplera do przetwornika DAC i piąty po to, żeby połączyć Transport z Upsamplerem — pięć przewodów do połączenia zegara z komponentami i cztery przewody zasilające, jest jak spełnienie marzeń dla wytwórców okablowania sprzętowego.

Jednak kiedy już wszystko zostało za Was ustawione, kiedy dokonano wyborów poszczególnych opcji i wyjaśniono znaczenie wielu ikon pojawiających się na wyświetlaczach – będziecie pozostawieni sami sobie. Uwierzcie mi, że dopóki nie poukładacie sobie wszystkiego w głowie i nie zapamiętacie ikonek, będziecie czuli się bardzo samotni.

Ilość opcji w tym systemie wydaje się nie mieć końca. Na przykład, można podłączyć transport bezpośrednio do przetwornika DAC poprzez podwójne połączenia AES/EBU, które będą wysyłać sygnały DSD w formacie natywnym i jeśli dokonacie takiego wyboru - upsamplować płyty CD do sygnału DSD bądź DXD. Można także wysłać sygnał CD do przetwornika DAC poprzez wejścia S/PDIF lub AES/EBU i odtwarzać go w natywnej rozdzielczości — albo wysłać dane CD do Upsamplera poprzez pojedyncze połączenie AES/EBU i wybierając wejście AES w Upsamplerze, odtwarzać je w rozdzielczości 24/44.1 (Upsampler automatycznie podaje na wyjście sygnał 24-bitowy) — albo można też upsamplować sygnał CD już w samym Upsamplerze do wysokiej rozdzielczości PCM lub DSD.

DAC Vivaldi oferuje wybór jednego z sześciu filtrów dla sygnału PCM, a cztery kolejne dla odtwarzania DSD. dCS twierdzi, że przy danych w trybie PCM, cztery pierwsze filtry oferują odcięcia różnego rodzaju pomiędzy naddźwiękowym tłumieniem obrazu, a odpowiedzią impulsową. Filtr nr 1 zapewnia najwyższe tłumienie, Filtry 2–4 zapewniają progresywnie słabsze tłumienie obrazu i lepszą charakterystykę domeny czasowej. Dla sygnałów o częstotliwościach od 176.4kHz do 384kHz dostępne są dwa dodatkowe filtry, jeden o charakterze gaussowskim, drugi - asymetryczny praktycznie bez efektu przed-dzwonienia. Przy danych CD Filtr nr 5 jest także filtrem asymetrycznym, Filtr 6 z kolei, bardzo ostrym filtrem o liniowej charakterystyce fazowej z przed-dzwonieniem. Filtry DSD stopniowo odcinają szum ponaddźwiękowy formatu na wypadek problemów z synergią systemu.

dCS zaleca Filtr nr 5 do odtwarzania płyt CD, Filtr nr 2 dla danych w rozdzielczości 48, 88.2 oraz 96kHz, Filtr nr 6 dla danych w rozdzielczości 176.4kHz i wyższej, a Filtr nr 1 dla danych DSD. Do celów recenzji wybrałem Filtr nr 1, który zarekomendował dystrybutor dCS, John Quick.

Kiedy do Upsamplera i przetwornika DAC Vivaldi dostarczymy dane audio poprzez port USB (lub do samego Upsamplera poprzez Ethernet), próbkowanie doprowadzonego sygnału może mieć dowolną wartość pomiędzy 44.1kHz, a 192kHz lub nawet DSD. Jako że zegar wzorcowy Vivaldi wyposażono w dwie niezależne grupy wyjść typu word-clock, można ustawić jedną grupę na 44.1, a drugą na 48kHz; w ten sposób mniej prawdopodobne jest uzyskanie ciszy zamiast muzyki, ponieważ częstotliwość zegara nie stanowi wielokrotności częstotliwości doprowadzonego strumienia danych. Połączone przez podwójne złącze AES/EBU - zarówno Upsampler jak i DAC prawidłowo przełączają się pomiędzy zegarami 44.1kHz i jego wielokrotnością (włącznie z DSD) oraz 48kHz i jego wielokrotnością.

Aby można było użytkować sprzęt z serwerem UPnP i aplikacją control point, należy ustawić Upsampler na wejście Network. Jednak okazało się, że mój Meridian Digital Music Server nie był kompatybilny z Upsamplerem Vivaldi i mógł jedynie zostać podłączony do DAC’a poprzez wejście S/PDIF. Z tego powodu, John Quick dostarczył "niezapełniony" serwer, na którym działało oprogramowanie UPnP przeznaczone dla dCS.

Miałem teraz pod ręką swoją kolekcję płyt SACD, ponad 3000 płyt CD, a także pliki 24/96 w pamięci serwera Meridian oraz dużą kolekcję plików DSD na twardym dysku (również dostarczone przez Quick’a), który podłączyłem do mojego MacBook Air, połączonego z kolei poprzez port USB do Upsamplera Vivaldi z możliwością sterowania iPad-em. Miałem cyfrową moc!

Cyfrowa obietnica nareszcie spełniona?

Zanim przeprowadziłem jakiekolwiek odsłuchy zastanawiałem się, jak wypadnie porównanie sposobu odtwarzania nagrań PCM na systemie Vivaldi, z reprodukcją tych samych plików na zestawie MSB Signature DAC IV z podstawą zasilającą Diamond (43325 dol.), których słuchałem w połączeniu z transportem Platinum Data CD IV. (Patrz recenzja Jon’a Iverson'a ).

Zestaw MSB zapewnił najlepszy cyfrowy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałem. Był to z pewnością krok naprzód w stosunku do dCS Scarlatti, wziąwszy pod uwagę odtwarzanie płyt CD i nagrań PCM w wysokiej rozdzielczości, szczególnie pod względem ogólnej otwartości i trójwymiarowego, panoramicznego dźwięku, oprócz zazwyczaj spotykanego rozjaśnienia i kruchych transjentów.

 

 

Aktualnie już bez zestawów MSB i Scarlatti podłączonych do mojego systemu, nie mogłem przeprowadzić bezpośrednich porównań. Jednak opierając się na mojej pamięci słuchowej, zestaw Vivaldi natychmiast zagrał z większą otwartością i mniejszym wycofaniem niż Scarlatti, który o ile pozbawiony oczywistych cyfrowych naleciałości, wydawał się ukrywać je po prostu w fałdach ocieplonego dźwięku. Jednak pomimo bardziej otwartego, przejrzystego i przestrzennego dźwięku, Vivaldi wciąż zachował charakterystyczne dla Scarlatti ciepło i delikatność transjentów, oprócz jego tendencji do zmiękczania przekazu. Dźwięk Vivaldi jako całość, był tak bardzo „niecyfrowy”, przejrzysty i — szczególnie — trójwymiarowy i przestrzenny, jak żadne inne moje doświadczenia z ‘cyfrą’. Sprzęt Vivaldi dostarczył także niezwykle przekonujące muzyczne tekstury, w 100% wolne od metaliczności, czy kartonowego brzmienia. Ani jeden nadrzędny, oczywisty charakter dźwięku nie był obecny na ani jednej płycie, czy innym źródle dźwięku: nie było żadnego rozjaśnienia, czy odcisku dokuczliwych transjentów, które już usłyszane (zazwyczaj dość szybko) na gorszym sprzęcie, po prostu nie mogą zostać zapomniane.

Jednakże nie oznacza to wcale, "Wracaj, płyto Compact Disc – wszystko wybaczone!" Mając w zasięgu nagrania wysokiej rozdzielczości, również takie, których wersje miałem na CD, dwie rzeczy stały się oczywiste: 1) O ile najlepiej zrealizowane – i wyprodukowane – płyty CD mogą brzmieć całkiem dobrze, dźwięk CD blednie wobec SACD lub plików PCM w wysokiej rozdzielczości; 2) Ci którzy trąbią o przejrzystości płyty CD i twierdzą że wyższe rozdzielczości są niesłyszalne, kierują się matematycznym „dowodem” — a nie swoimi uszami, którym z jakiegoś powodu przestali ufać. Lubię dokonywać oceny przetworników DAC, używając z początku kiepskiej jakości nagrań. Nie jestem pewien do końca z jakiego powodu, ale okazuje się, że im gorzej nagrana lub zrealizowana płyta, tym bardziej jest ona w stanie pokazać dźwiękowy charakter DAC’a. Miękko brzmiące, słabo rozdzielcze przetworniki DAC maskują mankamenty nagrania; twardsze, ostrzejsze, bardziej analityczne urządzenia czynią z kiepskich nagrań dźwiękowy ekwiwalent podkręcenia efektu ostrości w urządzeniach wideo.

Nagranie grupy The Band, Live at the Academy of Music 1971: The Rock of Ages Concerts (3 CD, 1 DVD, Capitol UME 6 02537375271), zawiera nowy mix zgrany przez Boba Clearmountain’a z oryginalnego wielościeżkowego zapisu na taśmie, który podobno nadzorował Robbie Robertson. Nie brzmi on ani jak płyta SACD od Mobile Fidelity Sound Lab, czy też winylowe reedycje, skopiowane z oryginalnego mixu. Zarówno płyta SACD, jak i LP brzmią stosunkowo ciepło, z dużą ilością dźwięku pochodzącego z hali koncertowej, oraz trudnymi do uniknięcia przeciekami z monitorów umieszczonych na scenie. Uwypuklają one także dźwięki basu i centrali kosztem reszty instrumentów perkusyjnych, gitarowych transjentów i szczegółów w wysokim zakresie pasma. Można z powodzeniem podkręcić głośność zarówno SACD, jak i płyty LP do poziomu wykonania live.Nowy remix dostarcza znacznie więcej detali, szczególnie jeśli chodzi o wyższe oktawy. Wyraźnie preferowane są dźwięki gitar – jest rozjaśniony, twardy, płaski i nie daje poczucia głębi nagrania. Ma uszczuplony bas — ledwo można usłyszeć centralę, nie mówiąc o poczuciu jej uderzenia. Balans dźwiękowy przypomina mi tutaj chudą, żylastą erę lat 80-tych i mixów robionych na haju, które przez ponad pół dekady rujnowały brzmienie nagranej muzyki.

Nowa edycja nie brzmi okropnie przy niskich poziomach dźwięku, ale jeśli spróbujecie odtworzyć ją z takim poziomem ciśnienia akustycznego, jak przy wykonaniu live, uszy będą prosiły o zmniejszenie głośności. Poprzez zestaw Vivaldi, zabrzmiała niezwykle czysto, szybko i odpowiednio ostro, bez jakiejkolwiek przesłanki wprowadzanej przez DAC’a ziarnistości, rozjaśnienia, czy blasku. Szybkość transjentów i ich rozdzielczość w wykonaniu Vivaldi’ego robiła wielkie wrażenie nawet przy szczupłym, rozjaśnionym CD — które co prawda zmniejsza szorstkość przetwornika DAC, ale w zamian wnosi swój własny bałagan.

Jednak kiedy włączycie płytę SACD wydaną przez Mobile Fidelity, od razu pojawi się ciepło i delikatność które sprawią, że ciężko będzie uwierzyć, że to ten sam DAC, nie wspominając nawet o nagraniu. Niestety, takie zestawienie sprawia, że wydanie MoFi brzmi jak wtłoczone pod poduszkę, a nowa wersja – jakby wydobywała się z głośnika iPhone’a. Nie jest to oczywiście wina zestawu Vivaldi, ale jego wpływ jako neutralnego systemu dekodującego.

Bez obaw podkręcajcie gałkę głośności — mocno — z dobrymi płytami SACD i nie bójcie się, że będziecie zaatakowani przez bolesne cyfrowe artefakty. Nie jestem wcale wielkim fanem Billy’ego Joela, ale kawałek "Say Goodbye to Hollywood," z jego płyty Turnstiles, zrealizowanej przez Ultrasonic Studios w Hempstead, Long Island (SACD/CD, Columbia/Mobile Fidelity Sound Lab UDSACD 2063), zabrzmiał wybitnie analogowo, dostarczając obfite wrażenie przestrzeni studia nagraniowego, a także głęboki bas centralki pochodzący z zagranego przez Phila Spectora rytmu i jego perkusyjne transjenty, które były czysto i ostro narysowane – bez nienaturalnego nalotu. Głos Joela jest naturalnie wygładzony, okrągły i solidnie trójwymiarowy. Realizacja basu poprzez system Vivaldi była najlepsza jaką słyszałem z przetwornika DAC – głęboka, nasycona i wybitnie dobrze teksturowana.

Mogłem grać na Vivaldim z poziomami głośności bliskimi szeptu. Inaczej, niż wiele źródeł dźwięku, które załamują się lub brzmią mętnie przy niskich poziomach ciśnienia akustycznego, a stają się twarde i szkliste przy wysokich – Vivaldi zachowuje swój pełen gracji, delikatny, a przy tym solidny dźwięk zarówno przy wysokich, jak i niskich poziomach głośności.

Greatest Hits grupy The Zombies zawsze było jednym z moich punktów odniesienia, jeśli chodzi o płyty SACD (Audio Fidelity AFZ 001). Rod Argent na pianinie elektrycznym, wokalista Colin Blunstone, oraz cała reszta zespołu, stworzyli unikalnie wyrafinowany, melodyjny pop, charakteryzujący się zwartymi, potrójnymi harmoniami dźwięków, napędzanymi dobitną i płynna sekcją rytmiczną. "Tell Her No," "She's Not There," "You Make Me Feel So Good," no i oczywiście, "Time of the Season" to główne atrakcje albumu, ale wiele z mniej znanych nagrań jest także wartych uwagi. Płyta oryginalnie wydana na winylu przez UK Decca ma gładką, delikatną, niemal „maślaną” jakość, ze wszystkimi dźwiękami jednakowo skąpanymi w obfitym pogłosie, który zmiękcza i rozmywa perkusyjne transjenty, a także zaokrągla obrazy wokalne. Podobnie jak melodyjna muzyka, dźwięk nigdy nie męczy, ale potrafi wprowadzić słuchacza w stan hipnotycznego zawieszenia. Pomimo ogólnie obfitego pogłosu, gitary i niektóre z chórków towarzyszących są dość blisko nagrane i stosunkowo suche. Razem z tymi instrumentami i głosami, osiągnięty efekt zaskakuje dobywającą się z głośników bezpośredniością i obecną w pomieszczeniu trójwymiarowością dźwięku.

Znam te nagrania tak dobrze z jednej, błahej przyczyny – dawno temu próbowałem dociec co sprawiło, że ta płyta tak wyjątkowo uwodzi moje uszy i tak łatwo stwarza wrażenie powolnie sączącego się spokoju. Odtwarzałem tę płytę SACD/CD na każdym urządzeniu SACD i CD jakie testowałem, czy też posiadałem na własność. Co wyróżnia interpretację zestawu dCS spośród innych? Szybkość, rozdzielczość, rozmiar i wyczucie czasowe wokalnych sybilantów z jednej strony – a z drugiej – jak łatwo było mi usłyszeć obróbkę dźwięku jako osobne wydarzenie, które nie napiętnowało ani nie wyolbrzymiło rozmiaru, czy długości zapisanych głosek. Znajome utwory The Zombies zostały zaprezentowane z głęboką trójwymiarowością, wyczuciem ataku, obfitością podtrzymania, precyzją wydźwięku i przejrzystością, o jaką nigdy nie podejrzewałbym urządzeń cyfrowych. Wybrzmienia pogłosu w wokalu Blunstone'a nigdy wcześniej nie były tak czysto przedstawione, ani tak precyzyjnie wyważone czasowo.

Teraz kilka słów o najbardziej spektakularnych dźwiękowo nagraniach: odtworzyłem pliki w rozdzielczości 24/176.4, pochodzące z HRx Sampler 2011 (DVD-R, Reference Recordings HR-2011 HRx) poprzez laptop Mac i aplikację Pure Music, a sygnał był wysyłany do DAC’a Vivaldi poprzez port USB. W ten sposób osiągnąłem najgłębszy, najbardziej żywotny, najlepiej kontrolowany bas - największe wychylenia dynamiki – i najpotężniejsze poczucie przestrzeni, jakiego dane było mi doświadczyć wcześniej jedynie przy okazji odsłuchu monobloków darTZeel NHB 458 napędzających kolumny Wilson Audio Specialties Alexandria XLF. Dzieło Erika Satie - Gymnopedie 1, z Eiji Oue dyrygującym Minnesota Orchestra dostarczyło szeroki, głęboki, przestrzenny dźwięk, jednak pomimo ogromu przestrzeni, skupienie na instrumentach zostało precyzyjnie i delikatnie zaznaczone. W części Finale, pochodzącej z marsza Crown Imperial Walton’a, odtwarzanej z niedorzecznymi poziomami ciśnienia akustycznego, grzmiąca czołobitność teksturalna organów i ciężar basów, oraz całokształt uzyskanego dźwięku, sprawiłyby w każdym swoim aspekcie muzyczną rozkosz nawet najbardziej zatwardziałemu winylowemu fanatykowi.

Vivaldi zaprezentował pliki 24/96 z płyty Neil’a Young'a Live at Massey Hall 1971 z obfitą przejrzystością, przestrzennością i organiczną żywotnością, jednak kiedy przerzuciłem się na wydanie winylowe zrealizowane całkowicie w procesie analogowym (podwójne LP, Reprise/Classic 43328-1), płyta dodała życia nagraniu które samo w sobie stanowiło i tak przecież prawdziwie znakomity, nieskazitelny dźwięk.

Z drugiej strony, znakomite There's a Time Doug’a MacLeod’a (DVD-R, Reference HR-130 HRx), oryginalnie nagrane w Skywalker Ranch Soundstage, w rozdzielczości 24/176.4, przez Keith’a O. Johnson’a, brzmiało bardzo podobnie zarówno ze źródła cyfrowego, jak i płyty LP, z lekkim ukłonem w stronę cyfrowego oryginału, ponieważ Vivaldi pokazał w jego przypadku nieco bardziej żwawy bas i szerszą makrodynamikę . Jednak z dobrym analogowym źródłem dźwięku, różnice były mniejsze niż ci, którzy sądzą, że wolimy winyl z powodu jego eufonicznych zabarwień, chcieliby przyznać. Winyl nie może brzmieć lepiej, niż oryginalny plik w rozdzielczości 24/176.4 z którego został stworzony chyba, że DAC inżyniera dokonującego masteringu był lepszy niż to, co macie w domu.

Serwer dCS plus iPad software

Używając aplikacji UPnP przeznaczonej dla iPad’a, którą załadowałem ze strony dCS, w połączeniu z routerem i serwerem AVA Media Zara podłączonym do Upsamplera dCS Vivaldi przez Ethernet, uzyskałem natychmiastowy dostęp - połączony z wygodą obsługi ekranu dotykowego – do całej biblioteki muzycznej z plikami w rozdzielczości do 24/192. Oprogramowanie pozwala także na przełączanie Upsamplera na wejście USB-A, aby umożliwić dostęp do plików zapisanych na pamięciach przenośnych.

Interfejs aplikacji użytkownika na iPadzie nie jest ani tak elegancki, ani podobnie intuicyjny, jak w przypadku serwera Meridian Digital Music, ale pozwala na odczyt plików w wyższej rozdzielczości. Okazjonalnie, jakieś cyfrowe szumy zakłócały odczyt z pamięci przenośnej, ale przez większość czasu interfejs iPad’a pracował poprawnie. Serwer nadaje całemu zestawowi Vivaldi jeszcze większą wartość, jednak przy kwocie 110000 dolarów, jaką trzeba za cały zestaw zapłacić, dyskusja na temat „wartości” raczej nie będzie na pierwszym miejscu – mówiąc delikatnie.

Nagranie duetu Getz/Gilberto (24/96, Verve/HDtracks) brzmiało tak delikatnie, płynnie, analitycznie i analogowo, jak żadne inne cyfrowe nagranie w moim pokoju odsłuchowym, pod wieloma względami rywalizując z reedycją LP na 45 obrotów (2 LP, Verve/Analogue Productions AVRJ 8432-45). Pliki w rozdzielczości 24/176.4 Rolling Stones'ów, z płyty 12 x 5 (ABKCO/HDtracks) brzmiały spektakularnie w oryginalnym miksie stereo, jednak płyta SACD wniosła więcej przejrzystości i płynności.

W porównaniu do zestawu Vivaldi, inne systemy muzyczne, których słuchałem – może za wyjątkiem MSB – miały skompresowaną przestrzeń, były dwuwymiarowe, suche teksturalnie i brzmiały mechanicznie. Nawet MSB brzmiał stosunkowo sucho i "technicznie", w stosunku do Vivaldi. Przy innych systemach cyfrowych nie mogłem doczekać się powrotu do odtwarzania winyli. Dla kontrastu – zestaw Vivaldi podłączyłem bezpośrednio pod moje wzmacniacze darTZeel na cały ostatni tydzień recenzyjnych odsłuchów i pomimo, że nie mogłem wtedy słuchać płyt winylowych, wcale mi ich nie brakowało.

Wnioski

Komponenty dCS Vivaldi dostarczyły teksturalnie elastyczny, delikatny, muzycznie angażujący dźwięk, wypełniony kolorytem i życiem. Ich zdolności do budowania sceny muzycznej i tworzenia obrazów zdecydowanie przekroczyły moje oczekiwania względem sprzętu cyfrowego. Dla niektórych złożoność zestawu Vivaldi może być zniechęcająca – ale jeśli będziecie w stanie zainwestować trochę czasu, możecie w wygodnym stopniu opanować jego obsługę. W zależności od potrzeb, będziecie mogli poprzestać na zakupie samego przetwornika DAC, albo zestawu DAC + Zegar Wzorcowy, jaki bezpośrednio napędzając moje wzmacniacze, zapewnił cyfrowy dźwięk wysokiej rozdzielczości do którego łatwo było się przyzwyczaić. Vivaldi jest najlepszym „analogowo” brzmiącym cyfrowym systemem, jaki kiedykolwiek słyszałem.

dCS Vivaldi specifications
dCS Vivaldi associated equipment
dCS Vivaldi measurements