Recenzja centrum muzycznego z serwerem ROON, przetwornikiem DAC i wejściami analogowymi i cyfrowymi Grimm Audio MU2
Autor i źródło recenzji: Kalman Rubinson, Stereophile, sierpień 2024 r.
Oryginał możesz przeczytać TUTAJ.
Przez kilka miesięcy moja żona i ja mieszkaliśmy w przytulnej kawalerce w nowojorskiej dzielnicy finansowej, gdy nasze mieszkanie przechodziło gruntowny remont. Wszystkie dotychczasowe meble zostały sprzedane lub podarowane, a dekady zgromadzonych rzeczy poddano skrupulatnej selekcji – część została sprzedana, inne oddane, a niektóre trafiły do przechowywania. Podobny los spotkał cały mój sprzęt audio, wszystkie części i narzędzia. W sercu miasta słuchałem muzyki przez całkiem przyzwoite słuchawki (B&W Px8, Audeze LCD-XC), podłączone do przetwornika cyfrowo-analogowego Mytek Brooklyn II i komputera.
W międzyczasie pochłonęły nas zakupy, by wyposażyć nasze „nowe” mieszkanie. Nigdy tak naprawdę nie czerpałem przyjemności ze słuchania muzyki przez słuchawki (teraz wiem, że prawdopodobnie nigdy się to nie zmieni), więc powrót do domu był dla mnie ulgą na wielu płaszczyznach. Wciąż jednak mamy „listę rzeczy do zrobienia” – elementów, które nas nie do końca satysfakcjonują lub które po prostu czekają na realizację. Meble i inne elementy wyposażenia docierają do nas według harmonogramu ustalonego przez kogoś innego.
Nie mogłem z dnia na dzień wskrzesić złożonego i stale ewoluującego systemu audio z nową aranżacją okablowania. Dla mieszkańca mieszkania wyzwaniem jest także znalezienie miejsca na przechowywanie wszystkich pustych kartonów. Streamer-DAC-przedwzmacniacz typu „wszystko w jednym” zapewne nie wzbudziłby mojego entuzjazmu, gdyby mój dawny system działał. Ale to były inne czasy – a Grimm MU2 trafił do mnie na recenzję w idealnym momencie.
Właśnie rozpakowałem dwa głośniki KEF Blade 2 (trzeci wciąż tkwił upchnięty w kabinie prysznicowej w otoczeniu innych akcesoriów), a wydawało mi się, że wiem, gdzie w naszej piwnicy znajdują się wzmacniacze Benchmark. Wystarczyło tylko znaleźć kilka kabli, a MU2 pozwoliłby mi po raz pierwszy od ostatniego Święta Dziękczynienia wypełnić dom dźwiękiem muzyki.
Podczas rozpakowywania MU2 Analog In i dopracowywania każdego szczegółu konfiguracji, wróciłem do przychylnej recenzji Johna Atkinsona dotyczącej MU1. Zachęcam, by również po nią sięgnąć – to lektura nagradzająca wszystkich, którzy interesują się cyfrową technologią Grimma. Porównując zawarte tam informacje z dokumentacją dotyczącą MU2, można się dowiedzieć, że MU2 to streamer MU1 z dodanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym oraz podstawowym analogowym kontrolerem przedwzmacniacza, zamkniętym w tej samej eleganckiej obudowie co MU1.
Kilka funkcji MU1 zostało pominiętych w modelu MU2, w tym wyjścia cyfrowe – bo po co odtwarzacz z tak zaawansowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym miałby ich potrzebować? Najlepszym sposobem na zrozumienie, co MU2 wnosi w stosunku do MU1, jest schemat blokowy, który przedstawia jego funkcje. Znajdziemy na nim podzbiór elementów funkcjonalnych przeniesionych z MU1, w tym wejścia cyfrowe i sprzęt oparty na FPGA, który implementuje filtry Grimma „Pure Nyquist”. Te filtry zastępują standardowe wieloetapowe filtry nadpróbkowania zintegrowane w chipach, oferując jednostopniowe rozwiązanie oparte na FPGA, działające z wysoką precyzją przy 128Fs, wspierane przez zegar główny o wyjątkowo niskim poziomie jittera.
Nowe elementy w MU2 to przede wszystkim główny przetwornik cyfrowo-analogowy, wejścia analogowe oraz funkcje analogowego przedwzmacniacza, obejmujące wybór wejścia, regulację głośności i selekcję wyjścia.
MAJOR DAC
W poszukiwaniu równowagi między wielobitowymi, jednobitowymi i modulowanymi impulsowo przetwornikami cyfrowo-analogowymi, Grimm stworzył Major DAC – rozwiązanie mające na celu wyeliminowanie specyficznych ograniczeń każdej z tych technologii. Wykorzystuje on nietypowy tłumik szumów 11. rzędu oraz 1,5-bitową architekturę z 16 komórkami DAC na kanał, opartą na FPGA. Zasila to w pełni symetryczny, analogowy stopień wyjściowy, co zapewnia precyzyjne i transparentne brzmienie.
WEJŚCIA ANALOGOWE I WYBÓR WEJŚCIA
MU2, oprócz wejść strumieniowych i cyfrowych, oferuje także jedną parę stereofonicznych zbalansowanych oraz niezbalansowanych wejść analogowych. Dzięki temu, wraz z nową regulacją głośności, staje się wydajnym „przedwzmacniaczem” dla nowoczesnego, kompaktowego systemu audio, idealnie wpisując się w potrzeby współczesnych użytkowników.
REGULACJA GŁOŚNOŚCI
Bezkompromisowa, oparta na przekaźnikach regulacja głośności pozwala na precyzyjne ustawienia poziomu dźwięku oraz idealny balans kanałów przy każdej głośności. Dzięki temu użytkownicy mogą liczyć na pełną kontrolę i najwyższą jakość w każdym aspekcie odsłuchu.
PRZEŁĄCZNIK WYJŚCIA
Ręczny przełącznik wyjścia w MU2 pozwala na wybór pomiędzy wyjściem słuchawkowym a głównymi wyjściami (XLR i RCA). Po wybraniu wyjść głównych oba są aktywne, jednak ponieważ korzystają z tego samego obwodu wyjściowego, Grimm zaleca używanie jednego z nich na raz. Przełączanie odbywa się za pomocą dwóch krótkich dotknięć tarczy sterującej, co czyni tę funkcję wygodną i intuicyjną.
DESIGN I ZMIANY W MU2
MU2 zewnętrznie niemal w całości przypomina MU1, z jednym zauważalnym wyjątkiem: kolor tarczy sterującej zmieniono na szczotkowane srebro, podczas gdy w MU1 była brązowa. Najbardziej widoczne różnice znajdziemy na tylnym panelu, który został przeprojektowany, aby pomieścić dodatkowe funkcje.
TYLNY PANEL
- Porty cyfrowe: Po lewej stronie znajduje się port USB umieszczony nad portem Ethernet RJ45. Obok znajdziemy wejście S/PDIF (RCA) nad wejściem TosLink oraz jedno wejście AES3.
- Wyjścia i wejścia analogowe: Na środku panelu znajdują się stereofoniczna para zbalansowanych wyjść analogowych (XLR) oraz cztery gniazda RCA – jedna para to wejścia analogowe, druga to wyjścia analogowe.
- Dodatkowe funkcje: Powyżej analogowych wejść znajduje się gniazdo słuchawkowe 6,3 mm. Po prawej stronie panelu umieszczono złącze zasilania IEC, główny przycisk zasilania oraz gniazdo 3,5 mm dla zdalnych czujników podczerwieni.
Taka konstrukcja zapewnia MU2 wyjątkową funkcjonalność, pozwalającą na wygodną obsługę w różnych konfiguracjach systemu audio.
Grimm MU2, pomimo swojego zaawansowania, jest niezwykle prosty w konfiguracji. Urządzenie dostarczane jest z niewielką, ale zwięzłą instrukcją obsługi. Wystarczyło, że postawiłem je na półce, podłączyłem do lokalnej sieci za pomocą kabla Ethernet oraz do moich wzmacniaczy Benchmark AHB2, korzystając z pary kabli XLR.
Ponieważ przez ostatnie miesiące nie miałem dostępu do mojego serwera NAS, na którym znajduje się cała moja kolekcja muzyczna, podłączyłem do MU2 przenośny dysk USB zawierający około 2 TB plików audio, by od razu móc rozpocząć odtwarzanie. Warto wspomnieć, że MU2 może pełnić funkcję serwera Roon.
Po uruchomieniu urządzenia sięgnąłem po iPada, otworzyłem aplikację Roon Remote (nowi użytkownicy muszą ją najpierw pobrać), i od razu uzyskałem dostęp do wbudowanego w MU2 serwera Roon Core. Cała konfiguracja zajęła mi zaledwie minutę lub dwie, choć to zasługa mojego doświadczenia w tego typu instalacjach. Jednak nawet początkujący użytkownik, postępując zgodnie z prostymi krokami zilustrowanymi w skróconej instrukcji, powinien poradzić sobie w mniej niż 10 minut. Wymagane będzie jedynie założenie konta Roon i, opcjonalnie, skonfigurowanie dalszych ustawień.
Roon umożliwia dostęp do Twoich kont Tidal i/lub Qobuz (o ile je posiadasz), a następnie pozwala wskazać lokalizacje plików muzycznych przechowywanych na podłączonych urządzeniach sieciowych. Grimm MU2 musi zostać wyznaczony jako własne urządzenie wyjściowe, co jest standardową procedurą. Jedynym dodatkowym krokiem może być instalacja rozszerzenia Grimm Audio Extension, jeśli ekran MU2 wyświetli informację o konieczności jego aktywacji. To rozszerzenie umożliwia wyświetlanie informacji o odtwarzanych utworach na ekranie MU2 oraz zapewnia integrację dużego pokrętła sterującego MU2 w środowisku Roon.
MU2 oferuje pełną funkcjonalność serwera Roon, w tym dostęp do wszystkich funkcji tej platformy, a aplikacja Roon Remote działa na nim perfekcyjnie. Należy jednak zauważyć, że Roon nie obsługuje wejść analogowych ani przełączania między wyjściami liniowymi a słuchawkowymi. W tych przypadkach trzeba skorzystać z pokrętła sterującego na obudowie urządzenia lub interfejsu internetowego Grimm UI (GRUI). GRUI pozwala na wybór między wejściami (analogowymi, cyfrowymi i sieciowymi) oraz wyjściami (liniowymi i słuchawkowymi), a także umożliwia dostęp do ustawień takich jak konfiguracja uruchamiania systemu, regulacja poziomów dla wejść analogowych, programowanie pilota na podczerwień czy zaawansowane operacje systemowe.
Kontrola głośności, wyciszanie i pauzowanie odtwarzania są dostępne na kilka sposobów: poprzez aplikację Roon Remote, interfejs GRUI oraz bezpośrednio na urządzeniu, korzystając z wyświetlacza na panelu przednim i pokrętła sterującego. Dzięki temu obsługa MU2 jest intuicyjna i dopasowana do różnych potrzeb użytkownika.
Na początku miałem pewne obawy co do tego "latającego spodka do wszystkiego". Byłem przecież przyzwyczajony do bardziej tradycyjnych pokręteł, z których każde miało jedną, jasno określoną funkcję. Szybko jednak okazało się, że korzystanie z pokrętła sterującego MU2 jest nad wyraz intuicyjne i naturalne. Nawet w ciemności bez problemu można je było zlokalizować. Stukanie, naciskanie i obracanie tego pokrętła przypominało mi zabawną interakcję z jednym z wesołych, podskakujących sługusów Feloniusa Gru z bajki – pełne prostoty i frajdy.
Wreszcie! Nie mogłem się doczekać, żeby wreszcie usłyszeć muzykę w swoim domu. Zamiast zagłębiać się w rozmaite opcje konfiguracji lub czekać, aż Roon w MU2 przeanalizuje moją główną bibliotekę muzyczną, wskazałem mu przenośny dysk o pojemności 2 TB i od razu wybrałem jedno z moich ulubionych nagrań: Six Bagatelles for Wind Quartet Györgya Ligetiego w remasterze 24/96 od Harmonia Mundi. To był moment, na który czekałem.
Cóż za wspaniałe powitanie w domu! Dziękuję Ci, MU2. Pierwsze doświadczenie odsłuchowe było absolutnie poruszające, zwłaszcza przy nagraniu Six Bagatelles for Wind Quartet Ligetiego. Jednak prawdziwą magię dostrzegłem, gdy przeszedłem do innej muzycznej podróży – interesującej aranżacji suity z Romea i Julii Prokofiewa na skrzypce i fortepian (Lana Trotovsek i Maria Canyigueral; plik FLAC 16/44,1, SOMM SOMMCD 0671).
W tym nagraniu scena dźwiękowa była imponująco rozległa, znacznie wykraczając poza fizyczne granice mojego pokoju odsłuchowego. Skrzypce rozbrzmiewały z lewej strony, blisko i intymnie, podczas gdy fortepian brzmiał z prawej strony, odrobinę bardziej w tle. Oba instrumenty były zanurzone w przestrzeni o ciepłej akustyce, która subtelnie podkreślała ich naturalny charakter, bez nadmiaru pogłosu czy przytłaczania. Były obecne, pełne ciała i miały doskonały balans tonalny. MU2 pokazał tutaj swój potencjał – nie gubił żadnych subtelnych detali, zarówno w rozmieszczeniu instrumentów, jak i w oddaniu akustyki nagrania.
W międzyczasie Roon zakończył skanowanie całej mojej kolekcji muzyki, liczącej aż 35 TB, co otworzyło drzwi do kolejnych eksploracji. Właśnie niedawno miałem okazję usłyszeć VI Symfonię Mahlera na żywo w Carnegie Hall, w wykonaniu Simona Rattle’a i Orkiestry Symfonicznej Radia Bawarskiego. Przeszukując moją bibliotekę i Qobuz, natrafiłem na świeże nagranie tego samego dzieła, wykonane w 2024 roku (FLAC 24/96, Qobuz) przez tego samego dyrygenta i orkiestrę. Nie mogłem się doczekać, by porównać wrażenia z koncertu z tym, co zaoferuje MU2.
Dźwięk był wyraźnie mniej dynamiczny, a utrata subtelnych wewnętrznych detali okazała się rozczarowująca, szczególnie w pizzicatach, stukotach i akcentach col legno, którymi Mahler maluje brzmienie smyczków. Nie winiłbym za to ani MU2, ani KEF-ów, ani wzmacniaczy Benchmark – przynajmniej mam taką nadzieję. Wszystko wskazywało na nagranie. Oszczędzę Wam szczegółów moich poszukiwań, ale wykonanie Filharmoników Berlińskich z 2020 roku pod batutą Kirilla Petrenki (24/96 FLAC, Qobuz) rozwiało wszelkie wątpliwości. Ta interpretacja oferuje bliższą, bardziej dynamiczną i szczegółową prezentację orkiestry, a gdy odważnie sięgnąłem po potencjometr głośności, wywołała we mnie te same emocje i dreszcze, które pamiętam z sali koncertowej. Nie twierdzę, że to było dokładnie to samo, ale było wspaniale. Od aksamitnych tonów skrzypiec w Andante moderato, przez pełnię faktur niższych smyczków (szczególnie w Scherzo), po miażdżące uderzenia i monumentalne kulminacje w Finale – aż do wstrząsającego zakończenia – słychać i czuć wszystko. MU2 potrafi przekazać te emocje i dreszcze, jeśli tylko są obecne w nagraniu.
Głębokie zanurzenie się Roberta Bairda w „Tom Waits's Island Records Reis- sues” było dla mnie ostrym przypomnieniem muzyki, której słuchałem dekady temu, zanim wtuliłem się w moją klasyczną niszę. W szczególności uderzyło mnie stwierdzenie, że „ani Swordfishtrombones (nagrany przez Biffa Dawesa i Tima Boyle'a), ani Rain Dogs (nagrany przez Roberta Musso) nie miały poważnych, oczywistych wad dźwiękowych”, ponieważ są to jedyne dwa albumy Toma Waitsa, które znałem i kochałem. Płyty te zostały nagrane przy użyciu DMM (Direct Metal Mastering), a co za tym idzie, niewiele można było zyskać dzięki remasteringowi, z wyjątkiem, być może, niewielkiego wzrostu poziomu. A jednak: Porównując te nowe wersje w 24/96 PCM (pochodzące z nowych lakierowanych masterów Alexa Abrasha) z moimi oryginalnymi ripami CD lub nowszymi reedycjami DSD, różnica jest uderzająca. Niezależnie od tego, jaki wzrost poziomu dźwięku udało się osiągnąć, nie przełożyło się to na odczuwalną głośność. MU2 ujawnił raczej, że nowe wydanie ma mniej szumów w tle. Głos Waitsa jest szorstki, ale wyraźniej ludzki. Instrumenty są mniej dmuchane, z bardziej naturalną barwą, a wszystkie są również lepiej zarysowane.
Przejdę teraz do kolejnego nagrania, które zostało odrestaurowane i zremasterowane – tym razem z niepublikowanych wcześniej wykonań na żywo. Prezentuje ono dwa utwory Reinberta de Leeuwa, znanego mi dotąd głównie jako dyrygent, zarejestrowane podczas koncertów Netherlands Radio Philharmonic Orchestra (w skrócie RFO) w Concertgebouw w Amsterdamie.
Pierwszy z nich, „Abschied” (Pożegnanie), ukończony w 1973 roku, powstał w atmosferze twórczych rozterek de Leeuwa, który wątpił w znaczenie swojej pracy. W tym nagraniu utwór wykonany został pod batutą Edo de Waarta w 2017 roku. Kolejne dzieło orkiestrowe kompozytora, „Der nächtliche Wanderer” (Nocny wędrowiec), powstało dopiero czterdzieści lat później, w 2013 roku, i zostało zaprezentowane w triumfalnym wykonaniu pod dyrekcją samego de Leeuwa w tym samym roku, również w 2017.
Te niezwykłe kompozycje, wskrzeszone dzięki pracy Berta van der Wolfa i Oude Avenhuisa, zostały wydane przez Challenge Classics (DSD64 download, Challenge 72957) i entuzjastycznie zrecenzowane przez JVS na początku tego roku. Jego uwagi na temat muzyki są niezwykle celne i w pełni zasłużone.
Ale będę kontynuował. Ta orkiestrowa prezentacja, odtworzona z mojego NAS-a za pośrednictwem MU2, a następnie przekazana przez moje wzmacniacze i głośniki, brzmi tak świeżo, jakby powstała dziś. Na tym nagraniu RFO w Concertgebouw wydaje się mieć cięższe brzmienie niż RPO, co doskonale współgra z dramatyzmem tej muzyki. Co więcej, choć utwory te zostały zarejestrowane wiele lat temu, ich przestronna i szczegółowa prezentacja, wzbogacona hojną akustyką tej historycznej sali, zachwyca swoją głębią.
Muzyka pulsuje potężnymi, rozległymi emocjami i w pełni rozwija swój potencjał – a wręcz wymaga – odtwarzania na wysokim poziomie głośności, by umożliwić pełne zanurzenie się w jej bogactwo. To doświadczenie słuchowe wzmacnia moje uznanie dla przejrzystości i uczciwości MU2. Jeśli moje opisy wpływu MU2 na odbiór tych nagrań wydają się stonowane, niech nie zostaną odebrane jako brak entuzjazmu. Wręcz przeciwnie – uważam, że idealny system odtwarzania nie powinien ani dodawać, ani odejmować niczego od oryginalnego źródła. Oczywiście, nie upieram się przy tej opinii i szanuję inne podejścia.
Najlepszym wyrazem mojego uznania dla MU2 jest radość, jaką czerpię ze słuchania tego, co uchwycono w nagraniach. Bycie poruszonym i podekscytowanym samą muzyką to dla mnie esencja audiofilskiego doświadczenia. MU2 spełnia te oczekiwania.
Z wszystkich tych doświadczeń wyniosłem przede wszystkim uznanie dla przejrzystości i wierności, jakie oferuje MU2. Jeśli moje opisy wpływu tego urządzenia na reprodukcję wspomnianych nagrań wydają się mniej wylewne, niech to nie zostanie odebrane jako brak entuzjazmu. Przeciwnie – wierzę, że idealny system odtwarzania powinien być przezroczysty wobec źródła, nie dodając ani nie ujmując niczego z jego treści. Jednocześnie rozumiem i szanuję tych, którzy mają inne podejście do tego zagadnienia.
Najlepszym wyrazem mojej satysfakcji jest czysta radość płynąca ze słuchania, ekscytacja i wzruszenie samą muzyką, która została uchwycona w nagraniach. Pod tym względem MU2 spełnia moje oczekiwania w pełni.
Bogactwo możliwości
Przez większość czasu korzystania z Grimm MU2 używałem go w najbardziej oczywisty sposób – jako źródła zintegrowanego z Roonem, sterowanego z mojego iPada. Dźwięk trafiał do wzmacniaczy mocy i głośników za pośrednictwem zbalansowanych (XLR) wyjść analogowych. Ale to tylko część potencjału tego urządzenia.
Pomimo wcześniejszej uwagi, że odtwarzacz wyposażony w tak wyrafinowany przetwornik DAC nie wymaga wyjść cyfrowych, MU2 oferuje jedno – w postaci złącza Ethernet. Roon, jak zawsze, wykrywa wszystkie kompatybilne urządzenia audio w sieci, a ja byłem zaskoczony, jak wiele z nich zostało rozpoznanych. Wśród nich znalazły się moje głośniki KEF LS60 Wireless, podłączone do domowej sieci zarówno kablem CAT6, jak i przez Wi-Fi. Wystarczyło jedno kliknięcie, aby MU2 przekierował strumień dźwięku bezpośrednio do LS60, które w tej roli okazały się niezwykle przyjemnym i zaskakująco wszechstronnym urządzeniem stereo w ekosystemie Roona.
Odkryłem również, że MU2 może służyć jako punkt końcowy dla Roon Core działającego na innym urządzeniu, w moim przypadku na głównym serwerze muzycznym opartym na komputerze PC. Teoretycznie nie powinno być żadnych różnic w jakości dźwięku między tymi dwoma konfiguracjami – i rzeczywiście, żadnych różnic nie zaobserwowałem. Sam proces działania Roona pozostaje identyczny, a w obu przypadkach muzyka była odtwarzana za pośrednictwem przetwornika cyfrowo-analogowego w MU2. Nie jestem pewien, czy to rozwiązanie okaże się szczególnie praktyczne, ale z pewnością jest intrygujące.
Mówiąc bardziej praktycznie, mogłem przesyłać zarówno sygnał analogowy, jak i cyfrowy z mojego Hapi II, korzystając z wyjść XLR i AES3, a także z Oppo 103, za pomocą wyjść RCA. Taka konfiguracja umożliwiła mi przeprowadzenie kilku porównań, które starannie zrealizowałem. Oto ich wyniki:
-
Hapi II przez AES3 do MU2 vs MU2 z źródłami Roon
Dźwięk był niemal identyczny. W rzeczywistości nie jestem przekonany, że jakiekolwiek subtelne różnice, które mogłem usłyszeć lub tylko wydawało mi się, że usłyszałem, były rzeczywiste. Obie ścieżki wykorzystywały przetwornik cyfrowo-analogowy MU2 Major, regulację głośności oraz stopień wyjściowy. -
Hapi II przez analogowe XLR do MU2 vs MU2 z źródłami Roon
W tym przypadku oba tory korzystały z różnych przetworników cyfrowo-analogowych. Po dłuższym słuchaniu dostrzegłem pewne konsekwentne różnice, choć trudno wskazać jednoznacznego zwycięzcę. DAC Hapi oferował większe poczucie szczegółowości wewnętrznej, natomiast DAC MU2 wyróżniał się bardziej zaokrągloną, choć nie stłumioną, górą pasma – szczególnie w głosach i wyższych partiach smyczków. -
Hapi II przez analogowe XLR do końcówki mocy vs MU2 do końcówki mocy z źródłami Roon
W tej konfiguracji oba źródła były podłączone bezpośrednio do wzmacniacza mocy. Wyniki były podobne do powyższych, z zauważalnymi, ale subtelnymi różnicami w charakterze dźwięku obu DAC-ów. -
Oppo 103 przez S/PDIF do MU2 vs Oppo 103 przez analogowe RCA
Na koniec przeprowadziłem prosty test. Połączenie cyfrowe, które wykorzystywało cyfrowy filtr i przetwornik cyfrowo-analogowy MU2, pozwoliło niemal każdej płycie zabrzmieć lepiej niż przy użyciu analogowego wyjścia z Oppo. Różnica przypominała tę, którą wcześniej zauważyłem w zremasterowanych nagraniach Toma Waitsa – większa klarowność i precyzja na korzyść ścieżki cyfrowej.
Podsumownie
Grimm MU2 to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Stanowi perfekcyjne połączenie najnowocześniejszego przetwarzania cyfrowego i konwersji cyfrowo-analogowej z wbudowanym Roon Core, a także wyjątkowo przejrzystej regulacji głośności i selektora wejść/wyjść. To idealny kandydat na centralny element wyrafinowanego systemu stereo, w którym streaming i odtwarzanie plików odgrywają kluczową rolę, ale gdzie inne źródła – zarówno analogowe, jak i cyfrowe – są obsługiwane bez najmniejszych kompromisów.
Choć MU2 nie należy do najtańszych urządzeń, jego dźwiękowa doskonałość i wzorowa ergonomia w pełni uzasadniają inwestycję. Jest to sprzęt godny współpracy z najlepszymi wzmacniaczami, kolumnami i najbardziej wymagającymi melomanami.