Przewód zasilający Shunyata Research Delta NR V2

Chris Kelly, The Ear, czerwiec 2o2o. Oryginał recenzji znajduje się tutaj.


Stali czytelnicy The Ear mogą pamiętać mój zeszłoroczny – zakończony peanami - test listwy zasilającej Shunyata Research Venom oraz przewody zasilające Venom V12 i V10 NR. Do dziś nie usłyszałem niczego w podobnej cenie, co choć trochę zbliża się do ich poziomu. Kiedy więc otrzymałem ofertę porównania najnowszego przewodu Delta NR-V2 z jego poprzednikiem należącym do linii Delta, nie zastanawiałem się ani chwili. Kilka dni później do moich drzwi zapukał miły kurier DHL i – dystansując się społecznie - wskazał pudło, które położył na wycieraczce. W tych dziwnych czasach, po wniesieniu paczki do domu, wytarłem je dokładnie dezynfekującą ściereczką. Po otwarciu, zrobiłem to samo z dwoma okrągłymi pudełkami, w których znajdowały się przewody firmy Shunyata Research. Nie wiem czy ta procedura ma sens, ale już chyba wchodzi nam wszystkim w krew.

Różnice wyglądu między nowym V2 a jego poprzednikami, należącymi do linii V1, nie są duże. Na jednym końcu przewodu znajduje się duża, okrągła wtyczka sieciowa. Sam przewód otoczony jest matowym oplotem. A na drugim jego końcu widzimy podobnie imponujący wtyk IEC. Jego obudowę otacza czerwony pasek – właśnie on oznacza przynależność przewodu do nowej linii V2. Całość wygląda poważnie i utylitarnie. Nie ma tu niepotrzebnych świecidełek a jest doskonała inżynieria i wysoka jakość. 

Konfiguracja

Odsłuchy przewodów sieciowych zawsze są interesującą kwestią. To, czego nie można usłyszeć jest ważniejsze od tego, co słychać. Postanowiłem porównać obie generacje przewodu Shunyata Delta wpinając je sekwencyjnie do mojego głównego wzmacniacza – Lyngdorf TDAI 3400, odtwarzacza Lyngdorf CD2, zasilacza przedwzmacniacza liniowego Gold Note PH10 i zasilacza gramofonu Linn Lingo 4. W ścianie, obok stolika ze sprzętem, mam cztery gniazdka. Nie mam jednak żadnej dedykowanej linii audiofilskiej lub innych specjalistycznych rozwiązań. Jedno gniazdko służy, poprzez listwę, do zasilania komponentów AV mojego systemu. Do drugiego podłączyłem wspomnianą wcześniej listwę zasilającą Venom. Pozostałe dwa mogą służyć do wpinania pojedynczych komponentów. Przewody Delta podłączałem zarówno do listwy, jak i pojedynczych gniazdek.

Aby porównanie było w miarę uczciwe, starałem się wykorzystać tę samą muzykę dla różnych źródeł. Wykorzystuję serwer Naim UnitiServe do streamingu plików WAV  ze zgranymi płytami CD, które posiadam również na winylu. Podczas tego testu dostrzegłem wyraźnie, ile pieniędzy przez lata kosztowała mnie ta sama muzyka na różnych nośnikach. Mam, na przykład, kilka wersji CD wspaniałego albumu Forever Changes grupy Love. Mam jej wersję SACD wydaną przez Mobile Fidelity. A także tłoczenie winylowe na 45 obrotów [również Mobile Fidelity] i kilka winyli na 33 obroty.

To samo dotyczy Wish You Were Here oraz Dark Side of the Moon Pink Floydów. Nie mam ich tylko na winylu 45rpm [ale, gdy tylko takie wersje pojawią się na rynku – na 100% je kupię].

Dane techniczne

Delta NR-V2
Typ: przewód zasilający IEC/UK 13A
Długość: 1,75m lub wg ustaleń
Opcje zakończenia: IEC C15, C19
Grubość przewodnika: 10AWG
Przewodnik: srebro, miedź OFE
Dielektryk: fluorokarbon
Topologia: VTX-Ag
Gwarancja: 2 lata

 

Jakość dźwięku

Wróćmy jednak do odsłuchów. Zacząłem od przewodu V1 łączącego gniazdo ścienne z wzmacniaczem Lyngdorf otrzymującego sygnał ze streamera UnitiServe. Posłuchałem wspomnianych wyżej trzech albumów oraz wielu innych utworów rockowych, bluesowych, jazzowych i klasycznych. W porównaniu z zastąpionym przewodem [Shunyata Venom NR], przewód Delta V1 zmniejszył poziom szumu tła [który wcześniej praktycznie w niczym przeszkadzał] i delikatnie poprawił przejrzystość dźwięku i separację instrumentów oraz głosów. Łatwiej było usłyszeć najdrobniejsze detale. Lyngdorf twierdzi, że budowa zasilacza wewnątrz wzmacniacza 3400 niweluje wszystkie różnice między przewodami zasilającymi, ale moim zdaniem były one bardzo wyraźne. Zastosowanie nowego przewodu V2 i przesłuchanie tych samych utworów pokazało dalszą poprawę brzmienia w każdym wymienionym powyżej aspekcie. Następnie powtórzyłem to samo ćwiczenie po wpięciu obu przewodów do listwy. Różnice nie były znaczące, ale wciąż było lepiej niż z przewodem Venom NR.

Kolejnym krokiem było wykorzystanie nośników fizycznych. Najpierw słuchałem płyt CD, po nich – winyli. Zaczęły dziać się interesujące rzeczy. Podczas odsłuchu tej samej muzyki odtwarzacz Lyngdorf CD2 pokazał różnice między oboma wersjami przewodów jeszcze wyraźniej. Nowy przewód, Delta NR-V2, dał muzyce dodatkową dynamikę. Różnice były bardzo widoczne. I znów, najlepszy efekt dało wpięcie przewodu do gniazda sieciowego a nie do listwy. Muszę tu napisać, że odtwarzacz CD2 w połączeniu ze wzmacniaczem Lyngdorfa sprawił, że słuchanie płyt CD znów stało się przyjemne. Zwłaszcza przewód Delta NR-V2 jest odpowiedzialny za większą przyjemność  słuchania.

Zasilacz gramofonu Linn nie pozwolił mi usłyszeć większych różnic między testowanymi przewodami. Ta faza testu nie trwała więc zbyt długo. Okazało się jednak, że najlepsze zostało na koniec. Podczas słuchania płyt winylowych za pomocą doskonałego przedwzmacniacza Gold Note PH10/PSU okazało się, że różnica jakości brzmienia między przewodami Shunyata Research odpowiada wręcz wymianie wkładki na model wyższej klasy. Głębszy bas, bardziej błyszczące detale, namacalny realizm głosów sprawiły, że sięgałem po płytę za płytą. Kiedy moja żona dotarła do domu, cała okładki albumów leżały na całej podłodze. Zyskały zwłaszcza kobiece głosy. Szerokość sceny, na przykład na albumie Interludes Lyn Stanley, była zadziwiająca.

Jakie wnioski mogę wyciągnąć z tych kilku tygodni spędzonych na przepinaniu przewodów zasilających produkowanych przez firmę Shunyata Research? Po pierwsze, są wyjątkowo solidne. Przetrwają wieki. Większość osób zapomina o przewodach zasilających tuż po ich wpięciu. Ja jednak przepinałem je intensywnie przez dłuższy czas i nadal wyglądają jak nowe. Po drugie, kiedy Caelin Gabriel wprowadza na rynek coś nowego, nie jest to zabieg marketingowy. To człowiek skupiony na stałym rozwoju. Po trzecie, nowy przewód Delta NR-V2 oferuje naprawdę doskonały stosunek jakości do ceny. Oczywiście, nie jest najtańszy, ale jeśli masz w systemie analogowe źródło lub tradycyjny wzmacniacz, wprowadzenie do systemu takiego przewodu wywoła zmiany, przez które nie będziesz mógł zasnąć w nocy [wszyscy znamy to uczucie...]. Przynajmniej na jakiś czas przestaniesz myśleć o zakupach nowego sprzętu. Po czwarte, usłyszałem powtarzalną poprawę, w różnych warunkach i z różnymi gatunkami muzyki, po wpięciu nowych przewodów do gniazdek ściennych a nie do listwy sieciowej. Niestety, w moim systemie jest ona konieczna i wcale nie pozbawia mnie przyjemności ze słuchania muzyki.

To nie jest moja pierwsza potyczka z przewodami sieciowymi. Wiem, że według wielu czytelników powinny one leżeć na półce obok magicznych kamieni i eliksiru młodości. Jedyne, co mogę im zaproponować, to znaleźć dobry sklep audio i posłuchać samemu. Zapewne sprzedawcy mają możliwość porównania kilku przewodów w ich salonie odsłuchowym. Być może oferują możliwość domowych odsłuchów u klienta. Trzeba tylko pozwolić, by o zakupie nowych przewodów zasilających naprawdę decydowały uszy a nie inne czynniki.