Prima Luna EVO 400 linestage

Dick Olsher, The Absolute Sound, lipiec 2o2o. Oryginalny tekst recenzji znajduje się tutaj.


Jak wskazuje nazwa, całkowicie lampowe urządzenie EVO 400 jest rozwinięciem przedwzmacniacza DiaLogue Premium, z którego firma PrimaLuna jest szczególnie dumna.  Prawdopodobnie najważniejszą [i najbardziej widoczną] nową funkcją tego przedwzmacniacza jest możliwość podłączania do niego komponentów zbalansowanych wynikająca z zastosowania ekranowanych transformatorów z czterema uzwojeniami, które pozwalają stworzenie dwóch wejść i jednego wyjścia  XLR. Trzeba tu dodać, że cały obwód wzmacniający nadal zbudowany jest w topologii single-ended od wejścia do wyjścia. Jeżeli zaś nie potrzebujesz połączeń zbalansowanych, w ofercie PrimaLuna znajduje się tańszy przedwzmacniacz EVO 300 bez tej opcji. Koszty produkcji EVO 400 udało się, przy tym, ograniczyć na tyle, że – zdaniem Kevina Deala, z Upscale Audio [amerykańskiego dystrybutora PrimaLuna] – nie trzeba być właścicielem wielkiej internetowej firmy, by móc sobie pozwolić na brzmienie światowej klasy.

Kolejne zmiany obejmują układ zasilania. Poprawiono zwłaszcza część odpowiedzialną za dostarczanie energii do żarnika lampy, co znacząco redukuje szum. W najważniejszych miejscach sprzęgania, zastosowano sześć drogich foliowych kondensatorów produkowanych w Szwajcarii przez firmę zwykle dostarczającą swe produkty do NASA, Boeninga i im podobnych. Sygnał wewnątrz obudowy prowadzą przewody z beztlenowej miedzi pokrytej srebrem. Znaleźć można tu również rezystory firmy Takman, znane ze swej muzykalności. Za zmianę źródeł sygnału odpowiadają, zamiast zwykłego przełącznika, zamknięte przekaźniki zainstalowane z tyłu obudowy [blisko gniazd wejściowych]. W rezultacie otrzymano połączenie o niskim szumie. Układ miękkiego startu pozwala lampom osiągnąć optymalna temperaturę pracy zanim dotrze do nich wysokie napięcie. Pod względem projektu, jakości części oraz montażu to prawdziwy high-end.

Kevin Deal nie wybaczyłby mi chyba, gdybym nie wspomniał o układzie AC OFFSET KILLER, wspólnym dla całej linii EVO, który eliminuje składową prądu stałego na wejściach AC, co pozwala znacznie obniżyć głośność pracy transformatora. Cały układ zbudowany jest w topologii dual mono. Dotyczy to również osobnych zasilaczy dla każdego kanału. Dwa duże, ekranowane transformatory toroidalne połączone są z dwoma lampowymi prostownikami i dwoma dużymi dławikami. Jedynym odejściem od dual mono jest regulacja głośności: odbywa się ona za pomocą zmotoryzowanego stereofonicznego potencjometru Alps Blue Velvet. To doskonałe rozwiązanie. W niedawnych testach porównawczych zostawiło w tyle cyfrowe układy regulacji głośności. Niestety, jednoczesna zmiana poziomu obu kanałów wyklucza możliwość regulacji równowagi kanałów.

EVO 400 jest zaskakująco ciężki. Trudno go podnosić i ustawiać w pojedynkę. Mimo niewielkich rozmiarów waży około 25kg. Odpowiadają za to, zapewne, dwa olbrzymie toroidy. Wiele lampowych końcówek mocy waży mniej. A ja nie jestem w stanie znaleźć w pamięci innego przedwzmacniacza, który byłby cięższy od EVO 400. Duży ciężar nigdy nie jest wadą jeśli chodzi o zasilacz. To kolejny dowód na dążenie do doskonałości w rozumieniu PrimaLuna.

Mimo obecności czterech lamp 12AU7 [podwójne triody] w każdym kanale, całkowite wzmocnienie napięciowe wynosi jedynie 10dB [czyli około cztery razy]. Wynika to oczywiście z projektu samego układu. Marcel Croese, wcześniej szef inżynierów Goldmunda, dokładnie wie, czego chce. Mniejsze wzmocnienie oznacza mniej szumu generowanego przez lampy. To błogosławieństwo dla wszystkich posiadaczy wysokoczułych kolumn. Stosunek sygnału do szumu wynosi 93dB, imponująca wartość dla każdego przedwzmacniacza a zwłaszcza dla lampowej konstrukcji bez pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego.

Większość źródeł cyfrowych daje na wyjściu napięcie od 2 do 4V, co pozwala napędzić każdą końcówkę do pełnej mocy. W takiej sytuacji, przedwzmacniacz liniowy powinien działać raczej przez tłumienie sygnału a nie jego aktywne wzmacnianie. W dawnych czasach, sekcja liniowa musiała osiągać dużo większe wzmocnienie – zwykle około 20dB – czego wymagało dopasowanie do wewnętrznego przedwzmacniacza gramofonowego. Typowy współczesny zewnętrzny phonostage osiąga dużo większe wzmocnienie, w erze cyfrowej nie ma więc potrzeby stosowania sekcji liniowych z bardzo dużym wzmocnieniem. Aby zmniejszyć poziom wzmocnienia, obie sekcje triodowe każdej z lamp 12AU7 są połączone równolegle, co łącznie redukuje ilość triod z sześciu do trzech na kanał. Każda lampa 12AU7 daje takie samo wzmocnienie, jak wcześniej, ale z większym rozpraszaniem anodowym i zwiększoną transkonduktancją. Pierwsze dwie lampy zapewniają odpowiedni wzrost napięcia, trzecia zaś służy jako wtórnik katodowy z niewielką impedancją wyjściową, co ma ułatwiać korzystanie z długich interkonektów. Jeżeli chodzi o konfigurację lamp: patrząc z góry, dwie środkowe z nich [V5 i V6] tworzą stopień wejściowy a otaczające je lampy V4 i V7 tworzą drugi stopień wzmacniający. Zewnętrzne V3 i V8 to wtórniki katodowe. Układ regulacji głośności wprowadzono między pierwszy a drugi stopień wzmacniający. Ta niezwykła topologia jest określana przez firmę PrimaLuna mianem ‘PerfectMatch’. Praktycznie we wszystkich przedwzmacniaczach, regulacja głośności znajduje się przed stopniem wejściowym, czego konsekwencją jest zmiana impedancji wejściowej wraz ze zmianą poziomu głośności. Tutaj impedancja wejściowa to stałe 220 kW niezależnie od ustawienia głośności.

 

Z moich doświadczeń wynika, że jedynie zastosowanie lamp próżniowych w  układzie prostowniczym pomaga w uzyskaniu prawdziwie lampowego brzmienia. Zwracam wielką wagę na odpowiednie wypełnienie i dociążenie dźwięku. Rozczarowało mnie już wiele przedwzmacniaczy z tranzystorowymi prostownikami w układzie zasilania. Szkoda tylko, że tak niewiele obecnie na rynku konstrukcji z lampami w tym newralgicznym miejscu. Szczególne podziękowania należą się więc firmom PrimaLuna i Lamm Industries, które ciągle wierzą w przewagę lamp. Współczesne brzmienie komponentów lampowych można opisać jako połączenie przejrzystości, doskonałego obrazowania i wyrafinowanych detali, ale bez odpowiedniego wypełnienia dolnej średnicy. Ale już po chwili odsłuchów EVO 400 pokazał, że gra w innej lidze. Myślę, że to właśnie obecność na jego pokładzie lamp prostowniczych 5AR4 odpowiada –  w pewnym stopniu – za świetną integralność jego brzmienia, dociążenie najniższych oktaw a zwłaszcza nasycenie brzmienia kontrabasu i wiolonczeli odpowiednio gęstymi barwami.

Przedwzmacniacz PrimaLuna EVO 400 uczynił cuda z końcówką Linear Tube Audio ZOTL Ultralinear. Podczas testu zastąpił mój referencyjny preamp LTA microZOTL, który zdobył moje uznanie rozdzielczością detali i szybkością transjentów. To klasyczny przedstawiciel nowoczesnego brzmienia lamp. Niestety, jak możecie się domyślić, brakuje mu nieco wypełnienia.

EVO 400 zdziałał cuda: wprowadził do brzmienia mocne faktury i bogactwo tonów. Najważniejsze, że nie odbyło się to kosztem szybkości i detali. Transjenty miały odpowiednią szybkość i kontrolę. Błyszczące uderzenia perkusyjnych talerzy otaczała olbrzymia ilość powietrza. Smyczki brzmiały nad wyraz realnie. Całe wysokie tony były po prostu słodkie i bogate w detale, bez nadmiernej jasności czy ostrości, która mogłaby interferować z reprodukcją najwyższych dźwięków skrzypiec i ludzkich sopranów. Tak samo, nie mam zastrzeżeń do drugiego końca pasma.

Bas jest odtwarzany z doskonałym rysunkiem i timingiem, choć kontrola nie do końca równa się temu, co potrafi Lamm 2.1 Reference, który jest jednak dużo droższy. Oczywiście, rozciągnięcie najniższych częstotliwości zależy od wzmacniacza mocy i kolumn. Ale dobrze jest wiedzieć, że EVO 400 schodzi tak nisko, że nie ograniczy żadnego systemu.

Połączenie z kolumnami Fyne Audio F501 dało wprost spektakularne obrazowanie. Kontury rysunku są wyjątkowo wyraźne. Scena jest odpowiednio szeroka i głęboka a także całkowicie oderwana od kolumn. Jej rozmiary zależą jednak od jakości nagrania. Szczególnie widać to podczas odtwarzania realizacji wykonanych z użyciem pojedynczych ‘punktowych’ mikrofonów Calrec Soundfield. Przejrzystość średnicy pozwala dostrzec wszystkie informacje dotyczące akustyki sali nagraniowej. Nawet w najdroższym systemie, EVO 400 nie będzie stanowił słabego ogniwa. Zwłaszcza w kontekście detali najniższych częstości oraz odwzorowania przestrzeni. Nigdy nie wprowadzi również ograniczenia dynamiki. Jego wyczucie niuansów mikro-dynamicznych oraz zdolność pokazania zakresu dynamiki w skali makro, pozwalają przekazać wszystkie emocje zawarte w nagraniach.

Na początku testu, obawiałem się o jakość dostarczonych wraz z przedwzmacniaczem chińskich lamp 12AU7. Zmierzyłem więc je wszystkie moim cyfrowym urządzeniem Maximatcher MaciPreamp II [wzmocnienie, transkonduktancja i szum]. Okazało się, że wszystkie lampy są dokładnie dopasowane pod kątem wzmocnienia. Z czasem, początkowo słyszalna delikatna ziarnistość dźwięku stała się zupełnie niesłyszalna [zwłaszcza w porównaniu ze wzmocnieniem tranzystorowym]. Wniosek: lampy fabrycznie dostarczone z nowym EVO 400 wymagają bardzo długiego wygrzewania. Trzeba więc zachować cierpliwość i nie szukać używanych, starych lamp na rynku wtórnym. Te dostarczone z preampem są naprawdę dobre. Jeżeli jednak lubisz takie eksperymenty, zacznij od lamp pierwszego stopnia wzmacniającego [V4 i V5]. Odpowiadają one bowiem za około 80% charakteru brzmienia. Wypróbowałem zarówno lampy Rayethon [ z lat pięćdziesiątych, z czarną płytką] oraz przeźroczyste lampy RCA. Usłyszałem lepsze nasycenie i więcej kontrastów mikrodynamicznych. Rayethon okazał się dawać więcej płynności. Jestem pewien, że można znaleźć wiele zamienników fabrycznych lamp 12AU7, które pozwolą na szereg eksperymentów.

Wielką rzeczą okazała się być możliwość podłączenia do EVO 400 interkonektów zbalansowanych. Kiedy słuchałem monobloków Wyred 4 Sound SX-1000R wyposażonych w możliwość wyboru wejścia RCA/XLR, byłem zaskoczony stopniem poprawy brzmienia przy stosowaniu połączenia zbalansowanego. Znacznie poprawiła się przejrzystość. Usłyszy to każdy, nawet nie wyćwiczonym uchem. Te monobloki osiągają lepsze brzmienie przez wejście XLR. Ale tym razem różnica była znacznie wyraźniejsza, niż podczas wcześniejszych prób. Wydaje się, że odpowiada za to właśnie połączenie wtórników katodowych w stopniu wyjściowym z czterozwojowymi transformatorami wyjściowymi.

EVO 400 to nie tylko najlepszy przedwzmacniacz liniowy w historii firmy PrimaLuna. Wytrzymuje on porównania ze znacznie droższymi konstrukcjami.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że został od podstaw skonstruowany na fundamentach wzmacniacza mocy. Wyposażono go bowiem w masywny zasilacz, układ wysokonapięciowy, egzotyczne komponenty pasywne i – tak, tak! – lampowy prostownik oparty o parę lamo 5AR4. Co najważniejsze, PrimaLuna EVO 400 w cudowny sposób łączy zalety współczesnych konstrukcji lampowych z najlepszymi cechami – wypełnieniem dźwięku i bogactwem barw – tradycyjnie kojarzonego z dawnymi przedwzmacniaczami lampowymi. Jeżeli czystość przekazu i realizm tonów znajdują się na liście Twoich priorytetów, postaraj się posłuchać EVO 400. Ten liniowy przedwzmacniacz to prawdziwa okazja. Za ten magiczny lampowy dźwięk inni każą płacić dużo, dużo więcej!