Recenzja konwertera cyfrowo-analogowego dCS APEX Ring DAC upgrade

Autor i źródło recenzji: Chris Thomas, Hi-fi +, Marzec 2023 r.
Oryginał można przeczytać tutaj.

 

W 2017 roku dCS zaoferował właścicielom upgrade z zupełnie nowym zestawem algorytmów mapowania dla ich Ring DAC. Było to rozwiązanie programowe, wysoce efektywne i darmowe. Podniosło ono wydajność Vivaldiego, którego używałem i jeszcze bardziej stał się wart posiadania. Upgrade stanowił również wskazówkę, że dCS zamierza kontynuować poszerzanie możliwości muzycznych swojego sprzętu poprzez Dział Rozwoju Produktu i że posiadacze urządzeń mogą oczekiwać kolejnych aktualizacji w miarę postępu technologicznego. Minęło kilka lat i teraz dCS oferuje nowy, znacznie bardziej rozbudowany upgrade, tyle że tym razem jest on sprzętowy i wiąże się z kosztami. Ale jaki to krok naprzód!

Nazywa się The Ring DAC APEX hardware, lub w skrócie APEX. Najnowsze wersje produkcyjne urządzeń noszą teraz przyrostek APEX. Jest on jednak oferowany również jako kompleksowy upgrade w postaci nowej płyty głównej, którą znajdziemy w przetworniku Vivaldi DAC, Vivaldi One oraz przetworniku Rossini DAC i odtwarzaczu Rossini.

Przetwornik cyfrowo-analogowy Ring DAC (mający już około 30 lat) oraz oprogramowanie sterujące jego pracą są w centrum zmian, choć analogowe stopnie wyjściowe również zostały udoskonalone. To serce systemu, więc choć unowocześnienia DAC-a są w zasadzie główną cechą APEX-a, to znając firmę dCS wątpię, by pozwolili sobie na pominięcie pracy nad innymi szczegółami. Prawdopodobnie nazwaliby to 'pracami domowymi'. Ale rezultaty są naprawdę fascynujące i wykraczają poza to, czego się spodziewałem.

Koncepcja i wdrożenie

Dyrektor ds. Rozwoju Produktu w dCS, Chris Hales i jego zespół rozpoczęli swoją pracę ponad rok temu od intensywnego przyjrzenia się istniejącym parametrom wydajności. Wiązało się to z opracowaniem nowych, specjalnie przygotowanych narzędzi do analizy poprzez precyzyjne pomiary, gdzie można by dokonać poprawy. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę ogromną złożoność zarówno przetwornika Ring DAC jak i towarzyszącego mu oprogramowania, nietrudno zrozumieć, że punkt wyjścia był niezbędny.

Największe podróże zaczynają się zawsze od pierwszego kroku. Ponieważ wydajność Ring DAC przekraczała już możliwości konwencjonalnego sprzętu pomiarowego, Chris twierdzi, że zaprojektowanie i wdrożenie nowych platform pomiarowych miało kluczowe znaczenie. Do tego doszedł znajomy dylemat - być może związany z Efektem Obserwatora - gdzie samo urządzenie pomiarowe musiało być takiego standardu, aby nie wprowadzało zniekształceń, szumów lub ograniczeń pasma, co mogłoby dać inżynierom mylące informacje.

Tak więc, to co może wydawać się stosunkowo prostą propozycją wprowadzenia ulepszeń, nabiera teraz nowych, wielokrotnych poziomów złożoności i potencjalnego zagrożenia. Analogowy stopień wyjściowy DAC-a zawsze był dostępny zarówno w konfiguracji zbalansowanej jak i single-ended z przełączanymi poziomami wyjściowymi, aby dopasować się do różnych czułości wejściowych przedwzmacniacza. Ja zawsze preferowałem single-ended i wyjście 6V. W zasadzie zawsze brałem opcję single-ended, kiedy tylko była oferowana przez lata, ponieważ zwykle uważam ją za bardziej otwartą. Zawsze też preferowałem dołączanie przedwzmacniacza zamiast napędzania wzmacniacza mocy bezpośrednio z DAC-a. APEX zakwestionował oba te poglądy. Popracowano również nad wyjściem 2V, aby zbliżyć je do mocniejszej i bardziej wyrazistej opcji 6V, którą wybrałem ze względu na jej dynamikę i swobodę rytmiczną. Po wprowadzeniu APEXa, jestem teraz szczęśliwy, jeśli chodzi o wyjścia zbalansowane.

Jak to brzmi?

Jednym słowem - fantastycznie... a jednocześnie dziwnie inaczej niż się spodziewałem. Przez kilka miesięcy przed udostępnieniem APEX-a i w oczekiwaniu na jego pojawienie się korzystałem z Vivaldi One - limitowanej edycji pojedynczego odtwarzacza SACD i koncentratora cyfrowego. Trudno sobie wyobrazić bardziej doskonałą syntezę cyfrowych komponentów w jednej, kompaktowej przestrzeni. Jednym słowem - to wspaniały sposób na dostęp do muzyki cyfrowej.

Na tym etapie recenzji jest niezwykle ważne, by stwierdzić, że Vivaldi One w standardowym wykończeniu już wcześniej ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Jednak w ciągu pierwszych kilku godzin użytkowania zrozumiałem, że APEX przesunął granice, definiując zupełnie nowy poziom muzycznych osiągów. W żadnym wypadku nie były to drobne, detaliczne poprawki, których się spodziewałem. To był nowy styl i kształt dźwięku, a zmiana nie była wcale subtelna.

Od czasu pojawienia się Vivaldiego i jego kompanów, dźwięk dCS-a zawsze był w stanie zbliżyć nas bardziej do muzyki. Ale ten cały efekt APEX-a to coś zupełnie innego. Bliskość muzyki przekształciła się w obcowanie z nią twarzą w twarz, a historie i perspektywy, które wypływają z produktów opartych na APEX-ie, są dla dCS-a nowym światem.

Niewiele może być prawdziwych upgrade'ów, które nie sugerują retrospektywnie niższego poziomu szumu w tle i APEX nie jest inny. Jednak poczucie czarnej pustki, która tkwi głęboko w produkcji tak dużej ilości muzyki i na której tle istnieją nagrania - jest absolutnie uderzające. Musi to być w jakiś sposób częścią powodu, dla którego czysta głębia dostępnej sceny muzycznej wydaje się rozszerzać we wszystkich wymiarach. Ta piękna rearanżacja nagranych perspektyw jest porywająca. Fizyczne odległości pomiędzy treścią niższego rzędu a solowymi wkładami z pewnością zaskoczyły mnie na początku i kilka miesięcy i kilka tysięcy utworów później, nadal mają tę moc. Muzyczna warstwa, którą wnosi APEX jest wspaniała. Teraz, blisko umiejscowiony wokal lub solista z przodu porusza się wyraźnie w całym pomieszczeniu, w zasięgu ręki. Kiedy słyszymy czystą głębię i kontrast pomiędzy tłem a instrumentami otoczenia, które właśnie pojawiają się w oddali i są zestawione z czernią nicości - wnosi to zupełnie nowy poziom zainteresowania i intensywność do odsłuchu. Scena dźwiękowa została radykalnie poszerzona. Ale bas wciąga natychmiast. Jest czystszy, ma intensywnie zogniskowaną krawędź czołową i jest bardzo mocny. Po prostu przejeżdża przez czas i przestrzeń z ogromną zwinnością i niesie ze sobą resztę muzyki.

Muzyczne granice

Wydaje mi się, że nie słyszę już muzycznych granic, które w pewnym sensie są ograniczeniami systemu w czasie i przestrzeni. Wydawało mi się, że znam moje Wilsony Duette 2 znacznie lepiej niż się wydaje. Słuchanie Bailero z Songs Of The Auvergne, utworu, który znam dość dobrze, było rewelacją. Był to jeden z pierwszych utworów, o które poprosiłem APEX'a, aby je dla mnie odkrył.

Satynowa gładkość oddawania barw i cieniowania tonów sprawiała, że instrumenty szybowały w przestrzeni z doskonałą projekcją i delikatnym ruchem na tle tego morza ciszy. Następnie pojawił się wokal, wspaniale poruszający się, a jednocześnie współgrający z orkiestrowym splotem barw, który spływał i płynął tajemniczo gdzieś w oddali. Był to subtelnie zmieniający się i zniuansowany wyraz orkiestrowej palety tonalnej. W miarę jak system przemawiał, zachwycałem się nie tylko tym, jak bardzo jest inny, ale jak pięknie ten utwór się rozwinął. Zawsze go podziwiałem, ale teraz był tak muzycznie eteryczny i cicho potężny. Przykuwał moją uwagę, wciągał mnie i zapraszał do jeszcze bardziej uważnego słuchania. Nie mogłem się od niej oderwać. Po zakończeniu zanotowałem, że biorąc pod uwagę, że był to pierwszy utwór, którego słuchałem przez APEX, był to najlepszy muzyczny debiut jaki kiedykolwiek słyszałem. Fakt, że nie był to nawet "dotarty" napełnił mnie oczekiwaniem.

W miarę upływu dni i płynącej muzyki zacząłem być coraz bardziej zafascynowany i zaintrygowany. Nie było żadnych ograniczeń co do zdolności APEXa do połączenia mnie z muzyką, którą odtwarzałem, czy to z płyty CD, czy też strumieniowo poprzez doskonałą aplikację dCS Mosaic. Heart Of The Heartland Petera Ostroushko dostarczył tradycyjną, domową, prostą melodię country z boleśnie przejmującym pięknem. Współczująca łagodność i powściągliwość orkiestry pod przewodnictwem jego nieskazitelnej gry na mandolinie zachęciły mnie do zaprzestania słuchania APEXa w porównaniu z innymi urządzeniami i po prostu pozwoliły przepłynąć kolorowym falom. To jest to, o co w audio naprawdę powinno chodzić. Zaufanie systemowi na tyle, żeby połączyć się emocjonalnie z muzyką, wpuścić ją do środka i słuchać tego, co ma do powiedzenia.

Porównania instrumentalne?

Zapytaj jakiegokolwiek muzyka. Jest w tym coś z gry na świetnym instrumencie w przeciwieństwie do gry na zaledwie dobrym. Lubisz jeden, ale kochasz drugi i chcesz go mieć, bo czujesz, że ma w sobie moc, która może cię zainspirować. Chcesz uwolnić coś w sobie poprzez niego i wiesz, że zawsze będziesz w stanie dotrzeć do jego nastrojów. Świetne instrumenty nie są podobne do świetnych systemów audio, jak sądzę. Obydwa stawiają przed Tobą wymagania. Świetny instrument mówi przez ciebie o uczuciach, szczegółach i emocjach. Małe zmiany są o wiele bardziej znaczące i głębokie. Opowiada historię za każdym razem, kiedy na nim grasz. Im bliżej słuchasz, tym intensywniejsze są melodie. Im czystszy kolor tonalny i rozdzielczość, które APEX wyciąga z muzyki, tym większe staje się Twoje zrozumienie i świadomość muzycznej elokwencji poprzez frazowanie. Otwórz się na jego wpływy, a on opowie ci historie w sposób, którego nigdy wcześniej nie słyszałeś. To jest właśnie to, co słyszałem przez APEXa i jest to główny powód, dla którego jest on o wiele lepszy od starszej wersji.

Sob Rock Johna Mayera to ciekawy album, a 'Shouldn't Matter But It Does' to jedna z tych piosenek o rozstaniu, w której czuć, że John włożył sporo siebie. Na początku APEX, nie po raz pierwszy, zaskoczył mnie. Wydawało mi się, że dzieje się tu coś, czego wcześniej nie zauważałem – delikatny nastrojowy syntezator wskazał mi drogę poprzez zmianę akordów. Teraz była to znacznie poważniejsza piosenka z syntezatorem jako genialnie dobranym kontrapunktowym słodzikiem dla kwasowości utworu. Więcej żółci i goryczy, pomyślałem.

Samotny wilk

Dryfując po streamingowym świecie nowych doświadczeń i szukając zaspokojenia mojego ogólnego gustu w tym, co niecodzienne i niejasne, znalazłem się w towarzystwie Sinniki Langeland i jej albumu Wolf Rune. Jest to wydawnictwo ECM, a ja zawsze miałem słabość do często mrocznego, ponurego muzycznego spojrzenia Manfreda Eichera na świat dźwięku. To, co odkryłem, nie różniło się od moich oczekiwań. Przestronna, mityczna muzyka osadzona w ostrym świetle na tle bezkresnych, jałowych nordyckich krajobrazów. Z pewnością to klasyczny Manfred i fascynujący śpiew w niezrozumiałym dla mnie języku - co ma swoje własne walory. Niewiele tu tupania nogami, więc niech się dzieje i podążajmy za muzyką, która jest tajemnicza i przepełniona małymi niespodziankami i zachwytami. Może to taki muzyczny Scandi-noir? APEX maluje ekspresyjne obrazy dźwiękiem tuż przed twoimi uszami i opowiada o świecie - niepodobnym do naszego - gdzie wszystko jest możliwe, a muzyczne konwencje i rozpoznawalne tempa nie mają większego znaczenia.

Wspaniała aktualizacja

APEX to genialny i absolutnie warty uwagi upgrade do oferty dCS-a i jeśli już posiadasz kompatybilny produkt - to będziesz chciał go mieć. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że go potrzebujesz. Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów na to, jak zadziałał na mnie, ale to mówi samo za siebie pod względem muzycznym, a także za ludzi z firmy, którzy moim zdaniem zasługują na ogromne gratulacje zarówno za jego zaprojektowanie, jak i dostarczenie. Ale w innym sensie największymi beneficjentami są artyści i producenci, którzy tworzą muzykę, której uwielbiamy słuchać. APEX z pewnością dał im większą swobodę ekspresji i przełożył ich zdolność do mówienia do nas o wielu rzeczach poprzez rozszerzenie słownictwa ich muzyki i naszych wewnętrznych połączeń z nią. Myślę, że jest to naprawdę znaczące, ponieważ emocjonalnie muzyka nie ma granic i APEX z łatwością podąża tą szczególną ścieżką.