Recenzja przetwornika cyfrowo-analogowego dCS Vivaldi Apex DAC

Autor i źródło recenzji: Jacob Heilbrunn, The Absolute Sound, 2023.01.13. Oryginał recenzji znajduje się tutaj.


W trakcie lata miałem szczęście być w waszyngtońskiej katedrze na koncercie dedykowanym pogrążonej w wojnie Ukrainie. Głównym punktem programu było Requiem Niemieckie  Brahmsa. Choć siedziałem wysoko na balkonie i oglądałem chór i orkiestrę praktycznie z lotu ptaka, trudno było nie ulec urokowi wspaniałej akustyki katedry. Dźwięk rozchodził się w przestrzeni bez żadnych przeszkód. Tak śpiew solistów, jak i brzmienie całej orkiestry.

Słuchając nowego przetwornika cyfrowo-analogowego dCS Vivaldi Apex DAC przypomniałem sobie o tym koncercie z kliku powodów. Najważniejszym z nich jest sposób w jaki Vivaldi DAC potrafi odwzorować poczucie obecności powietrza w sali koncertowej lub w studio nagraniowym, co pozwala precyzyjnie umieścić instrument lub śpiewaka na scenie i przekazać całe spektrum akustycznych detali [aż po pogłos generowany przez interakcje ludzkiego głosu i ścian sali] z niespotykaną dokładnością. Jak dotąd, według mojego doświadczenia, żaden system cyfrowy nie zbliżył się do źródeł analogowych pod względem przekazania tych zjawisk. A Vivaldi Apex to potrafi. Wystarczy posłuchać koncertów fortepianowych Beethovena. DAC ten pokazuje fortepian z dokładnością, która ma w sobie pełnię sonicznego realizmu.

Wierzcie lub nie, ale nawet jako dumny posiadacz gramofonu TechDAS Air Force Zero nadal słucham sporo muzyki zapisanej w plikach cyfrowych. Tak, tak! Na rynku jest za dużo dostępnej w postaci cyfrowej, której nie ma na winylu. Co więcej, cyfra często brzmi bardzo dobrze - bez szumu i z doskonałą dynamiką. Czego tu nie lubić?

Kiedy więc dział sprzedaży i marketingu firmy dCS zasugerował, że coś ciekawego jest na horyzoncie, rytm mojego serca przyśpieszył. Minęło przecież już dziesięć lat od amerykańskiej premiery zestawu dCS Vivaldi [transport, DAC, upsampler i zegar] w salonie Ears Nova na Manhattanie. Brałem w niej udział. Stabilność sceny rysowanej przez ten zestaw była zadziwiająca. Kupiłem wszystkie cztery komponenty. Od tej pory dCS wprowadzał nowe wersje oprogramowania, ale dopiero teraz pojawiły się zmiany obejmujące również układ elektroniczny. Upgrade do wersji APEX dostępny jest dla posiadaczy urządzeń Vivaldi DAC, Vivaldi One, Rossini DAC oraz odtwarzacza Rossini CD/SACD. Niezależnie od ich wieku. Do jej instalacji konieczne jest wysłanie urządzeń do centrum serwisowego dCS.

Sercem przetworników cyfrowo-analogowych dCS jest firmowy układ Ring DAC. Zadaniem konwertera jest zamiana strumienia danych cyfrowych w sygnał analogowy. Najlepiej, jeśli podczas tego procesu do sygnału nie są wprowadzane nowe zniekształcenia. Właśnie na tym skupili się inżynierowie dCS projektując własny przetwornik. Architektura układu Ring DAC ma eliminować jakąkolwiek korelację między sygnałem audio a błędami wprowadzanymi przez - niemożliwe do wyeliminowania - różnice parametrów najbardziej nawet precyzyjnych rezystorów. Firmowe rozwiązanie dCS polega na tym, że każdy bit dekodowanego sygnału może losowo trafić do każdej możliwej kombinacji rezystorów drabinki. Generowane błędy są więc całkowicie niezwiązane z sygnałem audio. Efektem ich powstania nie są zniekształcenia muzyki a jedynie biały szum.

Firma dCS, od samego początku, nie korzysta z gotowych przetworników dostępnych na rynku w postaci układów scalonych. Abstrahując od jakości osiąganego przez nie brzmienia, ich wykorzystanie w układach elektronicznych jest najprostszym przepisem na nieuchronne i nieodwracalne starzenie się urządzeń. Zamiast tego, dCS korzysta z macierzy programowalnych bramek FPGA, co pozwala na nieustanne wprowadzanie modyfikacji oprogramowania, oferowanego regularnie wszystkim klientom.

Teraz dCS wprowadził zmiany również i do samego układu Ring DAC. Obejmują one poprawę zasilacza, rekonfigurację głównej płytki konwertera i opracowanie nowego analogowego stopnia wyjściowego.

Zmiany usłyszałem wyraźnie już podczas pierwszej szansy na odsłuch nowego przetwornika dCS Ring DAC Apex. Krótki odsłuch urządzenia przyniesionego do mnie przez właściciela lokalnego sklepu audio pozwolił, juz po kilku utworach, pokazać lepszą liniowość nowej wersji przetwornika [12 dB wg producenta] oraz gładkość uzyskanego dźwięku i bogactwo jego barw. To demo tylko zaostrzyło mój apetyt. Nie mogłem się wręcz doczekać na wygrzany egzemplarz, który miał przysłać do mnie amerykański przedstawiciel dCS.

Podczas testu korzystałem z dwóch przedwzmacniaczy liniowych: darTZeel NHB-18NS oraz Gryphon Commander. Vivaldi Apex DAC doskonale współpracował z oboma. Do połączenia z darTZeelem wykorzystałem 50-omowy przewód BNC, do połączenia z Gryphonem - zbalansowany interkonekt AudioQuest Mythical Creature.

Po kilku miesiącach słuchania przetwornika dCS w nowej wersji Apex, zdałem sobie sprawę, że poprawa brzmienia sięga głębiej niż początkowo myślałem. Po pierwsze dlatego, że urządzenie jednak wymagało dłuższego wygrzania. Po drugie: po dłuższych odsłuchach zaczyna się proces wyłączania zmysłu krytycznego a włącza się czysta przyjemność słuchania muzyki. W końcu nasze hobby ma być, przede wszystkim, radością. Czystą przyjemnością przeżywania emocji. Ocena jakości sprzętu to de facto  drugi plan.

Mówiąc najprościej, Apex czyni słuchanie muzyki - klasyki, jazzu, rapu, rocka i wszystkich innych gatunków - bardziej przyjemnym. Ten ciężki komponent ma zadziwiający wpływ na odtwarzane pliki, który manifestuje się nie tylko wspomnianym wyżej nasyceniem dźwięku emocjami, ale również poprawą dynamiki, lepszym obrazowaniem, większą przejrzystością oraz solidnością basu. Najniższe częstotliwości są problemem dla wielu systemów. Często wynika to z trudnością uzyskania liniowej odpowiedzi w tym zakresie spektrum akustycznego w warunkach domowych. Zdarza się jednak, że w cyfrowych realizacjach jazzu - w przeciwieństwie do nagrań analogowych - bass jest nieco rozmyty. Apex pozwala na osiągnięcie lepszej kontroli nad basem. Jest on znacznie bardziej zwarty i lepiej narysowany.

Linia kontrabasu na doskonałej płycie 88 Basie Street  Counta Basiego zabrzmiała wyraźnie lepiej. Trudno wyobrazić sobie, że ciepło brzmiący kontrabas Clevelanda Eatona w utworze ’Sunday at the Savoy’  może być bardziej naturalny czy wręcz lepiej wyczuwalny.

Elegancko zrealizowany album From This Moment On brytyjskiego pianisty Roba Barrona [wydany przez Ubuntu Music] na starszej wersji przetwornika Vivaldi brzmi niestety lekko nieostro w zakresie niskich częstotliwości. Apex znacząco porządkuje sytuację. Bas jest czysty, co pozwala również lepiej zabrzmieć pasażom bębnów. Tak jak szybko grający fortepian jest tu super wyraźny, tak i perkusja jest rysowana wybitnie precyzyjnie. Trzeba to usłyszeć, żeby uwierzyć. Po raz kolejny do głosu dochodzi niski poziom szumów przetwornika Ring DAC w wersji Apex.

Na płycie CD Count Basie Remembered nagranej przez New York All Stars na koncercie w Amerika Haus w Hamburgu w 1996 na perkusji gra Joe Ascione. Zaczął on uczyć się gry na bębnach w wieku 2 lat! Teraz usłyszałem wiele jego uderzeń, których po prostu nie było w przeszłości. To przykład nagrania zrealizowanego specjalnie pod kątem kolumn Wilson WAMM Master Chronosonic. Przypomnijmy: stworzył je Dave Wilson, miłośnik perkusji odtwarzanej przy wysokich poziomach głośności.

Jakość basu uzyskanego przez Vivaldi Apex DAC odpowiada w dużej części za olbrzymi rozmiar pokazywanej przezeń sceny. Pomaga też wytłumaczyć doskonałą dynamikę tego przetwornika, poczucie niczym nieograniczonej energii płynącej z głośników. Słychać to doskonale na koncertowej płycie One More from the Road zespołu Lynyrd Skynyrd. Czysta przyjemność!

Nie ma tu żadnej kompresji! Bogactwo detali odsłoniętych przez Vivaldi Apex DAC łączy się z mocnym uderzeniem, co w efekcie daje wręcz soniczną eksplozję. W brzmieniu słychać ukrytą moc, co pozwala na otrzymanie - w razie potrzeby - prawdziwych fajerwerków. Mówiąc inaczej: kolumny Wilson WAMM mogą pracować na pełnym luzie, nawet przy sporej głośności. Oczywiście, końcówki darTZeel NH-468 to nie słabeusze. Ich pomoc też się liczy.

Zalety nowej wersji przetwornika dCS nie kończą się na tym. Redukcja ziarnistości oferowana przez Vivaldi Apex pozwala wyeliminować z dźwięku wiele problemów kojarzonych zazwyczaj z reprodukcją nagrań cyfrowych. Szczególnie wyjątkowa jest czystość tonów. W wokalach słychać to jako bogate wypełnienie głosów. Na przykład w pieśniach Schuberta wykonywanych przez Floriana Boescha [austriacki baryton] i Elly Ameling [holenderski sopran]. Ale te same cechy brzmienia akcentują też charakter  i szorstkość głosów Micka Jaggera czy Johna Lennona. Doskonała jakość wokali wynika po części również z klasy obrazowania, w którym nieobecne są żadne rozmycia. Wokaliści mają swoje miejsce na scenie, nie są łączeni z grającymi instrumentami. Każdy na scenie ma swoje miejsce.

Czy to już ostatnie słowo w cyfrowej reprodukcji muzyki?  Skądże znowu. Inżynierowie cały czas próbują wyciskać  z cyfrowego zapisu muzyki więcej i więcej. Dowiedziałem się ostatnio, że sama firma dCS pracuje nad nowymi rozwiązaniami, które po raz kolejny mogą wstrząsnąć światem audio. Ale możliwość posłuchania, co potrafi Vivaldi Apex DAC jest ekscytującym przeżyciem.

Brytyjczycy są czasem określani mianem sztywniaków. Myślę jednak, że gdyby szef marketingu dCS David Steven wraz ze swoimi inżynierami usłyszeli kolumny Wilson WAMM otrzymujące sygnał od przetwornika Vivaldi Apex DAC, sami poluzowali by krawaty i zaczęli rytmicznie podskakiwać w moim pokoju. To nie jest dobry DAC. Jest doskonały!