Recenzja przetwornika cyfrowo-analogowego i wzmacniacza słuchawkowego Ayre Codex DAC
Autor i źródło recenzji: Audio Resurgence, grudzień 2024 r.
Oryginał można przeczytać TUTAJ.
W ostatnich tygodniach poświęciłem znacznie więcej czasu na słuchanie drugiego systemu, wykorzystując niedrogi sprzęt retro, który – jak sądzę – umyka uwadze typowego audiofila. „Retro” w tym kontekście oznacza urządzenia już nieprodukowane, lecz wciąż dostępne na rynku wtórnym.
Ayre Codex DAC / wzmacniacz słuchawkowy – jakość wykonania
Pierwsze wrażenie? To urządzenie jest solidne niczym czołg – choć raczej mały i zwarty niż duży i ciężki. Jego minimalistyczny design stanowi miłą odmianę od rozbłysków kolorowych świateł, które tak często towarzyszą konkurencyjnym modelom. Tu nie ma zbędnych dodatków – tylko precyzyjnie wykonana aluminiowa obudowa, która zdaje się szeptać: „Jestem tu, by robić swoje”.
Co więcej, Codex może pracować w pozycji pionowej, zajmując przy tym zaskakująco mało miejsca. Nawet kompaktowy Chord 2Qute nie potrafił wpasować się w przestrzeń tak dyskretnie, a PS Audio DSJ – cóż, ten wymagał już całej półki w racku.
Właściwości
Codex to prawdziwy szwajcarski scyzoryk w świecie przetworników cyfrowo-analogowych. Łączy w sobie funkcje wzmacniacza słuchawkowego, DAC-a oraz cyfrowego przedwzmacniacza, oferując niezwykłą wszechstronność jak na tak kompaktowe urządzenie. Wyposażony w zbalansowane wyjścia, złącza USB i Toslink, a także gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, sprawdzi się w wielu zastosowaniach. Nie należy jednak oczekiwać wsparcia dla Bluetooth czy nowoczesnych funkcji strumieniowania – Codex pozostaje konstrukcją nastawioną na klasyczne połączenia przewodowe.
Na tylnym panelu znajdziemy zarówno zbalansowane (XLR), jak i niezbalansowane (RCA) wyjścia audio, a także wejścia USB i optyczne. Nie zabrakło również standardowego złącza zasilania IEC oraz przełącznika. Choć Codex nie bryluje w zakresie najnowszych rozwiązań cyfrowych, to jednak jego możliwości wciąż są imponujące. Obsługuje sygnał PCM o rozdzielczości do 24 bitów / 384 kHz, a także DSD64 i DSD128, korzystając przy tym z 32-bitowego układu ESS ES9018K2M.
Jakość dźwięku
Przejdźmy do tego, co najważniejsze. Ayre Codex nie tylko odtwarza muzykę – on wydobywa ją z powietrza i podaje niczym na srebrnej tacy. Scena dźwiękowa jest szeroka, a pierwszy plan niezwykle namacalny, co sprawia wrażenie, jakbyś przeniósł swoją kanapę wprost do studia nagraniowego.
A klarowność? Absolutnie najwyższej próby. Pod tym względem nie ustępuje Chordowi 2Qute, choć różnice w charakterze brzmienia są wyczuwalne. Chord oferuje bardziej wytrawny, analityczny i jaśniejszy przekaz, podczas gdy Ayre Codex brzmi pełniej, bardziej organicznie i namacalnie. Jeśli chodzi o substancję i wypełnienie średnich tonów, nie dorównuje wprawdzie PS Audio DirectStream Junior, ale jest mu zaskakująco blisko.
Bas? Zwarty, kontrolowany i precyzyjny. Nie ma tu nadmiernego podbicia ani rozmytych, buczących niskich tonów – wszystko pozostaje w pełni pod kontrolą.
To wyjątkowo dobrze brzmiący przetwornik cyfrowo-analogowy. Aby uzyskać wyraźnie lepszą jakość dźwięku, trzeba by sięgnąć po znacznie droższe modele. Choć nie należę do osób, które godzinami przeszukują katalogi w poszukiwaniu kolejnych DAC-ów ze średniej półki cenowej, to przez lata miałem ich kilka – w tym wspomniane wcześniej PS Audio DSJ i Chord 2Qute, a także Mytek Brooklyn+ oraz budżetowy Gustard X16.
Miałem również okazję posiadać Denafrips Terminator oraz Holo Audio May KTE, i – co nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę różnicę w cenie – mały Ayre Codex nie może się z nimi równać. Niemniej jednak w swojej kategorii cenowej wypada znakomicie.
Doskonale współpracował z moim Luminem U1 Mini (z ulepszeniem Sbooster), a biorąc pod uwagę, że taki zestaw można skompletować za mniej niż 2000 dolarów, trudno znaleźć konkurencyjne rozwiązanie, które zaoferowałoby lepszy dźwięk i równie atrakcyjny stosunek jakości do ceny.
Wzmacniacz słuchawkowy
Nie używam słuchawek – po prostu to nie moja bajka.
Dziwactwa
Żadne urządzenie nie jest doskonałe, a Codex nie stanowi tu wyjątku. Jego elementy sterujące mogą początkowo sprawiać wrażenie nieco skomplikowanych – to jak powrót do czasów, gdy inżynierowie zakładali, że użytkownicy chcą nawigować po menu za pomocą zaledwie dwóch przycisków.
Werdykt końcowy
Przetwornik cyfrowo-analogowy Ayre Codex to propozycja dla tych, którzy cenią treść ponad styl, jakość dźwięku ponad zbędne dodatki, a ponadczasową inżynierię ponad przemijające trendy. Brzmi znakomicie niezależnie od ceny i bez trudu konkuruje z modelami Chorda, Myteka, PS Audio czy Gustarda. Oczywiście, wspinając się po drabinie cenowej, w końcu zostawimy małego Codexa w tyle, ale w swoim przedziale cenowym to wciąż imponujące urządzenie.
W świecie pełnym zawyżonych cen i przereklamowanych gadżetów Ayre Codex jest prawdziwym powiewem świeżości.