Kolumny wolnostojące Wilson Audio Sabrina X 

Autor: Alan Sircom, Hi-Fi+, lipiec 2o21. Oryginalny tekst jest tutaj.

 


 

Za każdym razem, kiedy piszę nazwę ’SabrinaX’, uśmiecham się. Choć wiem, że to ’Sabrina IKS’, chciałbym ją wymawiać jako ’Sabrinks’. Żart. Ale to jedyna krytyczna uwaga jaką mam w kwestii tych kolumn. Naprawdę, zniżam się do uwag dotyczących nazwy testowanego produktu. Równie dobrze mógłbym skrytykować krój czcionki użytej do wydrukowania katalogu. To znaczy, że chyba zawiodłem czytelników… Zawiodłem jako krytyk audio, w testowanym komponencie nie znalazłem niczego, co dałoby się skrytykować. 

Problem polega na tym, że opis wad brzmienia kolumn SabrinaX byłby - mówiąc prawdę - zmyślony. A to nie jest lepsza opcja. 

SabrinaX to w tej chwili kolumny otwierające linię konstrukcji wolnostojących w portfolio Wilson Audio. Tańsze są jedynie podstawkowe TuneTot [monitory Duette Series 2 - których słucham codziennie - nie są już produkowane]. Wilson Audio stale rozwija i unowocześnia swą ofertę: SabrinaX zastępuje bardzo popularne kolumny Sabrina. Szczerze mówiąc, próba udoskonalenia oryginalnych kolumn Sabrina, to trudne zadanie. Zyskały one olbrzymią popularność nie bez powodu. Po pierwsze: grały dobrze nawet z bardziej przystępną cenowo elektroniką. Po drugie: były niezbyt wrażliwe na akustykę pomieszczeń [choć im więcej czasu poświęciłeś na znalezienie im odpowiedniej pozycji, tym lepszym dźwiękiem się odpłacały]. Po trzecie: potrafiły zagrać głośno, ale nawet przy niskich poziomach pokazywały swoje wyrafinowanie. Po czwarte: naprawdę trzeba się było postarać, żeby zagrały źle. 

Trzeba wejść w duże buty, SabrinaX. Duże buty. 

Jak sugeruje sama nazwa, podstawową różnicą między obiema generacjami kolumn jest materiał, z którego wykonano obudowę. Opracowany przez Wilson Audio materiał X [kompozyt polimerowo-karbonowy] zastosowano w oryginalnych kolumnach Sabrina tylko w przedniej i dolnej ścianie obudowy. Obudowa kolumn SabrinaX jest w całości wykonana z materiału X. Szybki test opukiwania pozwala usłyszeć, jak cicha [czy może ’głucha’] jest obudowa wykonana z tego materiału. Brak wewnętrznych rezonansów zbliża obudowę SabrinaX do ideału, do którego Wilson Auto dąży od dekad: obudowy całkowicie przeźroczystej pod względem akustycznym.  

Kolumny SabrinaX wyposażono również w nowy, firmowy tweeter w wersji Mk5 [tej samej, która zdobi topowe Chronosonic XVX]. Jest to miękka kopułka średnicy 25,4mm zbudowana z zachowaniem standardów, które nawet ludzie z obsesją na punkcie audio muszą uznać za bezkompromisowe. Głośnik ten połączono z nowymi woferami opracowanymi od nowa pod kątem wykorzystania zalet nowego materiału obudowy kolumn SabrinaX i doskonały średniotonowiec  znanym z poprzedniej generacji [skoro jest świetny, po co go zmieniać]. Ze zewnątrz całość wygląda podobnie do poprzednika, ale pod każdym względem nowe kolumny są znacznie udoskonalone w stosunku do poprzednika. 

Zmiany są tak istotne, że trzeba traktować kolumny SabrinaX nie jak udoskonaloną wersję kolumn Sabrina, ale jako ’zmniejszone’ kolumny Chronosonic XVX - tak wiele rozwiązań, czy wręcz części, tych olbrzymich kolumn trafiło do modelu SabrinaX po odpowiednich zmianach. SabrinaX to jedna z pierwszych konstrukcji Wilsona, w której zastosowano nowe gniazda na wtyki bananowe 4mm umożliwiające lepszy kontakt i wygodniejszą instalację. 

Najważniejsza zmiana jest jednak ukryta przed ludzkim okiem. Mowa o zastosowaniu kondensatorów AudioCapX. Dziś można je znaleźć jedynie w modelach Chronosonic XVX i SabrinaX. Produkowane są w Provo, w zakładach Wilson Audio i opracowane pierwotnie na potrzeby projektu XVX. Ich kolejna wersja - przeznaczona specjalnie dla kolumn Sabrina X - ma ’znacząco obniżać szum i pozwala usłyszeć dużo więcej detali z dużo lepszą rozdzielczością’. Zwykle nie cytuję w recenzjach materiałów firmowych. Ale dla Wilsona zrobiłem wyjątek: w brzmieniu kolumn SabrinaX naprawdę jest wiele detali i bardzo mało szumu. 

Określenie kolumn SabrinaX mianem ’zmniejszonych Chronosonic XVX’ jest oczywiście lekką przesadą. Oprócz modułowej budowy i olbrzymich rozmiarów, Chronosonic XVX można kupić w jednym z praktycznie nieskończonej palety kolorów. SabrinaX dostępna jest w trzech wersjach podstawowych i trzech kolorach opcjonalnych. Para Chronosonic XVX kosztuje za to prawie tyle, co 15 par SabrinaX. Ale nie to jest najważniejsza kwestia. Olbrzymy mają dynamikę, pasmo przenoszenia i rozdzielczość, o których maluchy mogą tylko pomarzyć. Ale wymagają też wielkiego pomieszczenia odsłuchowego i odpowiednio  potężnego [ w tym przypadku czytaj: drogiego] systemu. W rzeczywistym świecie, kolumny SabrinaX pozwalają usłyszeć wiele cech brzmienia Chronosonic XVX w zestawieniu z realnymi systemami w mieszkaniach, w których mieszkają normalni ludzie. 

Kluczowe znaczenia dla brzmienia kolumn SabrinaX ma ich ustawienie w pomieszczeniu odsłuchowym. Choć, podobnie jak ich poprzednia wersja, zawsze brzmią całkiem nieźle. Niestety, jest to miecz obosieczny: przesunięcie kolumn o kilka centymetrów może znacząco poprawić ’całkiem niezłe’ brzmienie. Kolumny SabrinaX ma ją w sobie taki potencjał, że powinieneś zrobić wszystko aby znaleźć im optymalną pozycję! Wiele osób korzysta z procedury opracowanej przez Wilson Audio [WASP - Wilson Audio Set-up Procedure]. Moim zdaniem, trzeba ją traktować jako początek drogi a nie jako całą podróż. Niewielkie zmiany pochylenia przedniej ścianki i drobne przesunięcia kolumn w obrębie ustawienia określonego w procedurze WASP mogą dać zaskakujące rezultaty. 

To samo można powiedzieć o wymaganiach dotyczących systemu towarzyszącego kolumnom SabrinaX. Oczywiście, możesz wybrać wzmacniacz z podobnej półki cenowej i otrzymasz satysfakcjonujące brzmienie. Możesz zbudować system z komponentów bardziej ’high-endowych’ niż SabrinaX [przynajmniej pod względem ceny] a nie dojdziesz do granic jej rozdzielczości i detaliczności. Ale, jak i TuneTot, nowe Sabriny potrafią zaśpiewać nawet w połączeniu ze znacznie tańszym sprzętem. 

Dostałem do testu wygrzane kolumny. Trudno mi więc napisać czy ich brzmienie zmienia się wraz z upływem czasu. 

Same odsłuchy do tego testu były formalnością. Nie były pracą. Słuchanie kolumn SabrinaX to dla mnie synonim czystej przyjemności. Wchodzą Ci pod skórę, wchodzą też głęboko w samą muzykę. Rezultatem jest bezpośrednie połączenie z muzyką, które zbyt często ginie w powodzi precyzyjnych detali. Oczywiście, brzmienie kolumn SabrinaX jest również pełne detali. Ale kolumny te przekazują muzykę na trzech poziomach - trzewnym, mózgowym i emocjonalnym - w równych proporcjach, dzięki czemu uśmiechasz się słysząc swe ulubione utwory. Możesz wybrać dowolny rodzaj muzyki i trafisz w punkt. 

Utwór ’Spitfire’ z wydanej przez Test Card Recording płyty Inform-Educate-Entertain to gra trzyosobowego zespołu nałożona na sample z wojennego filmu The First Of The Few z 1942, w których słychać samolotowe silniki i stłumione monologi Leslie Howarda oraz Davida Nivena. Systemy audio pokazują ten utwór na dwa sposoby. NIektóre są na tyle detaliczne, że można dokładnie usłyszeć, co mówią aktorzy. Inne stawiają na rytm i człowiek aż stuka stopą w podłogę. SabrinaX należą do tej nielicznej grupy kolumn, które pozwalają usłyszeć wszystko: mruk silnika, emocjonalną przemowę Howarda i rytmiczną grę muzyków. Zaczyna się to jako interesujący przykład neokosmicznej elektroniki i samplingu ery post-prog a kończy jako wzruszający hołd dla samego filmu i ludzi w nim sportretowanych. OK, jestem Brytyjczykiem w pewnym wieku: nawet widok słabo nakręconych kluczy myśliwców Spitfire w powietrzu sprawia, że chcę wstać i salutować. Ale kolumny SabrinaX sprawiają że czuję to jeszcze mocniej. 

Jak wspomniałem wcześniej, kolumny SabrinaX prezentują dźwięki na jeszcze czarniejszym tle. Wiem, to osłuchany slogan… ale staje się prawdą, kiedy usłyszysz je na własne uszy. Szczególnie zwróciło to moją uwagę w utworze ’Bahia’ z płyty Blue Maqams Anouara Brahema [ECM]. Otwiera go solo na oudzie, potem powoli dołączają do niego kolejne instrumenty. Ponieważ wychodzą z naprawdę czarnego tła, są bardziej żywe, bardzie obecne tuż przed słuchaczem. Potem muzyka hipnotycznie faluje i przechodzi ewolucję od cygańskiego jazzu przez hinduską ragę po sufickie gazele. Wszystko wzmocnione przez współczesną jazzową perkusję. W finale - co nadal zaskakuje w jazzie - całość przyśpiesza. Ciche tło kolumn SabrinaX sprawia, że między słuchaczem a muzyką nie ma żadnej przeszkody. Jego puls przyśpiesza wraz z rytmem muzyki. To ekscytujące przeżycie. 

Być może najbardziej zwracającym uwagę aspektem brzmienia kolumn SabrinaX, tym który najszybciej uzależnia słuchaczy - jest szybkość i energia basowych transjentów. Moim odwiecznym testem dla wentylowanych kolumn jest utwór ’Chameleon’ z płyty Trentemøllera [The Last Resort, Poker Flat]. W pewnej chwili szybki, falujący bas ’zatyka’ każdy port bas refleksu … to jedynie kwestia poziomu głośności. Kolumny SabrinaX nie poddały się jednak. Ich bas był zadziwiająco szybki i mocny. Wcześniej od niej poległa akustyka mojego pokoju. Są to kolumny, które pokochają nawet audiofile z obozu PRAT! 

Oczywiście, SabrinaX ma swoje ograniczenia. Ale nie są one istotne w realnym świecie. Chciałbym to wyraźnie podkreślić: kolumny SabrinaX nie mają basu ani dynamiki dużo większych kolumn. Wilson Audio nie próbuje nagiąć praw fizyki obowiązujących w świecie projektantów kolumn. Ale bas kolumn SabrinaX i jej zakres dynamiki doskonale pasują do akustyki typowych pomieszczeń odsłuchowych. Jeżeli w małym pomieszczeniu ustawisz kolumny, które przy pełnej głośności schodzą do 30Hz, spędzisz większość czasu próbując kontrolować ten bas. W przeciwieństwie do tego, SabrinaX emituje akurat tyle energii, że w normalnych pomieszczeniach bas wydaje się głęboki, mocny i dynamiczny. I nie buczy odbijając się od ścian. Oczywiście, Wilson Audio nie jest pierwszą firmą, która to potrafi. Ba, kolumny SabrinaX nie są pierwszą konstrukcją firmy, która to potrafi. Ale są tak dobrze zestrojone, że wydają się stworzone dla każdego pomieszczenia. 

Konkluzja, na którą czekają czytelnicy [i której się pewnie domyślają od pierwszego akapitu tej recenzji] brzmi prosto. Lubię te kolumny. Lubię je bardzo. Doskonale pasują do pokojów i systemów, w których najprawdopodobniej się znajdą. To, w czym nie są dobre, nie ma znaczenia w tych pomieszczeniach i systemach. Czego nie robią dobrze? Według moich kryteriów, nie ma takiej rzeczy. Pierwsze kolumny Sabrina osiągnęły więcej niż sukces. Na świecie pojawiły się grupy ich wyznawców [to samo dotyczyło kolumn WATT/Puppy lata temu]. Kolumny Wilson Audio SabrinaX osiągną jeszcze bardziej kultowy status. Zapamiętajcie moje słowa!