Wzmacniacz zintegrowany PrimaLuna EVO 300

Autor: Ken Kessler, Paul Miller [pomiary], Hi-Fi News, kwiecień 2o21. Oryginalna recenzja znajduje się tutaj.


PrimaLuna stale produkuje wzmacniacze dla prawdziwych miłośników lamp - poddające się tradycyjnym modyfikacjom, ale i pełne nowoczesnych niespodzianek.

To ważne, żeby akceptować zachodzące nieuchronnie zmiany języka. Zwłaszcza, kiedy recenzuje się wzmacniacz, którego nazwa jest skrótem od słowa ’ewolucja’. Aktualna linia produktów firmy PrimaLuna nosi nazwę  EVO ponieważ jest kolejnym etapem rozwoju projektowanych przez nią konstrukcji lampowych. Wzmacniacz zintegrowany EVO 300 leży w środkowej części oferty zbudowanej z 13 modeli. Jest on wyposażony wyłącznie w wejścia liniowe, osiąga moc 40W, jest dostępny w kolorze srebrnym o białym a nawet po zakupie można go wyposażyć w niedrogi opcjonalny moduł przedwzmacniacza gramofonowego  dla wkładek MM [w testowanym egzemplarzu go nie było].  Oczywiście - entuzjaści winylu mogą również sięgnąć po porównywalne cenowo alternatywy, np. phonostage Thorens MM-008 oferujący wejścia dla wkładek MM oraz MC.

Na pokładzie EVO 300 znajduje się za to wbudowany wzmacniacz słuchawkowy. Odpowiedni przełącznik pozwala wysłać sygnał do słuchawek albo do kolumn 4 lub 8Ω [przez osobne odczepy]. Jeżeli chodzi o ’cyfrową’ część wzmacniacza - jego posiadacze mogą sięgnąć po DAC PrimaLuna EVO 100. Założyciel firmy, Herman von Dungen uważa bowiem, że wzmacniacze zintegrowane z przetwornikami szybko stają się przestarzałe a ich sprzedaż na rynku wtórnym jest praktycznie niemożliwa. 

Bogate wyposażenie

Oprócz wejść zbalansowanych, które są obecne we wzmacniaczach mocy EVO 300/400 oraz przedwzmacniaczu EVO400, wzmacniacz zintegrowany EVO 300 jest bardzo bogato wyposażony. PrimaLuna wykorzystuje kosztowny    montaż punkt-do-punktu i doskonałej jakości gniazda. Sama obsługa wzmacniacza jest bardzo prosta. Uwagi wymaga jedynie przełącznik prądu podkładu. Stosując lampy. KT120 i KT150, należy ustawić go w pozycji  ’High’. Lampy EL34, KT88 i im podobne wymagają ustawienia w pozycji ’Low’.

Jeżeli nie brać pod uwagę pilota zdalnego sterowania oraz automatycznej regulacji prądu podkładu, wzmacniacz ten niczym nie zaskoczy dziś audiofila, który zostałby przeniesiony w czasie z połowy lat sześćdziesiątych XX-go wieku do roku 2021.

Filozofia firmy PrimaLuna daje czystą przyjemność miłośnikom ciągłej modyfikacji systemu. Mogą oni zacząć od przełącznika mono/stereo znajdującego się na tylnej ściance wzmacniacza. EVO 300 można dzięki niemu zamienić w monoblok. Trzeba jednak kupić kolejne urządzenie. A kiedy w systemie są już dwa - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sprawdzić działanie prawdziwej bi-amplifikacji.

Kolejną przydatną funkcją - uwielbiam ją szczerze i często z niej korzystam - jest możliwość zmiany zmiany trybu pracy lamp [z triodowego na ultraliniowy] za pomocą pilota zdalnego sterowania. Pozwala to na luksus bezpośredniego porównywania brzmienia obu trybów bez konieczności wstawania z fotela. Poza niewielkim podniesieniem poziomu głośności w trybie ultraliniowym, każde ustawienie charakteryzuje typowa dla obu trybów pracy sygnatura dźwiękowa - znający się na rzeczy wiedzą, czego się spodziewać.

Najważniejszy jest jednak firmowy układ automatycznego ustawiania prądu podkładu. Uwalnia on właściciela wzmacniacza od wielu mozolnych czynności i sprawia, że obsługa urządzenia nie może być prostsza.

Zabawa w wymianę

Wzmacniacze serii EVO radzą sobie, bez żadnego problemu, z lampami: 6L6G, 6L6GC, 758 1A, EL34, EL37, 6550, KT66, KT67, KT88, KT90, KT120 i KT150 [jedynie Integra EVO 100 nie jest w stanie wykorzystać tych ostatnich]. Podczas tego testu korzystałem z lamp EL34.

Po minucie od włączenia, dioda w centrum przedniego panelu zmienia kolor z czerwonego na zielony a wzmacniacz wychodzi z trybu wyciszenia. Powyżej znajdują się diody, które świecą w kolorze zielonym [tryb ultraliniowy] lub czerwonym [tryb triodowy]. Jeżeli więc nie wierzysz swoim uszom, nadal wiesz w jakim trybie pracuje EVO 300. Zmiana poziomu głośności muzyki towarzysząca zmianie trybu pracy lamp nie  jest duża, ale trudno ją przeoczyć. Nawet z zachowawczo zasilanymi lampami EL34, wzmacniacz nie ma żadnych problemów z napędzeniem kolumn LS3/5A, prądożernych plan arów LSR Magnepana czy Quadów S1. Możliwość instalacji innych lamp zapewnia, oprócz dostarczenia dodatkowej mocy, miłą opcję dostrojenia brzmienia do własnych potrzeb. 

Powrót do przeszłości

Nawet zimny, EVO 300 brzmi miło i nieagresywnie. Z radością donoszę, że z słuchając go z EL34 poczułem się, jakbym znalazł gdzieś nieużywany wzmacniacz Radford STA-25 lub Dynaco Stereo 70, w których również instalowano te lampy. Ci, który lubią mocniejsze wzmacniacze, powinni spróbować 6550 - zabrzmi to podobnie, jak McIntosh MC275. Moje obserwacje potwierdziły, że EL34 w EVO300 zachowują wszystkie charakterystyczne cechy. Głos Christine McVie na boksie Fletwood Mac 1969-1974 [Warner/Reprise R2 5960060] zabrzmiał z pełną płynnością perfekcyjnie podkreśloną przez naturę tych lamp. Bas EL34 był nieco okrąglejszy ten z KT88 czy 6550.

Kiedy słuchałem perkusji Micka Fletwooda na koncertowej płycie z 1974 [z tego samego boksu], EVO 300 stworzył szeroką scenę, na której perkusja obejmowała szerokość ściany mojego pokoju. Jej głębokość była wyjątkowa i absolutnie przekonująca - zwłaszcza w wyjątkowym nagraniu Skrzypka na dachu  [RCA FTO-5032; taśma magnetofonowa na szpuli]. Pojęcie ’głębokość sceny’ trzeba tu traktować dosłownie: tworzone przez EVO 300 powietrze i przestrzeń zamieniły mój pokój odsłuchowy w kopię prawdziwego teatru. Słyszałem nawet odgłosy kroków na schodach między siedzeniami.

Nawet jeżeli wymiana lamp nie jest opcją dla Ciebie, muszę podkreślić jedno: nie miałem żadnych problemów z wypełnieniem całego pomieszczenia wspaniałą muzyką z maleńkich kolumn Falcon Acoustics LS3/5A napędzanych przez EVO 300 z lampami EL34 na pokładzie. W swoich materiałach, firma PrimaLuna podkreśla znaczenie wymiany lamp na tuningowanie dźwięku. Wierzcie im. Zmiana lamp jest nieskończenie lepszą metodą od regulacji za pomocą korektorów dźwięku, eksperymentów z kablami, etc…

Posiadanie zapasowego kompletu lamp to zawsze przydatna sprawa. Zwłaszcza, że wzmacniacz PrimaLuna wyposażony jest w układ sygnalizujący awarię lampy. Oczywiście, możliwość eksperymentowania z brzmieniem jest też atrakcyjną opcją.

Czysty dźwięk

Wróćmy jednak do lamp wystarczająco dobrych dla Arthura Radforda i Davida Hallera. Zrealizowane przez Mickeya Katza dla Capitolu nagrania Strictly Kosher - The Singles Collection 1950-1962 [Jasmine JASCD 825] oraz The Singles Collection 19951-61 Johny’ego Raya [Acrobat Music ACQCD7115] są świetnym materiałem do odsłuchów monofonicznych. Tak samo, jak Have I The Right  The Honeycombs [RPM QRPMBX548].

Oprócz doskonale narysowanego między kolumnami obrazu sceny, nagrania mono mają dodatkową zaletę: zdejmują tendencję do koncentracji na efektach stereo, co pozwala skupić się na czystym dźwięku. Wymienione realizacje mają w sobie coś, co zaginęło gdzieś na początku lat siedemdziesiątych. Coś, co najlepiej opisać terminem ’połyskliwej jedwabistości’ charakteryzującej płyty wytwórni Capitol, Columbia, RCA, Mercury i Decca sprzed 50-60 lat.

O ile jednak miłośnicy nagrań RCA i Mercury opierają swe uczucia o nagrania klasyki i smyczków, o tyle Katz i Ray mieli wsparcie ostatnich big-bandów. A Columbia i Capitol wiedziały, jak nagrywać instrumenty dęte a zwłaszcza - co istotne dla Katza - klarnet. Obaj zyskują na słodyczy EL34 a EVO 300 dodaje jeszcze bonus w postaci doskonałych wokali.

Rewelacja

W porównaniu z klasycznymi i wiekowymi wzmacniaczami lampowymi, brzmienie EVO 300 jest czystsze i bardziej otwarte. Słychać do wyraźnie w odwzorowaniu głosów Katza i Raya, z których każdy ma własny, charakterystyczny sposób śpiewania: Katz jest nosowy i żartobliwy a Ray jest niespokojny i akrobatyczny. Jeżeli jesteś słuchaczem starej szkoły i cenisz nieopisywalną zdolność komponentów do przekazywania emocji bardziej niż konkretne elementy dźwięku [jak atak transjentów czy skala dynamiki] - ten niesamowity realizm głosów z pewnością głęboko Cię poruszy. Będzie też niespodziewaną rewelacją dla słuchaczy naukowców.

Ponieważ oba te nagrania mają podobny wiek i powstały na znanym nam sprzęcie, transparencja EVO 300 - z pewnością niespotykana w tamtych latach - ucieszy każdego, kto lubi oceniać brzmienie dawnych wytwórni. Nie znam się na klasyce na tyle, żeby kategorycznie określić, który z labeli [Mercury, Columbia, Decca czy RCA] najlepiej nagrywała orkiestry symfoniczne. Ale każdy usłyszy tu ’dźwięk Columbii’ i ’dźwięk Capitolu’.

Różnica wynika nie tylko z akustyki sal nagraniowych. To prawdziwy pojedynek realizatorów dźwięku a EVO 300 pozwala go śledzić z wypiekami na twarzy!

Już z fabrycznie zainstalowanymi lampami, EVO 300 to prawdziwa rewelacja. Gdybym miał czas na sprawdzenie go z każdą lampą, którą można zainstalować…

A co z Honeycombs? Brzmienie perkusji w utworze tytułowym i w ’Just A Face In The Crowd’ było tak wciągające, że nagle straciłem potrzebę wymiany EL34 na 6550. Już sama perkusja wystarczy, żeby ocenić brzmienie tego wzmacniacza jako doskonałe. Niezależnie od lampy.

Werdykt Hi-Fi News

Już pewnie wiesz, że PrimaLuna EVO 300 to propozycja dla doświadczonych audiofilów z niezbyt rozdętymi budżetami, którzy jednak nie chcą iść na kompromisy. Obsługa tego wzmacniacza to czysta przyjemność. Zwłaszcza jeżeli chcesz [i potrafisz] korzystać z różnych lamp i wymagasz zdalnego sterowania. Najlepsza nowina? To brzmienie zachwyci każdego, kto kocha stare komponenty lampowe, ale nie chce ryzykować zakupu czterdziestoletniego urządzenia. To po prostu triumf!

Jakość dźwięku: 90%

 

W kwestii lamp

Jeżeli czytelnicy HFN mieli czas odwiedzić stronę internetową  PrimaLuna, wiedzą już o realistycznym podejściu firmy do ograniczeń pracy lamp w trybie triodowym. Są to: niewielka moc wyjściowa, węższe pasmo przenoszenia, wyższy poziom zniekształceń i wyższa impedancja wyjściowa. Są niestety obecne niezależnie od elegancji wzmacniaczy SET, które zyskały kultowy status wśród audiofilów przygotowanych na konieczność wyboru kolumn o wyjątkowo wysokiej skuteczności.

PrimaLuna należy do grona progresywnych producentów, którzy w swoich wzmacniaczach oferują możliwość zmiany trybu pracy lamp z triolowego na ultraliniowy. W związku z obecnością automatycznego układu regulacji prądu podkładu i możliwością zastosowania praktycznie każdej tetrody i pentody, seria EVO należy do najbardziej elastycznych konstrukcji na rynku. Lampy EL34, dostarczane w zestawie fabrycznym, doskonale nadają się do pracy w trybie triodowym. Sama zaś zmiana trwa ułamek sekundy, podczas którego wzmacniacz przechodzi w tryb wyciszenia w celu ochrony kolumn i uszu!

We wzmacniaczu zastosowano wysokiej klasy transformatory wyjściowe.  Pętla ujemnego sprzężenia zwrotnego jest niezbyt głęboka, co prowadzi do obniżenia impedancji wyjścia z typowego dla innych konstrukcji poziomu 5-8Ω do 2,86 - 3,65Ω w trybie ultraliniowym  i 2,28 - 2,68Ω w trybie triodowym [20Hz - 20kHz]. Choć poprawia to  - oczywiście - jakość basu, może zmieniać odpowiedź całego systemu w zależności od impedancji podłączonych kolumn. W przypadku stałej impedancji 8Ω, tryb ultraliniowy oferuje bardziej jednorodną odpowiedź w zakresie wysokich tonów [od -0,1dB/10kHz do    -0,35dB/20kHz] w porównaniu ze ’słodszym’ trybem triodowym [od -0,25db/10kHz do -0,85/20kHz].

Pomiary laboratoryjne

Firma PrimaLuna  zwykle wykorzystuje zachowawczo dość niskie napięcie anodowe [tutaj: 417V] w swoich stopniach wyjściowych. Poświęca przez to wyższą moc wyjściową na rzecz wydłużenia czasu życia lamp. To sensowny kompromis dla miłośników dobrego brzmienia, którym zależy na obniżaniu kosztów pracy wzmacniacza i redukowaniu ilości awarii lamp.

Wzmacniacz dostarczony do testu z fabrycznymi lampami EL34 uzyskuje nominalnie 2 x 42W w trybie UL i 24W w trybie triodowym, choć przy THD na poziomie, odpowiednio, 1% i 2%. W rzeczywistości, granica przesterowania jest dość wyraźnie określona i dostajemy nieco więcej: 2 x 55W w trybie UL i 2 x 28W w trybie triodowym dla kolumn 4/8Ω przy wykorzystaniu odpowiednich odczepów. Podane poniżej pomiary w nawiasach dotyczą trybu triodowego. Wzmacniacz ma zapas pozwalający na osiągnięcie 69W [32W], 69W [33W], 80W [35W] i 64W [33W] dla obciążeń 8, 4, 2 i 1Ω przez odczepy 8, 4, 4 i 4Ω.

Całkowite wzmocnienie jest o około 0,8dB niższe w trybie triodowym [+36,3dB vs. +37,1dB] - co można zauważyć podczas szybkich odsłuchów porównawczych - ale tryb triolowy zyskuje za to około 3dB na [i tak bardzo dobrym w obu ustawieniach] stosunku szumu do sygnału [88,8dB vs 85,8dB wg krzywej A]. Ujemne sprzężenie zwrotne jest zwykle obniżane, żeby zwiększyć wzmocnienie w trybie triodowym kosztem zniekształceń, ale różnica nie jest tu duża: 0,082 - 0,55% w trybie UL i 0,13 - 0,48% w trybie triodowym dla 1W/8Ω [20Hz - 20kHz] oraz 0,17 -2,9% w trybie UL i 0,45 - 5,6% w trybie triodowym dla 10W/8Ω.

Zastanawiałem się nad wpływem niezbyt wysokiej impedancji wyjściowej EVO 300 [2-3Ω przez odczepy 4 i 8Ω] na odpowiedź częstotliwościową. Ale w obu trybach widoczne jest jedynie niewielkie wzmocnienie [2,5dB] w zakresie subsonicznym 5-6Hz. Uwagę trzeba więc zachować jedynie podczas słuchania winyli na dużych kolumnach z basrefleksem.