Recenzja wzmacniacza zintegrowanego Gryphon Audio Diablo 333

Autor i źródło recenzji: Michael Vrzal, Fidelity-magazine
Oryginał możesz przeczytać TUTAJ

 


Ilekroć mowa o Gryphon Audio, pojawia się jedno słowo: perfekcja. Ten duński producent nie uznaje pojęcia serii podstawowej. Każde nowe urządzenie przesuwa granice tego, co możliwe. Najbardziej widoczne jest to w ich wzmacniaczach. Weźmy na przykład najnowszy model – Diablo 333. Ten wzmacniacz zintegrowany to ucieleśnienie filozofii projektowej marki: „Połączenie nordyckiego minimalizmu przemysłowego z odrobiną brutalnej inspiracji Darthem Vaderem”. Terminy takie jak „kompromis” czy „tymczasowe rozwiązanie”, często kojarzone z wzmacniaczami zintegrowanymi, są tu całkowicie nie na miejscu. Przy wadze 50,6 kg i mocy szczytowej 2 x 1100 W (przy 2 omach), Diablo 333 to wzmacniacz, który zdaje się zamykać rozdział amplifikacji raz na zawsze.

Kiedy rozmawiamy o Gryphonie i jego wzmacniaczach, nieodłącznie mówimy o klasie A. Charakterystycznym elementem DNA tej marki jest praca tranzystorów z dużym poborem prądu, które pozostają „wstępnie obciążone” wysokim prądem polaryzacji, aby uniknąć zniekształceń przy przejściu sygnału przez zero. To rozwiązanie jest kluczowe dla filozofii Gryphona, choć jego wadą jest olbrzymi pobór mocy. W dzisiejszych czasach niektórzy producenci starają się obejść ten problem, stosując ultraszybkie regulatory prądu polaryzacji. Jednak Gryphon podąża własną drogą. Jak wyjaśnia Rune Skov, kierownik sprzedaży firmy: „Pracujemy z potężnymi transformatorami i niesamowicie sztywnymi zasilaczami, które dostarczają ogromne ilości prądu”. Dodaje również: „Istnieje prawdziwa klasa A – a potem są próby osiągnięcia jej wydajności w sposób bardziej ekonomiczny, co wiąże się z kompromisami”. Diablo 333 dostarcza pierwsze osiem z 333 watów (przy 8 omach) w pełnej klasie A, co gwarantuje czystą przyjemność odsłuchu przy umiarkowanych poziomach głośności, szczególnie w połączeniu z typowymi głośnikami o czułości rzędu 87 decybeli.

Głębsze spojrzenie na techniczne ulepszenia Gryphon Audio w nowym Diablo 333 w porównaniu do jego poprzednika, Diablo 300, ukazuje zmiany, które wykraczają daleko poza sam wzrost mocy (z 300 W do 333 W przy 8 omach). Elektronika zaprojektowana przez głównego inżyniera Gryphona, Toma Møllera, czerpie inspirację z flagowych modeli marki, takich jak przedwzmacniacz Commander i wzmacniacz mocy Apex. Gryphon, tradycyjnie skryty w kwestii swoich technologicznych sekretów, zdradza jedynie, że zastosowano te same bipolarne tranzystory mocy Toshiby, jakie znajdziemy w potężnym wzmacniaczu Apex. Dane techniczne potwierdzają ich wyjątkowo niską pojemność, co wpływa korzystnie na wydajność i precyzję działania.

Dodatkowo, podobna filozofia minimalizacji pojemności znalazła zastosowanie w regulatorach napięcia, gdzie konstrukcja bocznikowa zastępuje standardowe regulatory szeregowe. Te innowacje znacząco zwiększają przepustowość i szybkość działania wzmacniacza. Ten wzorzec redukcji pojemności jest kontynuowany również w systemie regulacji głośności. Jak wyjaśnia Niels Madsen z Gryphona: „Jedną z kluczowych cech naszego regulatora głośności jest minimalna liczba komponentów na ścieżce sygnału. Przekaźniki nie są połączone szeregowo ze ścieżką sygnału, a ograniczona liczba elementów stanowi część naszej strategii redukcji pojemności. Skrupulatny projekt i układ umożliwiają stworzenie regulatora o niezwykle szerokim paśmie i imponującej przejrzystości”.

Diablo 333 to wzmacniacz zrównoważony nie tylko w sensie technicznym, ale i estetycznym. Każdy szczegół jego wyglądu i ergonomii został dopracowany z niezwykłą precyzją i troską o użytkownika. Nigdy wcześniej nie widziałem tak perfekcyjnie zaimplementowanego ekranu dotykowego, jak ten zintegrowany z eleganckim frontem Diablo: czysty, biały kolor, doskonale dobrany rozmiar czcionki oraz interfejs użytkownika, który jest zarówno kompletny, jak i bez zbędnych elementów. To dowód na kunszt programistów.

Tradycyjnie dla Gryphona, pilot zdalnego sterowania jest prawdziwą wizytówką ich dbałości o detale. Asymetryczny kształt idealnie pasuje do dłoni, niezależnie od tego, czy jest to prawa, czy lewa ręka. Gumowana pianka na spodzie solidnej aluminiowej obudowy nie tylko poprawia komfort użytkowania, ale także chroni powierzchnie mebli przed zarysowaniami – sprytny, praktyczny akcent!

Tył Diablo 333 jest równie imponujący jak jego front. Znajdują się tam dwie pary terminali głośnikowych, które pod względem jakości są praktycznie nieosiągalne na rynku, niezależnie od ceny. Gryphon produkuje te eleganckie terminale samodzielnie, a można je również znaleźć w ich flagowym wzmacniaczu mocy Apex. Dwa wejścia zbalansowane oraz dwa wejścia RCA zapewniają szeroki wachlarz opcji połączeń, co sprawia, że urządzenie jest niezwykle wszechstronne. Dodatkowo, dostępna jest pętla magnetofonowa z dedykowanym przyciskiem monitora – tak, dokładnie jak w instrukcji: „Tape Monitor służy do słuchania magnetofonu”. Nie zapomniano także o dwóch wyjściach subwoofera, co daje jeszcze więcej możliwości konfiguracji systemu audio.

Gryphon po raz kolejny wzbogacił Diablo 333 o dwa opcjonalne moduły plug-in, rozszerzając tym samym funkcjonalność wzmacniacza. Opcjonalny moduł korektora gramofonowego oraz karta przetwornika cyfrowo-analogowego są ściśle powiązane z dedykowanymi, samodzielnymi komponentami Gryphona. Oznacza to, że nie są to jedynie proste dodatki, lecz zaprojektowane z myślą o najwyższych standardach technicznych. Moduł gramofonowy PS3 to w pełni zbalansowany korektor MM/MC, oferujący szerokie możliwości regulacji wkładki. Z kolei przetwornik cyfrowo-analogowy DAC3 oferuje pięć wejść i opiera się na układzie ES9039PRO, który zapewnia niemal nieograniczone możliwości przetwarzania sygnału, sterowane z łatwością za pomocą przedniego wyświetlacza. W testowanym egzemplarzu wzmacniacza nie zainstalowano żadnych z tych rozszerzeń, jednak ich obecność dodaje Diablo 333 jeszcze większej wszechstronności.

Kiedy Gryphon Diablo 333 zastępuje mój dotychczasowy wzmacniacz, można to najlepiej opisać jako „przyjazne przejęcie”. Przyjazne, ponieważ mój ukochany wzmacniacz Rowland nie stawia żadnego oporu. Gryphon przejmuje kontrolę nad głośnikami w sposób, jaki można by oczekiwać po wzmacniaczu wyposażonym w potężny, 2,2-kilowatowy transformator. Dla Diablo moje Ayony zdają się nie istnieć – znikają, pozostawiając tylko ogromną, holograficzną scenę dźwiękową, która wydaje się nieskończenie głęboka. Na tym tle pojawia się coś, co można by opisać staroświecką metaforą jako „czarne jak smoła” tło. W tej pustce nawet najmniejsze szczegóły dźwiękowe jawią się z taką precyzją, że trudno mi uwierzyć, że wcześniej ich nie dostrzegałem.

Tak, Vantablack to niesamowity przykład ekstremalnej czerni, opartej na nanorurkach węglowych, który pochłania niemal całe światło. Gdy w 2014 roku pojawił się na scenie, wywołał sensację jako najczarniejsza czerń, sprawiająca, że przedmioty na jego powierzchni wydają się zanikać, jakby unosiły się nad czarną dziurą. To idealna metafora dla tego, co robi Gryphon Diablo 333. Tworzy dźwiękowe pejzaże na tle akustycznego Vantablack – absolutnej pustki, z której nagle wyłaniają się dźwięki, niemal materializując się z nicości. Każdy detal jest wyróżniony, jakby dźwięki „unosiły się” na nieskazitelnie czarnym tle, bez żadnych zakłóceń.

Słuchając „No Fear No Die” Abdullaha Ibrahima, szczególnie czwartego utworu „Nisa”, utwór otwiera się delikatną, senną frazą fortepianu, kontrabasu i perkusji. Znika, pozwalając na moment ciszy, po czym sekcja dęta wchodzi z nowym tematem. Posiadam tę płytę od dwudziestu lat i w tej krótkiej przerwie nigdy niczego nie było. Teraz coś tam jest. Gdzieś z głębi, w rogu sceny, słychać cichy szept: „Raz, dwa, trzy, cztery”. Ktoś liczy. Jestem w szoku – ten wzmacniacz odkrył coś, czego wcześniej nie słyszałem, jakby otworzył portal do chwili, w której ta muzyka powstawała.

Oczywiście, Diablo 333 nadaje też niesamowitą przestrzenność całemu zespołowi – fortepian Ibrahima jest wielki, pełen życia, umiejscowiony centralnie między głośnikami, a reszta muzyków wyraźnie odsunięta, jakby stała kilka kroków za nim.

Niezwykłe zróżnicowanie brzmienia Gryphona odkrywa wszystkie niuanse interpretacji w klasycznych nagraniach. Nowa produkcja Mendelssohna w wykonaniu wiolonczelistki Sol Gabetty jest znakomicie nagrana. Stradivarius, na którym gra, oraz fortepian w rękach Bertranda Chamayou są prezentowane z autentycznymi barwami i wspaniałą, żywą dynamiką, nawet na „tylko” bardzo dobrym sprzęcie.

Jednak prawdziwy moment magii Gryphona następuje pod koniec Variations concertantes, gdy Sol Gabetta daje pianiście przestrzeń na melodyjną frazę, podtrzymując nutę przez kilka taktów. Sposób, w jaki Gabetta kształtuje subtelne niuanse barwy, przesuwając punkt kontaktu między smyczkiem a struną – czasami bliżej mostka, a czasami dalej – to prawdziwy moment, który wręcz przyprawia o gęsią skórkę.

Diablo 333 doskonale odnajduje się w złożonych cyfrowych produkcjach. Stolen From Strangers Jun Miyake to prawdziwy majstersztyk. Wielowarstwowe, elektronicznie wzbogacone reminiscencje bossa novy splatają się z szkicowymi elementami, a utwór „Le mec dans un train” wprowadza nas wręcz w żywą kryminalną groteskę. Wim Wenders wykorzystał wersję pierwszego utworu „Alviverde” do sceny tanecznej w swoim hołdzie dla Piny Bausch (Pina).

Wszystko w tym utworze dzieje się jednocześnie, wypaczając się i splatając. W tym kontekście Gryphon odsłania całe bogactwo dźwięków: głosy zaczynają się otwierać, basy brzmią jak z odchłani, a mistrzowski miks ukazuje się przed słuchaczem w krystalicznej czystości.

Mógłbym tak w nieskończoność. W dzisiejszym rozumieniu Gryphon Diablo 333 jest tym, co określamy jako wzmacniacz końcowy. Uczy poddźwiękowego basu głośniki, które nawet nie zdawały sobie sprawy, że potrafią go wydobywać. To nie tylko wzmacniacz o wysokiej rozdzielczości – on wręcz rozdziela dźwięki.

Gra z niesamowitą delikatnością i czystością, co stoi w sprzeczności z jego ogromną masą, a jednocześnie wprowadza w pomieszczeniu fizycznie namacalne erupcje dynamiki przy minimalnym wysiłku.

Aby uzyskać optymalne wyniki, Gryphon Diablo 333 nie powinien być ograniczany do małych pomieszczeń. Jego energia wyjściowa potrzebuje przestrzeni, aby mogła się w pełni rozwinąć. Połącz go z tonalnie zrównoważonymi głośnikami, najlepiej o pełnym brzmieniu. Dzięki niesamowitej precyzji basu będą one napędzane do szczytowej wydajności. Miałem okazję używać tego wzmacniacza przez kilka tygodni z dużymi głośnikami Magnepan 20.7 – to była czysta rozkosz.

Kończę pilną rekomendacją, aby nie przegapić doświadczenia z Diablo 333. Duńska "über-integracja" to stwierdzenie, którego nie potrafię obiektywnie skrytykować. Bezbłędny interfejs użytkownika, surowy, pozbawiony ozdób wygląd, doskonała implementacja techniczna oraz brzmienie – naprawdę nie ma nic lepszego.