Stereofoniczny wzmacniacz mocy Gryphon Antileon EVO Stereo 

Autor: Robert Harley, The Absolute Sound, czerwiec 2o21.
Zamieszczamy polskie tłumaczenie, oryginalny tekst jest tutaj.


Komponenty audio są zmieniane wraz z upływem czasu - niewiele jest bowiem projektów tak doskonałych od momentu stworzenia, że nie da się poprawić ich architektury. Najlepszym przykładem takiej konstrukcji jest wzmacniacz mocy Antileon duńskiej firmy Gryphon Audio Systems. Wprowadzono go do sprzedaży w 1995. Teraz dostępne jest jego trzecie wcielenie, testowany tu Antileon EVO. Choć przez lata wprowadzano lepsze części i udoskonalano sam układ, samo DNA końcówki Antileon nie zmienia się. 

W kwestii projektowania wzmacniacza mocy,   Antileon mógłby stanowić wzorzec z Sèvres: czysta klasa A, wydajne zasilanie, potężny stopień wyjściowy i olbrzymie radiatory. Dodajmy do tego kompletną niezależność obu kanałów [w tym i transformatorów i przewodów zasilających], bardzo płytką pętlę ujemnego sprzężenia zwrotnego, układ zbalansowany zbudowany z elementów dyskretnych bez kondensatorów sprzęgających a także doskonałą precyzję wykonania obudowy zaprojektowanej w industrialnym stylu a otrzymamy wzmacniacz, który ma potencjał by zostać referencją w swojej klasie.  Wszystkie podstawowe założenia projektu oryginalnego Antileona znajdziemy w wersji EVO, ale teraz każdy z nich został przeniesiony na wyższe piętro. 

Antileon EVO wygląda jak prawdziwy potwór - patrzysz na niego i wiesz, że to wzmacniacz co się zowie. Choć jego nominalna moc to 150W dla 8Ω - waga i wielkość sugerują, że to wzmacniacz pięć razy mocniejszy. Ale tak duża obudowa jest wymagana dla spokojnej i wydajnej pracy w klasie A. 

Zanim przejdziemy do dokładnego opisu końcówki mocy Antileon EVO, trzeba poświęcić kilka chwil historii. Firma Gryphon Audio Design została założona w 1985 przez Flemminga Rassmussena. Jej początki przypominają początki wielu high-endowych przedsięwzięć, kiedy to ktoś buduje bezkompromisowy komponent na własny użytek. Rasmussen, zajmujący się - między innymi - dystrybucją wkładek gramofonowych, skonstruował przedwzmacniacz gramofonowy, który pozwoliłby mu lepiej słyszeć różnice między różnymi wkładkami. Kiedy, podczas zamkniętej prezentacji na targach CES, usłyszał ten przedwzmacniacz japoński dystrybutor, poprosił Rasmussena o zbudowanie drugiego egzemplarza dla siebie. Następnie, bez wiedzy Rasmussena, przekazał go do testów w prestiżowym magazynie Stereo Sound. Recenzja była więcej niż entuzjastyczna i Headamp [tak się bowiem nazywał ów phonostage] zyskał sławę na całym świecie. Taki był początek Gryphon Audio Designs. 

Trzydzieści sześć lat później Gryphon to duża firma produkująca pełną linię komponentów elektronicznych, kolumny i przewody. Ale nigdy nie zapomniano o podstawowych, pierwotnych założeniach - produkowania komponentów bez żadnych kompromisów. Choć Gryphon nie jest zbyt dobrze znany w USA, w Europie i Azji jest darzony wielką atencją. Moje jedyne wcześniejsze spotkanie z Gryphonem [oprócz targów i wystaw] było naprawdę wyjątkowe. W 2012 odwiedziłem Andy Payora z firmy Rockport Technologies aby dowiedzieć się więcej o jego podejściu do projektowania i budowy kolumn [patrz mój test kolumn Rockport Altair w numerze 214 TAS]. W swoim spektakularnym pokoju odsłuchowym, Payor przedstawił mi brzmienie swoich topowych kolumn Arakkis zasilanych, w aktywnym tri-ampingu, wyłącznie przez wzmacniacze Gryphon. Dźwięk był wyjątkowy. Na moim blogu, opisałem to doświadczenie w poście zatytułowanym ’Najlepszy system stereo, jaki kiedykolwiek słyszałem’. Co wtedy było świętą prawdą. Andy Payor należy do niewielkiej grupy najlepszych na świecie projektantów kolumn głośnikowych, którzy podróżują po całej planecie w poszukiwaniu najlepszej amplifikacji. To, że wybrał Gryphona nie jest przypadkiem. 

Oprócz rozmiarów i masy, sam projekt obudowy Antileona robi wielkie wrażenie. Przedni panel nie jest zwykłym płatem szczotkowanego aluminium. Zamiast tego mamy panele z czarnego akrylu otaczające półokrągłą żłobkowaną kolumnę. Poniżej wyświetlacza [również ukrytego pod czarnym akrylem] znajduje, w linijnym zagłębieniu, się rząd przycisków. Skrajny lewy przycisk włącza wzmacniacz, co automatycznie uruchamia procedurę testowania sprawności wszystkich jego układów. Podczas testowania na panelu miga czerwona dioda. Dopiero po tym następuje faktyczne włączenie a dioda sygnalizująca testowanie - gaśnie. Program diagnostyczny można również uruchomić manualnie w każdym momencie przez naciśnięcie odpowiedniego przycisku na przednim panelu. 

Ciekawą funkcją testowanego wzmacniacza jest możliwość wyboru prądu podkładu - na poziomie niskim, średnim lub wysokim. Najniższy prąd podkładu jest przeznaczony do odsłuchu muzyki z niskim poziomem głośności, w mniejszych pomieszczeniach i do słuchania muzyki w tle: redukcja zużycie energii elektrycznej bierze tu bowiem górę nad osiągnięciem najlepszego możliwego brzmienia. Jest to również tryb pracy optymalny dla posiadaczy kolumn o wysokiej czułości. W trybie ’low’ pierwsze 25W na kanał oddawane jest w klasie A, potem zaś wzmacniacz przechodzi do pracy w trybie AB. Wybór średniego prądu podkładu podwaja ilość mocy oddawanej w klasie A do 50W. Po ustawieniu najwyższego prądu podkładu, całe 150W nominalnej mocy wzmacniacza oddawane jest w klasie A. Praca z najwyższym prądem podkładu prowadzi do takiego rozgrzania obudowy wzmacniacza, że praktycznie nie można jej dotknąć bez ryzyka poparzenia. Taka jest natura klasy A. 

Połączenie Antileona z przedwzmacniaczem Gryphon pozwala na uruchomienie funkcji ’Green Bias’ automatycznie dopasowującej prąd podkładu do ustawionego poziomu głośności. Trzeba tu zwrócić uwagę, że Green Bias nie jest próbą ciągłego śledzenia poziomu sygnału i odpowiednich zmian prądu podkładu w czasie rzeczywistym. Według Gryphona systemy takie nie potrafią reagować odpowiednio szybko i nie są w stanie utrzymać nieprzerwanej pracy w klasie A. 

Ponieważ Antiileon to prawdziwa konstrukcja dual-mono, łącznie z dwoma transformatorami, na jego tylnej ściance umieszczono dwa gniazda przewodów zasilających 15A IEC. Wejścia są wyłącznie zbalansowane, co oddaje w pełni zbalansowaną topologię układu. Doskonałe terminale głośnikowe są produkowane przez samego Gryphona. Para uchwytów na tylnej ściance przydaje się podczas przenoszenia tej, ważącej ponad 90kg, bestii. Na górnym panelu dominuje okrągła pokrywa transformatorów z wygrawerowanym logo Gryphona. Transformatory ułożono jeden nad drugim. Każdy z nich ma moc 1,5kVA a oba zalane są żywicą epoksydową i izolowane od obudowy wzmacniacza za pomocą specjalnego zawieszenia. Energia z transformatorów oczyszczana jest w baterii kondensatorów pojemności 335000 mikrofaradów na kanał. Tak potężne zasilanie dostarcza prąd odpowiedni dla 20 tranzystorów wyjściowych na każdy kanał, które pozwalają osiągnąć moc nominalną 150W czystej klasy A na kanał. Efektem zastosowania olbrzymiego zasilacza, wydajnego stopnia wyjściowego i masywnych radiatorów jest zdolność do podwojenia mocy przy spadku impedancji o połowę i zachowania pełnej stabilności pracy. Przy obciążeniu 1Ω EVO, osiąga 1200W na kanał. Jeżeli tylko gniazdo zasilające w ścianie potrafi dostarczyć wymagany do tego prąd. Gryphon podaje, że wzmacniacz jest stabilny nawet przy obciążeniu 0,5Ω. Jasne więc, że napędzi nawet najtrudniejsze kolumny. 

Zasilacz EVO jest większy niż te stosowane w obu poprzednich wersjach Antileona. Oprócz tego, w nowej wersji wzmacniacza zastosowano również całkowicie nowy stopień wejściowy. Stopień sterownika jest teraz niezależnie regulowany i zasilany z dedykowanych oczepów każdego z transformatorów. Projekt Gryphona umożliwia również wyrównywanie temperatury drivera i tranzystorów wyjściowych, co zwiększa liniowość pracy układu. Od wejścia po etap wzmocnienia napięciowego cały układ jest w pełni zbalansowany. Tłumaczy to brak wejść RCA. Wewnętrzne okablowanie jest zredukowane do minimum - kiedy trzeba, zastosowano przewód Gryphon Guideline Reference [srebrny przewodnik z dodatkiem złota]. Połączenie stopnia wyjściowego z terminalami głośnikowymi to masywna magistrala. 

Jakość budowy, montażu i wykończenia to absolutna pierwsza klasa. Im bliżej się przyglądasz, tym bardziej doceniasz drobne detale projektu, które z pewnością zwiększają koszty, ale stanowią o jakości made in Gryphon. Antileon EVO dostępny jest również w wersji monofonicznej - z podwojoną zdolnością oddawania prądu. Trzeba też dodać, że Antileon EVO w linii Gryphona to konstrukcja druga od dołu.  Pięć modeli znajduje się powyżej EVO [wliczając wersje mono i stereo]. Poniżej jest najtańszy Essence z mocą 50W w klasie A. 

Gryphon wprowadził niedawno do sprzedaży własną linię stolików na sprzęt i podstaw pod wzmacniacze nazywającą się StandArt. Wraz z testowanym wzmacniaczem  przysłano mi odpowiednią platformę, która doskonale pasuje do niego wyglądem i wydaje się dobrze zaprojektowana pod kątem walki z wibracjami. Jej wierzchnia półka wykonana jest w technologii CLD z materiału Kerrock [minerał + żywica akrylowa] a z ziemią styka się kolcami Gryphon Black Spike. 

Biorąc pod uwagę rozmiary i jakość budowy - EVO to kawał wzmacniacza za dobre pieniądze. 

Odsłuchy 

Niektóre z audiofilskich przeżyć zostają z nami na lata, na trwałe zapisane w pamięci. Dla mnie, jednym z najważniejszych wydarzeń był moment, w którym po raz pierwszy usłyszałem w swoim systemie wzmacniacz klasy A - monobloki Mark Levinson No 20.5 w roku 1991. Brzmienie tej, klasycznej już dziś, konstrukcji było płynne i niewysilone. Nie słyszałem wcześniej podobnie brzmiących tranzystorów. Kolejne wzmacniacze klasy A jakie słyszałem od tej pory miały podobny charakter: skłaniały się raczej ku łagodnym dźwiękom a nie prezentacji żywej i energetycznej. 

Ale Gryphon Antileon EVO zupełnie nie zabrzmiał tak, jak się spodziewałem. Zamiast ugrzecznionej łagodności, usłyszałem pełną obiektywność i całkowitą kontrolę nad kolumnami. Owszem, EVO ma w sobie wszystkie wspaniałości klasy A - płynne barwy, brak wyostrzeń wysokich tonów i zero ziarnistości - ale jednocześnie muzyka jest barwna, żywa i dynamiczna. 

Cechą definiującą brzmienie stereofonicznego wzmacniacza Antileon EVO jest organiczne, głębokie ciepło. Instrumenty i głosy oddawane są z gęstymi i bogatymi barwami, wraz z pewną - trudną do opisania - pewnością. Brzmienie EVO jest antytezą suchej jasności charakterystycznej dla wielu tranzystorów. Dźwięk jest płynny i ciepły - niemal zmysłowy - ale nie podkolorowany ani zbyt gruby. Nieznaczne zaakcentowanie średnicy przypominało nieco brzmienie lamp, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ale EVO nie brzmi jak wzmacniacz lampowy. Po prostu, Antileon pokazuje średnicę i wysokie tony wolne od ziarnistości i metalicznego nalotu. Efektem położenia nacisku na ciepło i wypełnienia jest doskonała jakość ludzkich głosów. Mogłem wyraźniej usłyszeć głęboką chrypkę DIany Krall w utworze ’Temptation’ z albumu The Girl in the Other Room. W ’Cantaloop’ z albumu The Junction grupy Manhattan Transfer, czterogłosowe harmonie były bogatsze i gęstsze oraz lepiej zmieszane a jednocześnie każdy z głosów był słyszalny wyraźniej. Bez owej nadmiernej jasności na samej górze, soprany są lepiej zintegrowane z innymi głosami. Na  płycie Constantino Cateny z utworami Debussy’ego i Schumanna, jego fortepian [Fazioli F278] był olbrzymi i mocny. Zgłasza lewa ręka mocno podpiera całość. To nagranie pozwala także wyraźniej usłyszeć całkowity brak ostrości czy też poświaty. Wysokie tony stają się dzięki EVO doskonale narysowane i mają wyraźny, lecz nie zbyt wyraźny, atak. 

Wspaniała płynność dźwięku Gryphona Antileon EVO była doskonale słyszana, kiedy słuchałem płyty Act Your Age  Big Phat Bandu gordona Goodwina. Duże sekcje instrumentów dętych - tak blaszanych, jak i drewnianych - brzmiały gładko, ale bez wpadania w syropową przesadę. Pierwszoplanowe trąbki w ’Back Row Politics’ były jak żywe, pełne swobody i wolne od błyszczącej poświaty. Ten wysokooktanowy album pozwalała podkreślić najważniejsze zalety brzmienia EVO: jest ono energetyczne, rytmiczne, mocne i wciągające. 

Jednym z moich własnych nagrań jest album Confirmation kwartetu Chiza Harrisa. Skrzydłówka Conte Condoliego ma na nim bogate, gładkie, wypolerowane brzmienie. Niektóre komponenty podkreślają wyższe harmoniczne, przez co instrument ten brzmi jak krzyżówka skrzydłówki [flugelhornu] i trąbki. Ale nie EVO. Mimo gładkości i jedwabistości brzmienia, EVO zachowuje sporą rozdzielczość najwyższych oktaw. Wzmacniacz ten nie skupia się na detalach. Po prostu zachowuje odpowiednią równowagę między rozdzielczością a gładkością brzmienia. Zachęca to do zwiększenia poziomu głośności podczas dłuższych sesji odsłuchowych. To brzmienie nikogo nie męczy. 

Jedną z najlepszych cech klasy A jest jej spektrum zniekształceń harmonicznych. Dominują w nim druga i trzecia harmoniczna a praktycznie nie występują nieparzyste wysokie - siódma i dziewiąta. Wysokie harmoniczne dodają do brzmienia ostrość i twardość. Druga składowa jest relatywnie łagodna - przecież występuje w naturze i jest ważną częścią brzmienia niektórych instrumentów. Wiadomo nawet, że jest czasem dodawana w trakcie obróbki nagrań w celu nieznacznego wypełnienia i ocieplenia brzmienia. Siódmej i dziewiątej harmonicznej praktycznie nie słychać w realnym świecie. Jedyny przykład jaki znam to tępe  uderzanie w metal [i nie jest to miły dźwięk]. 

Gryphon Antileon EVO trzymał głośniki niskotonowe kolumn Wilson Chronosonic mocną ręką. Ich uderzenia brzmiały jak wprost z wnętrza ziemi. Wzmacniacz nie wykazywał żadnych oznak słabości przy najwyższych poziomach głośności - nawet podczas odsłuchów najbardziej wymagającej muzyki. Kiedy wzmacniacz traci oddech, orkiestrowe kotły zaczynają brzmieć zbyt cienko. Ale nie słyszałem nic takiego z EVO. Z odpowiednią potęgą odtworzył również najniższe dźwięki organów z płyty The Bach Gamut z recitalem Virgila Foxa nagranym przez Keitha Johnsona. Idąc nieco wyżej - średni bas EVO jest ciepły i wypełniony, może nawet zbyt obfity. Ale w przeciwieństwie do konstrukcji poświęcających precyzyjną artykulację na rzecz ciężaru niskich tonów, EVO łączy zadziwiającą dynamikę i rozdzielczość z pełną mocy muskulaturą. Elektryczna gitara basowa brzmi wspaniale mrucząco a akustyczny kontrabas jest dokładnie taki, jak trzeba:   słychać duże, rezonujące, drewniane pudło. Antileon EVO pokazuje z najdrobniejszymi szczegółami grę najlepszych basistów. Połączenie dynamiki, rozdzielczości, wypełnienia i potęgi rytmu sprawiało, że ciarki chodziły mi po plecach. 

Kiedy pracowałem nad tą recenzją, dotarła do nas wiadomość o śmierci jednego z moich ulubionych muzyków. W wieku lat 80 odszedł Chick Corea. Słuchałem go odkąd miałem 20 lat a jego wielki portret wisi w moim pokoju odsłuchowym. Teraz poświęciłem cały dzień na wspomnienia - przesłuchałem wiele jego nagrań. W wielu z nich zwraca uwagę udział doskonałego basisty: Mirosław Vitous, Stanley Clerke, Eddie Gomez, Dave Holland, John Pattituci, Christian McBride. Antileon EVO świetnie pokazał pełne inwencji frazowanie Vitousa na Nowy He Sings, Nowy He Sobs, transowe rytmy Gomeza w ’The One Step’ z albumu Friends oraz wirtuozerię McBride’a na Trilogy 2. Gryphon Antileon EVO pozwolił docenić mistrzostwo basistów, których wybierał Chick Corea i pokazał piękno jego muzyki. 

Wcześniej napisałem, że Antileon EVO charakterem brzmieniem zbliża się do ciepła i bogatego wypełnienia.  Ale jest również energetyczny i pełen emocji. Cechy te często wykluczają się. Myślę, że angażujący emocjonalnie aspekt brzmienia EVO wynika z zadziwiającej głębokości tworzonych przez niego barw oraz potężnej dynamiki połączonej z niespotykaną szybkością. Głębokość barw wynika zaś z ciepła biorącego się z potężnej mocy połączonej z całkowitym brakiem suchej sterylności wysokich tonów większości tranzystorów. Szybkość i moc transjentów EVO jest podstawą całego brzmienia. To bardzo szybki wzmacniacz. Potrafi przekazać kontrasty dynamiczne z realnym ciężarem. Perkusyjna stopa na Two Against Nature  Steely Dan - najlepsze bębny jakie znam na CD - była fenomenalna. Eksplodowała wręcz energią dodając wisceralnych wrażeń do odbioru świetnej muzyki. Trudno mi powiedzieć, że kiedyś słyszałem wzmacniacz o lepszej dynamice niż Gryphon Antileon EVO. 

Niektórzy potencjalni nabywcy mogą uważać, że 150W na kanał oferowane przez EVO nie wystarczy do zaspokojenia ich potrzeb. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie waty są takie same. Antileon EVO pracuje w klasie A i podwaja swą moc przy spadku impedancji o połowę. To jasny znak, że potrafi wygenerować prąd o odpowiednim natężeniu. Napędzając kolumny Wilson Chronosonic XVX, EVO nie pokazał najmniejszych nawet objawów zadyszki. Przy najwyżyci poziomach głośności.  

Jedyne wątpliwości mogą dotyczyć zużycia energii. U mnie Antileon pracował zimą. Nie miałem więc problemów z generowanym przez niego ciepłem. Latem i w innej strefie klimatycznej, trzeba jednak wziąć pod uwagę niewielką wydajność klasy A i olbrzymie zużycie energii przez wzmacniacz. Na szczęście, przycisk na przednim panelu pozwala obniżyć poziom prądu podkładu i zredukować ilość generowanego przez EVO ciepła. 

Podsumowanie 

Brzmienie wzmacniaczy klasy A jest czasem opisywane jako gładkie i słodkie ale pozbawione otwartości wysokich tonów, potężnej dynamiki i zaangażowania.  Gryphon Antileon EVO dostarcza wszystkie zalety klasy A - uzależniające ciepło, jedwabiste faktury i kompletny brak napięcia - połączone z zadziwiającą szybkością, potężną dynamiką i głębokimi emocjami przepełnionymi energią. Jego bogactwo ciepłych harmonii i brak jakiejkolwiek ziarnistości prowadzą do stworzenia głębi kolorów, która jest wręcz uzależniająca. 

Dodajmy do tego świetną jakość budowy i doskonały industrialny design a otrzymamy wzmacniacz o samych zaletach. Kiedy dokładnie poznałem trzecią generację projektu Antileon, przestałem się dziwić, że jego architektura znajduje wielbicieli od 26 lat.