Wzmacniacz zintegrowany Moonriver 404 

Chris Kelly, The Ear, styczeń 2o21. Oryginalny tekst recenzji znajduje się tutaj.


Przede wszystkim, życzę czytelnikom tego artykułu szczęśliwego nowego roku! Żyjemy w trudnych czasach, ale miłośnicy muzyki zmuszeni do pozostawania w domu, znoszą to pewnie lepiej od wielu innych osób. Ja spędziłem najciemniejszą część zimy słuchając różnorodnej muzyki a przez ostatnie kilka tygodni sercem mego systemu jest wzmacniacz zintegrowany Moonriver 404.  

Mogliście jeszcze nie słyszeć tej nazwy. Pochodząca ze Szwecji firma jest dość młoda a jej nazwa pochodzi od klasycznej piosenki. Ale jeżeli jest sprawiedliwość na świecie, to Moonriver Audio powinno na stałe zagościć w audiofilskich sercach. Jej katalog obejmuje dwa produkty, integrę Moonriver 404 i jej wersję referencyjną. Teraz testuję model standardowy, mam jednak nadzieję, że w przyszłości uda się opisać również wersję Reference

Jak widać na zdjęciach, Moonriver 404 wygląda doskonale utrzymany w stylistyce retro, ale bez żadnego przerysowania. Został zaprojektowany i wyprodukowany w Szwecji w celu przekazania słuchaczom prawdziwej treści nagrań, niczego nie dodając i niczego nie odejmując. Nominalna moc wyjściowa 50W wydaje się niewielka, ale podczas odsłuchów dynamika jest wyjątkowa a mocy jest dość by doprowadzić moje kolumny Harbeth C7ESXD do poziomu głośności wywołującego drżenie szyb w oknach. Moonriver 404 napędzi więc bez problemu wszystkie kolumny oprócz tych o najtrudniejszym obciążeniu. Po powrocie do normalnych poziomów głośności, muzyka płynęła bez żadnego wysiłku i z zaskakującym realizmem. 

Choć wyprzedzam tu bieg tej recenzji. Wróćmy do opisu samego wzmacniacza. Na czarnym panelu przednim znajdują się cztery pokrętła i dwa przełączniki. Pierwsze od lewej jest pokrętło wyboru źródła, które daje również dostęp do opcjonalnego przedwzmacniacza gramofonowego MM/MC [wejście 1] oraz opcjonalnego przetwornika cyfrowo-analogowego [wejście 4]. Następne są: przełącznik pozwalający na przyciemnienie pomarańczowej diody, pokrętło pętli nagrywania, pokrętło równowagi kanałów, przełącznik mono/stereo i pokrętło regulacji głośności. To ostatnie połączone jest z wysokiej jakości niebieskim potencjometrem ALPS. Wyłącznik zasilania leży poniżej przełącznika jasności oświetlenia. Na przednim panelu umieszczono również okno odbiornika podczerwieni - więcej o pilocie zdalnego sterowania w dalszej części artykułu. 

Na tylnej ściance umieszczono cztery pary wejść analogowych, gniazdo uziemienia gramofonu, dwie pary wejść ’tape in’ i jedno wyjście ’tape out’ [bardzo na czasie, biorąc pod uwagę rosnącą popularność magnetofonów szpulowych i kasetowych], dwie pary wyjść przedwzmacniacza do podłączenia dodatkowej końcówki mocy lub subwooferów i gniazdo zasilania. 

Dostarczany w zestawie pilot zdalnego sterowania jest niewielki i pozwala na zmianę poziomu głośności, włączenie pętli nagrywania i zmianę wejścia. Jest tak mały, że niestety łatwo go zgubić. Zdarzało mi się też nacisnąć zły przycisk. Uważam też, że zmiana głośności za pomocą pilota jest niezbyt precyzyjna. Może trudno to wprowadzić w życie, ale niewielka dioda LED na pokrętle zmiany głośności poprawiłaby sytuację. Przynajmniej dla mnie. 

Połączyłem wzmacniacz Moonriver 404 z odtwarzaczem Yamaha CD S-3000. Odtwarza on płyty CD i SACD a także służy jako DAC dla zewnętrzych źródeł [na przykład dla telewizora przez przewód optyczny]. Yamaha jest doskonałym towarzyszem dla Moonriver - również wykorzystuje pomarańczowe diody. Z daleka wyglądają jak rodzeństwo. Interkonekty i przewody głośnikowe to Telluriom Q, przewód zasilający - Shunyata Delta NR. 

Brzmienie 

Urządzenie dotarło do mnie zimne po podróży furgonetką kuriera. Postanowiłem je rozgrzać po włączeniu do mojego systemu. Wybrałem płytę SACD Let it Bleed Rolling Stonesów i zamierzałem pokręcić się po domu. Ale już trzeci takt ’Gimmie Shelter’ przyciągnął moją uwagę i było po poranku. Następnie w szufladzie odtwarzacza wylądowała płyta Forever Changes zespołu Love [SACD, Mobile Fidelity]. Po niej Brother In Arms z tego samego wydawnictwa a na koniec LA Women The Doors [SACD, Analog Productions]. Moje notatki zawierają same superlatywy dotyczące obrazowania, rytmu, timingu energii i innych cech brzmienia. Ale najważniejsze było poczucie, że docieram do głębi nagrań, w których każdy instrument zajmuje odpowiednie miejsce. Według danych technicznych, pasmo przenoszenia wzmacniacza obejmuje zakres od 10Hz do 50kHz. To chyba prawda. Bas był mocny i szybki a średnica - prawdziwa zaleta Harbethów - była tak dobra, by pokazać pełnię możliwości kolumn. Wysokie tony są czyste i mają w sobie dużą ilość powietrza. 

Wieczorem oglądaliśmy film z Netflixa. Oboje  doceniliśmy olbrzymią ilość słyszanych mikrodetali. Dialogi były krystalicznie przejrzyste. Połączenie wzmacniacza Moonriver 404 z kolumnami, które jak Harbethy, potrafią przekazać ludzki głos pozwala osiągnąć realizm przekazu niespotykany na tym poziomie cenowym. 

Po przejściu do płyt winylowych, postanowiłem - wykorzystując gramofon Linn LP12 z ramieniem Ittok - porównać wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy Moonriver z wolnostojącym urządzeniem Gold Note. Mój referencyjny phonostage dał lepiej wypełniony dźwięk, ale wbudowanej konstrukcji również dało się słuchać i prawdopodobnie będzie ona wystarczająca dla większości posiadaczy Moonriver. Układ jest bardzo cichy - po wybraniu gramofonu jako źródła sygnału, z kolumn nie słychać żadnego szumu nawet po przyłożeniu ucha do głośników. Zmiana konfiguracji, z wkładki MM na MC może być dokonana przez użytkownika, ale wymaga zdjęcia górnej pokrywy wzmacniacza i odsłonięcia zestawu przełączników po zdjęciu obudowy modułu przedwzmacniacza. Wymagają tego jedynie wkładki MC o wyjątkowo niskim poziomie sygnału wyjściowego. Według producenta, ustawienie MC jest odpowiednie również dla wkładek MC z wysokim poziomem sygnału. Warto przedyskutować tę kwestię z lokalnym dystrybutorem Moonriver i poprosić o ustawienie odpowiedniej wartości obciążenia. 

Nie będę tu zanudzać czytelników całą listą odsłuchanych albumów. Napiszę tylko, że przesłuchałem winylowe płyty z muzyką klasyczną, jazzową, rockiem, bluesem i popem. Moonriver 404 nie zawiódł w żadnym przypadku. Odtworzyłem Let It Bleed wytłoczone w 50-tą rocznicę wydania. Zabrzmiało świetnie! Zwiększyłem poziom głośności [do tego, który słyszałem z SACD]. Winyl sprawił, że zacząłem grać na niewidocznej gitarze i skakać po [wirtualnej] scenie w swoim pokoju. 

Po tygodniu odsłuchów, otrzymałem do testu pełen zestaw okablowania duńskiej firmy OePhi. W ciągu następnego tygodnia zainstalowałem te przewody w swoim systemie, łącznie z przewodami zasilającymi urządzenia Moonriver, Yamaha i Gold Note. Osobny test OePhi ukaże się niebawem. Teraz mogę zaś napisać, że wybór przewodów ma duże znaczenie dla brzmienia wzmacniacza Moonriver 404. Dla mnie ta skandynawska para okazała się być doskonałym zestawieniem. To był najbardziej realistyczny i organiczny dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałem. Wszystkie odtwarzane utwory brzmiały jak podczas koncertu na żywo i wprowadziły mnie na wyższy poziom emocjonalnego połączenia z muzyką. 


Czas spędzony z Moonriver 404 mogę opisać jedynie w samych zachwytach, mimo kilku przygód z pilotem zdalnego sterowania. Uważam, że każdy aspekt projektu i montażu tego wzmacniacza został dogłębnie przemyślany. Montaż całości stoi na najwyższym poziomie. Osoby stojące za jego konstrukcją to nie tylko świetni fachowcy, ale z pewnością również miłośnicy muzyki. 

Mam to szczęście, że w przez mój dom przewija się spora ilość sprzętu audio. Większość testowanych urządzeń robi na mnie dobre wrażenie. Wiele z nich podoba mi się bardzo. Ale największą część pakuję i odsyłam bez większego żalu. Z Moonriver 404 jest zupełnie inaczej.  Bardzo żałuję, że musiałem go zwrócić do dystrybutora. Gdybym szukał nowego wzmacniacza, znalazłby się na szczycie mojej listy. Nie mogę doczekać się testu wersji Reference. To dopiero może być bomba!