The Audio Beat 03/2015

Guy Lemcoe

"Niezmiernie rzadko zdarzało mi się używać produktów, które miałyby tak natychmiastowy, dogłębny i długotrwały wpływ na jakość dźwięku".

Produkty firmy Shunyata Research nie są obce czytelnikom The Audio Beat. Nie dalej, jak w sierpniu zeszłego roku, Vance Hiner z entuzjazmem opisywał przewody zasilające Zi-Tron Sigma, określając je jako „…najlepsze jakich kiedykolwiek używał”. Taka opinia nie jest bynajmniej odosobniona. Na przestrzeni lat przewody zasilające, interkonekty, kable głośnikowe i dystrybutory/kondycjonery zasilania firmy Shunyata były częstym przedmiotem recenzji, otrzymując znakomite oceny. Co ciekawe, entuzjastyczne opinie na temat produktów Shunyata Research napływały również spoza środowiska audiofilskiego. Jesienią 2015 roku, Laboratorium Elektrofizjologii w szpitalu Minneapolis Heart Institute, prowadzone przez dr Daniela Melby, eksperymentowało z wykorzystaniem różnych rodzajów okablowania zasilającego i urządzeń kondycjonujących Shunyata, aby poprawić redukcję szumów, a tym samym rozdzielczość komputerów mapujących, wykorzystywanych w procedurze monitorowania pracy serca. Próby przyniosły ogromny sukces, wskutek czego Minneapolis Heart Institute zdecydował się wykorzystać produkty Shunyata Research, planując dalszą współpracę i rozwój w tej dziedzinie. Jeśli chodzi o profesjonalną branżę muzyczną, należy wspomnieć, że produkty Shunyata wykorzystują między innymi Wiedeńska Orkiestra Filharmoniczna, wytwórnia Skywalker Sound, czy producent Rick Rubin.

Powstała przed siedemnastoma laty firma, mieści się w Poulsbo, jednym z miast leżących w zatoce Puget Sound, w niewielkiej odległości od Seattle w Stanach Zjednoczonych. Firma niedawno wprowadziła na rynek nową linię interkonektów, przewodów głośnikowych i kabli zasilających pod nazwą Venom, w której wykorzystano wieloletnie doświadczenia projektowe i produkcyjne, aby udostępnić audiofilom nieco tańszą alternatywę wobec generalnie drogich produktów tego typu. Dla przykładu, para metrowych interkonektów Venom kosztuje pięć razy mniej, niż interkonekty Python o tej samej długości, a podobna relacja cenowa obejmuje również przewody głośnikowe Venom. Koszt kabla zasilającego Venom HC, z kolei, stanowi jedynie niewielki ułamek ceny przewodu Sigma HC. Jeśli „przewody sygnałowe”, jak Shunyata określa swoje interkonekty i przewody głośnikowe oraz kable zasilające będą działać jak się prognozuje, mogą one reprezentować wyjątkową wartość w branży ogólnie dotkniętej prawem malejących przychodów.

Wyjmując przewody zasilające Venom z opakowania przypominającego pudełko do pizzy, ze względu na ich ciężar i solidny wygląd odniosłem wrażenie, że oto w moich rękach znalazło się coś wyjątkowego. Jak się później okazało, moje pierwsze spostrzeżenia były niezwykle trafne. Przewody zasilające Venom HC, charakteryzujące się niezwykle solidną budową, ale jednocześnie dużą elastycznością, która pozwala wykorzystać je w miejscach o ograniczonej przestrzeni, wykonano z przewodników z miedzi beztlenowej o przekroju 10AWG, które poddano procesowi modyfikacji kriogenicznej. Przewód posiada ciemnoniebieską osłonę, a z obu stron zakończony jest odlewanymi wtykami AC z mosiężnymi, niklowanymi konektorami. Przewody zaprojektowano przy wykorzystaniu systemu analizy DTCD – jest to opatentowany przez Shunyata Research protokół, który pozwala dokonać pomiarów chwilowych wartości prądu, jaki przepływa przez przewody, czy inne urządzenia zasilające.

Przewody głośnikowe Venom, kontynuujące tradycję artyzmu i jakości konstrukcji, z jakich słynie Shunyata, wykorzystują przewodniki wykonane z miedzi CDA 101 o najwyższej czystości (które również poddano procesowi modyfikacji kriogenicznej) oraz wyjątkowy projekt geometrii określanej przez producenta mianem VTX. W geometrii VTX zastosowano przewodnik, którego środek jest pusty, więc cały prąd przemieszcza się po jego obwodzie, co „…eliminuje efekt naskórkowości oraz przypadkowe prądy wirowe.” Przewodniki umieszczono wewnątrz eleganckiej plecionej osłony, a przewód zakończony jest pozłacanymi, wymiennymi złączami widełkowymi (dostępnymi w dwóch rozmiarach) lub wtykami bananowymi. Kabel jest zaskakująco elastyczny, biorąc pod uwagę jego ciężar, a przepływ sygnału jest kierunkowy (co zaznaczono przy pomocy strzałek). Zakończenia powinny sprostać dowolnym wymaganiom instalacyjnym.

Interkonekty Venom zapakowane są w takie same aksamitne torby jak kable głośnikowe, wyglądają atrakcyjnie i są również elastyczne. Przewodniki wykonano z czystej miedzi o przekroju 16AWG, uzyskiwanej w technologii odlewu ciągłego. W projekcie wykorzystano również geometrię VTX, a przewody umieszczono w plecionej, ekranowanej osłonie. Wypolerowane na wysoki połysk wtyki RCA mają długość prawie 4 cm, więc wymagają co najmniej 5 cm wolnej przestrzeni z tyłu komponentów, aby można je było bezproblemowo podłączyć. Przewody dostępne są także w wersji zbalansowanej, z wtykami XLR.

Istnieją dwie szkoły pisania recenzji na temat przewodów audio. Pierwsza z nich zakłada, że każdy przewód powinien być podłączany do systemu po kolei, natomiast druga przyjmuje, iż powinno się wykonać skok na głęboką wodę i podłączyć wszystkie kable za jednym zamachem. Moje podejście stanowiło kombinację obu technik: podłączałem każdy z przewodów po kolei – kable zasilające, głośnikowe i interkonekty – w tej właśnie kolejności – i przeprowadzałem odsłuchy, a następnie słuchałem systemu ze wszystkimi przewodami podłączonymi na raz. Obserwacje, jakie opisałem poniżej, poczyniłem zarówno podczas odsłuchu pojedynczych przewodów, jak i całego ich zestawu (również w porównaniu do moich przewodów referencyjnych) i zanotowałem przypadki, w których konkretny przewód wydawał się mieć największy wpływ na jakość dźwięku.

Jedną z płyt CD, których używałem podczas całego testu, było fascynujące – pochodzące z 2007 roku - wydanie albumu West, Lucindy Williams [Lost Highway B0006938-02]. Bez wątpienia, po zainstalowaniu kabli Shunyata wystąpiła całościowa poprawa dźwięku. Nie tylko zwiększył się poziom głośności, przy zachowaniu tych samych ustawień, ale wystąpiło również zauważalne obniżenie poziomu szumów. Bas nabrał organicznej jednorodności, tekstury, wagi oraz siły i jednocześnie stał się bardziej rozciągnięty. Zwiększona przejrzystość przypomniała mi chwilę, kiedy zza szyby studia realizacyjnego, wszedłem do studia nagraniowego wytwórni Chesky, podczas odbywającej się sesji kilka lat temu: otworzyła się wtedy przede mną cała nowa warstwa informacji i emocji zawartych w muzyce.

Byłem w stanie usłyszeć najmniejsze detale wykonania odsłonięte po raz pierwszy. W utworze „Mama You Sweet”, cała różnorodność unikalnych brzmień instrumentalnych została zaprezentowana w wybitny sposób. Głos Gii Ciambotti, słyszalny w tle następnego utworu, zatytułowanego „Learning How To Live”, nigdy nie brzmiał tak czysto i nie był tak precyzyjnie zlokalizowany w przestrzeni. Uderzenia stopy perkusji, którą łatwo było teraz zidentyfikować, wzmacniają ironiczne przesłanie kolejnego nagrania „Fancy Funeral”, przekazując emocje z obfitą masą i ciężarem.

Do tej chwili, nigdy wcześniej nie zagłębiłem się wystarczająco mocno w fascynującym albumie Dead Can Dance, pt. Spiritchaser [4AD 9 48230-2]. Z ujawniającymi wiele przewodami Shunyata Venom, wpiętymi do systemu, album nagle nabrał znacznie więcej sensu – perkusyjny „szwedzki stół”, elektryczne gitary i wokale w połączeniu z czarami dźwiękowej realizacji, głęboko wciągnęły mnie w pasję, energię i emocje, zawarte w tej unikatowej muzyce, która została wykonana i zarejestrowana w dziewiętnastowiecznym irlandzkim kościele.

Ten odsłaniający detale charakter sprzyjał odpowiedniej prezentacji muzyki Hansa Zimmera, stanowiącej ścieżkę dźwiękową filmu Black Hawk Down [Decca 4400170122], która aż roi się od muzycznych i dźwiękowych niespodzianek. „Vale of Plenty”, to przejmujący, ograniczony w środkach wyrazu utwór, w którym słyszymy zbiór niezwykłych instrumentów rozstawionych szeroko na scenie – wszystko jeszcze bardziej oczywiste dzięki zmianie przewodów na Shunyata. Nagranie „Chant” wywołało u mnie gęsią skórkę dzięki swojej intensywności oraz skali brzmienia. Cały zespół rozpościerał się przede mną w formacie szerokoekranowym, a pulsujący rytm zawładnął całym pokojem odsłuchowym. Bretońska pieśń "Gortoz A Ran - J' Attends" spowodowała dreszcze, kiedy głosy niosły ckliwą, melancholijną melodię przy wtórze akompaniamentu. „Leave No Man Behind” rozpoczyna się szeptem słyszanym w oddaleniu i stopniowo przekształca się w przeszywający dźwiękiem hymn, zaśpiewany przez Joe Strummera. Nigdy wcześniej nie doceniłem rozmiarów głębi, ani złożoności tego nagrania.

Następnie włożyłem do szuflady odtwarzacza zrealizowaną z przepychem, jednak dość przewidywalną ścieżkę dźwiękową filmu Tańczący z Wilkami [Epic ZK 46982] i nacisnąłem Play. To, co wypłynęło z głośników, było wiarygodną, aczkolwiek pomniejszoną w rozmiarach prezentacją 95-osobowej orkiestry, połączonej z 12-osobowym chórem. W utworze „Pawnee Attack”, zwiększona dynamika, prędkość i ilość szczegółów przywołały do życia iście przerażające dźwięki bębnów. Kiedy zmieniłem płytę na album Colour the Small One, Sia, 2004 [Astralwerks ASW 48103], zdumiała mnie czystość nagrania zrealizowanego przez Boba Ludwiga. Moją szczególną uwagę przyciągnął utwór dziewiąty, „Moon”, dzięki swojemu oszczędnemu instrumentarium i nieograniczonej przestrzeni dźwiękowej.

Do tego momentu odtwarzałem wyłącznie płyty CD. Przesiadając się na płyty analogowe, zacząłem od mojego ulubionego albumu Jacksona Browne, Late for the Sky [Asylum 7E-1017]. Słuchałem tej płyty już wiele, wiele razy i sądziłem że doskonale ją znam. Błąd! Z kablami Shunyaty w systemie, byłem w stanie usłyszeć subtelne uwarstwienia głosów w tle, które wcześniej były jedynie zasygnalizowane. To odkrycie sprawiło, że zacząłem baczniej się wsłuchiwać w muzykę. Zauważyłem, że każdy z utworów przejawiał fascynujące bogactwo brzmienia. Wokal 26-letniego Browne’a wciąż charakteryzował się młodzieńczą niewinnością i niepewnością, kiedy jego utwory dokumentowały zwątpienie i tajemnicę wchodzenia w dorosłe życie. Teraz jednak, poprzez niewinność zaczęła się również przebijać dojrzałość jego głosu.

Kolejną z moich ulubionych płyt (tak, jak i wielu innych audiofilów) są nagrane przez wytwórnię Hungaroton, wykonywane przez List Ferenc Chamber Orchestra Lute Concertos & Trios Vivaldiego [Hungaroton SLPX 11978]. Jest to szlachetna i wzniosła muzyka, uchwycona na jednym z najznakomitszych nagrań tego rodzaju. Koncerty otrzymały nowe życie – bogatsze, z brzmieniami instrumentów zdefiniowanymi w czystszy sposób i z poczuciem powiększenia miejsca, w którym wykonano nagranie. Wszystko dzięki kablom Shunyata. Odsłuchy stały się inteligentnym, wielce przyjemnym doświadczeniem. Jedynym, czego mogło mi brakować, była lampka dobrego wina i sera domowej roboty.

 

 

 

Na koniec schwyciłem zrealizowaną przez Boba Ludwiga kopię Survivors’ Suite Keith’a Jarrett’a [ECM-1-1085] i opuściłem igłę gramofonu. Utwór „The Beginning” zalał pokój wszelkimi rodzajami odgłosów perkusji, rozrzuconymi po scenie, a uchwyconymi w typowy dla ECM, nieco odchudzony sposób. Oprócz kryształowo czystej prezentacji instrumentów, kable Shunyata pozwoliły mi na wizualizację wnętrza studia nagraniowego i znajdujących się w nim muzyków.

Wiele z opisanych przeze mnie powyżej zjawisk, przypisuję przewodom zasilającym Venom, a w szczególności Venom HC. Moja głowa podskakiwała w takt muzyki znacznie częściej po zamianie przewodów zasilających, niż kiedykolwiek indziej. Nie mogłem się nadziwić, jak wielką poprawę wniosły te kable do mojego systemu. Muzyka zyskała nowy wymiar, a dźwięki przybrały na szybkości. Zacząłem wierzyć, że w kodzie zero-jedynkowym i rowkach płyt zawarto znaczniej więcej muzyki, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, a przewody zasilające Shunyata pozwoliły poszczególnym komponentom na jej wydobycie.

Dźwięki były niemalże tak samo witalne po wpięciu do systemu kabli głośnikowych Venom, dzięki czemu natychmiast zwróciłem uwagę na ilość detali, energii i finezji, porównywalne z tym, co usłyszałem w przypadku przewodów zasilających. Wracając do ścieżki dźwiękowej Black Hawk Down, w utworze „Still”, głos Baaby Maal’a wydawał się być zawieszony na poduszce z pogłosu, kiedy otaczające go niskie dźwięki różnego rodzaju pojawiały się i znikały. Mogłem łatwo usłyszeć jak potężna i organiczna stała się muzyka dzięki przewodom głośnikowym Venom. Muzyka bardziej przykuwała uwagę i stała się mniej „płaska” po wpięciu kabli Shunyata. Odczuwałem znacznie bardziej intymne połączenie z muzyką, niż kiedykolwiek przedtem. Nagranie „Bakara” zaskakiwało w szczególny sposób swoją obecnością i bezpośredniością. Nad naszymi głowami całkiem często wieczorami przelatują helikoptery, więc mogłem porównać z nimi potężny dźwięk wirników nagranych na początku utworu „Ashes to Ashes”, przywołany przez miękkie basowe nuty. Na zaskakująco pięknym „Gortoz A Ran - J’ Attends”, wyraźnie słychać najpierw flet, a następnie harfę, które tworzą tło dla przejmujących kontrapunktów rysowanych głosem wokalistki. Niepowtarzalny głos Lisy Gerrard jeszcze bardziej poruszał serce. Na sam koniec, w nagraniu „Minstrel Boy”, wokale Joe Strummera i członków grupy The Mescaleros, były wyraźnie namacalne i dobrze zlokalizowane. Pod koniec utworu, kiedy nagranie nabiera na sile i głośności, nie słychać żadnego stłoczenia dźwięków, czy zniekształceń.

Według mnie, nieco abstrakcyjna muzyka electronic/dance jest często całkiem stymulująca i stanowi dobry eliksir oczyszczający psyche po tym, jak nasłuchamy się zbyt dużo muzyki stricte instrumentalnej. Brytyjski muzyk, Richard D. James – znany również pod pseudonimem Aphex Twin, wydał swój pierwszy album za oceanem w roku 1993, jako Polygon Window. Płyta zatytułowana Surfing On Sine Waves [Warp CD7] i mieszcząca się w kategorii luźno określanej mianem IDM (inteligentna muzyka dance), może łatwo posłużyć jako krążek testowy. Różnorodność elektronicznych dźwięków, efektów, barw i brzmień, jakie James wydobywa ze swoich syntezatorów, sekwenserów, samplerów i automatów perkusyjnych jest zdumiewająca. Rozwikłanie i złożenie tych wszystkich dźwięków w spójną muzykę może stanowić wyzwanie dla nawet najlepszych systemów dźwiękowych. Zanim jeszcze zainstalowałem przewody głośnikowe Shunyata, doświadczenia związane z „surfowaniem po sinusoidalnych falach” z Mr. Jamesem, sprawiały mi wielką frajdę. Po wpięciu kabli w system, moja podróż nabrała nowego znaczenia, gdyż każdy elektroniczny dźwięk, pisk, czy odgłos wybrzmiewał z prędkością bicza i cechował się rozbudowanym charakterem, teksturą i przestrzennością.

Po tym objawieniu, zaczęła mnie kusić możliwość odsłuchu nowych kabli w systemie bi-amped, z wykorzystaniem procesora DSP, więc wypakowałem więcej przewodów z kartonu, w którym je dostarczono. Oto miałem w rękach dwa dodatkowe przewody zasilające Venom HC i kolejny zestaw przewodów głośnikowych Venom – po kilku minutach były już podłączone. Kiedy delikatne dźwięki albumu The Byrds, pt. Sweetheart of the Rodeo LP [Columbia CS 9670], zaczęły zalewać mój pokój odsłuchowy, słuch podpowiedział mi, że system audio osiągnął zupełnie nowy poziom doskonałości i wysublimowania. To, co wcześniej było przekonywującą prezentacją muzyki na realistycznej scenie dźwiękowej, nagle zyskało wymiar holograficzny. Jeżeli muzyka na to pozwalała, obrazy odrywały się od moich - wcale nie tak drobnych – głośników Emerald Physics i lokowały się w różnych zakątkach pomieszczenia. W szczególny sposób było to widoczne w przypadku elektronicznej muzyki dance – takiej, jak nagranie „Kein Trink Wasser” z albumu grupy Orbital, pt. Snivilisation [FFRR 8285362 ].Hipnotyzujące doświadczenie.

Wpięcie interkonektów Venom pomiędzy mój gramofon i przedwzmacniacz, poskutkowało natychmiastową poprawą dźwięku płynącego z płyt winylowych. Obrazy, tworzone wokalnie, czy też instrumentalnie, wydawały się bardziej rozwinięte i wiarygodne. Wykonaniom utworów towarzyszyło znacznie ciemniejsze i cichsze tło. Wydawało mi się również, że słyszę głębszy i bardziej zwarty bas, ale nie dałbym za to głowy. Znakomita reedycja kultowego albumu Jennifer Warnes, pt. Famous Blue Raincoat, z 2015 roku [Impex Records IMP 6021], zawsze brzmiała wspaniale, jednak z nowymi kablami ożyła na nowo i ukazała niuanse oraz tekstury, których wcześniej nie słyszałem tak dokładnie. Następne w kolejce nagranie, „Heart of Gold", pochodzące z albumu Neil’a Young’a Harvest [Reprise MS 2032], i wydanie LP zremasterowane przez Sterling Sound, zabrzmiało jak analogowe błogosławieństwo. Każdy element tej ścieżki został przepięknie wyeksponowany – począwszy od naprężonego, lecz soczystego basu, poprzez brzmienie strun gitary, a na czystości głosów Jamesa Taylora i Lindy Ronstadt, śpiewających w chórkach, skończywszy. Kiedy interkonekty Venom zostały umieszczone pomiędzy odtwarzaczem CD i przedwzmacniaczem, wywołały równie zdumiewające efekty. Dla przykładu, w utworze „Quoth”, pochodzącym z wspomnianego wcześniej albumu Surfing On Sine Waves, Polygon Window, rzuciła mi się w uszy niezwykła złożoność dźwiękowego krajobrazu, jaki Richard D. James stworzył dla tego agresywnego nagrania IDM – występują tutaj fale pogłosu ukryte wewnątrz innych fal, a wszystko zakotwiczone jest pośród złowieszczego pomruku tła.

Mógłbym bez końca wyliczać przykłady nagrań, które odkryłem na nowo, po podłączeniu interkonektów, przewodów głośnikowych oraz kabli zasilających Shunyata. Zaoszczędzę Wam jednak tego wszystkiego i napiszę tylko, że im dłużej słuchałem, tym bardziej byłem przekonany o pozytywnym efekcie, jaki te przewody wprowadziły.

Szczere przeprosiny kieruję pod adresem Abrahama Maslowa, którego „piramidę potrzeb” wykorzystałem i przetransformowałem na swoje potrzeby, aby opisać moje wrażenia względem wpływu przewodów Shunyata na doświadczenia odsłuchowe. Na samym szczycie, według mnie, powinny znaleźć się przewody zasilające. Ich wpływ na mój system dźwiękowy był dogłębny, natychmiastowy i oczywisty. Następny poziom powinny zająć kable głośnikowe, które wpisują się w integralność sygnału ustanowioną przez przewody zasilające i przenoszą ją dalej, w domenę głośnikową, a docelowo – w domenę słuchu. Przewody głośnikowe wniosły natychmiastową, słyszalną poprawę brzmienia systemu. Kolejny poziom byłby przeznaczony dla interkonektów. Te kable mogą stanowić największy problem dla niektórych z nas, gdyż kuszą aby wykorzystać je jako elementy wpływające na zmianę barwy dźwięku, według upodobań słuchacza. Osobiście preferuję czystszy obraz dźwiękowy, więc bardziej pasowały mi miedziane interkonekty Shunyata, niż moje referencyjne srebrne przewody połączeniowe.

Bardzo przyzwyczaiłem się do dźwięku mojego systemu z przewodami Shunyata podczas tego testu i czerpałem wielką przyjemność ze słuchania muzyki tak wiernie przez nie przedstawionej. Przed rozpoczęciem pisania recenzji, chciałem jednak jeszcze powrócić do mojej poprzedniej konfiguracji przewodów, aby potwierdzić wrażenia odsłuchowe, jakie wyniosłem. Z pewnym wahaniem zastąpiłem więc przewody Shunyata moimi starymi przewodami referencyjnymi. Kiedy kable były już na miejscu, ponownie odtworzyłem ścieżkę dźwiękową Black Hawk Down. Tak, jak się spodziewałem, dźwięk nagle zatracił cechy namacalności, głębi, przejrzystości i rozpiętości dynamicznej. Złowieszczy ton w utworze „Hunger” stracił swoją moc, zauważyłem również redukcję mikrodynamiki obecnej w nagraniu i wytłumienie energii oraz drive’u muzyki. Doszedłem do wniosku, że to w szczególności moje referencyjne, srebrne interkonekty homogenizowały dźwięk, czyniąc go przyjemnym, zamiast prawdziwym. Jednak nie oczekiwałem aż tak wielkiej utraty mojego zaangażowania w muzykę, jakie przeżywałem jeszcze kilka minut wcześniej.

Ten ostatni składnik wrażeń wyniesionych z odsłuchu muzyki jest, według mnie, najistotniejszy. System, który jest w stanie połączyć mnie z muzyką na poziomie przekraczającym możliwości nauki i technologii, jest systemem który będę doceniał i starał się odtworzyć. Biorąc bod uwagę moje raczej niewyszukane źródła dźwięku, dodanie przewodów zasilających, głośnikowych i interkonektów Shunyata, zamieniło to, co było dobrze brzmiącym systemem, w dobrze brzmiący i emocjonalnie angażujący system dźwiękowy. To wszystko, czego mógłbym sobie życzyć.

Jeśli odnieśliście wrażenie, że dość mocno zachwycam się przewodami Venom Shunyata Research, to muszę przyznać, że tak rzeczywiście jest. Niezmiernie rzadko zdarzało mi się używać produktów, które miałyby tak natychmiastowy, dogłębny i długotrwały wpływ na jakość dźwięku. Dziennikarz magazynu Stereophile, a prywatnie mój bliski przyjaciel, Tom Norton, powiedział niedawno, że „… najważniejszą częścią każdego wielkiego nagrania, poza wykonaniem, zawsze będzie inżynieria leżąca u jego podstaw, a nie jego format”. Dzięki okablowaniu Shunyata, prawdę zawartą w tym stwierdzeniu jest niezwykle łatwo uchwycić.

Gorąco zachęcam wszystkich audiofilów, nawet tych umiarkowanie zainteresowanych poprawą dźwięku ich systemów, aby zaopatrzyli się w zestaw przewodów Shunyata i przekonali się osobiście. Sunyata posiada 44 dealerów w USA, 10 w Kanadzie i 36 dystrybutorów międzynarodowych, więc nie powinno być kłopotów z dostępnością towaru. Przewody są całkiem rozsądnie wycenione, jak na dzisiejsze standardy i gwarantuję Wam, że po odsłuchach docenicie, co może zmienić poprawa przewodzenia sygnału i prądu dla jakości dźwięku Waszego systemu.