Australian Hi-Fi 07-08/2013

Greg Borrowman

USHER AUDIO DANCER MINI-X DIAMOND

Głośnik Dancer Mini-X Diamond, pochodzący od Usher Audio, jest trzecim głośnikiem z serii ‘Mini’ tego producenta, ale tak naprawdę to pierwszy głośnik, który rzeczywiście jest w rozmiarze ‘Mini’. Członkowie klubu posiadaczy głośników Usher Audio mogą się teraz uśmiechać, ale inni czytelnicy mogą poczuć się zdezorientowani za przyczyną tego stwierdzenia. Członkowie klubu uśmiechają się, gdyż wiedzą, że głośniki Usher’a ‘Mini-One’ i ‘Mini-Two’ są kolumnami wolnostojącymi, które mają więcej niż metr wysokości, więc ciężko je nazwać głośnikami ‘Mini’. Termin ten może jednak być z powodzeniem zastosowany w przypadku Dancer Mini-X, ponieważ mierzą one jedynie 435mm wysokości. Są one bardziej zbliżone rozmiarami do wielokrotnie nagradzanych Usher Audio Be-718, jednak nowe Mini-X wyposażono w bardziej zaokrąglone i atrakcyjniejsze obudowy, które zapożyczyły swoje kształty od większych głośników z tej serii. Mini-X Diamond jest także jednym z najmniejszych głośników w ofercie Usher’a, które mogą poszczycić się sławną diamentową kopułką wysokotonową DMD.

Konstrukcja

O ile większość wytwórców kupuje gotowe przetworniki od wyspecjalizowanych producentów, a inni projektują swoje własne przetworniki, które i tak są wytwarzane przez tych samych wyspecjalizowanych producentów, to w przypadku Usher Audio rzeczy mają się nieco inaczej. Jest to jedna z niewielu firm produkujących kolumny głośnikowe, która wytwarza wszystkie wykorzystywane przez siebie przetworniki samodzielnie – zarówno nisko, średnio, jak i wysokotonowe. Cała produkcja odbywa się w Taichung na Tajwanie, w tej samej fabryce, w której montowane są gotowe kolumny.

Jak można wywnioskować z fotografii, Dancer Mini-X jest konstrukcją dwudrożną, wyposażoną w port bass-reflex. Przetwornik nisko/średniotonowy to model Usher Audio 8948A, którego średnica została określona przez producenta na 7 cali i jak można przypuszczać, w swojej własnej specyfikacji firma podaje, że wymiary całkowitej średnicy przetwornika wynoszą 177mm. Jednak według parametrów Thiele/Smalla średnica wynosi 138mm, co daje efektywną powierzchnię membrany (Sd) wielkości 150cm². Ponieważ ten przetwornik jest oferowany przez Usher Audio również innym producentom, możemy podać dokładniejsze dane – górna częstotliwość graniczna (Fo) wynosi 30945Hz, a średnica cewki magnetycznej, z kolei - 42mm i została ona wyposażona w wentylowany od tyłu magnes o gęstości strumienia większej niż 11000 gausów. [kompletne dane dotyczące tego głośnika zamieszczono pod adresem www.tinyurl.com/usher-8948A-datasheet]. Kosz głośnika został w całości odlany ze stopu (nie był wycinany ze stali). Pomimo tego, że Usher Audio produkuje również magnetycznie ekranowaną wersję 8948A, to w przypadku Mini-X zastosowano model nieekranowany. Membrana przetwornika została wykonana z jednego z najbardziej tradycyjnych materiałów – papieru i niech nie zniechęci nikogo nieco ‘surowy’ jej wygląd. Membrana tak właśnie wygląda, kiedy zostaje wyjęta z formy i oznacza to, że jest mocniejsza i bardziej sztywna, niż gdyby producent zdecydował się wygładzić ją mechanicznie. (A gdybyście pomyśleli że wygląda znajomo, zapewnię Was, że jest ona identyczna z nisko/średniotonową membraną wykorzystaną w uznanych Be-718).

Głośnik wysokotonowy w Dancer Mini-X Diamond to własna, ‘diamentowa’ konstrukcja Usher Audio, z kopułką o średnicy 32mm. Nie dziwi fakt, że producent nie udostępnia tego wysokotonowca innym firmom (chociaż można je nabyć w parach za obniżoną cenę w celu upgrade’u wcześniejszych kolumn Usher’a, wyposażonych w berylowe przetworniki). Usher Audio opisuje swój głośnik wysokotonowy skrótem ‘DMD’, co tłumaczone jest jako ‘Diamond Metal Diamond’ i oznacza konstrukcję ‘hybrydową’, w której centralna membrana ze stopu została pokryta po obu stronach ultra-cienkimi warstwami węglowymi, przypominającymi diament. Usher Audio na własnej stronie internetowej opisuje konstrukcję w ten sposób: Kopułka DMD działa jak kopułka diamentowa o obniżonej masie i dobrze kontrolowanej, ciekawej sygnaturze dźwięku, przypominając bardzo pod tym względem doskonały tłok. Jest to możliwe, dzięki laminowanej strukturze typu ‘diament-metal-diament’, która składa się ze specjalnego stopu metalu w części bazowej, pokrytego po obu stronach amorficzną warstwą węgla, przypominającą w swej strukturze diament.

Tak naprawdę materiał, który Usher Audio wykorzystuje, to amorficzny materiał węglowy, bardziej znany jako ‘DLC’, czy ‘Diamond-Like-Carbon’, który istnieje w siedmiu różnych odmianach. Wszystkie siedem typów zawiera znaczną liczbę hybrydowych atomów węgla sp3, jednak różnice pomiędzy nimi (które wykorzystuje się w różnych zastosowaniach), leżą w sposobie rozmieszczenia atomów węgla - mogą być one ułożone w strukturę sześcienną lub heksagonalną, albo występować jako połączenie obu tych struktur - oraz w stosunku ilości atomów typu sp2 i sp3.


Jeśli rozpatrywać temat pod kątem wytrzymałości materiału, pokrycie łożyska z nierdzewnej stali warstwą DLC, składającą się wyłącznie z czworościennych amorficznych atomów węgla sp3, wydłuży jego żywotność z okresu krótszego niż jeden rok, do około 85 lat. Powlekanie materiałów warstwą DLC ma dziesiątki zastosowań, wśród których można wymienić wykorzystanie jej jako ochrony dla dysków DVD-R, dysków magnetycznych do przechowywania danych, przyrządów optycznych, a także mikroskopijnych urządzeń elektromechanicznych. Ponieważ manipulowanie właściwościami DLC w różnego rodzaju aplikacjach jest możliwe (a także bardzo pożądane), jego właściwości mogą znacznie różnić się od właściwości czystego diamentu, a to oznacza również, że nie wszystkie ‘diamentowe’ kopułki głośnikowe będą dzielić takie same cechy i podobną jakość dźwięku.

Jedną z przykładowych różnic pomiędzy prawdziwym diamentem a DLC, jest wartość modułu Younga, która dla czystego diamentu wynosi 1000, a w przypadku DLC może zostać ustalona w zakresie 200-800, w zależności od tego do czego materiał ma zostać wykorzystany. Twardość diamentu, natomiast, wynosi 100GPa, natomiast dla DLC może przybrać wartość 20-80GPa, więc łatwo zauważyć, że niektóre właściwości fizyczne DLC mogą być bardzo zbliżone do prawdziwego diamentu. Jednak jeśli przyjmiemy za czynnik odniesienia przewodnictwo termiczne, najlepsze DLC osiąga wartość 5WM-1K-1, natomiast czysty diament przekracza znacznie 3000Wm-1K-1. (Dla tych z Was, którzy nie pamiętają zajęć chemii z liceum, przypomnę że to, co nazywamy ‘diamentem’, składa się z wielokrotnych jednostek atomów węgla, łączących się z czterema innymi atomami w czworościenne siatki, w której każdy z atomów jest równo odległy od atomów sąsiadujących).

Na dole obudowy Dancer’a Mini-X znajduje się port bass-reflex, który został przez założyciela i głównego projektanta firmy – Tsai’a Lien-Shui – zaimplementowany jako szczelina (o wymiarach 15mm wys./150mm szer./140mm gł.), a nie jako zazwyczaj spotykana tuba (która miałaby 53mm średnicy). Jest to bardziej kosztowny sposób konstrukcji obudowy i mogę tylko założyć, że zdecydował się on na takie rozwiązanie, aby odsunąć port jak najdalej od przetwornika basowo/średniotonowego, aczkolwiek wydaje mi się, biorąc pod uwagę rozmiary obudowy, że nie sprawiło to tak wielkiej różnicy, jaką można by uzyskać w przypadku większej kolumny. Jeśli mowa o obudowie, wciąż nie mogę uświadomić sobie kwestii ciężaru każdego z głośników Dancer Mini-X. Waga jednej kolumny wynosi 15,5kg. Po części składa się na nią waga przetwornika basowego, która sama w sobie wynosi niewiarygodne 2,6kg, a po części odpowiada za nią przetwornik wysokotonowy, który jest jednym z najcięższych, jakie spotkałem. Jednak spora część całego ciężaru pochodzi z konstrukcji obudowy, której ścianki mają 25mm grubości, a przegroda przednia, całe 50mm. Cytując słowa producenta, jest to ‘nowa, składająca się z osobnych elementów obudowa, która została związana specjalnym, głęboko penetrującym rodzajem kleju, tworzącym wielowarstwową strukturę radykalnie zmniejszającą rezonanse własne konstrukcji.’

Wspomniałem wcześniej, że obudowa ma wysokość 435mm, więc powinienem dodać, że ma też 260mm szerokości i 370mm głębokości, zanim przejdę do dalszej części recenzji. Nie trzeba chyba dodawać, że głośnik został zaprojektowany jako konstrukcja podstawkowa, chociaż port bass-reflexu skierowany do przodu oznacza, że można by próbować ustawienia na półce, bądź montażu ściennego. Jednak jeśli zobaczycie głośniki w całej okazałości, stwierdzicie że są zbyt piękne, aby stawiać je gdziekolwiek indziej niż na standach, na których ich apetycznie zaokrąglone kształty i wieloelementowa obudowa mogą być podziwiane pod różnymi kątami.

‘Tylna’ część obudowy (jest ona tak zaokrąglona, że bardziej odpowiednim określeniem byłby ‘grzbiet’, niż ‘tył’) jest miejscem, w którym znajdziemy terminale przyłączeniowe głośnika, ale cóż to są za terminale! Wyposażono je w cztery złocone zaciski, więc można w przypadku Mini-X zastosować bi-wiring oraz bi-amping, albo wykorzystać już zamontowane solidne, pozłacane złączki i zmostkować terminale, jeśli chcemy korzystać z pojedynczego zestawu przewodów głośnikowych. Płytka terminala została wykonana z kawałka metalu o grubości 8mm, szerokości 54mm i wysokości 184mm i wykończona jakby ‘polerowaną’ powłoką złota, co wygląda niezwykle atrakcyjnie. Terminale zostały wpuszczone na niewielką głębokość w płaszczyznę obudowy. Jak widać na fotografiach, boczne ścianki głośników biegną zakrzywiając się do tyłu, począwszy od przegrody frontowej, a na wąskim grzbiecie obudowy skończywszy. Oznacza to, że nie napotkamy na fale stojące wewnątrz konstrukcji, co jest dobrą wiadomością, a przy okazji takie rozwiązanie poprawia charakterystykę dyspersji głośnika – również dobra wiadomość – i wreszcie uzyskujemy poprawę sztywności konstrukcji obudowy, co redukuje rezonanse wewnętrzne i zapewne nie muszę dodawać, że to także dobra informacja. O ile konstrukcja obudowy wynika z najlepszych praktyk akustycznych, oznacza ona także, że bez względu na ustawienie głośników bardzo trudno będzie ukryć przewody głośnikowe, chyba że okażecie się niezwykle kreatywni. Widoczność przewodów nie przeszkadza zupełnie niektórym właścicielom…, ale przeszkadza innym.

 

 

Wewnątrz obudowy Usher Audio Dancer Mini-X Diamond stwierdziłem, że firma posunęła zasadę bi-wiring/bi-amping do ekstremum, ponieważ ‘zwrotnica’ została podzielona na dwie kompletnie rozdzielone płytki obwodów drukowanych (PCB), jedna dla filtra wysokich częstotliwości, jedna dla filtra niskich częstotliwości. Zgodnie ze specyfikacją Usher Audio, podział zwrotnicy ma miejsce przy 2,3kHz. Oba obwody zostały przymocowane do przeciwległych ścianek obudow, za pomocą elastomeru, który umieszczono pomiędzy płytką a ścianką, aby uniknąć rezonansów. Komponenty, jakie wykorzystano w obwodach zwrotnicy, to cztery 15-watowe, firmowane przez Usher’a rezystory, cztery cewki powietrzne i cztery 250V audiofilskiej jakości kondensatory. Przewody stanowiące połączenie pomiędzy obwodami drukowanymi i płytką terminala, a także pomiędzy obwodami i przetwornikami, to bardzo grube, wysokiej jakości okablowanie ‘nr 8’, przylutowane do końcówek obwodów i przykręcone na przeciwległych mocowaniach. Patrząc całościowo, sądzę że zwrotnice zastosowane w kolumnach Mini-X, to jedne z najlepiej wykonanych komponentów tego typu jakie spotkałem – a z pewnością największe, jakie widziałem w konstrukcjach dwudrożnych.

Dancer Mini-X nie został wyposażony w grill jako taki, ponieważ diamentowy tweeter jest dobrze zabezpieczony osłoną z plecionej siatki. Przetwornik nisko/średniotonowy ma swój własny okrągły grill, który całkowicie go przykrywa. Jeśli będziecie używać tego grilla, upewnijcie się że nie wciskacie go zbyt mocno na kołki podtrzymujące, gdyż te same kołki zostały wykorzystane, aby przymocować przetwornik do obudowy głośnika (za pomocą nakrętek).

Działanie i Odsłuchy

Jak wspomniałem już wcześniej w tej recenzji, głośniki Usher Audio Dancer Mini-X Diamond zostały zaprojektowane jako kolumny podstawkowe i jeśli jesteście wystarczająco elastyczni, aby poczekać, Usher Audio zaprojektował również parę podstawek specjalnie pod Mini-X, a wyglądają one absolutnie fantastycznie – kawałek wymodelowanej płyty drewna dostojnie owija się dookoła czarnej, masywnej podstawy centralnej. Usher Audio stosuje w stosunku do nich określenie ‘Waveguide’ [Falowód – przyp tł.], ponieważ firma uważa, że wygięta drewniana płyta pomaga wygładzić i poprawić pasmo przenoszenia niskich tonów w tych monitorach. Użyłem słowa ‘elastyczni’, ponieważ kwestie produkcyjne najwyraźniej opóźniły budowę podstawek ‘Waveguide’ i lokalny dystrybutor – firma Westan (Australia) – nie tylko nie mógł dostarczyć ich do recenzji, ale nie był nawet w stanie określić ich ceny detalicznej w momencie przekazania numeru do druku (czerwiec 2013), jednak obawiam się, że będą dość drogie… pewnie po części dlatego, że są tak kłopotliwe w produkcji. Możecie je zobaczyć na tym zdjęciu www.tinyurl.com/usher-waveguide-stand (a obok nich sam konstruktor – Tsai Lien-Shui).

Jeśli nie możecie czekać na podstawki Waveguide, te które są aktualnie oferowane, to podstawki Usher Audio RWS-728 o wysokości 700mm, dostępne w cenie 259 dolarów za parę. Pomimo, że będą one dostępne w momencie, kiedy będziecie czytać tę recenzję, nie były również dostępne podczas jej pisania, więc byłem zmuszony użyć pary całkiem zwykłych (ale bardzo praktycznych) australijskich podstawek, które umiejscowiły diamentowe głośniki wysokotonowe na poziomie uszu, a jednocześnie były wystarczająco solidne, aby ruchy membran nisko/średniotonowych w Usherach nie spowodowały żadnych sił reaktywnych. Powinienem zaznaczyć, że kiedy będziecie kupować standy do Mini-X, powinniście upewnić się, że podstawa standu jest wystarczająco duża i że kombinacja standu i głośnika jest wystarczająco stabilna, aby wytrzymać przypadkowe potrącenie. Całkiem spora waga obudowy Mini-X oznacza, że środek ciężkości będzie położony bardzo wysoko przy ustawieniu głośnika na standzie, więc stabilność samego standu będzie kluczowa nie tylko dla funkcjonowania, ale i bezpieczeństwa głośników (a nie chcielibyście uszkodzić diamentowego tweetera DMD!).

Prawa fizyki są nieubłagane i mówią że żaden mały, dwudrożny głośnik podstawkowo/półkowy, wyposażony w niewielki przetwornik nisko/średniotonowy, nie będzie w stanie dostarczyć głębokiego basu przy dużych poziomach głośności (co jest wszakże powodem oferowania przez Usher Audio większych modeli wolnostojących), ale jeśli projektant będzie ostrożny i dokona właściwych wyborów, wykorzysta komponenty najwyższej jakości i – być może – poświęci nieco z całkowitej efektywności głośników, z pewnością będzie w stanie sprawić, że mała dwudrożna konstrukcja zagra realistycznym basem robiącym wrażenie na słuchaczach… tak właśnie zagrał Usher Audio Dancer Mini-X w moim pomieszczeniu odsłuchowym.

Sądzę że główną rzeczą, jakiej projektant musi uniknąć tworząc mały głośnik, jest podbicie wyższego basu w celu sztucznego wyeksponowania niższych rejestrów i z pewnością Tsai Lien-Shui nie uległ tej pokusie i osiągnął godny podziwu efekt. Bas jest bardzo jednorodny, bez wyżej wspomnianego ‘podbicia’, ale także schodzi zadziwiająco nisko – zapewne to efekt działania szczeliny bass-reflexu. Prawdę mówiąc bardzo niskie częstotliwości były odtwarzane z taką mocą, że obawiałem się iż port może zacząć ‘gwizdać’ z powodu swojej wąskiej szczeliny, ale bez względu na to jak mocno podkręcałem gałkę głośności, port zachowywał się przyzwoicie. Kiedy przykładałem ucho do głośnika, dało się słyszeć dźwięki o wyższych częstotliwościach wydostające się ze szczeliny, ale kiedy wracałem na moje miejsce odsłuchowe, wszystko było doskonale. Podczas gdy sprawdzałem, czy szczelina w Mini-X zacznie gwizdać, okazało się że windowałem głośność mojego wzmacniacza znacznie wyżej niż zwykle, co według mnie oznacza, że Dancer Mini-X nie jest konstrukcją o specjalnie wysokiej skuteczności… co także wyjaśniałoby rozciągnięcie basu. Oczywiście, kiedy odtwarzałem muzykę ze znacznie słabszym wzmacniaczem (z mocą określoną na 50 wat na kanał), głośniki brzmiały jakby dostawały niewystarczającą ilość mocy, a dynamika wcześniej obecna w wielkiej obfitości, była pomniejszona. Koncentrując się na drugiej stronie spektrum mocy – kiedy podłączyłem wzmacniacz o 200 watach na kanał, byłem w stanie przesterować Mini-X i to głośnik wysokotonowy dał o sobie znać: jego dźwięk stał się twardy i nieco metaliczny. Mówiąc to muszę zaznaczyć, że takie zjawisko miało miejsce jedynie przy bardzo wysokich poziomach głośności.


Cechą widoczną przy wszystkich poziomach głośności jakie wykorzystywałem podczas trwania recenzji, był minimalny ślad ‘uderzenia’ średnich tonów, który wydawał się szczególnie faworyzować kobiece wokale, ale także instrumenty podające melodię, w stosunku do całości miksu nagrania. Efekt jest bardzo subtelny i muszę przyznać, że bardzo mi się podobał. Można by rzec, że działał odkrywczo na odtwarzaną muzykę. Jednak co bardzo istotne, nawet przy tym delikatnym uderzeniu środka, całkowity obraz średnich tonów był wciąż bardzo ciepły i całkowicie angażujący.

Pozostając wcześniej pod wrażeniem jakości dźwięku, jaką zapewniał berylowy głośnik wysokotonowy Usher Audio, z niecierpliwością oczekiwałem na odsłuchy kopułki diamentowej (pomimo lekkiego rozczarowania, spowodowanego brakiem głośników Usher Audio Be-718 pod ręką, abym mógł przeprowadzić bezpośrednie porównania pomiędzy dwoma typami tweeterów). Okazało się jednak, że niepotrzebnie się martwiłem. Nie były mi potrzebne bezpośrednie porównania, aby stwierdzić że nowy głośnik wysokotonowy wypada o klasę lepiej niż tweeter berylowy, a najważniejsza cecha, jaką zauważyłem, to że w przypadku berylowego dało się słyszeć pewne stłumienie ‘powietrza’ najwyższych częstotliwości, a także odcięcie ich wybrzmienia. Nowy Diamond z kolei, jest doskonale napowietrzony w obrębie najwyższych częstotliwości i absolutnie nie odcina żadnego pasma odsłuchowego. Kiedy na przykład flet przestaje grać w sali kościoła, słyszalne są jeszcze stopniowo zanikające odbicia dźwięku od ścian, aż do momentu kiedy stapiają się one z czernią akustycznego tła. Byłem pod tak wielkim wrażeniem tego zjawiska, że wyciągnąłem ‘Hearing Solar Winds’, Davida Hykes’a i jego Harmonic Choir, które także zostało nagrane w kościele, w środku nocy, aby zapewnić doskonale wyciszone tło dla nagrania, a dzięki temu słychać wybrzmienia, o których mówię. Niesamowite dźwięki śpiewu alikwotowego były perfekcyjnie przedstawione przez diamentowy tweeter Dancer Mini-X. (W śpiewie alikwotowym, wokalista produkuje dwa dźwięki jednocześnie, a różnice częstotliwości pomiędzy tymi dźwiękami tworzą harmoniczne, które osiągają znacznie wyższe wartości niż te, które mogą być ‘wyprodukowane’ nawet przez najwyżej nastrojony sopran. ‘Jakość’ dźwięku w ten sposób produkowanego przypomina nieco dźwięk uzyskiwany podczas pocierania krawędzi kieliszka do wina, a kiedy mamy cały chór śpiewaków alikwotowych, tak jak na ‘Hearing Solar Winds’, efekt jest po prostu niesamowity.

Słuchałem Usherów Dancer Mini-X przez kilka tygodni, próbując wskazać cechę charakterystyczną dźwięku, która sprawiała że tak dobrze sobie radziły, ale dopiero kiedy włączyłem ‘In The Zone’ (Andrew Rindfleisch i Meridian Arts Ensemble), ostatecznie na to wpadłem – a był to nie tylko fakt że wysokotonowy Diamond stanowi lepszego ‘towarzysza’ dla przetwornika 8948A w punkcie podziału, ale także cały sposób prezentacji wyższego pasma, które wydawało się bardzie jednorodne i ‘sklejone’. Sądzę, że miał na to wpływ Meridian Arts Ensemble, który w całości składa się z instrumentów dętych oraz właściwości akustyczne samego nagrania, które jest wręcz nieprzyzwoicie dobre. Pomimo, że wszystkie instrumenty należą do grupy instrumentów dętych, można nie tylko łatwo odróżnić poszczególne z nich, ale także wychwycić różnice brzmienia pomiędzy trąbkami Jon’a Nelsona i Tim’a Leopolda, nawet jeśli grają dźwięk o tej samej wysokości, a skoro wysokość dźwięku jest taka sama, to musimy słyszeć harmoniczne dostarczane z tak wielką precyzją, ponieważ rozróżnienie dwóch trąbek byłoby praktycznie niemożliwe. Posłuchajcie także, w jak doskonały sposób Usher Audio Dancer Mini-X oddaje technikę ‘hand-stopping’ w Abide with Me, a także ‘śpiewnego’ dźwięku grania unisono – jak dla mnie to prawdziwie muzykalna konstrukcja.

Wnioski

Usher Audio jako producent głośników pokazuje wciąż swoje mocne strony, a nowy Dancer Mini-X Diamond jest świetnym tego przykładem – może poszczycić się doskonałym projektem, innowacyjną technologią przetworników, wspaniałą jakością produkcji i wybitną charakterystyką dźwięku.