Oryginalny tekst recenzji Audio Research GSi75 z Hi-Fi+ nr 2016/02

autor: Alan Sircom

Jeśli miałbym napisać najnowszą historię branży hi-fi, jeden szczegół zdominowałby tę opowieść – wzrost istoty znaczenia ‘rozwiązania umieszczonego w pojedynczej obudowie’. Pomimo, że rynek wyspecjalizowanych urządzeń wciąż jest silny w branży audio, powszechnie znane dotychczas stwierdzenie, mówiące że ‘jeśli coś jest do wszystkiego, to znaczy, że jest do niczego’ uległo zmianie i obecnie uważamy raczej umieszczenie wszystkich opcji w jednym wygodnym opakowaniu, za praktyczne rozwiązanie. Wzmacniacz Audio Research GSi75 nie stworzył tego rynku, ale najwyraźniej stanowi doskonałą odpowiedź na jego potrzeby.

Nowa rodzina urządzeń G-Series Audio Research obecnie składa się z przedwzmacniacza, wzmacniacza mocy i niedawno wprowadzonego modelu wzmacniacza zintegrowanego GSi75. Jak sugeruje nazwa, mamy do czynienia z urządzeniem o mocy 75 W, w którym umieszczono lampy KT150, po raz pierwszy zastosowane we wzmacniaczu GS150 i aktualnie wykorzystywane w całej gamie urządzeń Audio Research.

Oprócz tego, że jest bardzo dobrej jakości wzmacniaczem zintegrowanym, GSi75 został wyposażony w doskonały stopień phono, wybitnej jakości przetwornik DAC z opcją upsamplingu, a nawet we wzmacniacz słuchawkowy o znakomitym brzmieniu. O ile nie jesteście desperacko przywiązani do połączeń zbalansowanych i jeśli możecie się obyć bez opcji streamingu, ciężko będzie Wam znaleźć odpowiednią wymówkę, aby nie spojrzeć na GSi75 jak na urządzenie mogące kompleksowo zaspokoić wszystkie audiofilskie potrzeby. 

Opcje, jakie zapewnia GSi75 nie są jednak najważniejszą kwestią, jeśli chodzi o całą gamę urządzeń G-Series. W nazwanej imieniem włoskiego astronoma okresu Renesansu, Galileo Galilei, linii G-Series, wprowadzono dość radykalne zmiany stylistyczne – była to przemyślana, międzynarodowa operacja, mająca na celu odświeżenie długoletniego, tradycyjnego wyglądu urządzeń Audio Research, bez poświęcania tego wszystkiego, z czym firma jest kojarzona.

W rezultacie stworzono wyższy, prosty w formie wzmacniacz pozbawiony charakterystycznych przednich uchwytów, którego projekt nawiązuje do starszych modeli Audio Research, jednak nie wygląda na tyle staromodnie, aby nie dostrzec w nim powiewu świeżości i nowoczesności. Dobry projekt powinien być jak dobra piosenka – kiedy tylko ją usłyszymy, wydaje nam się, że znamy ją od lat. W przypadku GSi75 takie podejście sprawdziło się w 100%. Na ostateczny wygląd urządzenia kluczowy wpływ miała grupa World Of McIntosh – jedynie kilka z największych firm z branży high-end ma dostęp do będącego na jej usługach, ogólnie poważanego zespołu włoskich projektantów. Prawdę mówiąc, trochę martwiłem się jak G-Series zostanie przyjęta przez wiernych wyznawców Audio Research, jednak odzew był tak przychylny, że cechy projektu możemy obecnie odnaleźć w wyglądzie innych kluczowych urządzeń ich producenta, jak np. nowy przedwzmacniacz Reference 6.

Łatwo jest dać się ponieść i rozciągnąć opis obudowy wzmacniacza na wiele stron – była to dziedzina w której przodował Ian Fleming (potrafił rozwlec na półtorej strony opis patyny widocznej na zapalniczce Ronson, a nikt nawet nie zorientował się, że leje wodę), jednak wygląd GSi75 nie jest czymś, na co można by kręcić nosem. Jest to pokaźnych rozmiarów, wyrafinowany wzmacniacz zintegrowany dla nowoczesnego miłośnika muzyki: robi wszystko o czym można pomyśleć, robi to dobrze, a na dodatek w działaniach tych widać jego wielką klasę. To wzmacniacz lampowy dla ludzi, którym podoba się zasada funkcjonowania i brzmienie tego typu urządzeń, jednak nie chcieliby doświadczać całego zamieszania i kłopotów, jakie czasem potrafią one przysporzyć. W przypadku GSi75 wszystkie procedury obsługowe zostały uproszczone. Zapewne stanowi to efekt podejścia nowego szefa Audio Research, Mike’a Tsecouras’a. Tsecouras wcześniej pracował dla Texas Instruments, a firma ta nie jest marką, która pozwala sobie wypuścić na rynek urządzenie mniej, niż w pełni profesjonalne. Tego rodzaju profesjonalizm widać również w przypadku GSi75 i w rezultacie wzmacniacz sprawia, że przy bezpośrednim porównaniu wiele tradycyjnych urządzeń high-end audio wypada przy nim, powiedzmy, nieco marnie. Nie jest to jeden z produktów typu „Och sam wiesz… Barry jest geniuszem, ale jego wzmacniacze lepiej włączać przy użyciu kija, żeby nie zostać porażonym przez prąd”. GSi75 stworzono, by dobrze radził sobie w nowoczesnym środowisku elektroniki konsumenckiej, gdzie urządzenia cechują się wysoką jakością wykonania i są fachowo zaprojektowane. Mówiąc o zaletach nowego produktu Audio Research należy chyba wreszcie powiedzieć wprost, jak źle mają się rzeczy na obecnym rynku urządzeń audio – wszystkie komponenty powinny być budowane zgodnie z takimi standardami. Nie tylko garstka. Niemniej, Audio Research powinien zebrać należne pochwały za rzucenie rękawicy innym producentom urządzeń klasy high end – a lampowych w szczególności. Inne marki powinny się mieć na baczności (zainteresowani wiedzą, o kim mówię).

Większość funkcji wzmacniacza sprowadza się do nawigowania systemem menu z poziomu panelu frontowego. Dzięki temu podstawowe operacje są ‘babcinie’ proste (mówimy tutaj o analogowej babci starszego typu, która znana jest już tylko z bajek, a nie o nowoczesnej, komputerowo-cyfrowej, surfującej babci, która wie na temat protokołu TCP/IP więcej, niż przeciętny inżynier informatyk). Niemniej, dzięki menu, GSi75 można skonfigurować bardzo precyzyjnie, ustawiając poziom głośności po włączeniu urządzenia, czas automatycznego przejścia do trybu standby, tryb działania dla kina domowego i wiele innych. Urządzenie wyposażono nawet w licznik czasu pracy lamp, więc wiemy, kiedy nadejdzie odpowiedni moment na ich wymianę. Należy jednak zaznaczyć, że niektóre z funkcji wzmacniacza obsługiwane są przy pomocy pilota, a wydaje się, że powinny raczej być dostępne poprzez główne menu. Ustawienie obciążenia wkładki, dla przykładu, kończy sekwencję regulacji barwy dźwięku, zamiast być przypisane do ustawień wkładki gramofonowej – bez użycia pilota staje się niewykonalne.

Będziemy niestety czasem zmuszeni dostać się do portów połączeniowych przetwornika DAC, które zostały umieszczone na tylnym panelu wzmacniacza. Oprócz kilku różnych opcji połączeniowych, przetwornik DAC – który upsampluje sygnał do wartości 352.8/384kHz (zależnie od oryginalnej częstotliwości próbkowania) i wspiera odtwarzanie w trybie DoP DSD – wyposażono także w cyfrowe filtry ‘fast’ i ‘slow’; pomagają one poradzić sobie z kaprysami nowoczesnych (a szczególnie sieciowych) cyfrowych źródeł dźwięku. Czasy wypielęgnowanych plików audio powoli zastępuje technologia, którą można wykorzystać aby przeciętny dźwięk brzmiał całkiem dobrze, a dobry dźwięk brzmiał znakomicie, a z tym właśnie sekcja przetwornika DAC we wzmacniaczu GSi75 radzi sobie doskonale.

Tak naprawdę, wewnętrzny DAC wzmacniacza jest tak bardzo dobry, że gdybyśmy nawet pozbyli się reszty elementów i zostawili sam przetwornik w cenie 16000 £ - o takiej jakości dźwięku – nie sądzę, że ktoś zmartwiłby się z tego powodu. Oczywiście, użytkownicy kwestionowaliby zapewne brak połączeń AES/EBU, wejścia Ethernet i innych opcji połączeniowych, ale gdybyśmy wzięli pod uwagę wyłącznie jakość dźwięku, opcja samodzielnego przetwornika DAC nie okazałaby się aż tak bardzo bezsensowna. W tym punkcie możemy z całkiem dużym przekonaniem wysnuć tezę, że jak do tej pory, jest to najlepszy cyfrowy konwerter umieszczony w urządzeniu Audio Research, włącznie z przetwornikiem Reference DAC i odtwarzaczami CD. Nie umniejsza to w żadnym stopniu wartości użytkowych tych urządzeń, po części choćby dlatego, że samodzielne odtwarzacze i przetworniki DAC wnoszą do systemu swoją własną funkcjonalność i elastyczność połączeń. Jednak ogólnie rzecz ujmując, należy stwierdzić, że DAC we wzmacniaczu GSi75 jest najlepszym przetwornikiem, jaki Audio Research do tej pory wyprodukowało.

Przedwzmacniacz gramofonowy również mógłby zdziałać cuda jako osobne urządzenie, chociaż za tę cenę także zapewne życzylibyśmy sobie nieco więcej funkcjonalności, jak choćby możliwość wyboru krzywych korekcji dźwięku. Uczciwie rzecz biorąc, inaczej niż w przypadku sekcji przetwornika DAC, większość dobrych przedwzmacniaczy gramofonowych mogłaby przewyższyć jakością ten wykorzystany w GSi75, jeśli porównalibyśmy je bezpośrednio. Jednak jeśli po prostu posłuchamy dźwięku z płyt odtwarzanych poprzez GSi75 okaże się, że jest on tak dogłębnie satysfakcjonujący i absorbujący muzycznie, że tego typu porównania straciłyby dla nas sens.

W pewnym sensie określenie ‘absorbujący muzycznie’, oddaje największą zaletę GSi75. Wystarczy usiąść, posłuchać i zacząć cieszyć się dźwiękiem. Później ćwiczenie powtórzyć. Okaże się, że to jest to! Nie będziemy odczuwać potrzeby analizowania natury dźwięku, czy odtwarzanej muzyki. Znajdziemy tutaj wszystko, brzmienie jest czyste, jednak ciepłe i wciągające. To coś jak przypomnienie sobie w środku zimy o imprezach na plaży w tropikach. Jest to lekko ekspansywna prezentacja w porównaniu, powiedzmy, ze wzmacniaczem Conrad Johnson, którego test zamieściliśmy również w tym wydaniu magazynu, jednak ekspansywność w żadnej mierze wie wiąże się tutaj z agresywnością. Mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że jest to jeden z najbardziej ‘zrównoważonych’ wzmacniaczy, dostępnych obecnie na rynku.

Brzmienie GSi75 wydaje się posiadać wszystkie najważniejsze zalety. Wzmacniacz wytwarza olbrzymią kapsułę dźwięku otaczającą głośniki, a dźwięk ten charakteryzuje się znakomitą separacją stereofoniczną i dużą głębokością sceny. Jednak kluczowym aspektem, jaki wyłania się z obrazowania dźwięku przez GSi75, jest jego znakomita spójność, czyli coś, czego oczekujemy raczej od wzmacniaczy znacznie większych i często o dzielonej konstrukcji. Włączmy muzykę z wokalistą ustawionym pośrodku i wysuniętym do przodu – na przykład Ryana Adamsa, który śpiewa New York, New York na swoim złotym albumie „Lost Highway”, z 2001 roku – a spotkamy artystę wyłaniającego się spośród reszty muzyków, pozostających w swojej własnej fizycznej przestrzeni. Zamieńmy Adamsa na Janis Joplin, a poczujemy jakbyśmy siedzieli naprzeciw żywiołu natury. A wszystko to dzieje się przy wykorzystaniu pary głośników Wilson Audio Duette II – o ile nie są one najtrudniejszymi głośnikami do napędzenia, to z pewnością zagrają najlepiej, kiedy otrzymają solidną dawkę prądu i głośności.

Audio Research posiada swoją wewnętrzną, odpowiednią, radosną kombinację mocy, autorytatywności, wyjątkowego poziomu detali i zdolności do wyodrębniania linii basu, do której ma się ochotę zatańczyć boogie. Jeśli brzmi to trochę staromodnie, to tylko dlatego, że nie można się oprzeć i nie włączyć czegoś staromodnego, słuchając GSi75. Podkręciłem więc gałkę do ‘zdrowego’ poziomu głośności i włączyłem kawałek La Grange, z płyty ZZ Top „Tres Hombres” [Warner]. Grałem na niewidzialnej gitarze, basie, bębnach, a nawet machałem niewidzialną brodą do rytmu. Kiedy muzyka brzmi tak radośnie i realistycznie, jak można się oprzeć?

Niemniej, GSi75 jest jednocześnie wzmacniaczem, który potrafi ukazać subtelność i delikatne niuanse, kiedy zachodzi taka potrzeba. To nie tylko sprzęt przy którym macha się głową. Włączyłem 3 Symfonię Góreckiego, pod batutą Zinmana [Elektra-Nonesuch], a sopran Dawn Upshaw unoszący się ponad szacownymi dźwiękami orkiestry London Sinfonietta, stworzył prawdziwie poruszający spektakl, którego w żadnym razie nie ograniczała elektronika.

Prawdopodobnie najbardziej istotnym aspektem dźwięku wzmacniacza Audio Research, jest jego spójność. Nie jest to jedynie spójność jaką zachowuje on wobec właściwości brzmienia w całym paśmie częstotliwości, a raczej w sposobie, w jaki urządzenie działa jak jedna całość. DAC jest znakomity i pod względem tonalnym należy do tej samej rodziny, co przedwzmacniacz phono i wejścia liniowe. Jasne jest, że komponenty źródłowe będą dyktować warunki dźwięku dla każdego wejścia, jednak całościowa struktura brzmienia nosi wyraźne cechy Audio Research i jest niewiarygodnie spójna. Nic nie wydaje się tutaj nie na miejscu, zarówno pod względem efektu końcowego, jak i kiedy przełączamy się pomiędzy różnymi źródłami dźwięku. A kiedy już uświadomimy sobie, że chcemy słuchać więcej muzyki z każdego ze źródeł, okazuje się, że oto mamy zwycięzcę.

Nawet wzmacniacz słuchawkowy nie jest zwyczajnym dodatkiem, a biorąc pod uwagę antypatię, jaką większość konwencjonalnych marek darzy świat słuchawek, moglibyśmy oczekiwać czegoś przeciętnego. Tak naprawdę, wzmacniacz słuchawkowy gra dźwiękiem potężnym, detalicznym i dynamicznym. Posiada także tę unikalną ‘czystą ale ciepłą’ sygnaturę dźwiękową Audio Research i nie obawia się jej zaaplikować wobec wszystkich, może poza najbardziej krnąbrnymi słuchawkami.

Poza kilkoma mało istotnymi szczegółami, zachodzę w głowę czego mogłoby Wam zabraknąć, kiedy kupilibyście GSi75. Być może kilku dodatkowych sprzętów na półce. OK, nie mamy wbudowanego łącza bezprzewodowego, a 75 W – bez względu na to jak dobrze by brzmiały – nigdy nie będą w stanie napędzić trudnych do wysterowania głośników do wysokich poziomów głośności, w dużych pomieszczeniach. Jednak pamiętając o powyższych zastrzeżeniach, nie można wymagać od GSi75 niczego więcej. Może to zabrzmieć trywialnie, ale kiedy pomyślimy o ile więcej musielibyśmy wydać i o ile więcej pojedynczych urządzeń umieścić w pokoju odsłuchowym, aby przewyższyć jakość jaką oferuje GSi75, dostrzeglibyśmy jak bardzo jest wyjątkowy. Wystarczy podpiąć do niego dobry gramofon, komputer wypełniony plikami z muzyką, dobry zestaw słuchawek i porządne głośniki, a będziemy ustawieni do końca życia. W wiecznie nienasyconym świecie sprzętu high-end, jest to chyba najlepsza rekomendacja, jakiej można udzielić.