Stereophile 02/2012

Robert Deutsch 

Odwiedzając kolejne stoiska ze sprzętem high-end audio na targach Consumer Electronics Show łatwo jest popaść w cenową znieczulicę. Ładnie wyglądający zestaw wolnostojących, dwudrożnych kolumn głośnikowych za 10 tyś dol. za parę. Tak, to brzmi nieźle. A tutaj drugi – za jedyne 5 tyś. dolarów – wydaje się że to wyjątkowa okazja, z porównaniu do pierwszej oferty.

Na targach CES 2011 zawędrowałem do sali wystawowej firmy GoldenEar Technology. Sandy Gross, współzałożyciel Polk Audio i Definitive Technology, który założył swoją nową firmę razem z byłym współwłaścicielem Definitive – Don’em Givogue, wita mnie w progu. Prezentowane głośniki to GoldenEar Triton Two, smukłe ‘podłogówki’, z obudowami pokrytymi czarną tkaniną i na swój sposób budzące skojarzenia z oryginalnymi DCM Time Windows.

Gross ma puścić fragmenty nagrania Requiem, John’a Rutter’a. To dzieło stanowi wyzwanie niemal w każdym aspekcie reprodukcji dźwięku: jest tutaj rozbudowana orkiestra, solista, chór, organy i akustyka dużej sali koncertowej. Słabe głośniki się nie nadają. Słucham, oczekując, że będę rozczarowany.

Wow! Niskie tony organów wypełniają salę w takim stopniu, że zaczynam rozglądać sę w poszukiwaniu subwooferów ukrytych w kątach. Orkiestra i chór wydają się znakomicie obecne. Mam poczucie realistycznej przestrzeni. To ci dopiero głośniki! Ile kosztują? 1249,99 $ sztuka. 2499,98 $ za parę. Cena zawiera wbudowane subwoofery. Po prostu muszę je przetestować.

Projekt

Kiedy bierzemy pod uwagę wygląd produktu, decydując się na jego zakup, audiofile – a przynajmniej męska część, która stanowi znakomitą większość osób oddanych temu hobby – okazują się dziwną grupą. Lubimy powtarzać, że jedyną rzeczą która ma znaczenie, jest jakość dźwięku. To jak dany produkt wygląda, wiąże się bezpośrednio z cokolwiek pejoratywnym ‘Czynnikiem Akceptacji Przez Żonę’ (ang. Wife Acceptance Factor). Niemniej, więcej niż tylko jeden projektant audio powiedział mi, że – bez względu na to, co mówią klienci – wygląd produktu ma podstawowe znaczenie w ocenie tego, jak zostanie odebrany – i to nie tylko przez kobiety. Jeden z projektantów stwierdził z kolei: „Jeśli w jakiś sposób udałoby mi się zaprojektować głośnik idealny, ale byłby brzydki, nikt by go nie kupił, bez względu na to, jak doskonale by grał”. Skontrastujcie to stwierdzenie z zasadą rządzącą projektowaniem przemysłowym, która brzmi: „forma podąża za funkcją”, a otrzymacie potencjalny konflikt pomiędzy wyglądem i funkcjonalnością.

Głośnik GoldenEar Triton Two zaskakuje mnie, jako produkt reprezentujący niezwykle trafioną kombinację wyglądu i funkcjonalności. Wystrzegając się „meblowego” charakteru niektórych modeli z półki high-end, a jednocześnie niekoniecznie przyciągając uwagę samą swoja aparycją, Triton Two posiada elegancję w swoim własnym stylu: opływowe kształty stożkowej obudowy, niewielkie rozmiary podstawy i plinta oraz płyta osłaniająca górną część głośnika wykończone lakierem w lśniacej, fortepianowej czerni. Wąski front obudowy nie tylko wpływa na smukły kształt całości, ale również funkcjonalnie redukuje efekty dyfrakcji. Ścianki boczne głośnika nie są równoległe, co ma skutkować zniesieniem wewnętrznych fal stojących. Zgodnie z tym co mówi Sandy Gross, materiałowy ‘rękaw’ okrywający głośnik służy nie tylko osiągnięciu efektu wzrokowego oraz (lub) cięciu kosztów materiałów wykończeniowych, ale także celom akustycznym, zapewniając dodatkowe wytłumienie ścian obudowy konstrukcji. Skoro mowa o obudowie, została ona wykonana z materiału o nazwie ‘Medite’, stanowiącego rodzaj płyty pilśniowej o wysokiej gęstości, została wyposażona w rozbudowaną strukturę usztywniającą i zawiera osobną komorę, przeznaczoną dla modułów średniotonowych. Komora została podzielona na dwie części o różnych wielkościach, poprzez umieszczenie w jej wnętrzu nachylonej pod określonym kątem płytki.

W konstrukcji głośnika Triton Two wykorzystano wysokiej jakości przetworniki własnego projektu GoldenEar, wykonane specjalnie dla tego modelu. Przetwornik wysokotonowy, który firma nazywa High Velocity Folded Ribbon (HVFR), jest wariacją wstęgowego przetwornika z membraną zwiniętą na kształt akordeonu – AMT (Air Motion Transformer), wynalezionego przez Oscar’a Heil’a. Zalety tego projektu to między innymi gładkie, rozciągnięte pasmo przenoszenia, niezwykle niski poziom zniekształceń, znakomita charakterystyka dyspersji, doskonały zakres dynamiki, wysoka detaliczność i nadzwyczajny poziom dopasowania impedancji głośnika do otaczającego go powietrza. Od góry i od dołu, z głośnikiem wysokotonowym sąsiadują dwa przetworniki średniotonowe, o średnicy 4,5 cala, wyposażone w umieszczone pośrodku membrany Wielołopatkowe Korektory Fazy (Multi-Vaned Phase Plug, MVPP). W konstrukcji membran tychże przetworników wykorzystano komputerowo zoptymalizowaną topologię. Punkt podziału zwrotnicy pomiędzy przetwornikami średnio, a wysokotonowymi przeprowadzono na poziomie 3,5 kHz, jednak pasmo przenoszenia tych ostatnich określa się jako rozciągające się do poziomu 35 kHz. Zwrotnica w zakresie średnio-wysokotonowym posiada nachylenie w zakresie 12dB na oktawę ale wyposażono ją w dodatkowe komponenty, mające zapewnić wyrównanie fazowe. W konstrukcji przetworników wysokotonowych zastosowano także filtry Zobla.

Teraz kilka słów na temat sekcji niskotonowej. Na każdym panelu bocznym, tuż nad ziemią, znajdziemy coś, co wygląda jak owalne przetworniki basowe KEF B139. Są to pasywne urządzenia o wymiarach 7 na 10 cali, które producent określa jako Prostokątne Płaskie Radiatory Infradźwiękowe, mające działać podobie jak linia transmisyjna, jednak charakteryzują się one znakomitą jakością i kontrolą transjentów. Membrany te, zamontowane bardzo nisko w panelach bocznych, wykorzystują sprzężenie z podłogą oraz akustyczne sprzężenie z głośnikiem umieszczonym przeciwlegle.

Jednak najcięższa praca związana z przenoszeniem niskich częstotliwości jest wykonywana przez dwa prostokątne niskotonowe przetworniki o długiej cewce i wymiarach 5 na 9 cali, umieszczone z przodu obudowy głośnika. Są one napędzane przez wzmacniacz o mocy 1200 W, pracujący w klasie D, również zaprojektowany przez GoldenEar. Całkowite wewnętrzne zniekształcenia harmoniczne obwodu wzmacniacza w otwartej pętli (bez sprzężenia zwrotnego) są na poziomie niższym niż 0,1%. Punkt podziału zwrotnicy sekcji niskotonowej został ustalony na 150Hz, z filtrem dolnoprzepustowym i wbudowaną equalizacją subwoofera realizowaną w domenie cyfrowej, co pozwala uzyskać większą dokładność punktów filtrowania w porównaniu ze zwrotnicą analogową. Parametry zwrotnicy zostały opracowane zarówno poprzez staranne pomiary jak i odsłuchy krytyczne. Na tylnym panelu głośnika zamieszczono pokrętło służące do regulacji poziomu subwoofera.

Projekt kolumn głośnikowych triton Two był dopracowany w szczegółach przez zespół dziewięcieu inżynierów w Arnprior, niedaleko Ottawy (Ontario), a wykorzystali oni w swojej pracy laboratorium badawczo-rozwojowe wyposażone w pełnowymiarową, skalibrowaną komorę bezechową o takiej samej przestrzeni jak pomieszczenie w Państwowym Komitecie Kanadyjskich Badań Naukowych, także w Ottawie. Głośniki montowane są w Chinach.

Ustawienie

Głośniki zostały dostarczone przez Sandy Gross’a i Matta Grant’a, członka grupy inżynierów ośrodka badawczego GoldenEar, a także ustawione przy ich pomocy. Podstawy głośników przychodzą w osobnych pudłach i są przykręcane do głośników za pomocą wkrętów. Kolce są również dostarczane, jednak początkowe odsłuchy przeprowadziliśmy bez ich montowania, co ułatwiło niezbędną korekcję pozycji głośników.

Gross, Grant i ja osobiście, spędziliśmy kilka godzin na odsłuchach dokonując pomiarów i ustawiając odległość głośników od punktu odsłuchowego oraz ich nachylenie względem środka, aby uzyskać jak najgładsze poprzeczne rozproszenie dźwięku i najbardziej precyzyjne obrazowanie. Ostateczna pozycja głośników okazała się być podobna do optymalnej pozycji innych kolumn głośnikowych w moim pokoju odsłuchowym – niemal doskonały trójkąt równoboczny pomiędzy głośnikami i miejscem odsłuchu. Kolumny były przekręcone nieco do środka - tak, że osie głośników wysokotonowych przecinały punkt odsłuchowy w odległości kilkunastu centymetrów od mojej głowy, kiedy siedziałem na swoim krześle. Pomimo tego, że Triton Two nie okazały się kolumnami w przypadku których najmniejsze odstępstwo od ustalonej pozycji spowoduje, że scena dźwiękowa albo kompletnie się zawali, albo osiągnie punkt perfekcyjnego skupienia, to jednak z pewnością dokładne ustawienie parametrów odsłuchowych wypadło na ich korzyść. Kiedy już każdy z naszej trójki był zadowolony z osiągniętego rezultatu, zainstalowaliśmy kolce, co jeszcze bardziej polepszyło dokładność obrazowania dźwięku.

Najważniejszą korzyścią płynącą z wbudowanego subwoofera, wyposażonego w kontrolę poziomu głośności, jest możliwość optymalnego ustawienia głośników, bez poświęcania czegokolwiek w zakresie przetwarzania niskich tonów – jeśli dźwięk przy głośnikach ustawionych w pozycji jak najlepszego obrazowania jest nieco ubogi jeśli chodzi o bas, można zwiększyć jego poziom regulując ustawienia subwoofera przynajmniej do poziomu, przy którym dźwięk zacznie być zniekształcany. Jednak pytanie, na jakim poziomie tak naprawdę powinien być ustawiony subwoofer, wciąż pozostaje otwarte. Przesłuchaliśmy kilka płyt CD, które nie tylko zapewniają dobry test na poziom rozciągnięcia niskich tonów, ale również zawierają mieszankę średniego i niższego basu. Pozwoliłem Sandy’emu, który oczywiście ma bardzo duże doświadczenie w regulacji tych głośników, aby ustawił poziom subwoofera, a rezultaty według mnie były dobre. Niemniej, kiedy on i Grant już wyszli, przeprowadziłem jeszcze kilka poprawek odsłuchując testy dźwiękowe z pierwszego testowego CD Stereophile, (Stereophile STPH002-2) oraz aplikacji AudioTools na iPhone’a4. Taka korekcja ustawień subwoofera, aby generował on falę o bardziej płaskiej charakterystyce przenoszenia rozciągniętą do częstotliwości 20Hz, poskutkowała ustawieniem pokrętła na godzinie 12 – czyli znacznie wyżej niż wcześniejsze ustawienie Gross’a na godzinie 9.

O ile bas przy tych ustawieniach z pewnością brzmiał imponująco, to jednak po pewnym czasie zacząłem odczuwać jego przesyt. Ustawiałem więc pokrętło kilkakrotnie w nieco niższym położeniu, za każdym razem słuchając zmian w dźwięku i w efekcie skończyłem w ustawieniu środkowym względem tego, co zaproponował Gross, a tego, co ustawiłem w oparciu o swoje własne pomiary.

Zastosowane wzmocnienie

Wykorzystałem trzy wzmacniacze w moim teście Tritonów Two: Audiopax Model 88 Mk.II (lampowy, o mocy 30 W na kanał), tranzystorowe wzmacniacze mocy Simaudio Moon Evolution W-7 (150 W na kanał), - w połączeniu z lampowym przedwzmacniaczem Convergent Audio Technology SL-1 Renaissance i wreszcie, jako bardziej ‘realistyczną’ alternatywę, zintegrowany wzmacniacz lampowy PrimaLuna Prologue Premium (35 W mocy na kanał). Moje wrażenia dotyczące dźwięku Tritonów Two, w jakimś stopniu stanowią średnią, wyciągniętą z odsłuchów tych trzech wzmacniaczy, a o różnicach między nimi zaraz napiszę.

Dźwięk

Moje pojęcie o kolumnach głośnikowych – i o systemach audio ogólnie – sprowadza się do dwóch potencjalnych rodzajów iluzji dźwiękowej, jaką mogą one przedstawić: jedna, to przeniesienie mnie na salę koncertową lub do studia nagraniowego, w którym tworzono zapis dźwiękowy („Jestem tam”), a druga – wprowadzenie wykonawców do mojego pokoju odsłuchowego („Oni są tutaj”). Kolumny Triton Two były w stanie wyczarować oba te zjawiska, jednak były szczególnie zręczne w pierwszym z nich. Słuchając płyty Live, dobrze znanej mi kolekcji 10 operowych arii i duetów, nagranej podczas koncertów z Luciano Pavarottim i Mirellą Freni (CD, London 421 862-2), okazało się, że przy zamkniętych oczach było mi łatwo wyobrazić sobie, że przebywam na koncercie siedząc w pewnej odległości od sceny. Głosy były precyzyjnie zlokalizowane w przestrzeni, a całe wydarzenie muzyczne wnosiło zadziwiające poczucie realizmu – a przecież absolutnie nie jest to nagranie, które można by uznać za audiofilskie.

Nagranie „General Image and Resolution Test”, na płycie Jazz Sampler & Audiophile Test CD, Vol.2 (JD68), zawiera czterech muzyków, którzy wchodzą do kościoła grając na shakerze, marakasach, bębenku i drewnianym bloczku. Maszerują oni dookoła, obchodząc mikrofon trzy razy, grając na swoich instrumentach i pokrzykując jednocześnie. To świetna zabawa, nawet jeśli nie można tego uznać za wspaniałą muzykę. Nagranie odtwarzane z realistycznym poziomem dźwięku (tzn. całkiem głośno), wprowadzało niemal przerażająco prawdziwe poczucie obecności muzyków. Dźwięki instrumentów perkusyjnych były precyzyjnie zlokalizowane w przestrzeni, a ruch przemieszczających się wykonawców jednoznaczny w swej przejrzystości – w pewnym momencie muzycy przechodzą przez pokój za plecami słuchacza, wytwarzając iluzję „Oni są tutaj”.

Taka prezentacja może być uznana za znakomitą w przypadku każdego głośnika, a już szczególnie takiego, który można kupić w umiarkowanej cenie. Scena dźwiękowa rozciągnięta była dość wysoko: o ponad 30cm przekraczała wysokość samych głośników (122cm), co opowiada moim preferencjom. Głębokość była uzależniona od nagrania, jednak nie wydawała się być ograniczona przez ustawienie kolumn. Przy odtworzeniu nagrania testującego głębokość sceny, z płyty Chesky Recordings, na której zarejestrowano kliknięcia w odległościach od 12 do 178 cm od mikrofonu, słyszałem wyraźnie zróżnicowanie pomiędzy kliknięciami zarejestrowanymi w odległości 127, 152 i 178 cm (50, 60 i 70 cali). To tak samo dobrze, a może nawet lepiej, niż w przypadku innych, testowanych przeze mnie kolumn głośnikowych.

W zakresie balansu tonalnego Triton Two były całkiem dobrze wyważone i nie faworyzowały, ani też nie pomijały żadnego zakresu częstotliwości. Wysokotonowe głośniki wstęgowe mają reputację przetworników niezwykle detalicznych, ale skłaniających się ku niepotrzebnemu rozjaśnieniu – tak jak okazało się podczas mojego testu Monitor Audio Platinum PL200 (recenzja w wydaniu z kwietnia 2010 roku). Głośnik wstęgowy GoldenEar był jednak detaliczny i wcale nie brzmiał w sposób rozjaśniony. Zbyt duży nacisk położony na przetwarzanie wysokich tonów może przejawiać się na różne sposoby – dla mnie najgorszym z nich, jest utwardzenie wokalnych sybilantów. Na całe szczęście, ten problem nie dotyczył Tritonów Two, może jedynie poza nagraniami wykonanymi przy dużym zbliżeniu mikrofonu lub (oraz) przy wykorzystaniu mikrofonów z wyraźnie zawyżonym poziomem wysokich częstotliwości. Jeśli można mówić o jakimkolwiek charakterze wysokich tonów w głośnikach GoldenEar, to będzie on skłaniał się raczej ku delikatnemu, słodkiemu brzmieniu.

 

 

Zakres średnich tonów w Tritonach Two był zasadniczo neutralny. Jeśli o mnie chodzi, najważniejszym testem neutralności średniego zakresu częstotliwości, jest odwzorowanie głosu ludzkiego. Niektórzy słuchacze potrafią stwierdzić, czy pianista gra na Steinwayu, czy na Bisendorferze lub też czy skrzypce, to Stradivarius, czy też Guarneri. Ja tego niestety nie potrafię – i o ile podoba mi się muzyka i wykonanie, nie interesuje mnie na jakim instrumencie gra wykonawca (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku). Jednak każdy z ludzkich głosów jest unikalny i chciałbym, aby głośnik (i oczywiście reszta systemu) były w stanie ukazać swoisty tembr charakterystyczny dla głosu danego wykonawcy. Czasem znam głos konkretnego wokalisty z występów na żywo, co zapewnia mi płaszczyznę odniesienia. W takich przypadkach Tritony Two z nieprzeciętną doskonałością dostarczały dźwięk przypominający to, co znałem z wykonań koncertowych.

Rod Gilfry jest barytonem, którego repertuar obejmuje kompozytorów od Mozarta do Sondheima i zupełnie inaczej, niż w przypadku większości śpiewaków operowych, śpiewa on musicale z odpowiednim stylem i emisją wokalną, nie obawiając się zaśpiewać delikatnie, jeśli repertuar tego wymaga. Słyszałem go zeszłego roku na Festiwalu Glimmerglass w produkcji Annie Get Your Gun, w której brała udział również, dysponująca niezmiernie dramatycznym sopranem, Deborah Voigt, a jej czarująca interpretracja ani przez chwilę nie brzmiała jakby była zaśpiewana przez wielką operową divę. Głos Gilfry’ego brzmiał świetnie – zaśpiewał on partię „I’m a Bad, Bad Man” z odpowiednią butą, a w „The Girl That I Marry” słychać było romantyczną delikatność. Kupiłem jego płytę My Heart Is So Full of You (CD, Narratus Productions 07), a kiedy odtwarzałem ją w domu, byłem zaskoczony faktem, jak bardzo jego głos przypominał to, co słyszałem na koncercie Glimmerglass. Sylvia McNair jest kolejną gwiazdą opery, która potrafi zabrzmieć zupełnie inaczej , niż operowa diva – jej album Sure Thing (CD, Philips 442 129-2), na którym zawarto muzykę Jerome Kerna, jest jednym z moich ulubionych i pomimo, że nie słyszałem tej artystki w wykonaniu na żywo, słuchając jej płyty na Tritonach Two czułem, że tak właśnie musi brzmieć śpiewając w rzeczywistości.

Kolejną olbrzymią zaletą Triton Two jest ich bas: rozciągnięty i potężny - na tyle, że ciężko podejrzewać obudowy o tak umiarkowanej wielkości o możliwość jego wygenerowania – a przy tym charakteryzujący się świetnym, wzajemnym dopasowaniem, niskiego i średniego podzakresu. Przy głośnikach tej wielkości, niezależnie od wykorzystanych przetworników, normalnie oczekuje się rozciągnięcia zakresu niskich tonów osiągających częstotliwość około 40 Hz, lub kilka Hz niższą, jeśli kolumny wyposażono w opcję dopasowania do pomieszczenia, która podbija poziom basu. GoldenEar twierdzi, że Tritony Two osiągają wartość 16 Hz, co może być nieco zbyt optymistycznym założeniem, ale i tak rozciągnięcie basu w tej konstrukcji jest spektakularne. Przy poziomie subwoofera wyregulowanym tak, aby jak najlepiej zgrywał się z resztą toru dźwiękowego, kotły perkusji i nuty zagrane na pedałach organów brzmiały niezwykle autorytatywnie, a gitary basowe nie były ani zbyt lekkie, ani też przerysowane (poza zakresem 50 Hz, który brzmiał zbyt natarczywie na większości głośników i według mnie jest związany z charakterystyką dźwiękową mojego pomieszczenia). Kiedy przeprowadziłem test wykorzystując niskie tony zapisane na płycie System Set-Up & Tuning Disc (CD, Nordost CD NOR 101), dźwięk o wysokości 24Hz był znakomicie słyszalny, 21Hz było słabsze, ale wciąż obecne, natomiast 18Hz nie było już mośliwe do wychwycenia. Ciekawe, jakie byłyby wyniki pomiarów tych głośników przeprowadzone przez Johna Atkinsona.

W zależności od wzmacniacza wykorzystanego do ich napędzenia, kolumny Triton two potrafiły zagrać głośno, bez wywoływania konsternacji. Tak jak oczekiwałem, wzmacniacz Simaudio W-7, z mocą 150 W na kanał, nadawał się do tego najlepiej, ale zarówno Audiopax, jak i Primaluna były w stanie wykrzesać z Tritonów takie poziomy natężenia dźwięku, jakich sobie zażyczyłem. Nagranie Obrazków z Wystawy Mussorgsky’ego-Ravela (HDCD, Reference RR-79CD), w wykonaniu Minnesota Orchestra pod batutą Eiji Oue, zabrzmiało wielce autorytatywnie, a kotły perkusji i organy zapewniły znakomitą podporę basową, która jest jedynie zarysowana w przypadku gośników pozbawionych najniższej oktawy. Pomimo tego, że subwoofer w Tritonach Two jest wyposażony we własny wzmacniacz, to przetworniki niskotonowe brzmiały inaczej, w zależności od wykorzystanego wzmacniacza głównego. Jeśli mowa o tym zakresie, wzmacniacz Simaudio wyprodukował najsilniejszy, najbardziej rozciągnięty bas. W przeciwieństwie do niego oba wzmacniacze lampowe – a szczególnie Audiopax – przodowały w dziedzinie dokładności harmonicznej.

Oprócz wysokich poziomów dynamiki, które należy uznać za więcej niż budzące respekt, głośniki Triton Two równie znakomicie prezentowały zjawiska mikrodynamiczne, takie jak subtelne wybrzmienia i tok muzycznej narracji. Jestem gorącym admiratorem talentu muzycznego Sylvii McNair i Adré Previn’a oraz płyty Sure Thing. W interpretacji McNair, muzyka i tekst stapiają się w jedność, a Previn daje lekcję pokazową sztuki akompaniamentu. W utworze takim, jak "The Folks Who Live on the Hill”, wzajemne zgranie wokalistki i pianisty jest wyborne, a ja mogłem śledzić je z niezwykłą łatwością poprzez Tritony Two.

Czy jest możliwe aby głośnik (bądź inny komponent audio) był zbyt detaliczny i miał zbyt dużą rozdzielczość? Ta kwestia była rozważana na wielu forach miłośników audio; moja odpowiedź brzmi NIE – pod pewnymi warunkami. Generalnie, preferuję głośniki, które pozwolą mi usłyszeć więcej muzyki zapisanej w formie cyfrowej,czy też w rowku płyty winylowej, jednak może to wprowadzić również większe szumy do toru dźwięku, a jeśli te szumy (tzn. dźwięki nie pochodzące z muzyki) są zbyt mocno słyszalne, wtedy ciężko jest odczuwać przyjemność ze słuchania muzyki. Są na rynku audio takie głośniki, które mają opinię mocno detalicznych i są w stanie przekazać najmniejsze szczegóły dźwięku, a jednak wielu audiofili odrzuca je, gdyż słuchanie ich na dłuższą metę staje się zbyt męczące. Drugą stronę muzycznego spektrum zajmują głośniki, które mają przyjemny dla uszu ‘muzykalny’ balans tonalny, ale są słabe jeśli chodzi o przekazywanie drobnych muzycznych detali.

Czy to z powodu świadomej decyzji, czy też jako niezamierzony skutek uboczny doboru komponentów i innych aspektów procesu konstrukcyjnego, głośniki Triton Two zachowywały wysoki poziom detaliczności, nigdy nie brzmiąc przy tym zbyt natarczywie lub w sposób kliniczny. Na płycie Mario Lanzy, Live from London (CD, RCA 61884-2), jest moment – około pięć sekund po rozpoczęciu utworu Francesco Cilei „Lamento di Federico” - w którym ktoś (zapewne Lanza osobiście), nuci dźwięk razem z pasażem wejściowym pianina, zagranym przez Constantina Callinicosa. Dźwięk jest fałszywy, ale z pewnością tam jest, a dzięki Tritonom Two mogłem go usłyszeć. Poprzez Tritony równie łatwo można było usłyszeć efekty różnych akcesoriów dołączanych do systemu, takich jak np. podkładki Nordost Platinum Sort Kones, porównywane z drewnianymi bloczkami, podłożonymi pod odtwarzacz CD Ayre Acoustics CX-7eMP.

Spróbowałem wymienić wiele zalet dźwiękowych kolumn Triton Two, ale można by zarzucić mi niedbałość, gdybym nie wspomniał o pewnej charakterystycznej przypadłości, która czasem negatywnie wpływała na dźwięk tworzony przez muzyków i instrumenty obecne w moim pokoju. Pewne podbarwienia tonalne, pochodzące z obudowy głośników czasem uświadamiały mi, że nie słucham dźwięku ‘rzeczywistego’. Pojawiały się one głównie wtedy, kiedy muzyka była odtwarzana z wysokimi poziomami głośności i były wyraźniej słyszalne, gdy słuchałem muzyki poza osią głośników, a nie w punkcie idealnego odsłuchu. Z pewnością nie jest to zjawisko, które mogłoby zburzyć obraz całości i na dodatek pojawiało się tylko okazjonalnie, ale jest to jedna z płaszczyzn funkcjonowania sprzętu, która mogłaby zostać poprawiona. Jaką cenę by takie usprawnienie za sobą pociągnęło, to już inna sprawa. Producenci głośników - tacy jak Wilson Audio, Hansen, YG Acoustics, i Magico – zastosowali wszelkie możliwe środki, aby zlikwidować podkolorowania dźwięku w swoich produktach, ale ich głośniki mieszczą się na pułapie cenowym co najmniej kilka wartości większym, niż Triton Two.

Porównania

Ostatnie głośniki, jakie recenzowałem, to Monitor Audio Platinum PL200 (8000$ za parę, Kwiecień 2010) oraz Focal Chorus 826W Anniversary Edition (3495$ za parę, Listopad 2010) – oba komplety były głośnikami wolnostojącymi o zbliżonych do Tritonów Two wymiarach. Oczywistym jest pytanie, jak GoldenEar Triton Two wypadły w porównaniu z tamtymi, droższymi konstrukcjami.

Na takie pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Monitory i Focale były zwrócone do dystrybutorów już jakiś czas temu, więc nie mogłem wykonać bezpośrednich testów porównawczych z kolumnami GoldenEar. Pomimo, że nie uważam iż nasza pamięć dźwiękowa jest aż tak zawodna jak sądzą niektórzy, nie dałbym głowy za to, jak dokładnie pamiętam dźwięki, które słyszałem ponad rok temu. Być może jeszcze większy problem stanowią zmiany, jakim poddałem w tym czasie swój system odsłuchowy. Od czasu, kiedy recenzowałem modele PL200 i Chorus 826W, zamieniłem generator prądu Power Plant Premier AC, na PerfectWave Power Plant 5. Używam podkładek Nordost Platinum Sort Kones zamiast drewnianych bloczków, podłożonych pod odtwarzacz CD Ayre CX-7eMP oraz wymieniłem firmowy bezpiecznik w przedwzmacniaczu CAT SL-1 Renaissance, na Hi-Fi Tuning Supreme. Wprowadzone zmiany wpłynęły na znaczące ogólne polepszenie jakości dźwięku, która prezentowałaby zbyt skomplikowany zbiór czynników dla przeprowadzenia porównań z głośnikami Triton Two nawet wtedy, gdy moja pamięć słuchowa byłaby doskonała. Nie jest to bynajmniej moja wymówka – takie są fakty.

Jest jednak parę rzeczy o których mogę opowiedzieć bez podejmowania zbyt dużego ryzyka. Z opisywanej trójki, głośniki Triton Two miały najbardziej rozciągnięty i potężny bas. Wentylowane przetworniki niskotonowe w modelach PL200 i Chorus 826W, pomimo budzącego szcunek brzmienia, po prostu nie mogły równać się z basem produkowanym przez zasilany, wbudowany subwoofer Tritonów Two.

Jeśli chodzi o bardziej subtelne i subiektywne aspekty jakości dźwięku – i jeśli na chwilę odłożymy na bok zmiany systemowe – GoldenEar reprezentował praktycznie taką samą ligę brzmienia, jak pozostałe dwie pary głośników. Monitory miały może o stopień wyższą rozdzielczość, która reprezentowana była kosztem odrobinę zmniejszonej jasności. Biorąc pod uwagę głębokość i szerokość sceny dźwiękowej oraz precyzję obrazowania, Tritony two zdecydowanie dorównywały pozostałym dwóm parom głośników – a każda z nich to przecież silny rywal w tym zestawieniu.

Ocena wyglądu zewnętrznego produktów jest również wartością subiektywną, ale Monitor Audio Platinum PL200, ze swoją ręcznie wykańczaną obudową z drewna fornirowanego, jak dla mnie, przezentowały się najlepiej z całej trójki pomimo, że Triton Two również uznałbym za atrakcyjny model. Jeśli chcecie, aby Wasze głośniki miały nieco ‘meblowego’ charakteru, to model PL200 i - w nieco mniejszym stopniu – Focal Chorus 826W bardziej przypadną Wam do gustu.

Mogłem jednak bezpośrednio porównać Tritony Two z moimi głośnikami referencyjnymi – Avantgarde Uno Nano, które stanowią hybrydę przetworników tubowych z zasilanymi subwooferami (w cenie 17000$ za parę, kiedy były ostatnio dostępne – niemiecka firma ma obecnie problemy z dystrybucją w Ameryce Północnej). Uno Nano całościowo jest ‘lepszym’ głośnikiem: jest w stanie stworzyć iluzję muzyki na żywo z większym powodzeniem, niż Triton Two i jednocześnie grać z większymi poziomami dynamiki, którym kolumny GoldenEar nie są w stanie dorównać. To oczywiście musi kosztować: można kupić sześć par Tritonów Two za cenę jednej pary Uno Nano i wciąż jeszcze mieć pieniądze na jakieś naprawdę porządne interkonekty. Jeśli jednak cena nie stanowi czynnika odstraszającego, kolumny Avantgarde oddadzą wrażenie muzyki na żywo bardziej wiarygodnie.

Fakt jest taki, że byłem całkiem zadowolony, słuchając muzyki poprzez Tritony Two. W moim systemie high-end, w którym same kable kosztują więcej niż kolumny GoldenEar, nie odnosiło się wrażenia, że głośniki stanowią słaby punkt całego zestawu. Nie czułem naglącej potrzeby powrotu do moich kolumn Avantgarde.

Podsumowanie

Biorąc pod uwagę technologię jaką te głośniki reprezentują, nie wspominając nawet o jakości dźwięku, nie byłbym zaskoczony, gdyby były sprzedawane w cenie 10000$ za parę. Kosztują jednak tylko czwartą część tej kwoty – tzn. 2499,98$ za parę. Naprawdę ciężko mi zrozumieć, jak udaje się firmie sprzedawać Tritony Two w tej cenie i wciąż zarabiać na tym pieniądze (i dać też zarobić pośrednikom). Fakt, że kolumny wykonywane są w Chinach z pewnością pomaga – ale w dzisiejszych czasach większość głośników, nawet te od najbardziej uznanych producentów, są montowane na Dalekim Wschodzie. Sandy Gross napisał w mailu: „Zachowujemy taki sam poziom dbałości, ekspertyzy i doświadczenia, jaki jest zwykle zarezerwowany dla najdrożej wycenianych produktów, przy tworzeniu każdego głośnika GoldenEar. Robimy to dlatego, że mamy taką możliwość – oraz ponieważ wiemy, że słuchacze będą zadowoleni i docenią rezultaty”.

Na koniec, chciałbym przekazać ostrzeżenie dotyczące odsłuchu tych głośników u dealerów. Stosunkowo niska cena Tritonów Two oznacza, że dealerzy najprawdopodobniej będą je łączyć z elektroniką i komponentami źródłowymi o równie umiarkowanych cenach. To niestety nie pozwoli tym głosnikom ukazać swojej najlepszej strony. Jeden znajomy audiofil powiedział mi, że słyczał Tritony Two u dealera, podłączone do średniej klasy amplitunera kina domowego (i nie wiadomo jakiego źródła) i nie był pod wrażeniem ich dźwięku. Wcale nie jestem zaskoczony. Głośnik jest w stanie przekazać tylko taki sygnał, jaki zostanie do niego doprowadzony; jeśli dostarczycie mu średniej jakości sygnał, otrzymacie, w najlepszym razie, średniej jakości dźwięk. Tritony Two są wystarczająco dobre, aby zasługiwać na sprzęt towarzyszący wysokiej jakości – co niekoniecznie musi oznaczać wysoką cenę. Połączcie je z czymś w rodzaju wzmacniacza zintegrowanego PrimaLuna ProLogue Premium, być może z uniwersalnym odtwarzaczem Oppo BDP-95 i kablami Nordost Leif, a otrzymacie naprawdę dobry system za mniej niż 7000$ i przy okazji będziecie w stanie przeczekać czasy, które noszą znamiona recesji.

Triton Two specifications
Triton Two associated equipment
Triton Two measurements