Recenzja lampowego wzmacniacza zintegrowanego Rogue Audio Cronus Magnum III

Autor i źródło recenzji: Wayne Garcia, The Absolute Sound, 24.01.2023 r.
Oryginał można przeczytać tutaj.

Uwaga! Spoiler alert – Kocham ten wzmacniacz!

Zaczynając od tak odważnego stwierdzenia, nie mam zamiaru sugerować, że najnowsza odsłona Cronus Magnum firmy Rogue Audio jest pozbawiona wad. (A co jest...?) Dojdę do tego później, ale na razie pozwólcie mi zacząć od tej kwestii: Mamy tu wspaniale brzmiący, w pełni lampowy wzmacniacz zintegrowany, który jest tak muzykalnie wciągający, tak radosny w użytkowaniu i w tak znakomitej cenie, że całkowicie podbił moje serce.

Właściwie to przekonał mnie po raz drugi, ponieważ dekadę temu byłem podobnie entuzjastycznie nastawiony do oryginalnego Cronus Magnum firmy Rogue. Ale pomimo tego, jak dobra była poprzednia wersja, najnowsza bije na głowę starą wersję, dzięki wielu smakowitym ulepszeniom.

Rogue Audio Cronus Magnum III Integrated Amplifier

Zaprojektowany przez właściciela Rogue Audio - Marka O'Briena, całkowicie lampowy Cronus Magnum III (3 495$) charakteryzuje się unowocześnionym triodowym układem przedwzmacniacza, sprzężonym z końcówką mocy Rogue Atlas Magnum (która kosztuje 2 995$ jako samodzielne urządzenie). Wersja III zawiera również ulepszone komponenty, mocniejszy zasilacz, jak również zmodernizowane zasilacze niskonapięciowe dla MOSFET-ów, buforowanego, dyskretnego układu słuchawkowego i sekcji gramofonowej. Z przyjemnością informuję, że ta ostatnia obsługuje teraz zarówno wkładki mm jak i mc, z pięcioma ustawieniami obciążenia, jak również opcjami wzmocnienia 45dB i 60dB.

(Jedna uwaga: Jeśli mieszkacie w pobliżu radiowych wież nadawczych - tak jak ja, około pięć mil w linii prostej przez wzgórza od mojego domu w San Francisco - gramofon Magnum III jest wrażliwy na częstotliwości radiowe. Należy więc zwrócić szczególną uwagę na umiejscowienie, jak również na ułożenie kabli, aby zminimalizować te zewnętrzne zakłócenia. Nie są może one szczególnie zauważalne przy słuchaniu muzyki, ale mogą się pojawić podczas cichych fragmentów lub międzyścieżkowych przejść).

Lampy wyjściowe (dwie 12AX7, trzy 12AU7 i cztery KT120) pozwalają użytkownikom na przełączanie się "w locie" pomiędzy trybem triodowym lub "ultralinearnym" (pentoda), by moc wyjściowa wzrosła z 90 do 100Wpc (o połowę w przypadku pracy w trybie triodowym). Pozłacane gniazda wyjściowe można przełączyć w celu optymalizacji dopasowania głośników do obciążeń 4- lub 8-omowych - należy jednak pamiętać, że podobnie jak w przypadku oryginalnej konstrukcji - użytkownik będzie musiał zdjąć górną płytę wzmacniacza, aby przełączyć okablowanie przy gniazdach (jak również zmienić ustawienia gramofonu). Proces ten zajmuje kilka minut, ale poza tym jest zupełnie prosty.

Ponadto, podobnie jak w pierwowzorze - poręczna, zdejmowana, mała, prostokątna płyta górna umożliwia łatwy dostęp do regulacji biasu dla lamp wyjściowych - dołączony do zestawu plastikowy śrubokręt ma nawet wygodne miejsce do odłożenia, schowane za układem lamp. Regulacja biasu jest łatwa do wykonania i jest to rzecz, którą posiadacze będą skłonni sprawdzać co kilka miesięcy, jak również w przyszłości, gdy zostanie zainstalowany nowy zestaw lamp. Pilot wykonany z aluminium umożliwia regulację głośności oraz wyciszenie, ale aby przełączyć wejście, trzeba będzie podnieść się z kanapy.

Powinienem również zauważyć, że wszystko w projekcie, budowie, dopasowaniu i wykończeniu jest na najwyższym poziomie, co odzwierciedla zaangażowanie firmy w jakość.

Pod względem dźwiękowym, Cronus Magnum III jest naprawdę wyjątkowy, szczególnie w porównaniu do znacznie droższego sprzętu, do którego przywykłem w moim systemie referencyjnym. Nie, nie zapewnia on tego samego stopnia rozdzielczości, sceny, szczegółowości i dynamiki co mój sprzęt referencyjny. Ale to tak, jakby oczekiwać, że wiejski Burgund będzie konkurował z "Grand cru". A przecież nie o to chodzi w tej konstrukcji. A istotą jest to - ten wzmacniacz jest muzykalny, jest wspaniały, jest pełen radości, i nie ma w nim nic podrasowanego. Jest ciepły, ale nie tłusty; jest przestrzenny; jego rozdzielczość jest w pełni satysfakcjonująca. Jest po prostu bardzo, bardzo dobry. Może brzmienie Magnum nie jest typu "wow", ale raczej takie, które pozwala wciągnąć nas w muzykę.

Dla przykładu - na wydanym przez Analogue Productions, zachwycająco brzmiącym UHQR z Are Your Experienced? Perkusja Mitcha Mitchella w utworze "Waterfall" jest melodyjna i naturalna, kołysze się wraz z rozmarzoną pracą gitary Hendrixa; bas Noela Reddinga jednocześnie stabilizuje wszystko, płynąc z muzyczną falą.

W "Fire" naprawdę słychać i czuć przesterowany chrzęst combo - Strat/Marshall Hendrixa, jest to również klucz do rozmieszczenia mikrofonów i miksowania albumu, które, jak zauważycie, zmienia się z utworu na utwór, ożywiając mocarny debiut Hendrixa.

Jedno zastrzeżenie (które nie powinno dziwić) dla posiadaczy głośników wymagających dużej mocy, jak moje Maggie 1.7i. Odrobina większego uderzenia i mocy byłaby czymś mile widzianym. Ale z drugiej strony - większość głośników nie jest tak wymagająca jak Magnepany. Kiedy Magnum III osiąga swój maksymalny poziom, nie wchodzi w tryb zniekształceń, lecz komfortowo sunie po maksymalnym zakresie głośności.

Kolejne zastrzeżenie. Podobnie jak w przypadku oryginalnego Magnum, III nakłada na dźwięk drobną ziarnistą fakturę. Jest ona wyczuwalna, ale nie rozprasza uwagi. Pod pewnymi względami jest to właściwie rodzaj fajnego dodatku. W utworze "Two of Us" z 50. rocznicowego wydania Let it Be Beatlesów, naprawdę czuć brzmienie analogowego sprzętu vintage; gitary Epiphone i Gibson Lennona i Harrisona podłączone do wzmacniaczy Fendera, grube struny i ciepłą barwę sygnowanego przez Paula basu Hofnera oraz skórzano-drewnianą barwę zestawu Ludwiga Ringo.

Przejście do płyty Complete Sunday at the Village Vanguard Billa Evansa pokazuje sposób, w jaki wzmacniacz radzi sobie ze świetnie brzmiącym akustycznym setem na żywo. Od razu zauważymy akustyczną atmosferę i trójwymiarowość przestrzeni tego słynnego miejsca, naturalne uczucie powietrza otaczającego instrumenty, rozdzielczość tonalną i teksturę rozdzielczości fortepianu, basu i perkusji.

Wreszcie, przechodząc do mojego ukochanego DG LP z recitalem na żywo Evgeny'ego Kissina z Sonaty fortepianowej nr 32 Beethovena; chociaż Magnum III może brakować pewnego poziomu ostrości, czystości tonalnej, niuansów dynamicznych i prowadzenia w dolnych oktawach, jak w przypadku znacznie droższych urządzeń Sutherlanda i VTL w moim systemie referencyjnym - hipnotyczna druga część, z przejściem przypominającym ragtime - naprawdę błyszczy, wciągając nas w emocjonalną i intelektualną siłę tego utworu, z pięknym bogactwem harmonicznym prowadzącym do finałowego i zapierającego dech w piersiach zakończenia.

Rogue Audio Cronus Magnum III Integrated Amplifier rear

Wracając do moich początkowych uwag na temat niedoskonałości i tego, że wszystkie konstrukcje je posiadają - bo po co inaczej przekraczać granice? - interesujące jest zastanowienie się nad tym, jak w całej historii audio, niektóre pamiętne konstrukcje posiadają dostrzegalne niedociągnięcia, które nie umniejszają ich ogólnej doskonałości. Przytoczę oryginalny głośnik elektrostatyczny Quad, mini-monitor Rogers L3/5A i przedwzmacniacz Audio Research SP6 jako przykłady konstrukcji, które tak wspaniale oddają istotę muzyki, że jesteśmy w stanie z nimi żyć i słuchać pomimo ich niedoskonałości, ponieważ są tak dobre we wciąganiu nas w muzykę i jej przekazywaniu.

Każdy z tych projektów jest oczywiście uznawany za klasyka. Nie mogę powiedzieć, czy Rogue's Cronus Magnum III wytrzyma tę próbę czasu. Ale powiem, że na swój sposób równie dobrze na to miano zasługuje.