Recenzja podłogowych zestawów głośnikowych Wilson Audio Alexia V w HiFi News

Autor i źródło recenzji: Ken Kessler, HiFi News
Oryginał recenzji można przeczytać tutaj.

V jak victoria
- dzięki wielu szczegółowym poprawkom głośnik Alexia V firmy Wilson jest czymś więcej niż tylko " dopieszczonym" zestawem głośnikowym.

Ach, ten „sweet spot”! Umieszczona dokładnie pośrodku rodziny siedmiu modeli kolumn podłogowych Wilson Audio, pomiędzy Sashą DAW a Alexx V, nowa Alexia V - przez przypadek lub z założenia - zajmuje teraz tę najbardziej pożądaną z przestrzeni. Jeden z niewytłumaczalnych fenomenów hi-fi, "sweet spot" wydaje się istnieć w prawie każdej gamie modeli hi-fi, od gramofonów, poprzez wzmacniacze, aż po kolumny, kiedy to po prostu zdarza się wyróżniać pod względem osiągów w stosunku do wielkości i kosztów. Tak, nowa Alexia V jest właśnie tym czymś szczególnym.

Zaczynając od  £79,998 za parę, Alexia V jest wyceniona prawie dwukrotnie więcej niż znajdująca się pod nią Sasha DAW (£44,998), lecz o połowę mniej niż Alexx V (£158,000).

Tak jak w przypadku wszystkich pozostałych głośników Wilson Audio, ceny zależą od trzech poziomów wykończenia WilsonGloss (wzbogaconego o dopasowane lub kontrastujące maskownice). W standardzie dostępne są cztery kolory - ciemny „Galaxy Gray”, jaśniejszy „GT Silver”, szampański „Quartz” i niemal czarny „Carbon”. Tuzin bardziej egzotycznych kolorów, w tym odcienie pomarańczowego, czerwonego, żółtego, niebieskiego, czy niektóre czarne odcienie itp.

Wykończenia Premium Pearl to dodatkowa dopłata 10% do ceny. Niestandardowe kolory z palety RAL są dostępne na specjalne zamówienie, w tym przepiękny „Spearmint” - lub „Robin's Eggshell Blue”, również dostępne są w palecie Pantone – jak w przypadku naszej pary recenzenckiej. Dość powiedzieć, że każdy, kto spojrzał na to wykończenie, był oczarowany jego świeżością.

ŚCIEŻKA UPGRADE’U

Zajmując 129 x 40 x 61 cm (WxSxG) bez kolców, Alexia V jest tylko nieznacznie większa od Sashy DAW przy 113 x 36 x 58 cm (WxSxG). Stanowi więc logiczny upgrade dla posiadaczy Sashy DAW, jeśli tylko są skłonni wydać więcej gotówki, bez konieczności wygospodarowania większej przestrzeni. Wyglądają tak podobnie, że przejście z Sashy DAW na Alexię V może zostać niezauważone, zwłaszcza widok z boku, gdzie Alexia V posiada wycięcia na „ woofer" na górze dolnej części obudowy. Na pierszy rzut oka mogą wyglądać poręcznie, ale takie nie są: kompletna Alexia V waży 120 kg, z czego większość stanowi sekcja górna.

DEKADY PROJEKTOWANIA

To, co odróżnia Alexię V od jej mniejszej siostry, jest między innymi regulowany moduł wysokotonowy. Podczas gdy Sasha DAW wykorzystuje obudowę basową zwieńczoną ściętą piramidą dla przetworników średnio i wysokotonowych, co jest tradycją sięgającą oryginalnego WATT/Puppy sprzed trzech dekad, jej górna część jest pojedynczym elementem. Tak więc, podczas gdy górna część Sashy DAW jest pochylona, w Alexii V środek pasma i góra mogą być precyzyjnie ustawione i wysokie tony mogą być precyzyjnie skierowane względem słuchacza w celu uzyskania najlepszego zestrojenia czasowego.

Jest to klucz do zrozumienia etosu Wilsona, tak jak niegdyś elektrostatyka definiowała Quada, i jest to filozofia sięgająca czasów WAMM sprzed 40 lat.

Wszystkie przetworniki Wilsona są autorskie, produkowane pod kątem ich specyficznych wymagań. Wewnątrz obudowy basowej, która spoczywa na w pełni regulowanej wysokości kolcach Acoustic Diode, znajduje się jeden 10-calowy i jeden 8-calowy woofer; Sasha DAW wykorzystuje dwa 8-calowe woofery. Górna obudowa zawiera 7-calowy przetwornik średniotonowy z kompozytu włókna węglowego i celulozy, który początkowo znajdował się w WAMM Master Chronosonic i został zastosowany w Alexii 2, a obecnie jest jeszcze bardziej ulepszony poprzez zastosowanie magnesu Alnico QuadraMag. W obudowie sekcji wysokotonowej umieszczono 1-calowy głośnik wysokotonowy z jedwabną kopułką.

WIELKI KRAJ

W dwóch konfiguracjach, w których odsłuchiwałem kolumny, były one umieszczone w znacznej odległości od ścian, co pozwalało im, że tak powiem, "oddychać". Obudowa głośnika niskotonowego jest odsunięta, a moduł średniotonowy wentylowany, i kolumny mogą pracować bliżej ścian przy rozsądnym ustawieniu, ale - jak jajka z wolnego wybiegu - są lepsze na większych obszarach, jakby w hołdzie dla rozległych równin na amerykańskim Zachodzie, gdzie się narodziły. Dajcie wolną rękę Alexii V, a usłyszycie od pierwszych sekund gry najbardziej bezpośrednią manifestację jej możliwości - ogromną, spójną i przekonującą scenę dźwiękową.

Można by, jak przypuszczam, połączyć Alexię V w układzie bi-/tri-wire lub bi-/tri-amping, stosując zewnętrzną zwrotnicę high-end, myśląc alternatywnie, jako że sekcje basu, średnich i wysokich tonów dostępne są poprzez własne gniazda połączeniowe, ale to przeczy zdecydowanemu 'jednoprzewodowemu' podejściu Wilson Audio. Kiedy kiedyś zapytałem Dave'a Wilsona o to podczas targów CES w Las Vegas, w czasie największego szaleństwa na bi-wiring/ bi-amping, odpowiedział mi rzeczowo: "Ken, chcemy mniej przewodów, a nie więcej".

Natomiast, na górze obudowy głośnika niskotonowego znajdują się dwa krótkie, oddzielnie wychodzące kable, aby połączyć się z górnym modułem. Jeden z nich zasila moduł średniotonowy, drugi wysokotonowy, wychodząc po obu stronach aluminiowego wskaźnika pozycjonującego i "schodków", które wyznaczają "czubek" zespołu głowicy średnio-wysokotonowej. Wszystkie te różne elementy wyglądają na tak "solidne", że aż krzyczą "sprzęt wojskowy"!

Wewnątrz górnej części obudowy głośnika niskotonowego znajduje się skomplikowana zwrotnica, z - jak to jest w praktyce Wilsona - dostępem do rezystorów służących do regulacji poziomu średnich i wysokich tonów. W dolnej części tylnej ścianki znajdują się uniwersalne terminale połączeniowe, na tyle solidne, że są w stanie udźwignąć nawet najcięższe kable głośnikowe.

V jak Viktoria

Po ponad pół wieku spędzonym w audiofilskim świecie, niewiele sesji zmusza mnie do ponownego przemyślenia tego, co wydawało mi się oczywiste. Początkowe, intensywne 90 minut z Alexią V i wycieczką z przewodnikiem - Peterem McGrath'em z Wilson Audio posłużyły jako wstęp, który przypomina mi ile czasu zostało do przekroczenia poziomu piekła, zarezerwowanego dla dziennikarzy hi-fi… Po niej nastąpiła znacznie dłuższa sesja w pokoju PM, Alexia V w towarzystwie odtwarzacza/DAC Vivaldi One Apex, wzmacniacza Constellation Centaur II 500 i kabli Transparent.

Ani lata spędzone z Sashą DAW, ani (w czasie wolnym od pracy) niedawny powrót do Quadów ESL63s nie przygotowały mnie na to, że ich obudowa nie będzie przeszkadzać, że nie będzie miała wpływu na skalę wspomnianej otwartości, ani sama okazałość głośnika, który można by opisać jedynie jako „zdrobnienie” w porównaniu z jego większym rodzeństwem, nie będzie miał sobie równych wśród kolumn w przedziale finansowym powyżej sześciu cyfr.

NIESAMOWITY BAS

Alexia V nie tylko wybija się ponad swój ciężar, ale ponownie ustanawia to, co może dostarczyć system o niezbyt inwazyjnych wymiarach. (Krótka uwaga - wiem, że niektórzy z was myślą: 'Są masywne! Moja żona by się ze mną rozwiodła!" lub inne wyrażenia zgorszenia. Proszę zobaczyć mój tekst z grudnia '22 'Off The Leash' dla kontekstu...).

Długoletni czytelnicy wiedzą, że nie uwodzą mnie dolne oktawy tak bardzo, jak trzy lub cztery inne względy, które cenię bardziej niż bas. Ale co do środka pasma, odwzorowania stereofonii, zachowania wysokich tonów i całej reszty - wrócimy wkrótce. Tymczasem Alexia V to kolumny, które oszczędzą każdemu rozsądnemu człowiekowi potrzeby posiadania subwoofera, chyba że ma on wadę słuchu lub zdarza mu się grać na gitarze basowej.

Wraz z głębokim funkiem tytułowej płyty Johnniego Taylora Who's Making Love, słyszałem rozciągnięcie dołu, którego wcześniej mi brakowało. Alexia V ustanowiła fundament, który zdefiniował wszystko co mogłem usłyszeć - nawet w delikatnych nagraniach o charakterze niemalże unplugged. Wystarczyła jedna sekunda by zdać sobie sprawę, że muszę posłuchać potężnej dawki Kodō z Warabe. Jeśli znacie tych tradycyjnych japońskich perkusistów, to wiecie, że chodzi nie tylko o bas, ale i przestrzeń.

POZA PRZESTRZENIĄ

Bębny są potężne i taki też był dźwięk dostarczany przez Alexię V. Można było usłyszeć naciągi bębnów, młotki i każdy inny szczegół - co prowadzi nas do innego mojego osobistego kryterium: trójwymiarowości.

Przywołując słowa mentora, który powiedział: "Jeśli scena dźwiękowa jest poprawna, wszystko inne za nią podąży", podobnie jak w przypadku Wilsonowskiej troski o spójne i poprawne dotarcie o czasie, w obrębie sceny dźwiękowej - dzięki jej skali, szerokości, głębokości i wysokości - mogłem z łatwością wyobrazić sobie wykonawców i instrumenty oraz ich względne rozmiary. Wyłapywanie szczegółów było na poziomie precyzji makroobiektywu, podobnie jak dokładne pozycjonowanie instrumentów. Potwierdzone częściowo obrazami w książeczce CD, przyszło mi do głowy, że użycie terminu „niesamowite” jest w rzeczywistości niedopowiedzeniem.

Zmieniło się to w afirmujące życie doświadczenie, że po dziesiątkach ulubionych utworów testowych, w tym większości At Last Lou Rawlsa i najbardziej autentycznej reprodukcji i kontrastu między jego chrypą i blaskiem Dianne Reeves, jak również Peace Keb’a Mo ... Back By Popular Demand z przepięknymi fortepianowymi pasażami - to nagrania z „Ery Sybilantów”. Nie wiem, dlaczego tak wiele nagrań z lat 80. jest przeciwieństwem tych z aksamitnych lat 50., ale zbyt wiele z nich oscyluje na krawędzi pomiędzy rozciągnięciem wysokich tonów a udręką.

SŁODKIE I BŁYSZCZĄCE

Moje uwielbienie dla Juice Newton sprawia jednak, że słuchałbym jej nawet przez słuchawki, gdybym tylko jakieś posiadał. Jej niebotycznie wysoki wokal - patrz Dianne Reeves, powyżej - pojawił się z taką prezencją na "Break It To Me Gently" z płyty Greatest Hits (and More), nigdy nie zabrzmiał jeszcze tak słodko, tak pozbawiony sybilantów. Zacząłem nawet zastanawiać się nad opróżnieniem mojego funduszu emerytalnego…

Hi-Fi News - WERDYKT

Po sesjach w różnych pomieszczeniach i z kontrastującymi systemami, nie jestem w stanie opisać Alexii V jako czegoś innego niż kamień milowy Daryla Wilsona. Ani on, ani jego sprzedawcy nie podziękują mi za stwierdzenie, że nie ma sensu wydawać więcej, chyba że wasz pokój jest tak olbrzymi, że wchłonie te 1,4-metrowe kolumny. Alexx V oferuje więcej basu i skali, ale czym jest dla większości z nas? Alexia V graniczy z nadnaturalnością.