Recenzja lampowego przedwzmacniacza gramofonowego PrimaLuna EVO 100

Autor i źródło recenzji: Max Delissen, hifi.nl, marzec 2023 r.
Oryginał można przeczytać tutaj.

PLUSY:

  • Doskonała reprodukcja muzyki.
  • Kompaktowe rozmiary.
  • Doskonała jakość wykonania.
  • Konstrukcja w pełni lampowa.
  • Łatwa obsługa.
  • Wystarczające ustawienia dla większości użytkowników.
  • Kosztowny, ale nie poza zasięgiem.

MINUSY

  • Trzeba jeszcze sporo odłożyć.
  • Brakuje kilku nieistotnych, ale miłych dla oka funkcji.
  • Nieuchronne niebezpieczeństwo powiększenia kolekcji płyt.
  • Ryzyko samotności z powodu nałogowego odtwarzania.

20 LAT TWORZENIA

Na początku października 2022 roku, na tydzień przed Dutch Audio Event, otrzymałem wiadomość od Hermana van den Dungen z PrimaLuny. Poprosił mnie o odebranie nowego członka rodziny PrimaLuny pod koniec wystawy, na stoisku More Music - jego dystrybutora z Beneluksu. Okazało się, że jest to przedwzmacniacz gramofonowy EVO 100 z lampą. "Po prostu posłuchaj go przez chwilę i powiedz mi, co myślisz" - powiedział Herman.

Cóż, z pewnością nie pozostało to bez echa! I tak oto w niedzielny wieczór odłożyłem na bok mój własny lampowy przedwzmacniacz  gramofonowy, aby zrobić miejsce na to, co uważam za najważniejszą nowość PrimaLuny od czasu wprowadzenia na rynek nagradzanego na całym świecie hybrydowego wzmacniacza zintegrowanego EVO 300.

Wzmacniacze lampowe PrimaLuna

Nie znam żadnej marki, która zrobiłaby więcej dla wyzwolenia lampowej amplifikacji niż PrimaLuna. W 2003 roku, Herman van den Dungen, właściciel firmy Durob Audio, postanowił uczynić wzmacniacze lampowe dostępnymi dla każdego entuzjasty, bez kompromisów w kwestii mechaniki czy jakości dźwięku, za to z niespotykaną łatwością obsługi. Pomysł okazał się spektakularnym sukcesem i zaledwie 20 lat później PrimaLuna stała się globalną marką. Choć PrimaLuna specjalizuje się we wzmacniaczach lampowych, z czasem na rynku pojawiły się dwa urządzenia cyfrowe: odtwarzacz CD (już niedostępny) i przetwornik C/A, obydwa wyposażone oczywiście w kilka lamp. Brakowało jednak przedwzmacniacza gramofonowego z prawdziwego zdarzenia.

Oczywiście od dawna dostępna jest opcjonalna karta EVO Phono MM Board - którą można mieć wbudowaną we wzmacniacz. Seria EVO wzmacniaczy zintegrowanych i przedwzmacniaczy ma nawet osobną komorę pod obudową, w której można zamontować kartę z pełnym ekranowaniem. Ale mimo, że jest to znakomity przedwzmacniacz gramofonowy za te pieniądze, ta karta wyłącznie MM szczerze mówiąc nigdy nie otrzymała uznania i pochwał na jakie zasługuje. Może za mało PrimaLuny?

Teraz, po dwudziestu latach oczekiwania (oraz próśb, błagań i marudzenia ze strony społeczności użytkowników PrimaLuny), wreszcie się to zmieniło. Pozwólcie, że przedstawię: PrimaLuna EVO 100-11, czyli lampowy przedwzmacniacz gramofonowy.

Lampowy przedwzmacniacz gramofonowy PrimaLuna EVO 100: Technologia

Jeśli nie interesujecie się technologią, możecie pominąć tę część, ale i tak zapraszamy do lektury. W końcu mówi ona coś o filozofii projektowania PrimaLuny i pozwala dowiedzieć się, jak wyjątkowe jest to urządzenie. W każdym razie, zaczynamy. Przy projektowaniu EVO 100 Phono (jak będę go od teraz nazywał), Herman van den Dungen ponownie współpracował z Janem de Groot, który wcześniej zaprojektował niezwykłą (opartą na FET-ach) część tranzystorową Floyd Design w EVO 300 Hybrid.

W przypadku EVO100 Phono, podstawowym założeniem było stworzenie możliwie stabilnego i czystego zasilacza, co oczywiście jest bardzo dobrym pomysłem w przypadku przedwzmacniacza gramofonowego pracującego z tak małymi sygnałami. PrimaLuna od dawna wie, że można zrobić "najcichsze" zasilacze z lampami, jeśli się je odpowiednio wykorzysta. A w efekcie końcowym skutkuje to najbardziej przejrzystym odtwarzaniem. Tor zasilacza lampowego w EVO100 Phono rozpoczyna  się od jednej lampy diodowej 5AR4 na kanał dla niezbędnego prostowania wtórnego napięcia AC. Układ ten zawiera obwód ograniczający prąd rozruchowy z rezystorami mocy i szybkimi diodami zabezpieczającymi. Dzięki temu po włączeniu urządzenia prąd płynie do niego bardziej równomiernie, co jest szczególnie korzystne dla żywotności lamp. Dalej mamy pierwszy filtr, z kondensatorem i dławikiem, który zasila kondensatory masowe poprzez mnożnik pojemności (dla dodatkowego tłumienia falowania sieciowego).

Mówiąc wprost - jest to sposób na zwiększenie rezerwy mocy urządzenia - potrzebnej dla dynamiki - bez poświęcania szybkości. To pierwotne napięcie zasilające DC jest następnie stabilizowane za pomocą pentody mocy EL34C, wykonanej w Psvane, która nie jest przełączana w celu "wzmocnienia", ale używana do tłumienia falowania pierwotnego zasilania przy 100Hz. EL34 została wybrana, ponieważ może dostarczyć wystarczająco dużo prądu dla trzech sekcji wysokiego napięcia w każdym kanale. Dzięki temu zasilacz ma bardzo przyjazny charakter, a przy tym jest bardzo niskoszumowy, co jest ważne przy zasilaniu lamp w stopniach MM i MC.

PrimaLuna EVO100 Phono: właściwości

Głównym powodem  dla którego ten przedwzmacniacz gramofonowy otrzymał numer typu EVO 100 jest jego forma. Jest on wbudowany w tę samą obudowę, co wzmacniacze EVO 100 i przetwornik EVO 100 DAC. Jak twierdzi Herman van den Dungen, w tej chwili nie są planowane wyższe modele, ale nie wyklucza tego całkowicie. Rzeczywiście, w przypadku EVO 100 Phono, PrimaLuna narzuciła sobie szereg ograniczeń, aby cena nie była zbyt wysoka.

Pamiętając o pierwotnej misji marki - przedwzmacniacz gramofonowy musiał być dostępny dla każdego entuzjasty i oferować większości użytkowników funkcje, których potrzebują, z unikalnym znakiem firmowym PrimaLuny, jakim jest bezkompromisowy design, najwyższej jakości komponenty i fantastyczne, przejrzyste, ale barwne brzmienie. Oznaczało to, że na desce kreślarskiej wyeliminowano kilka cech "nice to have", takich jak przełącznik mono, drugie wejście gramofonowe, wejścia i wyjścia zbalansowane, dodatkowe wzmocnienie o 10dB dla wkładek MC o bardzo niskim poziomie wyjściowym, większa impedancja obciążenia dla MC, większa pojemność obciążenia dla MM, różne filtry RIAA i filtr dudnień.

EVO 100 Phono oferuje logiczną i praktyczną pięciostopniową regulację impedancji obciążenia dla wejścia MC, dwustopniową regulację pojemności obciążenia dla wkładek MM, trzystopniową regulację wzmocnienia, przełącznik MM/MC, przełącznik mute on/off, zasilacz z lampowym prostowaniem i stabilizacją, osobna sekcja zasilania dla każdego kanału, optymalne ekranowanie za pomocą wewnętrznych metalowych paneli, dodatkowa ochrona RFI/EMI za pomocą aluminiowych osłon lamp, tłumiących również mikrofonowanie, podwieszany stopień MC, również przeciw mikrofonowaniu, offset killer DC w sekcji 230V. W sumie to i tak imponująca lista funkcji.

Rozważania dotyczące wymiany lamp

Często poruszanym tematem wśród fanów lamp jest "tube rolling", czyli wymiana lamp w swoim wzmacniaczu na takie same typy z innych marek, lub nawet na zupełnie inne, ale równoważne. Sam to robię i nie mam nic przeciwko temu, ale nie podoba mi się, gdy niektórzy "entuzjaści" natychmiast wyciągają lampy bez odsłuchu i zastępują je cenionymi lampami NOS. Nie żebym miał coś przeciwko New Old Stock, wręcz przeciwnie, ale założenie, że producent (w tym przypadku PrimaLuna) nie stosuje najlepszych możliwych lamp, jest dla mnie dość aroganckie.

Pamiętajmy, że wszystkie nagrody, jakie zdobyli, oparte są na sesjach odsłuchowych z oryginalnymi lampami, więc nie może być wcale tak źle. Ponadto, PrimaLuna musi brać pod uwagę takie rzeczy jak dostępność, niezawodność i cenę. Jeśli zamierzamy wyprodukować serię 100 lub 200 wzmacniaczy, chcemy aby wszystkie brzmiały dokładnie tak samo. Nie jest to możliwe w przypadku lamp NOS, ponieważ trudno je zdobyć w takich ilościach, a co dopiero w akceptowalnej cenie. Na dodatek, PrimaLuna chce stosować ścisłą selekcję wewnętrzną, oprócz selekcji fabrycznej. Dlatego też, lampy wybrane przez PrimaLunę będą działać przez co najmniej 500 godzin, co sprawi, że będziecie zaskoczeni.

Dobra, dość tych kazań, wracamy do EVO 100 Phono. Patrząc na schemat blokowy wzmacniacza, pierwsze co napotykamy to stopień MC. Zaczyna się on od przełączanej sieci rezystorów dla impedancji obciążenia, a zaraz potem pojawiają się dwie niskoszumne podwójne triody 6922 firmy Elektro Harmonix. Lampy te są dopasowane i zbalansowane, zarówno wewnętrznie jak i pomiędzy sobą, co oznacza, że wszystkie ich sekcje triodowe mierzą dokładnie to samo w bardzo wąskim zakresie. PrimaLuna świadomie zrezygnowała z dyskretnych rozwiązań, takich jak półprzewodnikowy układ pre czy transformator step-up. Albo jest się lampowcem albo nie.

Lampy sekcji MC znajdują się wewnątrz obudowy wzmacniacza, za "klapą serwisową" z tyłu, która zabezpieczona jest czterema śrubkami. Za stopniem MC znajduje się stopień MM. Po wybraniu opcji MM przełącznikiem na panelu przednim, cały stopień MC zostaje pominięty, a sygnał trafia bezpośrednio z wejścia do czterech lamp 12AX7/ECC83 w stopniu MM, w którym znajduje się również korekcja RIAA. RIAA w EVO 100 Phono jest aktywna i wbudowana w pętlę sprzężenia zwrotnego stopnia MM. Sekcja MM zawiera dwa stopnie, z których pierwszy jest najważniejszy. Lampy te mają największy wpływ na jakość dźwięku i muszą być tak ciche, jak to tylko możliwe.

Z tego powodu są one starannie dopasowane i zbalansowane przez PrimaLunę. Są to zewnętrzne dwie 12AX7 w pozycjach V5 i V8. Nie należy ich przypadkowo wymieniać na lampy jakiejś starej i czcigodnej marki, które trzymamy w szufladzie. Jeśli jednak nie możecie się oprzeć, lub jeśli lampy V5 i V8 wymagają w pewnym momencie wymiany, zalecam zastosowanie wyselekcjonowanych, starannie dobranych i zbalansowanych lamp typu frame-grid o możliwie najniższych szumach i mikrofoniczności. Jak na przykład JJ E83CC czy Elektro Harmonix 7025EH. A to był tylko pierwszy stopień. Drugi stopień, czyli środkowe dwie 12AX7 w pozycjach V6 i V7, jest nieco mniej krytyczny, ale znów niskie szumy i dokładne dopasowanie są bardzo ważne. W końcu mówimy o high-endzie.

Ponieważ EL34 w tym układzie nie są ustawione na wzmocnienie, ale na tłumienie sygnałów falowania AC, będą one trwały bardzo długo. Zaleca się ich pomiar po około pięciu latach regularnego użytkowania. Według Jana de Groota nie ma sensu stosować tu drogiego modelu NOS. Przynajmniej nie ze względu na jakość dźwięku. Ale jak większość entuzjastów lamp wie - lampy NOS są zwykle bardziej niezawodne i działają jeszcze dłużej. Jeśli masz odkrywczą naturę, mógłbyś zamiast EL34 użyć 6V6, 6L6, 6CA7, KT77, etcetera. I tak, mogą być minimalne (!) różnice w jakości dźwięku.

Podobnie jest z prostownikami PrimaLuna 5AR4 firmy Sovtek. To po prostu doskonałe lampy. Mają jeszcze mniejszy wpływ na brzmienie niż EL34, ale żeby być sprawiedliwym, prostowniki NOS są zwykle bardziej niezawodne i wytrzymują znacznie dłużej niż współczesne produkty. Nie dajcie się jednak skusić na egzotyczne prostowniki, takie jak - faktycznie bardzo dobrze wyglądające - 5R4GYS. To są przystojne, wysokie lampy z ramionami, które wyglądają trochę jak trioda 300B. Pomijając jednak fakt, że nie można już korzystać z klatki ochronnej wzmacniacza, lampy te zmieniają dźwięk, i to nie na lepsze, jak dla mnie. Wybrana przez PrimaLunę 5AR4 ma zdecydowanie najniższy spadek napięcia ze wszystkich prostowników, zaledwie -17 V. Spadek napięcia powoduje zjawisko zwane sag.

Jest to coś, co gitarzyści szczególnie cenią w swoich lampowych wzmacniaczach, ponieważ dodaje to rodzaj kompresji do ataku uderzanej nuty, pomagając im stworzyć własne, unikalne brzmienie. Jednak we wzmacniaczu hi-fi naprawdę chcesz, aby atak dźwięku był jak najkrótszy, aby zachować dynamikę i czas nagrania tak oryginalny, jak to tylko możliwe. Lampy prostownicze o wyższym spadku napięcia takie jak 5R4GYS, mogą nadać wzmacniaczowi bardziej "lampowy" charakter, który jest nieco (zbyt) miękki i gładki, ale to nie jest dźwięk, którego PrimaLuna szukała.

Odsłuch EVO 100 Phono

EVO100 Phono zastąpił w moim systemie audio mojego wieloletniego faworyta, Phonodude. To kolejna holenderska lampa gramofonowa, zaprojektowana przez Triodedicka (Van de Merwe). Gramofon to mój w pełni odrestaurowany Thorens TD 125 z ramieniem Jelco SA-750E i wkładką Holistic Audio SE. Wzmacniacz to moja integra PrimaLuna EVO 400, podłączona do prototypowych kolumn Kharma Ceramique. Całe okablowanie pochodziło od AudioQuesta, a wszystko stało bezpiecznie w mojej szafie hi-fi Creaktiv. I po tych formalnościach przyszedł czas na wrzucenie na talerz pierwszej płyty.

Ten EVO 100 Phono miał już za sobą wystarczająco dużo godzin spędzonych z Hermanem i Janem, więc wygrzewanie nie było konieczne. Wystarczyły dwie strony płyty przy niskim poziomie głośności (losowo wybranej z szafki z płytami - nawet nie pamiętam jakiej). Potem zaczęło się poważne słuchanie. Kiedy ma się duże oczekiwania, wybór "pierwszej płyty" zawsze wydaje się szczególnie ważny. Zwykle nie sięgam po coś 'audiofilskiego', ale w tym przypadku niedawna reedycja płyty Yello - The Eye wydawała się dobrym miejscem na początek.

Tłoczenie jest zabójczo ciche i bardzo dynamiczne, a produkcja Borisa Blanka jest wysublimowana. Strona D tego podwójnego albumu zawiera tylko dwa utwory, tajemniczy Star Breath i kraftwerkowy Planet Dada (Flamboyant), oba są referencyjnej jakości. Raczej powolne, głębokie dźwięki perkusji i kalimby w Star Breath są na pierwszym planie niesamowicie głębokiej sceny, gdzie w tle dzieją się różne rzeczy, podczas gdy perkusja łomocze z determinacją. Utwór ten zawiera niezwykle głęboki bas, a EVO 100 Phono nie miał problemu z wywołaniem grzechotania szyb w mojej witrynie.

Muzyka emitowała ogromną bańkę dźwięku, która wydawała się wyższa i szersza niż mój pokój odsłuchowy. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo niestosowne może być to porównanie, ale pod względem czystości dźwięku, dynamiki i reprodukcji basu czułem się, jakbym słuchał bardzo dobrego cyfrowego masteru 24/96. Co, oczywiście, w zasadzie nim było. W ciągu ostatnich 40 lat nie powstało niemal żadne w pełni analogowe nagranie, a już na pewno nie autorstwa Borisa Blanka. Ale to nie ma znaczenia, kiedy słyszymy, jak niesamowicie dobrze to brzmi z ładnie wytłoczonego LP.

Drugą płytą, którą zagrałem była Earth Patterns zespołu Szun Waves, w dużej mierze improwizacyjne arcydzieło awangardy jazzowej, w którym instrumenty elektroniczne i akustyczne angażują się we wściekłe tańce w kółko, tworząc wir dźwięku i rytmu. Intensywność interakcji pomiędzy muzykami została przekonująco odtworzona przez EVO 100 Phono. Podobnie jak w przypadku Yello, szybko zanurzyłem się w muzyce, iPad do robienia notatek leżał bezczynnie na moich kolanach, a oczy miałem zamknięte, gdy byłem porywany przez muzykę. Kolory były jasne i nasycone, nie w nienaturalny sposób, jak po podkręceniu każdego ustawienia w telewizorze do 100, ale niemal namacalne i z rodzajem wewnętrznego blasku. Tekstury były łatwo rozpoznawalne i nawet gdy miks stał się bardzo nasycony, EVO 100 Phono zdołał utrzymać kontrolę nad nim.

Podczas sesji odsłuchowych z EVO 100 Phono, szybko wyłonił się pewien schemat. To samo stało się z kalejdoskopową psychodelią The Museum Of Human Happiness legendarnych Pink Dots; muzyka niemal natychmiast zajęła centralne miejsce. Obiektywiści powiedzieliby: "Cóż, o to właśnie chodzi, prawda?". Ale to mniej oczywiste, niż się wydaje. Minęło sporo czasu od kiedy dodałem do swojego systemu audio komponent recenzencki, który chwycił mnie od pierwszej chwili. Bez względu na to co grałem (big band jazzowy Counta Basie, dziwaczna elektronika Kelly Lee Owensa, fantastyczny progresywny krautrock Triumvirata), EVO 100 Phono przekształcał to w muzykę.

Nie trzeba dodawać, że kilka płyt przesłuchałem także z wkładką MM. Szczerze mówiąc, użyłem mojej bardzo taniej, ale imponująco wydajnej wkładki Audio-Technica AT95E, którą trzymam jako zapasową - fachowo zamontowaną w headshellu Audio Technica AT-LH15H (przeze mnie). To, co mnie uderzyło w tej niedrogiej wkładce to to, jak bogato, dynamicznie i otwarcie zabrzmiała muzyka przez EVO 100 Phono. Tego właśnie oczekuje się od lampowego stopnia gramofonowego w tym przedziale cenowym, ale miałem w domu zbyt wiele stopni gramofonowych, które jasno dawały do zrozumienia, że ta skromna wkładka jest znacznie poniżej nich. EVO 100 Phono nie wygładzał wszystkiego, ani nie upiększał. Nic z tych rzeczy, po prostu grał muzykę. To dobrze wróży droższym wkładkom MM lub MI/MP, a pewnie i MC o wysokiej mocy.

Wnioski

EVO100 Phono to zupełnie inna liga niż mój własny przedwzmacniacz gramofonowy, który brzmi wspaniale, ale nie może się równać z PrimaLuną pod względem muzycznego zaangażowania. Jest to cecha, którą odnajduję również w innych urządzeniach PrimaLuny, które posiadam. EVO 400 w pokoju odsłuchowym, przedwzmacniacze i wzmacniacze ProLogue Three i Four w moim biurze. Wszystkie one robią to samo. Nadają muzyce poczucie "poprawności", które jest natychmiast rozpoznawalne, ale trudne do wyjaśnienia. W jakiś sposób muzyka wydaje się być prawdziwa, kiedy jest słuchana przez PrimaLunę. Zaprasza do słuchania i słuchania więcej. Jeszcze więcej.

To bardzo atrakcyjna, może nawet niezbędna cecha, którą znajdziesz tylko w prawdziwym sprzęcie z wyższej półki. Oddziela ona chłopców od mężczyzn. Prace nad EVO 100 trwały 20 lat, ale Herman van den Dungen i Jan de Groot stworzyli lampowy przedwzmacniacz gramofonowy, który z dumą może nosić nazwę PrimaLuna. I myślę, że będzie on stanowił wyzwanie dla innych stopni gramofonowych w tym przedziale cenowym.