Recenzja lampowego przetwornika cyfrowo-analogowego PrimaLuna EVO 100 Tube DAC

Autor i źródło recenzji: Viktor Kubal, High&Style, marzec 2023 r.
Oryginał recenzji można przeczytać tutaj.

 

W ubiegłorocznym, letnim numerze przedstawiłem kompletny zestaw komponentów PrimaLuna w połączeniu z kolumnami Dynaudio Confidence 30. Doświadczenie odsłuchowe przyniosło wyjątkowy rezultat, a wrażeniem definiującym była maksymalna neutralność i wierność tonalna reprodukcji. Jednak jeden komponent przykuł moją uwagę bardziej niż pozostałe - EVO 100 Tube DAC, do tego stopnia, że wyraziłem chęć dokładniejszego poznania go. Życzenie to zostało spełnione i z przyjemnością podzielę się z Państwem moimi wrażeniami i wnioskami.

Wizualnie to znów klasyczna PrimaLuna. Doskonała jakość i wykonanie elementów obudowy, masywny anodowany panel przedni ( w kolorze srebrnym lub czarnym), żebrowana, zdejmowana osłona lamp przed górnym panelem, za nią masywna pokrywa bloku obwodów zasilających i filtrów, porządny przełącznik zasilania typu "rocker" z lewej strony obudowy. Na przednim panelu znajdują się tylko najpotrzebniejsze rzeczy - 4 przełączniki wejść cyfrowych (AES/EBU, coax, optyczne i USB) oraz dwa centralnie umieszczone wyświetlacze.

Na tylnym panelu umieszczono wejścia cyfrowe i jedną parę wyjść audio RCA. Górny wyświetlacz wskazuje wybrane wejście, a dolny - częstotliwość próbkowania, a po włączeniu urządzenia - minutowe odliczanie nagrzewania lamp i całkowitego przygotowania konwertera do pracy. Tu miałbym jedyny zarzut - brak zbalansowanych wyjść audio - z takim wyposażeniem ekspresja dźwiękowa DAC-a z lampami mogłaby być potencjalnie jeszcze bardziej wyrazista.

Również pod względem technicznym lampowy DAC jest urządzeniem wyjątkowym. Podstawową koncepcją jest dual mono z całkowicie odseparowanym zasilaniem i filtrowaniem dla lewego i prawego kanału. Zasilacz zawiera opatentowane obwody AC i DC Offset Killer zaprojektowane w celu redukcji mechanicznego szumu transformatorów zasilających i zapobiegania przenoszeniu niepożądanych wpływów do obwodów sygnałowych. Efektem tego jest zmniejszenie zniekształceń i czystsze tło w reprodukcji. W obwodach zastosowano wyłącznie wysokiej jakości komponenty, w tym kondensatory polipropylenowe. Sekcja wyjściowa cyfrowo-analogowa jest wykonana w technologii punkt do puntku (point-to-point), czyli "twardej", ręcznie przy użyciu bezpośrednich połączeń kablowych i mostków kablowych z użyciem lutów o wysokiej zawartości srebra. Urządzenie synchronizujące, "zegar", jest unikalną cechą, w której niskoszumowa trioda jest zintegrowana bezpośrednio z obwodem zegara cyfrowego w celu redukcji zniekształceń fazowych. Obwody zaprojektowane w ten sposób charakteryzują się wysoką rozdzielczością i doskonałą wyrazistością szczegółów.

Mimo, że konfiguracja dźwiękowa, w której po raz pierwszy zapoznałem się z przetwornikiem lampowym, była znakomitej jakości, postanowiłem podejść do testu bezkompromisowo. Włączyłem go do konfiguracji, która powinna ujawnić jego cechy aż do "szpiku kości". Źródłem sygnału był streamer Electrocompaniet ECM 1 mkII podłączony do DACa lampowego koaksjalnym kablem cyfrowym XLO Signature. Następnie sygnał powędrował do lampowego przedwzmacniacza Octave HP700 i poprzez symetryzator XLO Signature do stopni mocy monobloków Electrocompaniet AW 800. Kolumny Dynaudio Confidence 60 podłączone były do wzmacniaczy za pomocą okablowania XLO Signature. Do bezpośredniego porównania miałem przetworniki Bricasti M1SE (przedstawione w numerze zimowym 4/2022), Electrocompaniet ECM 1 mkII oraz Audio GD R7HE mk2 (4 990 €). Do porównania analogu z cyfrą użyłem gramofonu Rega Planar 10 z wkładką Rega Apheta 3 MC.

W przypadku takich porównań "Cafe Blue" Patricii Barber jest pozycją obowiązkową w każdym pokoju odsłuchowym. Ode to Billy Joe to intrygujący utwór, który łączy w sobie kobiecy wokal, gitarę i krzykliwą sekcję rytmiczną złożoną w całości z pstryknięć palcami. Lampowy DAC zdołał oddać to wszystko niezwykle atrakcyjnie, łącznie z delikatnym echem w studiu nagraniowym. Głos wokalistki miał naturalną barwę ze wszystkimi drobinkami informacji wokół krawędzi, subtelnymi drganiami i pogłosami. Ogólny obraz muzyczny był uosobieniem intymnej, ponurej, a czasem niemal posępnej atmosfery.

Bardziej znaczące różnice między konwerterami wystąpiły przy odtwarzaniu mniej idealnych nagrań, takich jak Come Away With Me Norah Jones z jej płyty o tym samym tytule. Wokal artystki zbliża się do granicy możliwości mikrofonu swoją mocą i natychmiastowym atakiem, objawiającym się intensywnie agresywną barwą. O ile na winylu ten utwór jest jeszcze łatwy do słuchania, o tyle z cyfrą jesteśmy już coraz bardziej "na krawędzi". Jak na ironię, najdroższy konwerter okazał się w tym przypadku najbardziej problematyczny - cyfrowe ziarno było już wyraźnie słyszalne, a głos wokalistki rozbity na jedynki i zera. Jednak biorąc pod uwagę jego lampowe pochodzenie, PrimaLuna była w stanie utrzymać pod kontrolą tę potężną obecność wysokich częstotliwości.

Monty Alexander i jego trio na festiwalu w Montreux również wyglądali atrakcyjnie. Doskonałe były zniekształcenia i nawarstwianie się sceny muzycznej, kontrabas robił swoje i dodawał kolejne odcienie do i tak już kolorowego pastelowego obrazu swoim bębnieniem i mamrotaniem. Perkusja była żywa, raz subtelna, wręcz nienachalna gdzieś w tle, ale nagle wybuchowa, drapieżna, wypełniająca całą przestrzeń sceny muzycznej. Urzekająca atmosfera koncertu "na żywo" nabierała dla mnie stopniowej gradacji, aż westchnąłem: "Szkoda, że nie doświadczyłem tego na własne uszy!" Nawiasem mówiąc, uwagi, które zapisałem w moim notesie podczas poprzednich testów komponentów PrimaLuny - atmosfera, barwa, rysunek - powtórzyły się.

Przetwornik pojawił się również na krótko w zestawieniu redakcyjnym w połączeniu z napędem PS Audio PerfectWave CD/SACD (9 990 €), zestawem wzmacniaczy Ayre K1xe + Ayre V5xe oraz kolumnami Avalon Acoustics Arcus. Również w tym zestawieniu połączenie to potwierdziło znakomitą równowagę tonalną, delikatne oddanie wysokich tonów oraz bogaty, szybki i obszerny bas. Ponownie, użyłem gramofonu jako punktu odniesienia i nagrań, które mogłem bezpośrednio porównać, takich jak coroczna kompilacja Celebrating 95 Years of Elac. Zastosowana tu kombinacja cyfrowo-analogowa również rywalizowała całkiem sprawnie. Poza odmiennymi charakterami dźwięku, najbardziej zauważalną różnicą był nieco bardziej reprezentatywny zakres wysokich tonów w przypadku cyfry i wynikający z tego nieco bardziej płaski obraz muzyczny. Z kolei zakres basu był bardziej obszerny, bogatszy i płynniejszy.

Pozytywne wrażenie wyniesione z pierwszej, krótkiej znajomości z EVO 100 Tube DAC i po jego dokładnym prześwietleniu nie tylko zostało podtrzymane, ale i znacznie spotęgowane. Jego zrównoważona, płynna i całkowicie "niecyfrowa" ekspresja udowodniła, że moje sympatie były od początku uzasadnione. Nie stracił on bowiem blasku nawet w bezpośrednim porównaniu ze zdolnymi rywalami w swoich i znacznie wyższych kategoriach cenowych. Po rozważeniu wszystkich aspektów oferowanych przez poszczególne konwertery i zsumowaniu ich w jedną całość, muszę ogłosić EVO 100 Tube DAC niekoronowanym zwycięzcą tego porównania.

Wnioski

Natura PrimaLuny opiera się nie tylko na chirurgicznie precyzyjnym oddaniu detali, ale raczej na całościowym opanowaniu niezwykle złożonego i emocjonalnego doświadczenia zwanego muzyką. Objawieniem konwertera jest wynik idealnego początkowego przepisu - aby serwować cyfrowe treści w przystępny sposób, wykorzystując wszystkie ich zalety i nie podkreślając zbytnio wad. To jednak nie jest proste i modne rozwiązanie w postaci uszlachetnienia sygnału cyfrowego za pomocą lamp; tutaj poszło to znacznie głębiej, a same lampy są tylko jednym z składników doskonale zbalansowanego dania. I to właśnie jest to, co Evo 100 Tube DAC podaje na srebrnej tacy w wyimaginowanej restauracji z trzema gwiazdkami Michelin.