
Dragon został wpięty w mój system zaraz po końcówce mocy Accuphase A-48, którą przede mną testował Marek Dyba. Byłbym skłonny założyć się o dość konkretną sumę, że w podwójnie ślepym teście odsłuchowym audiofile nie wskazaliby (trafnie) z prawdopodobieństwem znacznie przekraczającym 50%, który z tych wzmacniaczy to klasa A, a który to klasa D.(...)
Niewątpliwie słychać w tym przekazie pewną dozę słodyczy, ciepła oraz ogólne dopracowanie barwowe. Bryłom instrumentów i wokali nie brakuje ciała, tzw. tkanki, wypełnienia, harmonicznych. Dźwięk charakteryzuje nieprzeciętna, a w skali wzmacniaczy impulsowych wręcz niezwykła, soczystość. Byłem tym szczerze zaskoczony. Żaden inny, znany mi wzmacniacz w klasie D nie pokazuje takiego bogactwa odcieni i barw. (...)
Dragon wiele rzeczy robi naprawdę świetnie, dowodząc, że jest pełnokrwistym wzmacniaczem high-end — nie ze względu na cenę, lecz swoje walory dźwiękowe. Weźmy na przykład scenę dźwiękową. Trzeba być naprawdę mocno rozpieszczonym możliwościami wzmacniaczy w cenach zazwyczaj sześciocyfrowych, by mieć się tutaj do czego przyczepić. Szerokość panoramy budzi uznanie, podobnie jak głębia, która jest bliska referencyjnej. Niezwykle istotna dla mnie cecha prezentacji, jaką jest namacalność wynika w głównej mierze z tego, jak wyraziście dane urządzenie jest w stanie różnicować odległości do poszcze- gólnych źródeł pozornych (instrumentów/ wokali). Amerykańska końcówka mocy potrafi to doskonale i pod tym względem zawstydziła znacznie droższy wzmacniacz z Japonii.(...)
Muzykalność Dragona nie jest li tylko konsekwencją przyjaznej, lekko ocieplonej i dosłodzonej w górze pasma barwy dźwięku (bardziej niż we wspomnianym A-48), ale także energetyczności i timingu. Te cechy brzmienia reprezentują naprawdę wysoki poziom.(...)
Właśnie w taki sposób pojmuję ideał wzmacniacza mocy. Dragon jest pierwszym od niepamiętnych (dla mnie) czasów wzmacniaczem w „znośnej” cenie, którym mógłbym zastąpić swojego Audioneta i nie rozpaczałbym zanadto, gdyby tak się stało. W moim słowniku i skali odniesienia jest to autentycznie wielki komplement. Powiem więcej: jeśli chodzi o ogólnie rozumianą muzykalność, przyjemność ze słuchania, Dragon góruje nad AMP1 v2. Dawał mi prawdziwy odpoczynek, gdy zatapiałem się w swoim fotelu wieczorową porą. (...)
Słodyczy i nasyconym barwom towarzyszył niemal nielimitowany drive i dobry timing. Muzyka pędziła do przodu, bez spowolnień - czy był to Clapton w swojej dawnej, bluesowej odsłonie, funkowy Marcus Miller czy akustyczne trio E.S.T.(...)
Nie dziwią mnie nagrody i wyróżnienia, jakim obsypały ten wzmacniacz prestiżowe magazyny amerykańskie. O ile w pewnych przypadkach można im zarzucić „odklejenie” od realiów „normalnego” świata hi-fi, o tyle tym razem to chyba właśnie znakomita relacja jakości do ceny, a nie tylko (znakomite) brzmienie samo w sobie, zadecydowały o tak entuzjastycznych ocenach. Przyłączam się do nich. Ten niepozorny wzmacniacz postrzegam jako rasową, niezwykle muzykalną, a zarazem wszechstronną końcówkę mocy, która napędzi każde głośniki, nie kosztuje fortuny, ma bardzo rozsądne gabaryty i nie pożera zbędnych kilowatogodzin energii elektrycznej. Szanuję i doceniam takie konstrukcje - także wtedy, gdy wyglądają na mniej niż kosztują. Ci, którzy kupują sprzęt oczami i tak pewnie nie zerkną w kierunku Dragona. Pozostali bezwzględnie powinni!
WięcejFenomenalnie zabrzmiały głosy, zwłaszcza w dobrych realizacjach muzyki renesansowej, które są chyba najbardziej wymagające, jeżeli chodzi o oddanie barwy i faktury średnicy. Konstruktorowi znów się udało zachować idealną równowagę pomiędzy ogółem a szczegółem. Partie chóralne są niesamowicie czytelne i można śledzić każdą z osobna. Jednocześnie pozostają perfekcyjnie zwarte – tak, aby słuchacz mógł się bez przeszkód skupić na syntezie muzycznego przekazu. Nasycenie tego zakresu okazało się wręcz wybitne, a głosy wokalistów Huelgas Ensemble, Oxford Cameraty czy The Monteverdi Choir były nie tylko namacalne i dźwięczne, ale wręcz fizjologiczne w swej bezpośredniości i plastyczności.
Podobnie się dzieje z wysokimi tonami (...) ich barwa, a przede wszystkim czytelność prezentują poziom referencyjny. Dźwięki skrzypiec w najwyższych rejestrach za pośrednictwem Dragona potrafiły zabrzmieć przenikliwie i miękko jednocześnie, nigdy jednak nie wpadały w nadmierną ostrość czy agresję.
Konkluzja
Bo właśnie taki jest amerykański smok: potrafi rozkosznie mruczeć, czarować kulturą, klasą i wyrafinowaniem, ale kiedy sytuacja tego wymaga, umie też ryknąć i zionąć ogniem. Od nas i od naszej płytoteki zależy, które cechy nam zaprezentuje.
"Od samego początku było dla mnie absolutnie jasne, że zespół firmy Rouge Audio mocno postawił na przestrzenność i wymiarowość dźwięku. Gdy głosy chórzystów Turtle Creek Chorale poszybowały w górę w utworze Rutter Requiem, ich dźwięk otoczył mnie i ukazał swoje różnorodne warstwy, dzięki czemu to wykonanie stało się jeszcze bliższe memu sercu. DragoN nadał nagraniu przestrzenność, której rzadko było mi dane doświadczyć podczas odsłuchu wzmacniaczy lampowych, czy też półprzewodnikowych tego kalibru. Wrażenie przepływu powietrza w sali koncertowej i zmiany ciśnienia w pomieszczeniu tchnęły życie we fragmenty wciąż niezwykle barwnej suity baletowej Pulcinella Strawińskiego. Źródła zostały odwzorowane w niezwykle realistyczny sposób, zanurzone w ciepłej atmosferze, a nie w zimnej elektronicznej próżni. W całym nagraniu nie usłyszałem ani śladu elektronicznych artefaktów, które mogłyby zbrukać tę podniosłą atmosferę zbudowaną wokół źródeł."
"Tylko kilka firm-gwiazd z ekstremalnego hi-endu, jaskrawo świecących na firmamencie, wydaje się kontrolować przeważającą część branży. Większość z nas wie, o które firmy chodzi. Owszem, dostarczają one oszałamiająco dobrych urządzeń, które są doskonałe pod względem konstrukcyjnym i urzekające muzycznie. Myślę jednak, że firma Rogue Audio, a szczególnie jej wzmacniacz mocy DragoN, są uosobieniem produktów, które należy równie mocno docenić ze względu na jego doskonałe osiągi i wyjątkowo wysoką wartość. Moim zdaniem, wkład Rogue Audio w rozwój audio był do tej pory powszechnie niedoceniany, a wzmacniacz mocy DragoN jest kolejnym niepodważalnym dowodem, że firma ta ma naprawdę wiele do zaoferowania. DragoN to nie tylko kolejny potężny wzmacniacz, ale również naprawdę olśniewające urządzenie elektroniczne, które może z powodzeniem uświetnić dowolny system."
WięcejRogue Audio’s Mark O’Brien has really got something with his Hydra hybrid tubeD stereo amp. It delivers the sonic goods, is easy to use, and is seemingly bulletproof. Best of all, it produces sound of clarity, strength, and fine resolution in a consistently broad and vivid soundstage. Though I found some flaws in its presentation, mainly in orchestral string sound and limitations in clarity and smoothness to top-end extension, you can still tailor its presentation a bit by rolling input tubes Garrett Hongo
Więcej