
(...) MU1 dobitnie walczył o uznanie go za urządzenie na miarę hi-endu. MU1 z plikami PCM i DSD wykazuje wiodącą w klasie ekspresję dynamiczną w całym pasmie audio.
Dynamiczna zwinność i kolory tonalne również są porywające, a jednocześnie niewymuszone i naturalne, wzmocnione brakiem niewygodnego przejaskrawienia lub irytującej intermodulacji. Dobrze nagrane sceny dźwiękowe są odwzorowane jako głębokie i wciągające - niemal namacalne przestrzenie koncertowe.
To absolutny pokaz siły solowej improwizacji, a także nagranie wzorcowe. MU1 dostarczył je z taką bezpośredniością i i brakiem sztuczności, że goście napinali się do przodu na sofie w napięciu, gdy koncert rozwijał się do dziesięciu w pełni improwizowanych części. Tę postawę czytelnicy chodzący na koncerty natychmiast rozpoznają jako znak absolutnego zauroczenia magią chwili.
Po około trzech miesiącach spędzonych z MU1 zdałem sobie sprawę, że pomimo posiadania wysokiej jakości płyt winylowych i CD, zdecydowałem się na na streamowanie przez większość czasu. Ten nowy nawyk był po części logicznym podążaniem za łatwością odkrywania, jaką daje streaming. Ale była to również w większym stopniu emocjonalna reakcja - muzyka dostarczana przez MU1 z Internetu lub lokalnie odtwarzana - docierała do tych obszarów, do których wielu innym streamerom nie udało się dotrzeć.
WięcejGrimmy nie odcinają słuchacza od harmonicznych, nasycenia barw. Nie są surowe, nie grają pod linijkę tylko po to, by osiągnąć założony cel projektowy. Co więcej, w ogóle nie są natarczywe – grają jedwabiście i wyjątkowo spójnie. Prezentują rodzaj otwarcia na całe pasmo akustyczne. Są jak świeżo umyte, idealnie równe okno, przez które spoglądamy na piękny krajobraz w blasku słońca. Pojęcia takie, jak: jasne, ciemne, ciepłe, zimne nie mają tu większego zastosowania, to nic nieznaczące frazesy. Jeśli istnieje określenie, które jako tako oddaje naturę tych kolumn, to mogłoby to być „delikatne zmiękczenie”. Odnosi się to jednak wyłącz- nie do niskich rejestrów oraz, może częściowo, także do średnicy.
LS1a kreują wspaniale wiarygodny obraz przestrzenny. Jest i namacalność pierwszego planu, efekt jego delikatnego wychodzenia w kierunku słuchacza, gdy pozwala na to nagranie, świetna, niemalże referencyjna głębia oraz duża szerokość panoramy, swobodnie zawieszonej w przestrzeni pomiędzy ścianami bocznymi pomieszczenia. Właściwie każde nagranie, niekoniecznie audiofilskie (tych słucham sporadycznie) demonstrowało tę zaletę w mniejszym, bądź większym stopniu.
Grimmy znakomicie czuły się w szerokim, 60-stopniowym ustawieniu, generując wyraziste, raz jeszcze to podkreślę – namacalne instrumenty i głosy wokalistów. Docenią to nie tylko miłośnicy jazzu, ale i klasyki. Chóry, brzmienie orkiestry, ale także instrumenty solo, obojętnie jakiego typu, odznaczały się bardzo wysokim stopniem wierności i naturalności barw. Podbarwienia? Właściwie nieobecne. Trudno mi wskazać jakiekolwiek odstępstwo od neutralności.
W tym sensie, ale nie tylko, można LS1a uznać za kolumny referencyjne. Tym bardziej w ich cenie, choć to pojęcie jest mocno nieostre, jako że mamy do czynienia nie tyle z kolumnami, co z dwiema trzecimi całego systemu. Tym większe budzi to uznanie. Grimmy fantastycznie łączą świetne ogniskowanie z dobrym wypełnieniem, wrażeniem nieprzesadnej konturowości obrazu dźwiękowego. Wiąże się to z dalece nie- przeciętną, żeby nie powiedzieć: wyśmienitą rozdzielczością i to w całym pasmie: od średniego dołu po wysoką górę. Ta jest nie gorszej jakości niż wybitnie otwarty środek: brzmi bardzo czysto, bez żadnych artefaktów, sztucznej słodkości, ale też bez słyszalnej metaliczności – ponad to, czego wymagają instrumenty (chociażby hi-haty). Sięga wysoko, dając odpowiednią dawkę powietrza, nienagannie oddaje niuanse powyżej 10 kHz (choćby w brzmieniu historycznego klawesynu) – słowem, nie ma się do czego przyczepić.
Świat audiofilski od zawsze z dużą rezerwą odnosił się do kolumn aktywnych. Gdy w dodatku mowa o kolumnach ze zwrotnicą cyfrową, ortodoksyjni audiofile czynią wymowny gest i wracają do swojej zabawy w zmiany okablowania, wzmacniaczy, źródeł czy dokupowanie akcesoriów. Szanuję to i doceniam, jednak kieruję do nich szczery apel: posłuchajcie Grimmów LS1a. Jeśli nie zmienicie zdania, będzie to znaczyć, że Wasze dotychczasowe podejście jest słuszne. Ale nawet wtedy poznacie nowy, wartościowy punkt odniesienia. Obstawiam, że wielu z tych, którzy zdecydują się na odsłuch LS1a, zapragną rewolucji – tego jakże prostego, funkcjonalnego i eleganckiego systemu stereo, który pod względem jakości dźwięku odstawia do kąta klasyczne konfiguracje sprzętowe, w zdecydowanej ich większości. Na początek może to być system dwudrożny, bez subwoofera, może nawet bez znakomitego MU1. Opcje rozwoju nie zanikną, a przyjemność ze słuchania niemal zupełnie niepodkolorowanej muzyki będzie wielka. Trzeba tylko trochę odwagi, a przede wszystkim otwartości na „nowe”.
Uważam, że LS1a to fenomenalne głośniki, które powinny fundamentalnie zmienić sposób postrzegania konstrukcji tego typu przez audiofilów. Neutralność, precyzja, rozdzielczość, a także przestrzenność tych kolumn (mit wąskich przednich ścianek ostatecznie legł w gruzach) są właściwie nieosiągalne dla klasycznych systemów opartych na głośnikach pasywnych, których łączny koszt oscyluje wokół 100–120 tys. zł, a więc jest zbliżony do kombinacji LS1a/LS1i/MU1. Trzeba by wydać naprawdę sporo więcej, by osiągnąć ten pułap, przy okazji zadowalając się może większą ekspresją, potęgą, a może także i dynamiką (nie zapominajmy jednak o opcjonalnym subwooferze!). Bardzo jestem ciekaw, jak zabrzmiałyby te kolumny w docelowej konfiguracji, jako pełnopasmowy system trójdrożny oraz tego, jak gra flagowy model LS1be. Liczę, że będzie dane mi to sprawdzić. Póki co, jestem pod dużym wrażeniem najtańszego modelu.
Płynność, spokój i przestrzenność dźwięku były fenomenalne. Różnica w jakości dźwięku względem modułu strumieniowego w Bartoku okazała się bardzo duża.
"MU1 gra z imponującą wiernością, przewyższając jakością – i to znacznie – współczesne transporty CD, nawet te bardzo drogie, jak również znane mi serwery dyskowe."
Więcejmożemy jedynie nazwać urządzenie Grimm Audio MU1 wybitnym produktem cyfrowego audio. Uwalnia nas od problemów związanych z komputerowym odtwarzaniem muzyki i jest najprostszym sposobem do integracji ze światem Roon.
Więcej